Nitkowate odchody zbrojników

Dyskusje na temat chorób oraz sposobów ich zwalczania. Profilaktyka.
Regulamin forum
Wypełnij poniższe punkty przy zakładaniu nowego wątku w dziale CHOROBY!!!

1. Litraż zbiornika –
2. Kiedy został założony / czy dojrzewał –
3. Rodzaj i model filtra, wypełnienia / czy jest włączony cały czas –
4. Gatunki i ilość ryb –
5. Gatunki i ilości roślin –
6. Podłoże –
7. Inne sprzęty –
8. Ozdoby, korzenie –
9. Pokrywa –
10. Oświetlenie –
11. Stosowane nawozy, pokarmy, preparaty itp. (dawki częstość) –
12. Parametry wody (NO[inddolny]2[/inddolny], NO[inddolny]3[/inddolny], pH, KH, GH, PO[inddolny]4[/inddolny], Cl, itp.) –
13. Temperatura w zbiorniku –
14. Czy posiadasz grzałkę / moc w W –
15. Jak wyglądają porządki w akwarium (podmiana wody, odmulanie, czyszczenie filtra) –
16. Co nowego zrobiono ostatnio w zbiorniku / kiedy (dokładnie opisz) –
17. Od jak dawna masz rybkę? Jak wyglądała aklimatyzacja?
18. Czy rybka/rybki były wcześniej leczone? Kiedy, na co i jakich lekarstw używano?
19. OBJAWY I PRZEBIEG CHOROBY -
20. Zdjęcie –

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#31

Post autor: Dein »

Ostatni post z poprzedniej strony:

marcinzabki29 pisze: wt sie 29, 2017 4:06 pmA jeśli nie ma wyboru?
Sądzę, że w większości przypadków jest jakiś wybór poza "nie karmić w ogóle" i "oddawać w opiekę komuś nieogarniętemu".

Nie piszę tego po to, żeby pognębić kolegę czy koleżankę, którym się nieszczęście przytrafiło. Ale już tu widzę doskonały wstęp do lansowania teorii, że lepiej głodzić nawet długo niż karmić za dużo, z pominięciem jakichkolwiek opcji pośrodku. Otóż nie. Rachunek zysków i strat może być za każdym razem różny i nie ma takiej reguły, ze głód zawsze bardziej na zdrowie wyjdzie.

Ja nie jestem szczególnie towarzyski i rodzinę mam daleko. Mimo tego wśród znajomych mam kilkoro takich, na których mogę polegać i mają zadbane zwierzęta. Kumają potrzebę karmienia bez przekarmiania. Czy to dotyczy ryby czy psa, w moim przypadku psa specjalnej troski gastronomicznej. Nie pojechałbym na wakacje, gdybym musiał wybierać dla swoich zwierząt między dżumą a cholerą. Na szczęście wymyślono także bardziej ogarniętych znajomych i automatyczne podajniki.

Jedno mnie zastanawia. Często są tu tematy o tym, że ktoś musi wyjechać i nie wie, jak zabezpieczyć ryby. Nigdy nie ma ogłoszeń typu "czy ktoś sympatyczny nie ogarnąłby mi ryb dwa razy w tygodniu". Są ludzie z całej Warszawy, spotykają się, odwiedzają się, pomagają zdalnie. Może czasami udałoby się dograć jakąś pomoc ze strony nieprzypadkowego człowieka. Wiadomo, że jest strach przed wpuszczaniem obcych do domu. Ale jeśli wchodzi niszczycielska sąsiadka, to podobne ryzyko - wpuścić kogoś, z kim można się wcześniej umówić, wymienić kontaktami, omówić potrzeby. Potem się zrewanżować lub zapłacić symboliczną kwotę, która będzie pewnie i tak niższa, niż ta potrzebna do restartu dużego baniaka.
Awatar użytkownika

Birdy
Zapaleniec
Posty: 367
Rejestracja: śr mar 29, 2017 6:11 am
Lokalizacja: Warszawa/Wola
Na imię mam: Grzegorz
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#32

Post autor: Birdy »

Lech-u pisze:
Birdy pisze: wt sie 29, 2017 9:54 amw związku z przysługą karmienia zwierząt przez sąsiadki.
Czy Ty wyjechałeś na 2 miesiące, że musiałeś mieć dokarmianie przez sąsiadki?

