Ostatni post z poprzedniej strony:
Ciągnij. To ciekawe.OSPA - zagadka taka
Regulamin forum
Wypełnij poniższe punkty przy zakładaniu nowego wątku w dziale CHOROBY!!!
1. Litraż zbiornika –
2. Kiedy został założony / czy dojrzewał –
3. Rodzaj i model filtra, wypełnienia / czy jest włączony cały czas –
4. Gatunki i ilość ryb –
5. Gatunki i ilości roślin –
6. Podłoże –
7. Inne sprzęty –
8. Ozdoby, korzenie –
9. Pokrywa –
10. Oświetlenie –
11. Stosowane nawozy, pokarmy, preparaty itp. (dawki częstość) –
12. Parametry wody (NO[inddolny]2[/inddolny], NO[inddolny]3[/inddolny], pH, KH, GH, PO[inddolny]4[/inddolny], Cl, itp.) –
13. Temperatura w zbiorniku –
14. Czy posiadasz grzałkę / moc w W –
15. Jak wyglądają porządki w akwarium (podmiana wody, odmulanie, czyszczenie filtra) –
16. Co nowego zrobiono ostatnio w zbiorniku / kiedy (dokładnie opisz) –
17. Od jak dawna masz rybkę? Jak wyglądała aklimatyzacja?
18. Czy rybka/rybki były wcześniej leczone? Kiedy, na co i jakich lekarstw używano?
19. OBJAWY I PRZEBIEG CHOROBY -
20. Zdjęcie –
Wypełnij poniższe punkty przy zakładaniu nowego wątku w dziale CHOROBY!!!
1. Litraż zbiornika –
2. Kiedy został założony / czy dojrzewał –
3. Rodzaj i model filtra, wypełnienia / czy jest włączony cały czas –
4. Gatunki i ilość ryb –
5. Gatunki i ilości roślin –
6. Podłoże –
7. Inne sprzęty –
8. Ozdoby, korzenie –
9. Pokrywa –
10. Oświetlenie –
11. Stosowane nawozy, pokarmy, preparaty itp. (dawki częstość) –
12. Parametry wody (NO[inddolny]2[/inddolny], NO[inddolny]3[/inddolny], pH, KH, GH, PO[inddolny]4[/inddolny], Cl, itp.) –
13. Temperatura w zbiorniku –
14. Czy posiadasz grzałkę / moc w W –
15. Jak wyglądają porządki w akwarium (podmiana wody, odmulanie, czyszczenie filtra) –
16. Co nowego zrobiono ostatnio w zbiorniku / kiedy (dokładnie opisz) –
17. Od jak dawna masz rybkę? Jak wyglądała aklimatyzacja?
18. Czy rybka/rybki były wcześniej leczone? Kiedy, na co i jakich lekarstw używano?
19. OBJAWY I PRZEBIEG CHOROBY -
20. Zdjęcie –
-
- Arcymistrz
- Posty: 4942
- Rejestracja: ndz sty 13, 2013 8:29 pm
- Lokalizacja: Centrum
- Płeć:
Zagadka taka
Swoje mądrości opieram na tym co przeczytałem !Dein pisze:IMO bardziej wahania temperatury, niż twardości wody
Ryba w naturalnych warunkach częściej spotyka się z wahaniami temp.niż ze zmianą twardości wody.
I tu panowie mają rację!
Dein pisze:Hergarowe Cocciny były może z importu, a Rudy wspominał, że labirynty z importu są obciążone często egzotycznymi chorobami bakteryjnymi. Słaba ryba z importu bez należytej kwarantanny jest idealnym celem dla paskud wszelkich i pewnie ma słabszą odporność na nasze odmiany popularnych chorób.
szczupakk pisze: Bojownik czy to samce czy samice to w 95% import. Im ryba bardziej popularna patrz( gupik ) tym więcej się go importuje.
-
- Zapaleniec
- Posty: 221
- Rejestracja: czw cze 12, 2014 8:55 am
- Lokalizacja: Warszawa, Gocław
- Na imię mam: Pawel
- Płeć:
Zagadka taka
Niewiele to wniesie to do tematu... Nie wiem jak mógłbym pomóc Tobie, gdyż moja wiedza jest za mała. Pierwsze co mi przyszło do głowy to to, że masz zmutowanego kulorzęska, innego niż ten, na który były wyeksponowane ryby w sklepie, o którym pisałeś...
A tak ogólnie o rybach możemy porozmawiać
Co do importu...
Zacznę od tego, że ta cała akwarystyka to taki przybytek naszej próżności. Dla swojej zachcianki trzymamy rybę w niewoli i napawamy się jej widokiem, podczas gdy powinniśmy dać jej święty spokój (od.... się od niej)... Być może wynika to z rozerwania naszych (ludzkich) więzi z naturą i tego, że ciężko się żyję w otoczeniu betonu i szukamy jakiejś namiastki natury...
Przykre jest dla mnie hodowanie ryb w fermach, tylko dlatego, że jest na te ryby popyt. Przez to pędzi się je na lekach i paszach jak kurczaki. W tym kontekście lepiej już ryby sprowadzać i próbować im robić nowy dom niż hodować pokolenia, które swojej rodzinnej rzeki nie widziały od pokoleń 10 wstecz.
Ja ponieważ już też wdepnąłem w ten proceder postanowiłem, że każda ryba u mnie będzie mieć szanse przekazać swoje geny dalej. Będę przynajmniej próbować... Ale to tylko postanowienie. Póki co, jestem tak samo winny
A tak ogólnie o rybach możemy porozmawiać
Co do importu...
Zacznę od tego, że ta cała akwarystyka to taki przybytek naszej próżności. Dla swojej zachcianki trzymamy rybę w niewoli i napawamy się jej widokiem, podczas gdy powinniśmy dać jej święty spokój (od.... się od niej)... Być może wynika to z rozerwania naszych (ludzkich) więzi z naturą i tego, że ciężko się żyję w otoczeniu betonu i szukamy jakiejś namiastki natury...
Przykre jest dla mnie hodowanie ryb w fermach, tylko dlatego, że jest na te ryby popyt. Przez to pędzi się je na lekach i paszach jak kurczaki. W tym kontekście lepiej już ryby sprowadzać i próbować im robić nowy dom niż hodować pokolenia, które swojej rodzinnej rzeki nie widziały od pokoleń 10 wstecz.
