Początek przygody z akwarystyką
-
- Uczestnik
- Posty: 31
- Rejestracja: pn cze 07, 2010 2:08 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Początek przygody z akwarystyką
Ciekaw jestem jakie były Wasze początki hobby zwanego akwarystyką?
U mnie chyba się zaczęło gdy miałem 3-4 lata. Mój tata mial akwaria z rybkami - które uwielbiałem obserwować (pamiętam wciąz do dzisiaj - ja je obserwowałem i te fajne bąbelki wody w rurce szklanej). Niestety póxniej tata zlikwidował akwaria. Wydaje mi się, że te wspomnienia natcnęly mnie na własne akwarium, do którego się przymierzałem przez 5 ostatnich lat (ale zawsze na coś innego kasa była potrzebna). Wreszcie powiedziałem dość. Sprzedałem częśc kolekcji komiksów, za które kupiłem akwarium i osprzet i wystartowałem.
No i teraz mam swój podwodny świat. Kilka gatunków roslin (większość jest od Was) i 5 szalęjących gupików w 112 litrach wody. Oczywiście obsada się zwiększy z czasem, zgodnie z planem, który zresztą był omawiany na forum, gdyż poprosiłem Was o opinie względem mojego doboru rybek.
U mnie chyba się zaczęło gdy miałem 3-4 lata. Mój tata mial akwaria z rybkami - które uwielbiałem obserwować (pamiętam wciąz do dzisiaj - ja je obserwowałem i te fajne bąbelki wody w rurce szklanej). Niestety póxniej tata zlikwidował akwaria. Wydaje mi się, że te wspomnienia natcnęly mnie na własne akwarium, do którego się przymierzałem przez 5 ostatnich lat (ale zawsze na coś innego kasa była potrzebna). Wreszcie powiedziałem dość. Sprzedałem częśc kolekcji komiksów, za które kupiłem akwarium i osprzet i wystartowałem.
No i teraz mam swój podwodny świat. Kilka gatunków roslin (większość jest od Was) i 5 szalęjących gupików w 112 litrach wody. Oczywiście obsada się zwiększy z czasem, zgodnie z planem, który zresztą był omawiany na forum, gdyż poprosiłem Was o opinie względem mojego doboru rybek.
Re: Początek przygody z akwarystyką
Ja też jako dziecko patrzyłam na akwaria tatusia
Potem któregoś pięknego dnia (ponad pół roku temu) moja 3 letnia córeczka weszła do sklepu akwarystycznego usiadła na podłodze i obserwowała rybki. Nie chciała w ogóle stamtąd pójść. Po jakimś czasie zdecydowaliśmy, że mamy kulę i kupimy rybkę do kuli Wybór za namową sprzedawcy padł na welona. Potem na drugiego coby mu się nie nudziło Dopiero po kilku dniach usiadłam do neta i zaczęłam czytać. Ledwo doczytałam, że welon nie jest rybką do kuli to poleciałam i kupiłam akwa 25l i w międzyczasie kilka gupików, molinezji i 2 zbrojniki.... Wodę wymieniałam wyjmując ryby z akwarium do wiadra i płuczac wszystko W tym czasie połowa obsady mi padła a jeden welon sobie wyskoczył Wolę nie wracać wspomnieniami do mojej bezmyślności.....
Następny błąd jaki popełniłam to kupiłam akwa 96l zalałam wodą i wsadziłam do niego odrazu rybki Znów strat miałam wiele bo szkło mi nie dojrzało.
Na szczęście trafiłam na to forum na którym znalazłam wiele cennych informacji i pomogło mi zdobyć dośiadczenie.