Zwykle sąsiadki + akwarium = samo zło.
Birdy pisze: wt sie 29, 2017 9:54 amWnioski - konieczny jest zakup pompy dozującej nawozy, powiększenie butli z gazem (już zrobione), wymyślenie jakiegoś zdalnego monitoringu zbiornika.
Jeśli masz odpowiednio rozrośnięty budżet to pomyśl o Profilux 4.
Pełne sterowanie akwarium i mega wygoda.
No, może aż tak rozrosnietego to nie mam ObrazekAle myślę o tym i chyba to zrobię. Jak nie Profilux to jakieś inne ustrojstwo. Kolega w USA już mi się rozgląda.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Dodano po przerwie do tego postu:
Dein pisze:
marcinzabki29 pisze: wt sie 29, 2017 4:06 pmA jeśli nie ma wyboru?
Sądzę, że w większości przypadków jest jakiś wybór poza "nie karmić w ogóle" i "oddawać w opiekę komuś nieogarniętemu".

Nie piszę tego po to, żeby pognębić kolegę czy koleżankę, którym się nieszczęście przytrafiło. Ale już tu widzę doskonały wstęp do lansowania teorii, że lepiej głodzić nawet długo niż karmić za dużo, z pominięciem jakichkolwiek opcji pośrodku. Otóż nie. Rachunek zysków i strat może być za każdym razem różny i nie ma takiej reguły, ze głód zawsze bardziej na zdrowie wyjdzie.

Ja nie jestem szczególnie towarzyski i rodzinę mam daleko. Mimo tego wśród znajomych mam kilkoro takich, na których mogę polegać i mają zadbane zwierzęta. Kumają potrzebę karmienia bez przekarmiania. Czy to dotyczy ryby czy psa, w moim przypadku psa specjalnej troski gastronomicznej. Nie pojechałbym na wakacje, gdybym musiał wybierać dla swoich zwierząt między dżumą a cholerą. Na szczęście wymyślono także bardziej ogarniętych znajomych i automatyczne podajniki.

Jedno mnie zastanawia. Często są tu tematy o tym, że ktoś musi wyjechać i nie wie, jak zabezpieczyć ryby. Nigdy nie ma ogłoszeń typu "czy ktoś sympatyczny nie ogarnąłby mi ryb dwa razy w tygodniu". Są ludzie z całej Warszawy, spotykają się, odwiedzają się, pomagają zdalnie. Może czasami udałoby się dograć jakąś pomoc ze strony nieprzypadkowego człowieka. Wiadomo, że jest strach przed wpuszczaniem obcych do domu. Ale jeśli wchodzi niszczycielska sąsiadka, to podobne ryzyko - wpuścić kogoś, z kim można się wcześniej umówić, wymienić kontaktami, omówić potrzeby. Potem się zrewanżować lub zapłacić symboliczną kwotę, która będzie pewnie i tak niższa, niż ta potrzebna do restartu dużego baniaka.
Najśmieszniejsze jest to, że w szufladzie leży karmnik Eheim ale pomyślałem, że skoro kota trzeba karmić to przy okazji można też ryby i zielsko w baniaku ogarnąć. No cóż - mój błąd. Następnym razem, jak jeszcze nie zorganizuję sobie automatyki to dam ogłoszenie na Fawie i pewnie ktoś mi pomoże.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Awatar użytkownika

Lena_Ned
Zapaleniec
Posty: 256
Rejestracja: ndz sie 13, 2017 12:03 pm
Telefon: 533570669
Lokalizacja: Świnoujście
Na imię mam: Lena
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#33

Post autor: Lena_Ned »

Można teraz kombinować w kazdą stronę. Niektorzy są z sąsiadami za pan brat, inni na 10 piętrowy blok mają może jedną kowalską do dyspozycji. Ja np się z sąsiadami nie zadaję. Z drugiej strony stereotyp zamulonej sąsiadki jest trochę krzywdzący, bo przeciez kazdy gdzies mieszka. Moze to Ty, a moze ja :p. Wiem, wiem, typowa Pani Kazia spod dwójki mieszka kolo kazdego z Nas. Jesli ktos ma nadzieję ze nie obwącha przy okazji kazdego kąta to jest w błedzie. Przekarmianie tez kiepska sprawa. Moja matka kiefy zatrzymuje sie u nas, przekarmia kota az ten zaczyna notorycznie rzygac. Ale oskarza mnie o to ze go glodze, bo kot oczywiscie miauczy za zarciem. Nie obchodza jej wytyczne z kartki. To nie tak, ze ktos jest zbyt zamulony, czy glupi i nie rozumie. Sąsiad czy sąsiadka NIE CHCE zrozumiec, ba, przeciez na pewno potrafi lepiej niz my.
Pozostaje A - poprosic znajomego a najlepiej czlonka rodziny, rodzenstwo sie nadaje bo zrobi co trzeba ale od niechcenia, czyli w sam raz... B nie mam bo nie uzywalam karmnikow... ewentualnie jesli sasiadka przychodzila do kota mozna bylo jej role z akwa ograniczyc do " po tygodniu wsyp zarcie do otworu w pikrywie i nie ruszaj nic innego", a sama porcje przygotowac i zostawic gdzies w widocznym miejscu.
Ostatnio zmieniony wt sie 29, 2017 5:32 pm przez Lena_Ned, łącznie zmieniany 1 raz.

