Nitkowate odchody zbrojników

Dyskusje na temat chorób oraz sposobów ich zwalczania. Profilaktyka.
Regulamin forum
Wypełnij poniższe punkty przy zakładaniu nowego wątku w dziale CHOROBY!!!

1. Litraż zbiornika –
2. Kiedy został założony / czy dojrzewał –
3. Rodzaj i model filtra, wypełnienia / czy jest włączony cały czas –
4. Gatunki i ilość ryb –
5. Gatunki i ilości roślin –
6. Podłoże –
7. Inne sprzęty –
8. Ozdoby, korzenie –
9. Pokrywa –
10. Oświetlenie –
11. Stosowane nawozy, pokarmy, preparaty itp. (dawki częstość) –
12. Parametry wody (NO[inddolny]2[/inddolny], NO[inddolny]3[/inddolny], pH, KH, GH, PO[inddolny]4[/inddolny], Cl, itp.) –
13. Temperatura w zbiorniku –
14. Czy posiadasz grzałkę / moc w W –
15. Jak wyglądają porządki w akwarium (podmiana wody, odmulanie, czyszczenie filtra) –
16. Co nowego zrobiono ostatnio w zbiorniku / kiedy (dokładnie opisz) –
17. Od jak dawna masz rybkę? Jak wyglądała aklimatyzacja?
18. Czy rybka/rybki były wcześniej leczone? Kiedy, na co i jakich lekarstw używano?
19. OBJAWY I PRZEBIEG CHOROBY -
20. Zdjęcie –
Awatar użytkownika

ziabak
Guru
Posty: 2115
Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
Lokalizacja: Bielany
Na imię mam: Monika
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#61

Post autor: ziabak »

Ostatni post z poprzedniej strony:

No tak, z takimi stratami należy się liczyć - kwestia tego co dla kogo jest katastrofą i czy ważniejsze jest to, że zaradna ryba jednak się nie głodziła dbając o wizerunek swego domu, czy straty poniesione na rzecz pustego brzuszka jednak są bardziej katastrofalne w odczuciu. Wiadomo, że zarówno aspekt wizualny jak i poczucie pewnego rodzaju zadowolenia z zaradności rybek ma znaczenie - kwestia priorytetu ważności zjawiska w danej sytuacji.
Ostatnio zmieniony śr sie 30, 2017 10:27 am przez ziabak, łącznie zmieniany 1 raz.
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#62

Post autor: Dein »

Nie chodzi o subiektywne priorytety i poczucie straty po ulubionych roślinach. Jak sama napisałaś, i ja się z tym zgadzam, najpoważniejszym zagrożeniem w czasie długotrwałego braku opieki, jest zanieczyszczenie wody. Zanieczyszczenie dokucza i tym rybkom, które jakimś cudem zdołały się na własną rękę pożywić i bardziej wybrednym zwierzętom, które nic sobie nie znalazły (bywają takie).
Roślina oskubana w dużej części do nerwów i gołych łodyg umiera i jest to takie samo źródło zanieczyszczenia, jak żarcie i odchody.
Awatar użytkownika

Lena_Ned
Zapaleniec
Posty: 256
Rejestracja: ndz sie 13, 2017 12:03 pm
Telefon: 533570669
Lokalizacja: Świnoujście
Na imię mam: Lena
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#63

Post autor: Lena_Ned »

Faktycznie - temat burza.

Dein, nie musisz byc tak kasliwy, ciesze sie ze jestes kontaktowy, a moje ironiczne uwagi uznales za "zabawne". Nie trzeba jednak byc pustelnikiem zeby czasem zwyczajnie nie miec opcji pomocy od drugiej osoby. Zostaje wtedy karmnik, planowanie wyjazdu w innym czasie, lub nawet glodowka. Tyle Ci przyznam racji ze dla mnie tez jest to czysta abstrakcja nie karmic ryb przez dwa tygodnie. Nawet tydzien to juz dla mnie przesada. Piszac glodowka mozna uwzgledniac wyjazd na weekend.Kazdy jednak ma swoje wlasne doswiadczenia i poczucie odpowiedzialnosci i na tym mozna poprzestac. Jesli ma sie ryby, ktore jedza zywy pokarm, trzeba kombinowac inaczej. I w sumie czego by nie jadly to kazde akwarium trzeba dogladac, inaczej po co w ogole sie w to bawic.
"Puszyste ale bez przesady" - genialne stwierdzenie :D.

