Chyba mocno się rozmnożyły. Robiłem im wczoraj pierwszą podmiankę i brzydziłem się zassać rurkę, a kiedy już to uczyniłem i spuściłem wodę z samego wierzchu na talerz, wypatrzyłem potem na tym talerzu sześciu harcujących maluchów. I nie chcieli się odczepić. Ciekawe, ilu połknąłem.
Ta duża to nie wiem, czy od początku była zakamuflowana, czy to któraś w pary rodzicielskiej już tak wybujała.
To jest, Lechu, Mikrokosmos, ten słoik. Znalazłem też na talerzu zupełnie maluśkie larwy. Jedna jętka, a druga chyba ważka, bo taka korpulentna. I milimetrowego żuczka z bąbelkiem. A także jakaś ilość ślimaków dzikich z rodzaju zatoczek. I jakieś inne maluśkie, pewnie przytuliki wrzuciłem z pelią.
Wrzucam tam każdy rodzaj żywego pokarmu i wszystko znika. a teraz nasypałem trochę piasku, żeby chruścik miał z czego budować domek. Bo jest też drugi maleńki chruścik, który dopiero zaczyna budować.
Kiedyś widziałem taką fajną prostokątną lupę na takim ruchomym ramieniu, a właściwie na prowadnicach z żyłek. Montowało się to jakoś na szybę i można było przesuwać lupą w taki sposób, żeby podglądać życie (mikrożycie) w akwarium. To było dedykowane do krewetkarium, ale w Twoim przypadku mogłoby się też sprawdzić. Bo przy takiej wielkości podopiecznych to bez lupy ani rusz... Przynajmniej ja bym nic nie zobaczył bez lupy.
Z lupą też byś nie zobaczył, bo to wszystko mieszka albo na roślinach albo w podłożu, a na występy gościnne na szybie wyrusza sporadycznie.
Pijawki od czasu do czasu wyruszają ku górnej krawędzi po powietrze.
Ale chyba można tym stworzeniom zapalić światło na chwilę i pogapić się przez lupę zanim uciekną w strefę mroku?
Przecież Ty je jakoś oglądasz. Prawda? To jak to robisz?
Ja patrzę duszą i czuję bijące serduszka. Te zwierzęta wiedzą, że jestem ich przyjacielem i wychodzą się ze mną spotkać czasami. Ale generalnie to rzadko mam sposobność usiąść po widoku przed słoikiem i poczekać, aż coś mnie zaszczyci. Ożywienie jakieś nastaje, kiedy słońce ma się ku zachodowi, a ja wtedy najczęściej jestem w pracy.
Tę dużą pijawkę spłoszyłem, bo wyciągałem pincetą zepsute rośliny. Zmąciłem podłoże i wyskoczyła jak żmij! Zaczęła się przemieszczać bardzo szybko, wzięła łyk powietrza i potem dostojnie wróciła w muł. Potem już jej nie mogłem znaleźć, kiedy zaświtała mi myśl, żeby może ją wyciągnąć na talerz.
Ty jesteś przebiegły jak żmij! Albo nawet powiem więcej: jak Kato!
Wiem, że nie jestem przyjacielem Twoich żyjątek i prawdopodobnie by do mnie nie wyszły, żeby się spotkać.
Jednak jakby wyszły, to wtedy chciałbym je przez lupę podziwiać.
Dein - a zdradź tak przy okazji, gdzie jest to piękne, zarośnięte bajoro. Wiosna niedługo, tylko zima minie - to szybko... i taka mnie chęć nieodparta naszła, żeby wiosną nad takie bajoro iść i pogrzebać przy brzegu (bo ja głębokiej wody się boję)
Jakby się okazało gdzieś blisko... och, to bym zrealizowała swe plany na pewno
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.
Ja się teraz przeniosłem w inne rejony i nie mogę zagwarantować, że miejsce nadal jest piękne i zarośnięte. Miewało bowiem ostatnio przejściowe problemy takie, że ktoś popsuł spusty i kanałek i bajor wysycha tak bardzo, że ryby walczą o miejscówkę.
Jest to Jeziorko Sieleckie. Można się dostać od Sobieskiego lub od Chełmskiej. Znajduje się za ponurymi, opuszczonymi posowieckimi gmachami, słynnymi z tego, że generują okrutne długi rosyjskim najemcom.
Osobiście eksploruję teraz Fort Zbarż i Jeziorko Grabowskie. Też ładnie zarośnięte i z trytonami i z kijankami i z barszczem Sosnkowskiego, który nie zabił mnie tylko dlatego, że był nieprawdziwy. Nawet dzikie miejsce. Nadeptuje się na bażanty.
W planach mam jeziorka pyrskie. Jak się zapoznam, powiem, czy są zarośnięte.
Zarośnięte są na pewno wody Zalesia, tru polisz blek łoters. Byłem w niedzielę i zastałem setkę czapli oraz zimorodka.
Zimorodki wogle tak się rozpleniły, że niedługo będzie je trzeba odstrzeliwać, bo wyżrą wszystkie ryby. W ciągu ostatniego roku widziałem zimorodki w czterech miejscach, bo jeszcze na Kanałku Służewieckim, nad Jeziorkiem Czerniakowskim i w Palmirach.
Palmiry polecam!!! W Palmirach jest super zarośnięte bajoro, które aż się rusza od zwierząt wszelakich, a w związku z tym, że obok są też wiatrołomy, porobił się atrakcyjny krajobraz z płem, szuwarem i korzeniowiskiem.
Nie dałem im wałówki, Leszku. Leszku, są dwie szkoły. Ja uważam, że nie podlewa się roślin zaraz po przesadzeniu, ani nie karmi się pijawek na drogę. Mają przeżyć o własnym sprycie.
No raczej. Alie nie tak od ręki. Mam nieuporządkowane archiwa.
-- 10 lis 2016, o 11:55 --
Proszę, Leszku:
Oglądając te zdjęcia, trochę na pożegnanie, puść sobie proszę "The End" - The Doors.
Poczujesz to, co ja czułem kiedy im ostatni raz w oczy paczałem tam na brzegu bajora skąpanego w wieczornem słońcu.
Nawet pasuje to, że zdjęcia są rozmydlone. Miałem oczy pełne łez.
I nie są w brzuchu! Są na brzuchu.
Widzisz, że niektóre maluszki są obżarte kwią. Znaczy się, że wychodzą na jedzonko, a później podróżują bezpiecznie na mamusi.
Gdzieś tak za miesiąc. Ale już warto się przygotować, rozesłać zaproszenia do przyjaciół, nadmuchać balony, pociąć krepinę na wstążki, zebrać patyki i gruz na zawody w budowaniu śpiworka.