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#34

Post autor: Dein »

Lena_Ned pisze: wt sie 29, 2017 5:30 pmZ drugiej strony stereotyp zamulonej sąsiadki jest trochę krzywdzący
Wogle sporo w tym temacie krzywdzących stwierdzeń idących w kierunku, "sąsiadka plus akwarium to ZAWSZE większa katastrofa, niż zaniechanie opieki". Sporo też wszędobylskich seksistowskich podtekstów, więc uznałem, że ten jeden dodatkowy wpisze się w klimat. Chciałem być trendi i swój chłopak.

Po mojemu - wystarczy staranniej poszukać/zaplanować i okaże się, że pomoc jest lepsza, niż rezygnacja z pomocy, bo sąsiadka to zło. Prawdziwy problem jest w nagłych przypadkach, kiedy naprawdę nie ma czasu na rekonesans.

Eniłej - nikomu naprawdę nie życzę katastrofy i pomyłki w wyborze asystenta. Tak to już jest, że żywe stworzenia generują wyzwania i bywa, że nie ma opcji doskonałej. A nawet jak się wybierze obiektywnie najlepiej i tak robią przykre niespodzianki.
Ostatnio zmieniony wt sie 29, 2017 5:46 pm przez Dein, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika

marcinzabki29
Cesarz
Posty: 10975
Rejestracja: pn kwie 13, 2015 9:15 pm
Lokalizacja: Ząbki
Na imię mam: Marcin
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#35

Post autor: marcinzabki29 »

Nie rozumiem pojęcia - staranniej poszukać.
Mieszkam w domku, ulica nie duża i co? Mam latać od domu do domu i pytać czy ktoś rybki mi nakarmi? Przecież jak do tej pory nasze relacje ograniczały się do - dzień dobry i dzisiaj chyba nie będzie padać.
Jedni mają kogo poprosić - a i tak żałują, inni nie mają kogo poprosić.
I rozpisywanie się w kwestii - sąsiad lepszy niż głodówka, niczego nie zmieni. Jeśli się nie ma kogo poprosić, to po prostu się nie ma i już.
Ps. Moje rybki były prawie tydzień na głodzie i na szczęście nie mam teraz powodu pisać - poprosiłem sąsiada, a jak wróciłem i zobaczyłem...itd....itd.
Pozdrawiam Marcin

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#36

Post autor: Dein »

marcinzabki29 pisze: wt sie 29, 2017 6:29 pmNie rozumiem pojęcia.
Naprawdę bardzo mi przykro.

Ja nie muszę robić kastingu po sąsiednich mieszkaniach. Nie lubię nowych sąsiadów, chociaż niektórzy mają rypki. W starym mieszkaniu - lubiłem, ale lubienie to za mało. Jak ktoś ma wyliniałe ptaszki, szejdziesiąt sztuk w niewielkiej klatce i trzyma je na klatce schodowej całymi miesiącami, mimo dobrego serca i miłego usposobienia może zawieść.
Ot - znajomi wiedzą, że mam zwierzęta, wiem, że oni mają zwierzęta, więc robię wywiad wśród znajomych, których podejrzewam o rozsądek i obycie ze zwierzętami. Często mi się zdarza rozmawiać o zwierzętach i to się czasami staje początkiem znajomości, która mogłaby się sprawdzić w kryzysowej sytuacji.
To jest to minimum staranności, do której się zmuszam, kiedy już jestem w potrzebie. Nie dałbym akwarium człowiekowi tylko dlatego, ze najbliżej mieszka i odpowiada na "dzień dobry". przecież to nie jest rzadki przywilej - mieć rozsądnych i zarazem uczynnych znajomych, niekoniecznie sąsiadów.