Ja ponieważ już też wdepnąłem w ten proceder postanowiłem, że każda ryba u mnie będzie mieć szanse przekazać swoje geny dalej. Będę przynajmniej próbować... Ale to tylko postanowienie. Póki co, jestem tak samo winny
Re: Zagadka taka
Okej, ale czy Hergar i Saint też mają zmutowanego kulorzęska, rzucającego się na ryby z tego źródła?
Jeśli jest jakiś zmutowany kulorzęsek, to jest on raczej w sklepie.
IMO to raczej błogosławieństwo niż coś złego w przypadku zwierząt domowych, że nie pamiętają ani nie wyobrażają sobie, w jakich warunkach żyli szczęśliwi wolni przodkowie. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Mnie osobiście bardziej żal dzikich zwierząt wyrwanych z natury. One mają porównanie.
Jeśli jest jakiś zmutowany kulorzęsek, to jest on raczej w sklepie.
Ciekawe podejście. Ale jak to godzisz: być zdania, że lepiej sprowadzać, niż hodować ryby, które nie pamiętaj naturalnego środowiska, ale jednocześnie produkować nowe pokolenia ryb, które nie pamiętają naturalnego środowiska?Pablo pisze:W tym kontekście lepiej już ryby sprowadzać i próbować im robić nowy dom niż hodować pokolenia, które swojej rodzinnej rzeki nie widziały od pokoleń 10 wstecz.
Ja ponieważ już też wdepnąłem w ten proceder postanowiłem, że każda ryba u mnie będzie mieć szanse przekazać swoje geny dalej. Będę przynajmniej próbować... Ale to tylko postanowienie. Póki co, jestem tak samo winny
IMO to raczej błogosławieństwo niż coś złego w przypadku zwierząt domowych, że nie pamiętają ani nie wyobrażają sobie, w jakich warunkach żyli szczęśliwi wolni przodkowie. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Mnie osobiście bardziej żal dzikich zwierząt wyrwanych z natury. One mają porównanie.
Te ryby mało mają wspólnego z naturalnymi warunkami.miro pisze:Ryba w naturalnych warunkach częściej spotyka się z wahaniami temp.niż ze zmianą twardości wody.
-
- Arcymistrz
- Posty: 4942
- Rejestracja: ndz sty 13, 2013 8:29 pm
- Lokalizacja: Centrum
- Płeć:
Zagadka taka
Ja to wiem,ale w genach mają większą odporność na zmianę temp niż na zmianę twardości wody.Dein pisze:Te ryby mało mają wspólnego z naturalnymi warunkami.
Zagadka taka
Bojowniki? Nie żartuj.
Byle wahnięcie temperatury często kończy się u nich przeziębieniem labiryntu i zgonem.
To już nie są te ryby, które zasuwają po polach ryżowych. Wydelikacone, fhancuskie pieski.
Za to całkiem zacnie przystosowują się do najgorszych sortów kranówy.
Byle wahnięcie temperatury często kończy się u nich przeziębieniem labiryntu i zgonem.
To już nie są te ryby, które zasuwają po polach ryżowych. Wydelikacone, fhancuskie pieski.
Za to całkiem zacnie przystosowują się do najgorszych sortów kranówy.
-
- Arcymistrz
- Posty: 4942
- Rejestracja: ndz sty 13, 2013 8:29 pm
- Lokalizacja: Centrum
- Płeć:
Zagadka taka
A z jakimi rybami są krzyżowane że wyglądają jak wyglądają ? Dlaczego miały by zatracić swoje geny ?!
-
- Zapaleniec
- Posty: 221
- Rejestracja: czw cze 12, 2014 8:55 am
- Lokalizacja: Warszawa, Gocław
- Na imię mam: Pawel
- Płeć:
Zagadka taka
@Dein: Przepraszam, ale musiałem nie doczytać postów Hergara i Saint.
Sprowadzanie uważam, za lepsze niż fermy, gdyż być może dzięki temu byłby to trochę sport elitarny. Dzięki temu "żałobniczki" nie kupiłby "Dawid"...
Tak naprawdę, to ciężko to do końca pogodzić. Wszyscy dokładamy się do tego. Zgoda, że to dzięki nam zwierzaki taki jak pies, czy kot osiągnęły sukces. Czy kura lub krowa osiągnęła sukces dzięki człowiekowi? W pewnym sensie tak... Jak mówię temat jest rozległy, ale wbrew pozorom (moje posty są zazwyczaj długie) nie lubię klepać w klawiaturę. Lepiej ten temat wyjaśnić przy dobrym trunku!
Sprowadzanie uważam, za lepsze niż fermy, gdyż być może dzięki temu byłby to trochę sport elitarny. Dzięki temu "żałobniczki" nie kupiłby "Dawid"...
Tak naprawdę, to ciężko to do końca pogodzić. Wszyscy dokładamy się do tego. Zgoda, że to dzięki nam zwierzaki taki jak pies, czy kot osiągnęły sukces. Czy kura lub krowa osiągnęła sukces dzięki człowiekowi? W pewnym sensie tak... Jak mówię temat jest rozległy, ale wbrew pozorom (moje posty są zazwyczaj długie) nie lubię klepać w klawiaturę. Lepiej ten temat wyjaśnić przy dobrym trunku!
Zagadka taka
Ja bym wolał ryby z krajowej, domowej hodowli, ale to wyczyn kupić ładnego bojownika z krajowej, domowej hodowli. Mam wrażenie, że ładne ryby trafią z powrotem do hodowców, bo mimo popularności bojownika na giełdach bywają głównie dorosłe bojowniki kupione w sklepie, oddawane z rozmaitych przyczyn.
Miro - jest w tym co piszesz sens oczywiście. Natomiast weź pod uwagię, że bojownik czy gupik w hodowli masowej nie jest selekcjonowany pod kątem żywotności czy odporności. W naturze to co słabe i nieodporne odpada, przeżywa najsilniejszy. W masowej hodowli górę bierze pogoń za wyczesanym wyglądem, nienaturalnie długaśnymi ogonami, takim a siakim kształtem. Żeby osiągnąć wybrany efekt, wykorzystuje się pińdziesiąt razy tę samą rybę do rozpłodu, krzyżuje się spokrewnione ryby, przez co pula genów się uszczupla i utrwalają się też niepożądane zjawiska. Niewielu hodowców rozmnaża ryby z głową i znajomością tematu.