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#64

Post autor: Dein »

Im dłużej dociekam, tym bardziej mi wychodzi, że właściwie nikt specjalnie nie ma doświadczenia w długim głodzeniu, a przynajmniej 3 osoby wypowiadają się z taką pewnością, że można ich wziąć za doświadczonych w omawianej kwestii ekspertów. Chętnie podejmuję dyskusję z ekspertami. Z wrodzoną dobrodusznością próbuję zdjąć z nich przynajmniej część odpowiedzialności za ewentualne skutki autorytarnych stwierdzeń.

Z tą kąśliwością - bez przesady. Może wypaczone poczucie humoru mam i śmieszy mnie nie to, co powinno. To wszystko. Nie sądzę, żebym wielkie krzywdy tym wyrządzał.
Awatar użytkownika

ziabak
Guru
Posty: 2115
Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
Lokalizacja: Bielany
Na imię mam: Monika
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#65

Post autor: ziabak »

Tak Deinie, roślina oskubana do kości z całą pewnością będzie obumierać, jednak czy to jest proces analogiczny w tempie do rozkładu karmy można by polemizować. Zanim przykladowy Gluś zmasakruje rośliny, zanim one zaczną obumierać i rozpocznie się ich proces gnilny to podejrzewam że zdążysz wrócić z wakacji i zrobić z tym porządek. U mnie też zbrojniki mają czasem smaka na roślinę jakąś, mimo że nie wyjeżdżam i nie głodzę q raczej w drugą stronę - dogadzam. Uwielbiają bakopę, był okres ze wyłysiły je niemal do badyla, ale by rozpoczęła gnicie to by trzeba poczekać ładnych pare tygodni. Jasne - roślina roślinie nie równa, jedna odbije z lysego badyla a inna padnie od dziurki w liściu.
Dodano po przerwie do tego postu:
Nie mówmy o ekspertach w dziedzinie głodzenia, bo raczej nikt się w tym nie specjalizuje. Możemy mówić o spostrzeżeniach opartych na własnych doświadczeniach. Teraz od wielu lat nie wyjeżdżam, ale jak nie miałam hodowli ptaków i mniejszą ilość króli to oczywiście wyjeżdżałam - miałam też wówczas akwaria. O ile królika jednego czy dwa zbierałam że sobą, to rybek nie - pozostawały w domu i tylko raz była sytuacja ze zezwoliłam na karmienie ich - bardzo skutecznie mnie to uswiadomło, że to nie najlepszy był pomysł :) Potem już nie ryzykowalam i zostawaly bez karmienia tydzień do dwóch - nie miałam nigdy katastrof na miarę pierwszego przypadku z karmieniem. A taki narybkowy przypadek zupełnie nie przewidziany - to były owe galaxy, które wykluły się w zbiorniku z przechowywanym mchem i zauważyłam je co najmniej po 3 tygodniach - były więc tam same na siebie zdane i wyrosły na piękne ryby. Oczywiście ja je już zauważyłam to karmiłam, jednak uważam ze w głównej mierze żyły dzięki temu co z mikroorganizmów upolowały same. W mchu żyją jakieś niezliczone ilości stworzeń.
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#66

Post autor: Dein »

Do odbicia i podjęcia czynności rośliny też potrzebują czasu i sprzyjających warunków (np. żeby nikt nie wygryzał na bieżąco nowych listków). Zaś moje rośliny jakieś liche widać, bo poniszczone i odłamane od łodyg ciężarem glusiowego cielska listki bardzo szybko usłały dno, przytkały wlot filtra i rozpoczęły bezzwłocznie proces rozkładu, nim na dobre zidentyfikowałem skalę i źródło problemu. Trzy duże żabienice w jeden tylko weekend. A gdzieniegdzie w temacie mowa o trzech tygodniach. Nop - Glusie nie są jakieś mądre i nie potrafią gospodarować powierzonymi roślinami. Jak wpadają w ciąg - jedzą rośliny do oporu, zamiast zostawić trochę na czarną godzinę. Toteż jednorazowa szkoda, już po kilku dniach, była u mnie od razu widoczna - ryba się nażarła, narobiła we własne gniazdo dosłownie i w przenośni i nie wiem, co wytypowałaby na kolejną przekąskę, gdybym nie wszedł ja, cały na biało.