Twój wyjazd - tydzień. Dało radę.
Przekładasz na cudzy wyjazd - 2-3 tygodnie. To nie to samo, a za chwilę z 2-3 tygodni zrobi się miesiąc, bo w sumie co to za różnica.
Awatar użytkownika

Lena_Ned
Zapaleniec
Posty: 256
Rejestracja: ndz sie 13, 2017 12:03 pm
Telefon: 533570669
Lokalizacja: Świnoujście
Na imię mam: Lena
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#37

Post autor: Lena_Ned »

Tyle ze np. niektorym za znajomych robią same rybki i co wtedy
Ostatnio zmieniony wt sie 29, 2017 7:03 pm przez Lena_Ned, łącznie zmieniany 1 raz.

Wojtekxxx9

Nitkowate odchody zbrojników

#38

Post autor: Wojtekxxx9 »

A mnie by coś strzeliło jakby obcy mi się po domu kręcił.
Trzeba w jakimś konkursie wygrać pompę nawozowa plus karmik automatyczny i będzie tak latały jak walizki z testami :-)

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka


Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#39

Post autor: Dein »

Lena_Ned pisze: wt sie 29, 2017 7:02 pmTyle ze np. niektorym za znajomych robią same rybki i co wtedy
A niektórym tasiemiec i to uzbrojony.
A gdyby zapytali, czy ktoś, kto jest w temacie, dałby radę pomóc, raczej okazałoby się, że nie jest aż tak źle.
Już weźcie nie róbcie z siebie pustelników w beznadziejnym położeniu i bez dostępu do ludzkości o podobnych zainteresowaniach. Dajecie radę peplać na forum, więc nie ma tragedii. Są tylko czysto ludzkie opory, może nieśmiałość, brak determinacji lub niechęć do robienia komuś kłopotu. Nie wiem, nie moja sprawa. W dużej potrzebie idzie się przełamać i zawsze jest wyjście.
Awatar użytkownika

Lena_Ned
Zapaleniec
Posty: 256
Rejestracja: ndz sie 13, 2017 12:03 pm
Telefon: 533570669
Lokalizacja: Świnoujście
Na imię mam: Lena
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#40

Post autor: Lena_Ned »

Dein, zaraz zaczniesz kąsać. Teraz można sobie rozważać z przymrużeniem oka, każdy robi inaczej i każdy zawsze może byc w lepszej sytuacji. Chciala dobrze to poprosila o pomoc i okazalo sie to niewypalem, mozna rowniez nie miec serio komu powierzyc zadania a nawet sprzet ktory dozuje zarcie tez sie moze zepsuc i co wtedy. To faktycznie drazliwy temat, ja ostatnio nie mialam z kim kota zostawic i nie pojechalismy nigdzie. Bo nie - nie bylo zadnego milosnika kota, sasiadki, czy innego automatu. Czasem tak bywa.Dobrze ze zbrojki juz wracaja do zdrowia. Pozdrawiam wszystkich!

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#41

Post autor: Dein »

Toteż napisałem już dawno, że nie ma opcji nieobciążonych ryzykiem.

Natomiast padają już przykłady rodem ze skeczów Monty Pythona. Czekam na rozwój licytacji, kto jest najbardziej osamotniony i pozbawiony perspektyw w swoim ludzkim więzieniu z akwarium zamiast ściany.
Ostatnio zmieniony wt sie 29, 2017 7:57 pm przez Dein, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika

marcinzabki29
Cesarz
Posty: 10975
Rejestracja: pn kwie 13, 2015 9:15 pm
Lokalizacja: Ząbki
Na imię mam: Marcin
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#42

Post autor: marcinzabki29 »

Deinie po prostu jesteś Szczęśliwcem mając takich sąsiadów.
Niestety, sporo osób nie ma tyle szczęścia.
Na spotkaniach rozmawiamy o akwariach, oczywiście, nie tylko o tym, ale my jesteśmy miłośnikami akwarystyki i nie dziwi nic, a że w około Nas takich ludzi akurat nie ma, to też nic nadzwyczajnego.
I tak jak Wojtek napisał, wpuszczanie obcych ludzi do mieszkania, to też nie zawsze dobre wyjście.
I nie przesadzaj od razu z tym, że skoro ja zostawiłem na tydzień akwarium, to nie dużo brakuje do miesiąca. Bywa, że ne ma komu powierzyć rybek, i Twoje opowiadanie o wspaniałych, wyrozumiałych i zaufanych sąsiadach niczego nie zmieni.
Na tym kończę dyskusje o tym.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam Marcin

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#43

Post autor: Dein »

Nie wiem, gdzie Ty tam przeczytałeś u mnie, że to wspaniali, godni pozazdroszczenia sąsiedzi ogarniają moje zwierzęta.