Geny niby te same, co u dzikich zwierząt, ale spaprane łapą człowieka. Brak odporności? Słabowitość? Podatność na różne przypadłości? No problemo - profilaktycznie wrzuca się rybki do chemikaliów, żeby bies nie ruszył przynajmniej do momentu sprzedaży. A co potem, nie ma znaczenia.
-- 1 sie 2014, o 09:57 --
Czerwonce zostały 2 kropki i wesoło śmiga <3
Niebieska pozostaje w kryzysie. Kropek ubyło, ale siedzi skulona w roślinach i zastanawia się co dalej. Lepiej niż wczoraj, ale wciąż niedobrze <3
Miro - jest w tym co piszesz sens oczywiście. Natomiast weź pod uwagię, że bojownik czy gupik w hodowli masowej nie jest selekcjonowany pod kątem żywotności czy odporności. W naturze to co słabe i nieodporne odpada, przeżywa najsilniejszy. W masowej hodowli górę bierze pogoń za wyczesanym wyglądem, nienaturalnie długaśnymi ogonami, takim a siakim kształtem. Żeby osiągnąć wybrany efekt, wykorzystuje się pińdziesiąt razy tę samą rybę do rozpłodu, krzyżuje się spokrewnione ryby, przez co pula genów się uszczupla i utrwalają się też niepożądane zjawiska. Niewielu hodowców rozmnaża ryby z głową i znajomością tematu.
Geny niby te same, co u dzikich zwierząt, ale spaprane łapą człowieka. Brak odporności? Słabowitość? Podatność na różne przypadłości? No problemo - profilaktycznie wrzuca się rybki do chemikaliów, żeby bies nie ruszył przynajmniej do momentu sprzedaży. A co potem, nie ma znaczenia.
-- 1 sie 2014, o 09:57 --
Czerwonce zostały 2 kropki i wesoło śmiga <3
Niebieska pozostaje w kryzysie. Kropek ubyło, ale siedzi skulona w roślinach i zastanawia się co dalej. Lepiej niż wczoraj, ale wciąż niedobrze <3
-
- Admin
- Posty: 21847
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm
- Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno
- Na imię mam: Lech-u
- Płeć:
Zagadka taka
To w sumie dobre wieści. Nadal trzymam kciuki.
-
- Gaduła
- Posty: 140
- Rejestracja: wt lip 08, 2014 2:46 pm
- Lokalizacja: Warszawa Mokotów
- Płeć:
Re: Zagadka taka
Czerwona wygladała na silniejszą więc się nie dziwię, że poradziła sobie z chorubskiem szybciej.
Niebieska mam nadzieję, że też sie wyliże .
Tak sobie myślę, że przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele i fakt, że choroba akatuje akurat w naszych zbiornikach to wypadkowa wszystkich czynników - składu wody (tez nie wiemy co w sklepach leją do wody, ani nie znamy dokładnego jej składu, wielokrotnie jak się pytałem w sklepach jakie mają parametry w akwariach to patrzyli sie na mnie jak na marsjanina i odpowiadali "panie,a kto by to mierzył..."), stresu ryby, a co za tym idzie obniżonej odporności, złego odżywiania ( w końcu w sklepach sie nie przelewa i ryby dostają żywy pokarm którego już nikt nie kupił, bo z żywego to mu tylko nazwa pozostała, a zmarnować sie przecież nie może), itd.
Dla wyjaśnienia nie mówię o konkretnym sklepie tylko o ogólności, sa oczywiście dobre wyjątki .
Tak czy siak to potwiwerdza potrzebe kwarantanny.
Koniec kropka świata nie zbawimy.
A bojowniki wbrew opiniom wcale takie "twarde" nie są...
Niebieska mam nadzieję, że też sie wyliże .
Tak sobie myślę, że przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele i fakt, że choroba akatuje akurat w naszych zbiornikach to wypadkowa wszystkich czynników - składu wody (tez nie wiemy co w sklepach leją do wody, ani nie znamy dokładnego jej składu, wielokrotnie jak się pytałem w sklepach jakie mają parametry w akwariach to patrzyli sie na mnie jak na marsjanina i odpowiadali "panie,a kto by to mierzył..."), stresu ryby, a co za tym idzie obniżonej odporności, złego odżywiania ( w końcu w sklepach sie nie przelewa i ryby dostają żywy pokarm którego już nikt nie kupił, bo z żywego to mu tylko nazwa pozostała, a zmarnować sie przecież nie może), itd.
Dla wyjaśnienia nie mówię o konkretnym sklepie tylko o ogólności, sa oczywiście dobre wyjątki .
Tak czy siak to potwiwerdza potrzebe kwarantanny.
Koniec kropka świata nie zbawimy.
A bojowniki wbrew opiniom wcale takie "twarde" nie są...
-
- Fanatyk
- Posty: 1198
- Rejestracja: pn sie 19, 2013 8:58 pm
- Lokalizacja: Zegrze
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
Kiedyś w jakimś sklepie spytałem: "Jaka tu (w akwarium) jest woda?" Sprzedawca mi odpowiedział: "Słodka" I wcale nie robił sobie ze mnie jaj, ani nie było to na odczepnego.Hergar pisze:tez nie wiemy co w sklepach leją do wody, ani nie znamy dokładnego jej składu, wielokrotnie jak się pytałem w sklepach jakie mają parametry w akwariach to patrzyli sie na mnie jak na marsjanina i odpowiadali "panie,a kto by to mierzył..."
Wraz z zakupionymi rybami można sobie samemu zmierzyć.
Najgroźniejszym dla ryb czynnikiem chorobotwórczym jest sam akwarysta.
Aktualnie…
- biotopy azjatyckie: 243, 175, 156 i 50l
- biotopy południowoamerykańskie: 300, 128 i 60l
- Afryka 200l
- Nowa Gwinea 112l
…restrukturyzacja, a raczej cięcia w toku…
Aktualnie…
- biotopy azjatyckie: 243, 175, 156 i 50l
- biotopy południowoamerykańskie: 300, 128 i 60l
- Afryka 200l
- Nowa Gwinea 112l
…restrukturyzacja, a raczej cięcia w toku…
-
- Gaduła
- Posty: 140
- Rejestracja: wt lip 08, 2014 2:46 pm
- Lokalizacja: Warszawa Mokotów
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
Oczywiście, że możemy tylko jest to już czasem zbyt późno, żeby powoli dostosowywać parametry do tych obowiązujących w naszych akwariach...