W tej chwili jestem szczęśliwą posiadaczką 25l krewetkarium i 96l z biotopu Ameryki - głównie Apistogramma
Potem któregoś pięknego dnia (ponad pół roku temu) moja 3 letnia córeczka weszła do sklepu akwarystycznego usiadła na podłodze i obserwowała rybki. Nie chciała w ogóle stamtąd pójść. Po jakimś czasie zdecydowaliśmy, że mamy kulę i kupimy rybkę do kuli Wybór za namową sprzedawcy padł na welona. Potem na drugiego coby mu się nie nudziło Dopiero po kilku dniach usiadłam do neta i zaczęłam czytać. Ledwo doczytałam, że welon nie jest rybką do kuli to poleciałam i kupiłam akwa 25l i w międzyczasie kilka gupików, molinezji i 2 zbrojniki.... Wodę wymieniałam wyjmując ryby z akwarium do wiadra i płuczac wszystko W tym czasie połowa obsady mi padła a jeden welon sobie wyskoczył Wolę nie wracać wspomnieniami do mojej bezmyślności.....
Następny błąd jaki popełniłam to kupiłam akwa 96l zalałam wodą i wsadziłam do niego odrazu rybki Znów strat miałam wiele bo szkło mi nie dojrzało.
Na szczęście trafiłam na to forum na którym znalazłam wiele cennych informacji i pomogło mi zdobyć dośiadczenie.
W tej chwili jestem szczęśliwą posiadaczką 25l krewetkarium i 96l z biotopu Ameryki - głównie Apistogramma
Ostatnio zmieniony wt lip 13, 2010 5:02 pm przez ppaula2, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Guru
- Posty: 2040
- Rejestracja: sob wrz 27, 2008 10:28 am
- Lokalizacja: Warszawa Wola
- Na imię mam: Kuba
- Płeć:
Re: Początek przygody z akwarystyką
Mając lat 5 patrzyłem na akwarium tatusia, które tak na prawdę było "moje", a rodzinka tylko je pielęgnowała I tu zdziwienie - akwarium było dobrze pielęgnowane, bo mój tata wymieniał jakieś 30% wody co tydzień, pamiętam jak gorliwie śledziłem wężyk, którym oczyszczał żwirek Ale obsada niestety nie była doskonała (pamiętam skalary, akwa miało jakieś 50-60l). Akwarium zostało zlikwidowane, pojawiła się jakaś choroba i pani w sklepie zaleciła opróżnić zbiornik i zostawić pusty na pół roku, bo wyleczyć się tego nie da Tak też tata uczynił, ale powtórnie baniaczka już nie zalał
Oprócz tego mój wujek hodował i hoduje nadal ryby, dziadkowie i pradziadkowie wędkarze, więc geny robią swoje
W 2004 na urodziny założyłem sobie kielich z bojownikiem Po jakimś czasie przeniosłem go do normalnego, prostokątnego szkła, większego - bo chciałem też inne rybki Obsada 25l akwarium była tragiczna, nawet jakieś pielęgnice były Potem miałem fazę na czytanie for akwarystycznych no i zaczęło się Ryby trafiły do sklepu, a ja na urodziny założyłem 70l zbiornik Obsada prawidłowa gupiki, kiryski, ampułki i podobne Po jakimś czasie i zdobyciu pewnego doświadczenia założyłem 200l w salonie - zbiornik dla paletek. Żyły całkiem dobrze, były dorodne, ale nie powaliły mnie, zachowanie tych ryb mi nie odpowiada - są nudne .... A poza tym, miałem dość narzekania na zalany dywan
Zamieniłem baniak na 126, które mam do dziś, oprócz tego założyłem (chyba jeszcze przed 126tką, przyznam szczerze, że nie pamiętam ) mini rafkę - 30l (potem zmienione z powodu nieszczelności na 35l), którą mam do dziś
Potem ze 2 lata spokojnego funkcjonowania.