Że ktoś ma jedynie rybki za znajomych - to kompletna abstrakcja. Bardzo zabawna zresztą.

Z tym czasem pozostawiania zwierząt samym sobie - kto to i na jakiej podstawie ustalił, ile dni to bezpieczna opcja? Jeden próbował tydzień, drugi wogle, bo karmi zdalnie, trzeci liczy na to, że ryby zjedzą ryby i te najważniejsze przeżyją.
Bo z tego tematu można się dowiedzieć, że nawet 3 tygodnie to całkiem spoko, bo rybki sobie coś znajdą (co konkretnie? żwirek? wszyscy w starych akwariach mają glonów po kolana i nawet mięsożercy się skuszą z głodu?), zjedzą trupy starców, małe, zbędne żyworódki (czyżby jednak nie czuły się dobrze bez jedzenia?), no - ful wypas i nie ma ryzyka, że komukolwiek taki wybór zaszkodzi, w przeciwieństwie do zawsze kończącej się źle pomocy sąsiadki.
Awatar użytkownika

Autor
an207
Maniak
Posty: 715
Rejestracja: czw sie 11, 2016 12:13 am
Lokalizacja: Marki
Na imię mam: Aneta
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#44

Post autor: an207 »

Kochani nie wiedziałam że wywołam taką dyskusję.......
Lena_Ned pisze: wt sie 29, 2017 5:30 pmewentualnie jesli sasiadka przychodzila do kota mozna bylo jej role z akwa ograniczyc do " po tygodniu wsyp zarcie do otworu w pikrywie i nie ruszaj nic innego", a sama porcje przygotowac i zostawic gdzies w widocznym miejscu.
Oczywiście że można było. Jednak zawsze z tą sąsiadką przychodzimy do siebie w czasie nieobecności którejś z nas. Nigdy się nie zdarzyło żeby coś było nie tak. Dbam o swoje zwierzęta i gdybym choć podejrzewała że coś się stanie, nigdy nie poprosiłabym o pomoc sąsiadkę.Nie powierzyłam zwierząt "pani Jadzi" tylko osobie (wydawało mi się) odpowiedzialnej, która nie raz nie zawiodła mojego zaufania. Wydaje mi się to oczywiste, jak każdemu NORMALNEMU posiadaczowi zwierząt....
Nie wiem co się stało i nawet nie chcę wiedzieć. Krótka piłka. Nigdy nie zostawię akwarium pod jej opieką i tyle.
Nie czuję się winna, bo zostawiłam dokładną instrukcję i do tego łyżeczkę, którą miał być nasypywany pokarm. W dodatku sąsiadka ma zwierzęta, jest osobą inteligentną, w moim wieku i do tego prawnikiem.
Nie zostawię zwierząt, wszystko jedno jakich, bez jedzenia na tydzień. Nie neguję też racji innych że jest to dobre rozwiązanie. Być może że tak. Po prostu nie mogłabym usiąść do suto zastawionego stołu na wakacjach, wiedząc że moje zwierzęta w domu "przełykają ślinę". Taka już jestem i być może przez to doprowadziłam do takiej sytuacji.
Karmnik już mam, więc przynajmniej o ryby w głównym akwarium mogę być spokojna :) .
Nie ma co dochodzić swoich racji. Każdy uczy się na błędach. Nawet jak widać na moim przykładzie, mimo starannego zadbania o opiekę dla zwierząt.
Awatar użytkownika

fajerka
Fanatyk
Posty: 1770
Rejestracja: wt gru 01, 2009 9:52 pm
Lokalizacja: Warszawa Rembertów
Na imię mam: Asia
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#45

Post autor: fajerka »

U mnie po wakacjach ryby i koty zawsze bardziej puszyste ale bez przesady.
Come back :oklaski:
Awatar użytkownika

Autor
an207
Maniak
Posty: 715
Rejestracja: czw sie 11, 2016 12:13 am
Lokalizacja: Marki
Na imię mam: Aneta
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#46

Post autor: an207 »

No bo Ty niedobra jesteś i głodzisz :D .
Awatar użytkownika

fajerka
Fanatyk
Posty: 1770
Rejestracja: wt gru 01, 2009 9:52 pm
Lokalizacja: Warszawa Rembertów
Na imię mam: Asia
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#47

Post autor: fajerka »

Bo to zła fajerka była...
Come back :oklaski:
Awatar użytkownika

Miro
Arcymistrz
Posty: 4938
Rejestracja: ndz sty 13, 2013 8:29 pm
Lokalizacja: Centrum
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#48

Post autor: Miro »