Wszystkiemu można zapobiec, jak się człowiek spodziewa. Ale rzadko wszystko trafnie wyspodziewa.
Wtedy miałem jednego Glusia i wespół w zespół z Fredami robił niezłą demolkę głodową, jak nie dostał wystarczająco dużo i często. Teraz mam całe stado młodych, które albo się dobrze i regularnie nakarmi, albo potencjalne "żegnajcie rośliny i życie na planecie Akwarium".

Dobrze byłoby chociaż zapytać, co kto w akwarium ma i jak prowadzi zbiornik, zanim się wyda werdykt, czy przetrwa bez szwanku samo na mikroorganizmach i dzięki dobrym charakterom mieszkańców.
Awatar użytkownika

ziabak
Guru
Posty: 2115
Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
Lokalizacja: Bielany
Na imię mam: Monika
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#67

Post autor: ziabak »

Oczywiście, warto o to zapytać - jednak tu nie chodziło o poradę w kwestii jak przygotować dane akwarium na urlop, tylko wszystko było już po fakcie. Wywiad zawsze jest potrzebny. Wszystkie porady powinny być nim poprzedzone. Moja wypowiedź była bardzo ogolna i dotyczyła określenia mniejszego zła - moje zdanie jest takie, że jeśli nie ma pod ręką pomocnego akwarysty mniejszym złem jest pozostawienie akwarium bez karmienia niż powierzenie tego zadania niezorientowanym w temacie ludziom, nawet jeśli są mądrzy, zaradni i teoretycznie zdolni do wykonania zaleceń.
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.
Awatar użytkownika

Lena_Ned
Zapaleniec
Posty: 256
Rejestracja: ndz sie 13, 2017 12:03 pm
Telefon: 533570669
Lokalizacja: Świnoujście
Na imię mam: Lena
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#68

Post autor: Lena_Ned »

:razz: Mi tam tylko chodzi o stwierdzenie "ktos ma jedynie rybki za znajomych - to kompletna abstrakcja, bardzo zabawna zreszta ". To bylo z mojej strony zwykle zartobliwe powiedzenie, zeby obrocic cala te dyskusje wlasnie w zart. I nikt sie tu nie licytuje. Cos sie zescie uczepili tych sasiadek. Jedni maja, inni nie, poza tym nigdy nie wiadomo na kogo sie trafi. Po prostu nie wytykaj innym czy maja do kogo sie zwrocic o pomoc czy nie.
Tak poza tym to masz racje z tym bojkotowaniem glodowek tyle ze nie musisz innym wytykac czy sa pustelnikami czy nie. Poza tym autorka zapewnila przeciez opieke swoim podopiecznym. Ja tez pewnie szukalabym w pierwszej kolejnosci kogos do pomocy, czasami nikt nie moze lub nie chce brac na siebie obowiazku, o to chyba rozchodzi sie najczesciej. Chromolic sasiadki chromolic glodowki, kupic za wczasu karmnik, a jak sie ma jeszcze zwierzaki co musza jesc zywe papu, mozna albo zaplacic komus tak jak za wychodzenie z psem, albo jesli nie chcemy wpuszczac nikogo...przelozyc odwolac wyjazd albo pozbyc sie obowiazku na poczet wakacji. Innych opcji juz nie ma.

Swoja droga. Ja wczoraj rano ratowalam sama sprawe.
Mam mix mrozonek. Nie pamietam co dawalam trzy dni temu, jakas kostke z malym robaczkiem. Wczoraj rano budze sie, woda metna, filtr nie chodzi, wyciagam gabke zeby umyc a tu martwe nie zjedzone i ciągnące sie jak glut robaczyska. Nie moglam tego w pierwszej chwili domyc. Takze... nigdy nie wiadomo :D.