A następnie lawina
Lawina nowych baniaczków oczywiście I tak mam do dziś - szukam, gdzie by tu jakieś szkiełko zmieścić
To tak w telegraficznym skrócie
Oprócz tego mój wujek hodował i hoduje nadal ryby, dziadkowie i pradziadkowie wędkarze, więc geny robią swoje
W 2004 na urodziny założyłem sobie kielich z bojownikiem Po jakimś czasie przeniosłem go do normalnego, prostokątnego szkła, większego - bo chciałem też inne rybki Obsada 25l akwarium była tragiczna, nawet jakieś pielęgnice były Potem miałem fazę na czytanie for akwarystycznych no i zaczęło się Ryby trafiły do sklepu, a ja na urodziny założyłem 70l zbiornik Obsada prawidłowa gupiki, kiryski, ampułki i podobne Po jakimś czasie i zdobyciu pewnego doświadczenia założyłem 200l w salonie - zbiornik dla paletek. Żyły całkiem dobrze, były dorodne, ale nie powaliły mnie, zachowanie tych ryb mi nie odpowiada - są nudne .... A poza tym, miałem dość narzekania na zalany dywan
Zamieniłem baniak na 126, które mam do dziś, oprócz tego założyłem (chyba jeszcze przed 126tką, przyznam szczerze, że nie pamiętam ) mini rafkę - 30l (potem zmienione z powodu nieszczelności na 35l), którą mam do dziś
Potem ze 2 lata spokojnego funkcjonowania.
A następnie lawina
Lawina nowych baniaczków oczywiście I tak mam do dziś - szukam, gdzie by tu jakieś szkiełko zmieścić
To tak w telegraficznym skrócie
450l + 112l
-
- Maniak
- Posty: 777
- Rejestracja: śr kwie 07, 2010 8:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Początek przygody z akwarystyką
Jak miałam naście lat, mama odkupiła od kogoś cały regał, akwaria cieżkie w ramie, 2x200litrów i parę kotników, zawsze obserwowałam, starałam się jej pomagać 22 lata temu, opieka nad tym wszytkim była nie lada wyczynem, przynajmniej w moich oczach, nie było wtedy kubełków a zwykłe gąbki z rurką w baniakach, grzałki bez termostatów, i głośne na maxa brzeczyki, mama hodowała różne ryby, pamiętam skalary, welony i żyworódki jakieś glonojady. Po śmierci mamy ojciec sprzedał ryby z całym sprzętem, myślę że nie była mu w głowie opieka nad tym, poza tym trójka dzieciaków, praca itp. więc go rozumiem. Kiedy dorosłam postanowiłam że do tego wrócę sama, 10 lat temu kupiłam 200 ładny zbiornik, już bez rurek filtrem był fluval 203 i jakiś mały wewnętrzny jako mechanik, zaczęłam od ogólnego, później były skalary, a na koniec paletki, paletki były ze mną najdłużej i mam do patelni wielki sentyment. Po kilku latach ze względu na zawirowania życiowe akwa zostało zlikwidowane, na początku tego roku znów poczułam tego bakcyla, no i wystartowała 112, na razie to tyle ale już myślę o 240litrach, zakochałam się w pielęgniczkach i na razie chcę iść w tym kierunku, poza tym kocham roślinki, więc to nie do końca typowe czarne wody, tylko roś-liniak dopasowany do pielęgniczek To chyba tyle przynajmniej na razie Dbam by moim rybkom było dobrze (parametry wody), dużo obserwuję ostatnimi czasy telewizora nie włączam bo i po co jak mam film na żywo i ciągle się uczę.
Ostatnio zmieniony wt lip 13, 2010 6:20 pm przez Jola75, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Maniak
- Posty: 858
- Rejestracja: pn lut 23, 2009 9:09 am
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Początek przygody z akwarystyką
A ja sam z siebie zachorowalam na akwarystykę Jakieś 18 lat temu, jak miałam malutkie dzieciaczki, chodowalam prawie wszystko,.
Rybki w akwa 120l- skalary, mieczyki, gupiki , zbrojniki,,, tak rożnie bywało , były jakie 3-4 lata.
Niestety przyszła jakś franca i wszystko padło w ciągu dosłownie kilku minut.