Największy problem mamy jak kupujemy ryby z odwołu tak jak mój przykład z coccinami, które na 99% były z odłowu. W naturze żyją w "kwasie" i takie im warunki przygotowałem, natomiast w sklepie miały po prostu kranówę. Więc już wtedy przeszły terapię szokową, a u mnie w akwarium znowu dostały inną wodę (niby zbliżoną do naturalnej, ale jadnak była to kolejna zmiana).
Ciekawe własciwie jakie mają parametry w fermach bojowników .
Największy problem mamy jak kupujemy ryby z odwołu tak jak mój przykład z coccinami, które na 99% były z odłowu. W naturze żyją w "kwasie" i takie im warunki przygotowałem, natomiast w sklepie miały po prostu kranówę. Więc już wtedy przeszły terapię szokową, a u mnie w akwarium znowu dostały inną wodę (niby zbliżoną do naturalnej, ale jadnak była to kolejna zmiana).
Ciekawe własciwie jakie mają parametry w fermach bojowników .
OSPA - zagadka taka
Najlepiej w ogóle chodzić do sklepu z testem, ho ho. I ukradkiem pobierać próbki i od razu badać.
Na dobrą sprawę mała ilość wody, potrząsana podczas transportu, czasami dodatkowo zaprawiona czymś "na drogę", może mieć inne parametry, niż woda w mocno napowietrzanym baniaku, w którym ryby pływały godzinę wcześniej.
Sprzedawcy stosują też często praktykę: łowię rybę z akwarium z odrobiną wody, dolewam wody z otwartego roślinniaka, bo jest pod ręką. To już totalny miks.
Na dobrą sprawę mała ilość wody, potrząsana podczas transportu, czasami dodatkowo zaprawiona czymś "na drogę", może mieć inne parametry, niż woda w mocno napowietrzanym baniaku, w którym ryby pływały godzinę wcześniej.
Sprzedawcy stosują też często praktykę: łowię rybę z akwarium z odrobiną wody, dolewam wody z otwartego roślinniaka, bo jest pod ręką. To już totalny miks.
-
- Arcymistrz
- Posty: 4942
- Rejestracja: ndz sty 13, 2013 8:29 pm
- Lokalizacja: Centrum
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
Dein pisze:krzyżuje się spokrewnione ryby
No właśnie do tego zmierzałem ! Dzisiaj byłem w dwóch sklepach gdzie rozmawiałem ze sprzedawcami o chorobach ryb.jeden i drugi stwierdził że tak słabych ryb jak są teraz [ostatnie 10 lat] to jeszcze nigdy nie było ! Oni też twierdzą że ryby są "produkowane" na zasadzie aby były ładne a o zdrowie niech się martwi ten kto kupi.Hergar pisze:naturze żyją w "kwasie" i takie im warunki przygotowałem, natomiast w sklepie miały po prostu kranówę.
My kupując ryby przeważnie kupujemy parkami w tym samym sklepie i z tej samej dostawy, zapominając że jest duże prawdopodobieństwo że kupiliśmy rodzeństwo. Najlepszym przykładem nie mieszania krwi są mieczyki ! Trudno spotkać mieczyka który by miał ponad 10 cm nawet w domowych akwa chyba że u starego hodowcy.
Re: OSPA - zagadka taka
A to zaleta w przypadku mieczyków, żeby były jak największe?miro pisze:Trudno spotkać mieczyka który by miał ponad 10 cm nawet w domowych akwa chyba że u starego hodowcy.
U bojowników widzę tendencję, że niektóre samce wyglądają jak hipopotamy z kitą, grube karczycho, łeb jak sagan, za to strasznie są powolne, zamulone, nieaktywne. Zdecydowanie ograniczone swoją wybujałą fizycznością.
Nie rozmnażam ryb, tedy mnie nie robi różnicy, czy samiec jest jurny i na tyle sprawny, żeby okiełznać sprytną samiczkę-kociczkę, ale czasami się zdarza, że samiec jest ostatni w hierarchii, właśnie przez gabaryty i frędzle. A bycie ostatnim w hierarchii bojowniczej jest przykre.
Oczywiście rozumiem, że trzymanie haremu bojowników na ograniczonej przestrzeni to nienaturalny układ i w naturze słaby samiec po prostu zszedłby rywalom i rywalkom z drogi. Natomiast to dobra okazja, żeby zaobserwować, jak niezdarne porobiły się te samce, dające sobie wchodzić na głowę mniejszej o połowę samicy.
-
- Admin
- Posty: 21847
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm
- Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno
- Na imię mam: Lech-u
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
W naturze te odrzucone samce znajdują inne samice i też się mnożą.
I tak z tej zagadki wniosek taki: kupowanie ryb w sklepach, to trochę loteria. Albo się trafi albo nie.
Co innego jak się kupuje od swojaków, np. na FAWA.
Według mnie częściej się tu ustrzeli fajną rybkę. Ale też różnie bywa...
I tak z tej zagadki wniosek taki: kupowanie ryb w sklepach, to trochę loteria. Albo się trafi albo nie.
Co innego jak się kupuje od swojaków, np. na FAWA.
Według mnie częściej się tu ustrzeli fajną rybkę. Ale też różnie bywa...
OSPA - zagadka taka
Jak już pisałem, z rybami, które mnie interesują, szału nie ma. Albo są dorosłe ryby sklepowe, które przestały pasować do wystroju. Albo to, co dla hodowcy nie przedstawia żadnej wartości. Młodych rybek prawie w ogóle nie widuję. Czasami coś w innym mieście.
Wyobrażam sobie, że domowa hodowla bojownika jest dosyć kłopotliwa, ponieważ podrostki rybie trzeba separować i każdemu zapewnić przyzwoitą przestrzeń. A efekty domowych eksperymentów bywają mało atrakcyjne wizualnie, przegrywają z efektownymi rybami z importu. Poza tym tacy hodowcy-amatorzy to często bardziej kolekcjonerzy, niż hodowcy. Produkują ryby na użytek własny, niejako. Dla własnej satysfakcji i zaspokojenia ciekawości, nie żeby się nimi dzielić. Podejrzewam, że sporo osób z głową na karku po prostu całkiem słusznie martwi się o dalszy los czule odchowanych bojowników.