Chyba założę firmę;
"SĄSIADKA "
Przechowywanie rybek do 3 tyg.
Awatar użytkownika

Birdy
Zapaleniec
Posty: 367
Rejestracja: śr mar 29, 2017 6:11 am
Lokalizacja: Warszawa/Wola
Na imię mam: Grzegorz
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#49

Post autor: Birdy »

Ae się burza rozpętała! Zaczęło się od ciągnącej kupy glusia Anety z przystankami na trafione/nietrafione porady, poprzez armagedon roślinny, kanibalistyczne wizje wyżerających się z głodu wegetarian, zagłodzonych/przekarmionych kotach. Było też trochę techniki, logistyki i logiki. Tak czy s..ak, to świadczy o tym, że w przeważającej części szanownego gremium jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi za życie/a, które sprawiają nam tyle frajdy i wokół którego toczą się tutaj dyskusje, zawiązują przyjaźnie, ludzie robią coś dla siebie zupełnie bezinteresownie. Taka odrobina altruizmu w paskudnym egoistycznym świecie. Myślę, że te incydenty z ciągnącą się kupą glusia czy wiadrem zdechłych roślin, a właściwie to, że o tym dyskutujemy, świadczy o tym, że życie jest najważniejsze i wszyscy się o nie troszczymy. Dlatego istnieje ta społeczność.
Tak. Wiem, zajechało patosem. Nic nie piłem.
Kurde, cieszę się


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Awatar użytkownika

Autor
an207
Maniak
Posty: 715
Rejestracja: czw sie 11, 2016 12:13 am
Lokalizacja: Marki
Na imię mam: Aneta
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#50

Post autor: an207 »

Dobrze mówi, dać mu wódki :D
Awatar użytkownika

ziabak
Guru
Posty: 2115
Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
Lokalizacja: Bielany
Na imię mam: Monika
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#51

Post autor: ziabak »

To nie jest zła wola sąsiadki, że tak jej wyszło karmienie - to po prostu brak wyczucia ile to jest odpowiednia porcja i czy aby nie za mało właściciel przygotował w pośpiechu przed wyjazdem :) Każdy człowiek nie obyty z akwarium ma problem z tymi miarkami. Zostawienie podzielonych porcji to dobra metoda ale też nie zawsze skuteczna. I mimo negatywnych odczuć na temat nie karmienia ryb przez 2 tygodnie podtrzymuję swoją opinię, że lepiej tak niż pwierzyć to zadanie osobie nie związanej z akwarystyką.
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.
Awatar użytkownika

Autor
an207
Maniak
Posty: 715
Rejestracja: czw sie 11, 2016 12:13 am
Lokalizacja: Marki
Na imię mam: Aneta
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#52

Post autor: an207 »

Być może i tak. Nie wiem, chyba należę do tych przesadnie troszczących się :).
Awatar użytkownika

ziabak
Guru
Posty: 2115
Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
Lokalizacja: Bielany
Na imię mam: Monika
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#53

Post autor: ziabak »

Ale chyba nie tak jak ja ;) Ja nie wyjeżdżam - mam zwierzęta, jestem zawsze przy nich już od wielu lat - taki wybór. Jednak nie zrozum tego źle, nie każdy jest takim świrem jak ja :)
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.

inerkoma
Uzależniony
Posty: 646
Rejestracja: śr cze 18, 2014 11:45 am
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#54

Post autor: inerkoma »

Kilkakrotnie zostawiałem akwarium na dwa tygodnie pod opieką Panów sąsiadów (dwóch różnych) i sobie poradzili. Do tego wcale nie ułatwiłem im zadania bo miałem życzenie aby było sypane urozmaicone żarełko. Instrukcje były proste i dokładnie rozpisane na kartce ile czego sypać i w które dni a czego nie robić. Celowo również poprosiłem o sypanie małych ilości. Z podawaniem nawozów również sobie poradzili. O akwarystyce nie mają zielonego pojęcia. Rozwiązaniem co zrobić z akwarium jeśli nikt nie może przyjść i się zaopiekować może być wspominany automatyczny karmnik, ale też automatyczny dozownik nawozów a dla "bardziej wymagających" obserwowanie swojego akwarium online przez kamerę z synchronizowanym systemem który by to pokazał i powiadomił jakie panują parametry w wodzie :D Tak czy siak nie uratuje to nikogo jeśli coś pęknie i woda zacznie się lać na podłogę - dobry sąsiad zawsze wygra te starcie :D

Wojtekxxx9

Nitkowate odchody zbrojników

#55

Post autor: Wojtekxxx9 »

Bo facet jak ma powiedziane trochę to da trochę. Kobieta będzie kombinowała

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

Awatar użytkownika

Lech-u
Admin
Posty: 21836
Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm
Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno
Na imię mam: Lech-u
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#56

Post autor: Lech-u »

inerkoma pisze: śr sie 30, 2017 7:57 amak czy siak nie uratuje to nikogo jeśli coś pęknie i woda zacznie się lać na podłogę - dobry sąsiad zawsze wygra te starcie
Ciekawe jak dobry sąsiad poradziłby sobie z 500 litrami na podłodze...