Zabrakło wszystkiego: czasu, miejsca , forsiaczków i chyba chęci, bo moje dzieci jakoś się nie garneły
Ale tak naprawdę nigdy mi nie przeszło i przy ostatnim remonciku w mieszkaniu, kupiłam akwarium jako pierwszy z nowych mebelków
Teraz są już cztery :126 ,60, 30, 25 a marzy mi się przynajmniej 240
Rybki w akwa 120l- skalary, mieczyki, gupiki , zbrojniki,,, tak rożnie bywało , były jakie 3-4 lata.
Niestety przyszła jakś franca i wszystko padło w ciągu dosłownie kilku minut.
Zabrakło wszystkiego: czasu, miejsca , forsiaczków i chyba chęci, bo moje dzieci jakoś się nie garneły
Ale tak naprawdę nigdy mi nie przeszło i przy ostatnim remonciku w mieszkaniu, kupiłam akwarium jako pierwszy z nowych mebelków
Teraz są już cztery :126 ,60, 30, 25 a marzy mi się przynajmniej 240
126l+60l+28l+ 25
( i dorywczo 700+160+120+80)
( i dorywczo 700+160+120+80)
-
- Uzależniony
- Posty: 513
- Rejestracja: wt mar 09, 2010 8:00 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Początek przygody z akwarystyką
Ja w wieku 10L (mniej więcej) przywlekłem do domu od kumpla 25L. Wsypałem tam trochę żwirku i wsadziłem konstrukcje z muszli. Nie mając na początku rybek i roślin zmieniałem wodę co 2-3dni. Przez około rok była 25tka z mniej więcej 10 rybkami, potem trafiła na domek dla chomików. Po 2 letniej przerwie znowu zacząłem, ale teraz z 125L. I zaczęły się wagary co poniedziałek cyk bryk z kumplami na giełdę pod most Poniatowskiego. I wtedy nie wiedząc czemu i nie mając pojęcia (tak na chłopski rozum), postawiłem zbiornik na zwykłej ziemi z ogródka (z pod pomidorów babciowych ) i oczywiście zamiast żwirku dałem porcje piasku wiślanego. Rośliny rosły jak głupie rybki się rozmnażały, i mając tylko filtr zewnętrzny SZKLAK i małego mechanika napędzanego pompką z pompy paliwowej od auta i silniczka od adapteru (Hit tamtych lat) oświetlenie 2X100W żarówka i jakaś zwykła świetlówka (przywłaszczona z pociągu ) Towar deficytowy wtedy. Zbiornik przetrwał do początku lat 90tych, po czym pewnego dnia puścił silikon i rozkleił się. A akwarium diabli wzięli. Po tym incydencie przez 15lat nie podchodziłem do założenia zbiornika, były ważniejsze sprawy, do teraz kiedy mam trochę więcej czasu. Technika zmieniła się diametralnie, cuda wianki, ale zasady są takie same
430L + Sump 110L
"Nawet bestia zna nieco litości. Ale ja jej nie znam, więc nie jestem bestią"
http://www.youtube.com/watch?v=ZVa1iAXe ... re=related" onclick="window.open(this.href);return false;
"Nawet bestia zna nieco litości. Ale ja jej nie znam, więc nie jestem bestią"
http://www.youtube.com/watch?v=ZVa1iAXe ... re=related" onclick="window.open(this.href);return false;
-
- Uczestnik
- Posty: 31
- Rejestracja: pn cze 07, 2010 2:08 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Początek przygody z akwarystyką
Jak widzę akwarystka u niektórych bierze początek w dzieciństwie - a ponadto każdy ma jakieś przygody z tym związane . Ciekaw jestem czy inni uczestnicy forum opowiedza nam swoje początki
-
- Maniak
- Posty: 858
- Rejestracja: pn lut 23, 2009 9:09 am
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Początek przygody z akwarystyką
choć nie zawsze swoim dzieciństwieAzgheros pisze:Jak widzę akwarystka u niektórych bierze początek w dzieciństwie
126l+60l+28l+ 25
( i dorywczo 700+160+120+80)
( i dorywczo 700+160+120+80)