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#69

Post autor: Dein »

Moje wypowiedzi raczej nie są krytyką wyborów autorki tematu, ani pustelniczego trybu życia. Raczej odnoszą się do tych, którzy radzą po prostu: trzeba było w ogóle nie karmić, to nic by się nie stało.
Nie mogą tego wiedzieć, czy nic by się nie stało.
Awatar użytkownika

ziabak
Guru
Posty: 2115
Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
Lokalizacja: Bielany
Na imię mam: Monika
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#70

Post autor: ziabak »

Tak samo nie mogą wiedzieć czy coś by się stało podczas karmienia, i w ogóle nie mogą wiedzieć na pewno niczego :) Może żeby to było jasne i czytelne trzeba przed każdym postem pisać uwagę "niczego nie wiem na pewno" - to prawda :) Ty też Deinie nie wiesz na pewno czy dla danych ryb lepsza będzie głodówka, czy przemienienie. Nie wiesz czy ktoś trafi na osobę która zrobi wszystko idealnie czy coś jej nie wyjdzie niechcący. Zbyt mocno traktujesz każdą wypowiedź jako potencjalny powód do wprowadzenia ludzi w błąd, bo niczego nie da się za jednym zamachem dostosować do każdych możliwych okoliczności, warunków itd. A ludzie i tak wszystko interpretują po swojemu,
Dodano po przerwie do tego postu:
Przepraszam, telefon mi się buntuje i nie mogę poprawić korekt super słownika ;)
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#71

Post autor: Dein »

Zapewniam Was, dziewczęta, że gdyby ktoś tutaj promował bez żadnego "ale" postawę bezkrytycznego zaufania do możliwości sąsiadek i akurat czułbym sens dyskusji (coraz rzadziej mnie bierze ta chęć), też bym się władował ze swoimi wypocinami. Dla równowagi.
Tu się pan moderator skarży, ze został (niesprawiedliwie) "zrugany" - owszem, przeze mnie, pamiętam - za podpowiadanie, żeby nie dawać rybom jeść. Wtedy też bez żadnych uwag dodatkowych. I wtedy też nie był w stanie powiedzieć, skąd taka pełna przekonania opinia. Ciągle brakuje mi jakichkolwiek uwag dodatkowych, dzięki którym zapaliłoby się komuś w głowie światełko ostrzegawcze i korzystałby z podpowiedzi zupełnie świadom ryzyka. Gołe hasła, które zaczynają żyć własnym nieskrępowanym życiem jako prawdy objawione - tego nie lubię i uważam, za szkodnicze. Nie tego, że ktoś ma inne, solidnie uzasadnione zdanie.

Zbyszek
Zapaleniec
Posty: 440
Rejestracja: śr kwie 03, 2013 4:32 pm
Lokalizacja: Brwinów
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#72

Post autor: Zbyszek »

W moim przekonaniu miłośnik zwierząt nigdy (poza wyjątkowymi zdarzeniami losowymi nie zależnymi od niego np. ciężka choroba) nie zostawił by swoich podopiecznych. A ludzie, którzy wyjeżdżają i zostawiają swoje zwierzęta po prostu nie powinni ich trzymać. Trzeba sobie zdać sprawę, że kupując nawet zwykłą rybkę, jest to żywa istota i bierzemy za nią pełną odpowiedzialność. Dopóki ludzie sobie tego nie uświadomią zawsze będą zaniedbane zwierzęta, zawsze będą w okresie urlopowym wałęsające się psy i koty i zawsze w naszych stawach w tym czasie będą pokazywać się egzotyczne ryby, żółwie, płazy, itp. I zawsze będą dyskusje samo-rozgrzeszających się ludzi o tym jak to elektroniką można zastąpić opiekę człowieka, ile to zwierzę wytrzyma bez jedzenia, że lepsza opieka laika (przypadkowej osoby) niż żadna, czy brak dwutygodniowej opieki ma negatywny wpływ na dobrostan naszych podopiecznych, itd, itd. Przecież nikt nas nie zmusza do nabywania zwierząt, nie trzymajmy ich a nie będziemy mieć problemów - będziemy mogli sobie wyjeżdżać ile dusza zapragnie.
Awatar użytkownika

Lech-u
Admin
Posty: 21836
Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm
Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno
Na imię mam: Lech-u
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#73

Post autor: Lech-u »

Zbyszek pisze: ndz wrz 03, 2017 6:59 amW moim przekonaniu miłośnik zwierząt nigdy (poza wyjątkowymi zdarzeniami losowymi nie zależnymi od niego np. ciężka choroba) nie zostawił by swoich podopiecznych
Dość radykalne stanowisko.