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#57

Post autor: Dein »

Kurczę. No to może chociaż Leszek swoje stwierdzenie "Ale zostawienie bez karmienia na ok. 2-3 tygodnie jest mniej śmiertelne dla ryb niż przekarmienie przez 2-3 tygodnie" oparł na rzeczywistych eksperymentach i solidnych wyliczeniach, uwzględniających także straty w narybku (to nie ryba?) i wśród seniorów i słabiaków?

Póki co wychodzi na to, że ludzie coś polecają, ale nikt w takim wymiarze albo w ogóle nie próbował, a za dowód wyższości długotrwałego niekarmienia służą tak naprawdę dowody niesłuszności przekarmiania. Nie bierz cholery, bierz potencjalna dżumę.

Jak nie kwestionować tej przekazywanej przy byle okazji i bez uwag dodatkowych opcji, której nikt nie wypróbował dostatecznie rzetelnie?
Rozumiem, że okazjonalnie ktoś napisze, że nie karmił ryb w czasie wakacji i przeżyły. Hura. W mojej ocenie powszechniejsza jest jednak przynajmniej na tym forum sytuacja, kiedy sami akwaryści przekarmiają długo swoje ryby, nie zdając sobie sprawy, że przekarmiają. Aż przekarmią o ten jeden raz za dużo albo miesiąc za długo i wychodzi szydło z worka w dziale chorobowym. Toteż nikt, kto siedzi w temacie, nie kwestionuje, że przekarmianie jest zgubne. Ale żeby przekarmiać nie trzeba być nieobytą w akwarystyce sąsiadką, a proponowaną uniwersalnie i w niektórych przypadkach bezrefleksyjnie alternatywą nie powinno być coś niepopartego doświadczeniami w różnych konfiguracjach obsady i warunkach. Już wiemy, że populacja żyworódek to perpetuum mobile, tyle, że ciężko w tej sytuacji mówić o niekarmieniu. I nie każdy ma te żyworódki i będzie chciał zakupić dla swoich "lepszych" zwierząt całkiem sympatyczny żywy bufet specjalnie na okazję wyjazdu. Ryby drapieżne pozbawione dostępu do żarła, np. bojowniki, zaczynają zachowywać się agresywnie. Głodne i wyprowadzone z codziennego rytmu to poirytowane. To może być niemiła niespodzianka dla opiekuna, kiedy sobie ulubione zwierzątka zreorganizują życiową przestrzeń i pogonią konkurencję w poczuciu zagrożenia i niedostatku. Nie jestem pewien, czy lepsza śmierć z przeżarcia i syfu, czy od brutalnej mordy silniejszego.

Proszę, uwzględniajcie różne ewentualności, nie tylko optymistyczne szacunki, przed sformułowaniem podawanej dalej zasady. Żeby potem nie było pretensji typu "kiedyś w topiku o przekarmianiu obiecaliście, że bez jedzenia nic się nie stanie, a tymczasem ryby zjadły swoje śliczne dzieci, po ulubionej starej Zuzi został szkielet, Gluś nażarł się padliny i spuchł, a Dorotka pozbawiła płetw Gucia, chociaż zawsze się jakoś tolerowali".
Awatar użytkownika

Lech-u
Admin
Posty: 21836
Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm
Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno
Na imię mam: Lech-u
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#58

Post autor: Lech-u »

Dein pisze: śr sie 30, 2017 8:29 amProszę, uwzględniajcie różne ewentualności,
Słusznie zauważyłeś, że są także pośrednie opcje między głodówką przez 3 tygodnie a sąsiadką.
Warto z nich skorzystać.
Karmnik automatyczny.
Porcje jedzenia na każdy dzień.
A może sąsiadka co 2 - 3 dni?
Tabletki (pokarmy ) "weekendowe"?