Re: Początek przygody z akwarystyką
U mnie nie ma żadnej historii, ni przodków akwarystów. Każdego zwierzęcia pożądam i najchętniej zoo bym założył. Rodzice nie pozwalali na nadmiar zwierząt, ale chętnie mi kupowali książeczki, ja książeczki o zwierzątkach pochłaniałem, a rybki mi się szczególnie podobały i działały na wyobraźnię, bo można połączyć mniłość do zwierzątek z zacięciem artystycznym. Akcesoria do innych zwierzątek są dodatkiem do nich, a z rybkami tak nie jest. Tworzy im się od podstaw z różnych niezbędnych przedmiotów świat i jak z tego świata wypadną albo świat będzie nieodpowiedni, to umrzą. Ta rozkmina - o tworzeniu świata - tyleż mnie fascynowała i pociągała, co i powstrzymywała skutecznie przed kupnem akwarium, bo to jednak odpowiedzialność i miałbym do siebie pretensje, gdybym coś spieprzył. Zakładanie akwarium i pielęgnowanie rybek wydawało mi się bardzo skomplikowane i wydawało mi się, że wezmą pozdychają przy najdrobniejszym błędzie, zamknięte w tym swoim pudełku, chlip chlip. Ale jak zacząłem, będąc już w sędziwym wieku, bo około 28. roku życia, to za to poprawnie - miałem niegłupią obsadę, w niegłupim litrażu, nie stało się nic, co by mnie zraziło już na samym starcie.
A jeszcze pamiętam, że bardzo mnie inspirował sklepik zoologiczny w moim rodzinnym Szczecinie, do którego wstępowałem, ze szkoły wracając. Śmierdziało tam mułem, woda na podłodze, akwaria były zielone od glonów i była ochotka na wagę i gruby pan sprzedawca, który też śmierdział. I jak dla mnie - bajeczne, mroczne miejsce! Też chciałem, żeby mi mułem w domu śmierdziało, bo lubię zapach mułu i się nim upajam, jak jestem nad wodą. Fetyszyzm taki.
A jeszcze pamiętam, że bardzo mnie inspirował sklepik zoologiczny w moim rodzinnym Szczecinie, do którego wstępowałem, ze szkoły wracając. Śmierdziało tam mułem, woda na podłodze, akwaria były zielone od glonów i była ochotka na wagę i gruby pan sprzedawca, który też śmierdział. I jak dla mnie - bajeczne, mroczne miejsce! Też chciałem, żeby mi mułem w domu śmierdziało, bo lubię zapach mułu i się nim upajam, jak jestem nad wodą. Fetyszyzm taki.
Ostatnio zmieniony czw lip 15, 2010 1:25 am przez Dein, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Guru
- Posty: 2115
- Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
- Lokalizacja: Bielany
- Na imię mam: Monika
- Płeć:
Re: Początek przygody z akwarystyką
Fajna opowieść Dein
Ja zaczynałam mając z 8 lat, czyli wieki temu... lata osiemdziesiąte z kawałkiem - nic wtedy nie było jak wiadomo. Miałam koleżankę w szkole, której brat miał akwaria i jak ją odwiedzałam to się wgapiałam w nie oczywiście - już nie pamiętam co tam były za gatunki poza gupikami - ale nie było to istotne dla mnie. Sam fakt że to był wodny świat w domu był fascynujący... no i wyszłam pewnego dnia od niej ze słoikiem a w nim kilka gupików, a że mieszkałam wtedy w Skarżysku (mieścina pod Kielcami) to nawet ludzie w okolicy chyba o takim cudzie jak sklep zoologiczny nie słyszeli - no więc o akwarium nie było co marzyć jak się sobie samemu nie skleiło, a ja jako dziecię nie byłam w stanie wymusić na rodzicach takiego wyczynu, więc rybki zamieszkały w 5 litrowym słoju do kiszenia ogórków Nie pamiętam już skąd i jak ale miałam brzęczyk, woda więc była napowietrzana, filtra nie pamiętam, ale pamiętam, że gupiki się mnożyły.