Jednak wolę rozwiązanie pośrednie: mam zwierzęta i dbam o nie. A na czas wyjazdu zapewniam im taką lub inną ochronę. Czy to jest elektronika, czy babcia, która mieszka w tym czasie w domu, czy wreszcie wspomniana niejednokrotnie sąsiadka.

Cóż miałby zrobić miłośnik zwierząt, który nigdy nie wyjeżdża, aż tu nagle pojawi się konieczność wyjazdu? Takie sytuacje się zdarzają nawet najbardziej zasiedziałym miłośnikom zwierząt...
Na przykład niespodziewana choroba, która kładzie nas na 3 tygodnie do szpitala...

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#74

Post autor: Dein »

Ja bym poszedł dalej w trosce o dobrobyt zwierzęcia. Zwierzęta powinno się zabierać do szkoły lub pracy, a już najlepiej byłoby nie wychodzić z domu, bo nawet w ciągu godzinnej nieobecności rybie może przytrafić się coś złego, wymagającego szybkiej reakcji. Jeśli zwierzęciem opiekuje się więcej osób, powinno to dotyczyć wszystkich, bo jak jeden człowiek zasłabnie, zwierzę może zostać bez nadzoru!

Całkiem często się zdarza, że przypadki znęcania się przez zaniedbanie, dotyczą ludzi, którzy wpadają w nadopiekuńczą paranoję i nie potrafią zrobić sobie krótkiej przerwy dla własnej higieny psychicznej. Koleś czy kolesiowa opowiadają, jak kochają i bezgranicznie poświęcają się dla swoich zwierząt, często zbyt licznych albo mocno wymagających uwagi, a sami są na skraju wyczerpania pod tym lub innym względem, dając co i raz dowody niestabilności. Faktycznie - świetnie to wróży zwierzętom pod ich opieką.
Przerabiałem taki moment, że robiło mi się niedobrze na widok moich zwierzątek, bo miałem problem sam ze sobą, czułem się przeciążony, a sierściuchy postrzegałem wyłącznie jako obowiązek. Takie nastawienie znika, kiedy się człowiek czasami oderwie od codzienności, zajmie sobą, dogodzi sobie. Zwierzątka z powrotem stają się pozytywnym towarzystwem.
Bierę pod uwagę ich ograniczenia. Psa-trzęsidupy czy kota-nindzia nie zostawiłbym z całkiem obcą osobą, opiekuna tymczasowego muszą znać i całkiem lubić, nie chować się przed nim i nie masakrować z zaskoczenia. Do zwierzęcego hotelu, obcego opiekuna, albo nieswojego mieszkania się zupełnie te dwie nie nadają. Ale są takie, które się nadają, bo z założenia lubią jakiekolwiek towarzystwo. Tak mnie się wydaje, że ryby nie mają potrzeby bliskiego kontaktu z jednym, ulubionym opiekunem. Mogą się przyzwyczaić do jakichś rytuałów, ale czy będą w wykonaniu tego czy śmego człowieka - mniej ważne. Jak dostajecie ryby od innych akwarystów, odnotowujecie u nich przygnębienie po stracie ukochanego pana?

Każdy ma prawo odpocząć wedle potrzeby. Nawet, jeśli ma zwierzę, chore dziecko lub niepełnosprawnego rodzica. Dla dobra własnego i podopiecznego.
Awatar użytkownika

Lech-u
Admin
Posty: 21836
Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm
Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno
Na imię mam: Lech-u
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#75

Post autor: Lech-u »

Dein pisze: ndz wrz 03, 2017 10:31 amJak dostajecie ryby od innych akwarystów, odnotowujecie u nich przygnębienie po stracie ukochanego pana?
Jak dostaję to nie.
Ale na pewno jak komuś daję moją rybę to ta ryba jest bardzo smutna. Nawet mój żwirek jest smutny jak go komuś daję.
Dein pisze: ndz wrz 03, 2017 10:31 amKażdy ma prawo odpocząć wedle potrzeby (. . .) Dla dobra własnego i podopiecznego.
Prawda!
Ostatnio zmieniony ndz wrz 03, 2017 11:07 am przez Lech-u, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