Niezależnie od tego jaką przyjmiemy metodę, warto ją przetestować przez kilka dni przed wyjazdem. Sprawdzić ile pokarmu sypie na raz karmnik, zaprosić sąsiadkę na kilka karmień, sprawdzić jak szybko tabletka weekendowa znika itp.
Awatar użytkownika

ziabak
Guru
Posty: 2115
Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
Lokalizacja: Bielany
Na imię mam: Monika
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#59

Post autor: ziabak »

Jak jest narybek i zależy nam na jego odchowaniu, to się w tym okresie nie wyjeżdża, tylko się czuwa i dogląda, aczkolwiek to też nie u wszystkich gatunków i nie w każdych warunkach konieczne, bo jak sama przypadkowo co prawda, przetestowalam - przy dobrym zorganizowaniu warunków bytowych i narybek spokojnie przetrwa żyiąc się mikro życiem bytującym w dojrzałym akwarium - oczywiście wolnym od większych od siebie zjadaczy drobiazgu. Ogólnie Deinie - tak jak to stwierdziłeś - w warunkach akwariowych ryby zawsze są przekarmiane, bo podawanie im stałej porcji jedzenia o mniej więcej stałych porach tylko w takich naszych domowych warunkach się dzieje. Nikogo oczywiście nie namawiam do zaprzestania karmienia swoich wodnych podopiecznych, chcę jedynie zwrócić uwagę, że to wcale nie jest tak, iż w żyjącym akwarium nie ma kompletnie nic co stanowiło by strawę dla żyjątek - wręcz przeciwnie, jest tego cała masa. Temat bardzo obszerny, można by całe elaboraty na ten temat pisać i wykazać uzależnienie wielu zjawisk od wielu czynników, jednak podsumowując nie da się zaprzeczyć że najistotniejszy jest jednak stan wody - jeśli się ta wodę zepsuje to niestety problemy są gwarantowane, a do zepsucia wody najszybciej doprowadzi właśnie dostarczenie zbyt dużej ilości karmy.
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.

Dein

Nitkowate odchody zbrojników

#60

Post autor: Dein »

To ja dam dla równowagi taki jeszcze przykład autentycznej sytuacji, kiedy ta skłonność ryb do znajdowania sobie czegoś do jedzenia nie jest taka znów fajna. Może być dla kogoś ciekawe zebranie różnych namacalnych przypadków negatywnych. Może komuś bardziej będzie pasować do jego sytuacji, bo ma podobną obsadę, podobny typ zbiornika.

Mój Gluś już po kilkudniowej głodówce rusza na łatwe źródło pożywienia - rośliny. I to skurczybyk wybiera te najdorodniejsze, najokazalsze - żabienice, lotosa, szerokolistną nadwódkę. Był czas, kiedy wielkolistne rośliny to była 2/3 obsady roślinnej u mnie. I chociaż sporo roślin mam i takich, które zbrojasowi nie smakują, można mówić spokojnie o spustoszeniu widocznym już po jednym dniu wygryzania dziur. U mnie, roślinofila. A niektórym za całą obsadę roślinną robi parę sztuk żabienicy.
Dla mnie to potencjalnie większa katastrofa niż zepsucie się filtra czy nadmiar żarcia poniewierający się na dnie i w postaci kup, ponieważ cała równowaga biologiczna opiera się u mnie na pracy roślin i podłoża. Niby jeden z najstabilniejszych typów akwariów i pozostawione bez opieki może funkcjonować całkiem sprawnie, nie oglądając się na wsparcie techniczne. Jednak doszczętnie wygryzione rośliny w dużej masie obumierają i syfią nielicho. Nie mówiąc o tym, że nie podejmują naturalnych funkcji czyścicielskich. Tym sposobem przegłodzona a zaradna rybeczka czyni szkodę podobną do tej, jaką uzyskujemy przekarmianiem.
Awatar użytkownika

ziabak
Guru
Posty: 2115
Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
Lokalizacja: Bielany
Na imię mam: Monika
Płeć:

Nitkowate odchody zbrojników

#61

Post autor: ziabak »

No tak, z takimi stratami należy się liczyć - kwestia tego co dla kogo jest katastrofą i czy ważniejsze jest to, że zaradna ryba jednak się nie głodziła dbając o wizerunek swego domu, czy straty poniesione na rzecz pustego brzuszka jednak są bardziej katastrofalne w odczuciu. Wiadomo, że zarówno aspekt wizualny jak i poczucie pewnego rodzaju zadowolenia z zaradności rybek ma znaczenie - kwestia priorytetu ważności zjawiska w danej sytuacji.
Ostatnio zmieniony śr sie 30, 2017 10:27 am przez ziabak, łącznie zmieniany 1 raz.
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.
ODPOWIEDZ