Moje pierwsze samiczki były z amatorskiej domowej hodowli. Fajne i zdrowe, ale nie miały w ogóle płetw piersiowych.
Wyobrażam sobie, że domowa hodowla bojownika jest dosyć kłopotliwa, ponieważ podrostki rybie trzeba separować i każdemu zapewnić przyzwoitą przestrzeń. A efekty domowych eksperymentów bywają mało atrakcyjne wizualnie, przegrywają z efektownymi rybami z importu. Poza tym tacy hodowcy-amatorzy to często bardziej kolekcjonerzy, niż hodowcy. Produkują ryby na użytek własny, niejako. Dla własnej satysfakcji i zaspokojenia ciekawości, nie żeby się nimi dzielić. Podejrzewam, że sporo osób z głową na karku po prostu całkiem słusznie martwi się o dalszy los czule odchowanych bojowników.
Moje pierwsze samiczki były z amatorskiej domowej hodowli. Fajne i zdrowe, ale nie miały w ogóle płetw piersiowych.
-
- Fanatyk
- Posty: 1198
- Rejestracja: pn sie 19, 2013 8:58 pm
- Lokalizacja: Zegrze
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
Hergar pisze:Oczywiście, że możemy tylko jest to już czasem zbyt późno, żeby powoli dostosowywać parametry do tych obowiązujących w naszych akwariach...
Największy problem mamy jak kupujemy ryby z odwołu tak jak mój przykład z coccinami, które na 99% były z odłowu. W naturze żyją w "kwasie" i takie im warunki przygotowałem, natomiast w sklepie miały po prostu kranówę. Więc już wtedy przeszły terapię szokową, a u mnie w akwarium znowu dostały inną wodę (niby zbliżoną do naturalnej, ale jadnak była to kolejna zmiana).
O tego chyba ma każdy własny rozum żeby z niego korzystał, a nie zdawał się na niekompetentnego, albo kierującego się złą wolą sprzedawcę. W parametrach wody można zorientować się "before", a nie "after" uprawić spychologię i zwalać wszystko na sklep, zwłaszcza, że wiedza o tym w jakich warunkach ryby trzymane są w sklepach (kranowit) jest powszechna. Można rozciągnąć aklimatyzację do np 7 godzin i ryby wprowadza się bez problemu z 20 Gh w sklepie do 0-3 Gh w domu.Dein pisze:Najlepiej w ogóle chodzić do sklepu z testem, ho ho. I ukradkiem pobierać próbki i od razu badać.
Na dobrą sprawę mała ilość wody, potrząsana podczas transportu, czasami dodatkowo zaprawiona czymś "na drogę", może mieć inne parametry, niż woda w mocno napowietrzanym baniaku, w którym ryby pływały godzinę wcześniej.
Sprzedawcy stosują też często praktykę: łowię rybę z akwarium z odrobiną wody, dolewam wody z otwartego roślinniaka, bo jest pod ręką. To już totalny miks.
Sprzedawcę można też poprosić (bo może nie wie, albo mu się nie chce), aby pakował ryby do wody, w której były, jeśli jest potrzeba różne gatunki z różnych zbiorników do osobnych torebek. Jeśli będzie robił problemy powinniśmy rozważyć zmianę sklepu (w Wawie to nie problem).
Wszystko co możemy zrobić sami warto zrobić i nie oglądać się na sprzedawców, aby podtarli nam tyłek albo zmierzyli za nas parametry. Prawdopodobnie zneutralizuje to wszystko co niekorzystnego działo się z rybami wcześniej. W każdym razie lepsze to od biadolenia w necie jakie to sklepy są złe. I tak nie zmieni to podejścia do "żywego towaru" jakie ma niestety miejsce w handlu.
Najgroźniejszym dla ryb czynnikiem chorobotwórczym jest sam akwarysta.
Aktualnie…
- biotopy azjatyckie: 243, 175, 156 i 50l
- biotopy południowoamerykańskie: 300, 128 i 60l
- Afryka 200l
- Nowa Gwinea 112l
…restrukturyzacja, a raczej cięcia w toku…
Aktualnie…
- biotopy azjatyckie: 243, 175, 156 i 50l
- biotopy południowoamerykańskie: 300, 128 i 60l
- Afryka 200l
- Nowa Gwinea 112l
…restrukturyzacja, a raczej cięcia w toku…
OSPA - zagadka taka
Ja tam na sprzedawcę nie biadolę. Ani nie mam za złe, że koleś dolewa im wody z roślinniaka, skoro za chwilę ja doleję jeszcze z następnego. Wszystko, o co proszę człowieka, to żeby prawie moimi rybami nie kręcił karuzeli (powszechne podczas zamotywania gumki) i żeby pakował osobno (bo inaczej się żrą po drodze).
Kupuję rybę prawdopodobnie z kranówki i trzymam w kranówce.
Natomiast nie bawię się w potencjalnie wymagające gatunki. Ani testowanie wody tu i tam i znów za godzinę, skoro ryba wcześniej jest trzymana jeszcze gdzie indziej i nie zweryfikuję, w jakich warunkach była chowana przez większość życia i do jakich warunków przyzwyczaił się organizm. Nie czaruj się - czym jest nawet te 7 godzin aklimatyzacji w stosunku do długich tygodni czy miesięcy spędzonych w hodowli. Przyzwyczajenia nie zmieniają się w ciągu kilku godzin. Rozciągnięcie w czasie pomaga uniknąć niebezpiecznego szoku jako takiego, ale sam organizm przyzwyczaja się jeszcze długo do nowych warunków i cały ten czas, myślę, że od kilku dni do nawet kilku miesięcy, w zależności od gatunku i pochodzenia, jest czasem obniżonej odporności/ zwiększonego ryzyka chorób.
Muszę liczyć na to, że ryba ma chociaż to minimum odporności, które pozwoli jej przetrwać kilkuetapowy transport od hodowcy do mojego domu i zaaklimatyzować się w nowych warunkach.
Kupuję rybę prawdopodobnie z kranówki i trzymam w kranówce.