Potem po kilku latach, chyba w 84 roku, przeprowadzałam się z rodzinką do Warszawy... słoiki w siatach, w nich rybki oczywiście i cała rodzina oprócz bagaży taszczyła moje rybki Wpadłam do mieszkania i co zrobiłam - oczywiście trzeba było szybko rybkom wody dolać bo w trasie ubytki zaistniały - no i wlałam kranówkę - rybki wówczas przeżyły ze dwie godziny może Taka była chlorowana woda, że jechało na kilometr chemią - no ale skąd ja o tym mogłam wiedzieć, ze w miastach trują Wychowana na zdrowej wodzie ze studni własnej - do głowy mi nie przyszło. No i na tym incydencie na jakiś czas przygoda z akwarystyką się zakończyła.
Po kolejnych kilku latach dostałam od ciotki małe akwarium z wielkim mieczykiem i powróciłam do akwarystyki. Niebawem kupiłam i sama przytaszczyłam na piechotę do domu akwarium ze 40 l (tymi dziecięcymi ręcami...), za kieszonkowe kupiłam szklany filtr, pompkę i resztę bajerów, no i rybki oczywiście - pamiętam, że miałam w tym zbiorniku na pewno ze dwa welony, danio pręgowane i żabki karliki szponiaste. Jeden welon był teleskopem i podczas karmienia żabek żywym pokarmem stała się tragedia, która mi utkwiła w pamięci do dziś - jedna z żabek zamiast podawany pokarm chwyciła oko młodego teleskopa i mu je wyrwała na moich oczach w szoku byłam... teleskop żył jeszcze jakiś czas bez tego oka, ale nie za długo.
Potem była znowu przerwa w akwarystyce, a potem były podchody do pyszczaków - oczywiście w za małych zbiornikach, bo o ile pamiętam to były akwaria około 80 l klejone na zamówienie, na stelażu też zamówionym u ślusarza - z kątowników stalowych - dwa zbiorniki jeden nad drugim - taki prawie mini regał Miałam parę lombardoi w jednym, która się nawet potomstwa dochowała, ale potem je zabiła... a w drugim to nawet nie pamiętam co było, chyba red red.
Potem, już w wieku 22 lat, po ślubie i wyprowadzce od rodziców zakupiłam 112 l z szafką i pokrywą i znowu się uczepiłam pyszczaków, ale już ciut mądrzejsza się robiłam po drodze, bo zauważyłam że to jednak naprawdę za małe akwarium, więc je sprzedałam a w jego miejsce postawiłam 270 l - narożne, które stoi u mnie do dzisiaj i pływają w nim potomkowie tych moich pierwszych pyszczaków ze 112 l. Ryby mają po kilkanaście lat są niestety mieszańcami, bo mi się skrzyżowały Yellow i Hongi - ale mają u mnie dożywocie, więc mnie to już nawet nie martwi
No a potem stopniowo do dnia dzisiejszego przybywało zbiorników - obecnie jest 9 i nadal kombinuję gdzie jeszcze coś postawić Ja się w międzyczasie zaczęłam ukierunkowywać na określone gatunki no i internet się w międzyczasie pojawił co mi dostarczyło wielu bodźców do przemyśleń
Ja zaczynałam mając z 8 lat, czyli wieki temu... lata osiemdziesiąte z kawałkiem - nic wtedy nie było jak wiadomo. Miałam koleżankę w szkole, której brat miał akwaria i jak ją odwiedzałam to się wgapiałam w nie oczywiście - już nie pamiętam co tam były za gatunki poza gupikami - ale nie było to istotne dla mnie. Sam fakt że to był wodny świat w domu był fascynujący... no i wyszłam pewnego dnia od niej ze słoikiem a w nim kilka gupików, a że mieszkałam wtedy w Skarżysku (mieścina pod Kielcami) to nawet ludzie w okolicy chyba o takim cudzie jak sklep zoologiczny nie słyszeli - no więc o akwarium nie było co marzyć jak się sobie samemu nie skleiło, a ja jako dziecię nie byłam w stanie wymusić na rodzicach takiego wyczynu, więc rybki zamieszkały w 5 litrowym słoju do kiszenia ogórków Nie pamiętam już skąd i jak ale miałam brzęczyk, woda więc była napowietrzana, filtra nie pamiętam, ale pamiętam, że gupiki się mnożyły.