Natomiast nie bawię się w potencjalnie wymagające gatunki. Ani testowanie wody tu i tam i znów za godzinę, skoro ryba wcześniej jest trzymana jeszcze gdzie indziej i nie zweryfikuję, w jakich warunkach była chowana przez większość życia i do jakich warunków przyzwyczaił się organizm. Nie czaruj się - czym jest nawet te 7 godzin aklimatyzacji w stosunku do długich tygodni czy miesięcy spędzonych w hodowli. Przyzwyczajenia nie zmieniają się w ciągu kilku godzin. Rozciągnięcie w czasie pomaga uniknąć niebezpiecznego szoku jako takiego, ale sam organizm przyzwyczaja się jeszcze długo do nowych warunków i cały ten czas, myślę, że od kilku dni do nawet kilku miesięcy, w zależności od gatunku i pochodzenia, jest czasem obniżonej odporności/ zwiększonego ryzyka chorób.
Muszę liczyć na to, że ryba ma chociaż to minimum odporności, które pozwoli jej przetrwać kilkuetapowy transport od hodowcy do mojego domu i zaaklimatyzować się w nowych warunkach.
-
- Zapaleniec
- Posty: 263
- Rejestracja: ndz gru 28, 2008 12:10 am
- Lokalizacja:
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
A propo transportu ryb ze sklepu do domu, to można podać 1/2 krople fishtaminy do torebki, w którą pakuje się ryby.
WOT - 4BS, V-Twin Rider - Live to Ride
18L - najmniejsze w rodzinie:
viewtopic.php?f=15&t=4945" onclick="window.open(this.href);return false;
Biotop Gurami czekoladowego:
viewtopic.php?f=76&t=3895" onclick="window.open(this.href);return false;
18L - najmniejsze w rodzinie:
viewtopic.php?f=15&t=4945" onclick="window.open(this.href);return false;
Biotop Gurami czekoladowego:
viewtopic.php?f=76&t=3895" onclick="window.open(this.href);return false;
-
- Gaduła
- Posty: 140
- Rejestracja: wt lip 08, 2014 2:46 pm
- Lokalizacja: Warszawa Mokotów
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
Christo ale ja nie mam pretensji do nikogo polowałem na te ryby od dłuższego czasu i kupiłem je z pełną premedytacją.
Po prostu starałem się wytłumaczyć czemu moim zdaniem zachorowały.
btw zagadka kolejna
byłem w sklepie o którym mowimy dzisiaj popołudniu i zgadnijcie na co były chore samiczki bojownika ( te akwariowe) ....
tak zgadliście miały ospę... heh
(nie)stety nie wytrzymałem i uratowałem dwie śliczne samiczki z kubeczków te nie miały widocznej ospy (zobaczymy czy one zdrowe czy nie - taki test).
dobranoc wszystkim
Po prostu starałem się wytłumaczyć czemu moim zdaniem zachorowały.
btw zagadka kolejna
byłem w sklepie o którym mowimy dzisiaj popołudniu i zgadnijcie na co były chore samiczki bojownika ( te akwariowe) ....
tak zgadliście miały ospę... heh
(nie)stety nie wytrzymałem i uratowałem dwie śliczne samiczki z kubeczków te nie miały widocznej ospy (zobaczymy czy one zdrowe czy nie - taki test).
dobranoc wszystkim
-
- Fanatyk
- Posty: 1198
- Rejestracja: pn sie 19, 2013 8:58 pm
- Lokalizacja: Zegrze
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
Ty możesz to rozciągnąć w czasie. Tamten wlewa w parę sekund...Dein pisze:Ani nie mam za złe, że koleś dolewa im wody z roślinniaka, skoro za chwilę ja doleję jeszcze z następnego
Nie czaruję się. O uniknięcie szoku właśnie chodzi. Kiedyś zrobiłem to w 2 godziny i był problem, choć ostatecznie dobrze się skończyło. Teraz lubię "przesadzać" w dobrą stronę, z wyników tego "przesadzania" jestem bardzo zadowolony.Dein pisze:Nie czaruj się - czym jest nawet te 7 godzin aklimatyzacji w stosunku do długich tygodni czy miesięcy spędzonych w hodowli. Przyzwyczajenia nie zmieniają się w ciągu kilku godzin. Rozciągnięcie w czasie pomaga uniknąć niebezpiecznego szoku jako takiego
Moje cocciny jakoś nie zachorowały, ani na ospę ani na nic innego. Za to po frajersku straciłem 2 ryby, które wyskoczyły.Hergar pisze:Po prostu starałem się wytłumaczyć czemu moim zdaniem zachorowały.
Mają wystarczająco dużo odporności. Wystarczy przy niej nie gmerać i nie dać gmerać innym. Dadzą radę "nawet" bez fishtamin.Dein pisze:Muszę liczyć na to, że ryba ma chociaż to minimum odporności, które pozwoli jej przetrwać kilkuetapowy transport od hodowcy do mojego domu i zaaklimatyzować się w nowych warunkach.
Najgroźniejszym dla ryb czynnikiem chorobotwórczym jest sam akwarysta.
Aktualnie…
- biotopy azjatyckie: 243, 175, 156 i 50l
- biotopy południowoamerykańskie: 300, 128 i 60l
- Afryka 200l
- Nowa Gwinea 112l
…restrukturyzacja, a raczej cięcia w toku…
Aktualnie…
- biotopy azjatyckie: 243, 175, 156 i 50l
- biotopy południowoamerykańskie: 300, 128 i 60l
- Afryka 200l
- Nowa Gwinea 112l
…restrukturyzacja, a raczej cięcia w toku…
OSPA - zagadka taka
Gdyby miały wystarczająco dużo odporności, nie padałyby jak muchy jeszcze przed etapem sklepowym, o czym informują osoby przy tych rybach pracujący. Ja nie mam porównania wielkiego, bo akwa mam od 2008 roku, więc ciężko mi się odnieść do teorii, że przez ostatnie 10 lat ryby są dużo słabsze, niż wcześniej. Mam natomiast przez ten cały czas prawie wyłącznie bojowniki i widzę, że są ryby silniejsze i słabsze i nie warto oceniać kondycji na oko, bo te najpiękniejsze często są najbardziej podatne na choroby.
Co ciekawe, tak z perspektywy czasu mam wrażenie, że niektóre moje ryby żyły krótko bo przedobrzyłem. Na forum dla właścicieli bojowników zalecają na te rybki chuchać i dmuchać, przykrywać szczelnie, dawać ketapangi-srangi, trzymać w cieple piekielnym, zapodawać witaminy, czostki, niuniać się jak z bobasami. Nie twierdzę, że to złe, ale mam też wrażenie, że takie pod kloszem chowane rybska gorzej radziły sobie z kłopotami, niż te, które trzymam teraz w dość spartańskich warunkach. Kichnąć się człowiek bał, żeby któryś nie umarł od przeciągu. Na tych wszystko goi się jak na psie i jeśli jakąś rybę tracę, to dlatego, że postanawia wyskoczyć. Robiłem im podmianę, wyłączyłem grzałkę, zapomniałem włączyć, zorientowałem się po dwóch tygodniach, tylko przypadkiem. Kiedy się to zdarzało wcześniej, ryby musowo łapały pleśniawkę albo chociaż kładły się dramatycznie na grzałce. Te nie zauważyły.
Proszę nie pisać ogólnikowo, że ryba ma wystarczająco dużo odporności. Odporność to kwestia częściowo nabyta. Jeśli w hodowli odkaża się zbiorniki profilaktycznie, ryby nie mają styczności z tymi małymi ilościami drobnoustrojów, które są każdemu organizmowi potrzebne do wykształcenia mechanizmów obronnych. I inna sprawa - inne szczepy grzybów, bakterii i pierwotniaków brylują w tropikach, inne w Polsce. Przywleczony kulorzęsek w wersji tropikalnej, na którym nie robią wrażenia wysokie temperatury, czyni spustoszenie wśród ryb z hodowli krajowych i odwrotnie. W jednym akwarium jedne ryby ciężko chorują, inne nie mają ani kropki, bo wyrobiły sobie odporność.
Co ciekawe, tak z perspektywy czasu mam wrażenie, że niektóre moje ryby żyły krótko bo przedobrzyłem. Na forum dla właścicieli bojowników zalecają na te rybki chuchać i dmuchać, przykrywać szczelnie, dawać ketapangi-srangi, trzymać w cieple piekielnym, zapodawać witaminy, czostki, niuniać się jak z bobasami. Nie twierdzę, że to złe, ale mam też wrażenie, że takie pod kloszem chowane rybska gorzej radziły sobie z kłopotami, niż te, które trzymam teraz w dość spartańskich warunkach. Kichnąć się człowiek bał, żeby któryś nie umarł od przeciągu. Na tych wszystko goi się jak na psie i jeśli jakąś rybę tracę, to dlatego, że postanawia wyskoczyć. Robiłem im podmianę, wyłączyłem grzałkę, zapomniałem włączyć, zorientowałem się po dwóch tygodniach, tylko przypadkiem. Kiedy się to zdarzało wcześniej, ryby musowo łapały pleśniawkę albo chociaż kładły się dramatycznie na grzałce. Te nie zauważyły.
Proszę nie pisać ogólnikowo, że ryba ma wystarczająco dużo odporności. Odporność to kwestia częściowo nabyta. Jeśli w hodowli odkaża się zbiorniki profilaktycznie, ryby nie mają styczności z tymi małymi ilościami drobnoustrojów, które są każdemu organizmowi potrzebne do wykształcenia mechanizmów obronnych. I inna sprawa - inne szczepy grzybów, bakterii i pierwotniaków brylują w tropikach, inne w Polsce. Przywleczony kulorzęsek w wersji tropikalnej, na którym nie robią wrażenia wysokie temperatury, czyni spustoszenie wśród ryb z hodowli krajowych i odwrotnie. W jednym akwarium jedne ryby ciężko chorują, inne nie mają ani kropki, bo wyrobiły sobie odporność.
-
- Fanatyk
- Posty: 1198
- Rejestracja: pn sie 19, 2013 8:58 pm
- Lokalizacja: Zegrze
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
Miałem na myśli etap zakupowy - to na co mamy już wpływ. Zostają nam same zahartowane sztuki, słabsze odpadły wcześniej. Jeśli w sklepie w beznadziejnych na ogół warunkach nie mają objawów chorobowych, a po właściwym (delikatnym - nawet przesadnie) transporcie i przesadnie długiej aklimatyzacji wpuścimy je do warunków odpowiednich, to chyba byłoby nielogiczne gdyby akurat w nich zachorowały.Dein pisze:Gdyby miały wystarczająco dużo odporności, nie padałyby jak muchy jeszcze przed etapem sklepowym
Na chyba ze 100 ryb straciłem na razie jedną, która padła niedługo po wpuszczeniu, a została kupiona zdrowa. Gatunki różne i z bardzo różnych źródeł, powiedzmy że uchodzące za średnio delikatne. Więc ogólnie ryby to bardzo odporne stworzenia, pewnie najodporniejsze z kręgowców, bo z uwagi na środowisko w którym żyją muszą takie być.
Ostatnio zmieniony sob sie 02, 2014 9:35 am przez Christo, łącznie zmieniany 1 raz.
Najgroźniejszym dla ryb czynnikiem chorobotwórczym jest sam akwarysta.
Aktualnie…
- biotopy azjatyckie: 243, 175, 156 i 50l
- biotopy południowoamerykańskie: 300, 128 i 60l
- Afryka 200l
- Nowa Gwinea 112l
…restrukturyzacja, a raczej cięcia w toku…
Aktualnie…
- biotopy azjatyckie: 243, 175, 156 i 50l
- biotopy południowoamerykańskie: 300, 128 i 60l
- Afryka 200l
- Nowa Gwinea 112l
…restrukturyzacja, a raczej cięcia w toku…
OSPA - zagadka taka
A mnie już nic nie dziwi po przeczytaniu relacji Rudego, co robią z rybami, żeby te, którym udało się cudem niemal przeżyć do momentu sklepowego, w tymże sklepie nie zachorowały na ospę.
-
- Guru
- Posty: 2966
- Rejestracja: śr kwie 06, 2011 9:57 pm
- Telefon: 531694684
- Lokalizacja: Goclaw/Legionowo
- Na imię mam: Lukasz
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
Jest kilka roznych praktyk trzymania ryb w sklepach, nie zadarzylem przeczytac calej konweracji ale ryby trzymane sa zawsze na kranowicie chyba ze niektore pielegniczki, proporczyki i takie delikatniejsze ryby (Paletek sie do tego grona nie wlicza!!)