Potem po kilku latach, chyba w 84 roku, przeprowadzałam się z rodzinką do Warszawy... słoiki w siatach, w nich rybki oczywiście i cała rodzina oprócz bagaży taszczyła moje rybki Wpadłam do mieszkania i co zrobiłam - oczywiście trzeba było szybko rybkom wody dolać bo w trasie ubytki zaistniały - no i wlałam kranówkę - rybki wówczas przeżyły ze dwie godziny może Taka była chlorowana woda, że jechało na kilometr chemią - no ale skąd ja o tym mogłam wiedzieć, ze w miastach trują Wychowana na zdrowej wodzie ze studni własnej - do głowy mi nie przyszło. No i na tym incydencie na jakiś czas przygoda z akwarystyką się zakończyła.
Po kolejnych kilku latach dostałam od ciotki małe akwarium z wielkim mieczykiem i powróciłam do akwarystyki. Niebawem kupiłam i sama przytaszczyłam na piechotę do domu akwarium ze 40 l (tymi dziecięcymi ręcami...), za kieszonkowe kupiłam szklany filtr, pompkę i resztę bajerów, no i rybki oczywiście - pamiętam, że miałam w tym zbiorniku na pewno ze dwa welony, danio pręgowane i żabki karliki szponiaste. Jeden welon był teleskopem i podczas karmienia żabek żywym pokarmem stała się tragedia, która mi utkwiła w pamięci do dziś - jedna z żabek zamiast podawany pokarm chwyciła oko młodego teleskopa i mu je wyrwała na moich oczach w szoku byłam... teleskop żył jeszcze jakiś czas bez tego oka, ale nie za długo.
Potem była znowu przerwa w akwarystyce, a potem były podchody do pyszczaków - oczywiście w za małych zbiornikach, bo o ile pamiętam to były akwaria około 80 l klejone na zamówienie, na stelażu też zamówionym u ślusarza - z kątowników stalowych - dwa zbiorniki jeden nad drugim - taki prawie mini regał Miałam parę lombardoi w jednym, która się nawet potomstwa dochowała, ale potem je zabiła... a w drugim to nawet nie pamiętam co było, chyba red red.
Potem, już w wieku 22 lat, po ślubie i wyprowadzce od rodziców zakupiłam 112 l z szafką i pokrywą i znowu się uczepiłam pyszczaków, ale już ciut mądrzejsza się robiłam po drodze, bo zauważyłam że to jednak naprawdę za małe akwarium, więc je sprzedałam a w jego miejsce postawiłam 270 l - narożne, które stoi u mnie do dzisiaj i pływają w nim potomkowie tych moich pierwszych pyszczaków ze 112 l. Ryby mają po kilkanaście lat są niestety mieszańcami, bo mi się skrzyżowały Yellow i Hongi - ale mają u mnie dożywocie, więc mnie to już nawet nie martwi
No a potem stopniowo do dnia dzisiejszego przybywało zbiorników - obecnie jest 9 i nadal kombinuję gdzie jeszcze coś postawić Ja się w międzyczasie zaczęłam ukierunkowywać na określone gatunki no i internet się w międzyczasie pojawił co mi dostarczyło wielu bodźców do przemyśleń
Ostatnio zmieniony śr lip 28, 2010 7:45 pm przez ziabak, łącznie zmieniany 1 raz.
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.