Tutaj mozna zalzyc oddzielny watek z nazwijmy to wywiadem i moge opisac mniej wiecej co i jak tylko ze czas mam rano i wieczorem i wtedy moge odpisywac
Tutaj mozna zalzyc oddzielny watek z nazwijmy to wywiadem i moge opisac mniej wiecej co i jak tylko ze czas mam rano i wieczorem i wtedy moge odpisywac
-
- Arcymistrz
- Posty: 4995
- Rejestracja: ndz sty 11, 2009 12:31 am
- Telefon: 510847789
- Lokalizacja: Warszawa[gocław]
- Na imię mam: Krzysztof
- Płeć:
OSPA - zagadka taka
Nie zwlekaj Waść,pewnie wszyscy są zainteresowani.rudy1986 pisze:Tutaj mozna zalzyc oddzielny watek z nazwijmy to wywiadem i moge opisac mniej wiecej co i jak tylko ze czas mam rano i wieczorem i wtedy moge odpisywac
Nie jestem na garnuszku żadnego sklepu akwarystycznego itp.
Nie należę do żadnej loży,towarzystwa wzajemnej adoracji,sekty,kasty itp.
Jestem prostym miłośnikiem naszego hobby.
Nie należę do żadnej loży,towarzystwa wzajemnej adoracji,sekty,kasty itp.
Jestem prostym miłośnikiem naszego hobby.
-
- Guru
- Posty: 2966
- Rejestracja: śr kwie 06, 2011 9:57 pm
- Telefon: 531694684
- Lokalizacja: Goclaw/Legionowo
- Na imię mam: Lukasz
- Płeć:
Re: OSPA - zagadka taka
Kto chetny niech zalozy wątek, kilkabpytan i nasrepna osoba:P
OSPA - zagadka taka
Ja część pytań zadałem tutaj: http://fawa.pl/viewtopic.php?f=11&t=245 ... 15#p191047" onclick="window.open(this.href);return false;
To temat mniej o chorobie moich rybek, bardziej o różnych teoriach dotyczących przynoszenia do akwarium ospy. Tedy nie krępuj się, rozgość się, odchodź od tematu.
Mnie różne opisywane przez Ciebie praktyki dziwią i uważam, że pozytywny efekt zapewniają jedynie doraźnie i bardzo tymczasowo, ale w perspektywie czasu odbijają się rybom i nowym właścicielom czkawką. Stąd czasami bulwers. Ale rozumiem, że są to sprawdzone i powszechne praktyki w handlu zwierzętami, że priorytetem jest sprzedanie zwierzęcia, nie naprawienie tego, co spartolono w hodowli stawiającej na ilość nie jakość. Więc nie odbieraj moich bulwersów osobiście. Ostatecznie to co piszesz, dostarcza wiedzy "jak jest naprawdę", dużo cenniejszej niż "jak powinno być".
Jak będziesz miał czas, rozwiń temat podatnych na choroby bojowniczek. Skąd one przyjeżdżają i dlaczego Twoim zdaniem "z samicami tez jest odrebna sprawa ze tez bardzo czesto choruja"? Co takiego dzieje się na tych fermach czy w hodowlach, co czyni ten gatunek i tę płeć takimi mimozami?
Co się z nimi dzieje już w sklepie? Czy dostają coś profilaktycznie? Czy często chorują już w sklepie i jaka jest wtedy przeżywalność? Kiedy w akwarium sklepowym ryby dopada ospa, jakie są wtedy procedury?
No i co najlepiej Twoim zdaniem zrobić, żeby takiej ryby nie dobić w kilka dni po kupnie? I żeby jeszcze trochę pożyła?
P.S. Obie ryby już bez kropek i nawet niebieska znacznie lepiej, ale w jej przypadku jeszcze nie oceniam, że na pewno zdrowa. Niebieska dziękuje Lechowi za trzymanie kciuków i twierdzi, ze to jej daje siłę do walki z chorobą i że gdyby Lech był jej mężem, w ogóle by nie chorowała i byłaby najszczęśliwszą rybą na błękitnym globie.
To temat mniej o chorobie moich rybek, bardziej o różnych teoriach dotyczących przynoszenia do akwarium ospy. Tedy nie krępuj się, rozgość się, odchodź od tematu.
Mnie różne opisywane przez Ciebie praktyki dziwią i uważam, że pozytywny efekt zapewniają jedynie doraźnie i bardzo tymczasowo, ale w perspektywie czasu odbijają się rybom i nowym właścicielom czkawką. Stąd czasami bulwers. Ale rozumiem, że są to sprawdzone i powszechne praktyki w handlu zwierzętami, że priorytetem jest sprzedanie zwierzęcia, nie naprawienie tego, co spartolono w hodowli stawiającej na ilość nie jakość. Więc nie odbieraj moich bulwersów osobiście. Ostatecznie to co piszesz, dostarcza wiedzy "jak jest naprawdę", dużo cenniejszej niż "jak powinno być".
Jak będziesz miał czas, rozwiń temat podatnych na choroby bojowniczek. Skąd one przyjeżdżają i dlaczego Twoim zdaniem "z samicami tez jest odrebna sprawa ze tez bardzo czesto choruja"? Co takiego dzieje się na tych fermach czy w hodowlach, co czyni ten gatunek i tę płeć takimi mimozami?
Co się z nimi dzieje już w sklepie? Czy dostają coś profilaktycznie? Czy często chorują już w sklepie i jaka jest wtedy przeżywalność? Kiedy w akwarium sklepowym ryby dopada ospa, jakie są wtedy procedury?
No i co najlepiej Twoim zdaniem zrobić, żeby takiej ryby nie dobić w kilka dni po kupnie? I żeby jeszcze trochę pożyła?
P.S. Obie ryby już bez kropek i nawet niebieska znacznie lepiej, ale w jej przypadku jeszcze nie oceniam, że na pewno zdrowa. Niebieska dziękuje Lechowi za trzymanie kciuków i twierdzi, ze to jej daje siłę do walki z chorobą i że gdyby Lech był jej mężem, w ogóle by nie chorowała i byłaby najszczęśliwszą rybą na błękitnym globie.
-
- Guru
- Posty: 2966
- Rejestracja: śr kwie 06, 2011 9:57 pm
- Telefon: 531694684
- Lokalizacja: Goclaw/Legionowo
- Na imię mam: Lukasz
- Płeć:
Re: OSPA - zagadka taka
Na te pytania odpowiem jak juz bede w domu. Prisze o przygotowywanie kolejnych pytan:) a modkow prosze o wydzielenie tematu