Ostatni post z poprzedniej strony:
No dobra - misja zakończona sukcesemMiałem dwie półmetrowe rurki i potrzebę zrobienia wlotu i wylotu. Tym razem nie było już miejsca na poprawki, więc się starałem jak mogłem.
Wlot wyszedł podręcznikowo. Tym razem przyłożyłem się do ubijania piasku. Wsypywałem do środka po łyżeczce i co łyżeczkę stukałem o podłogę. Potem otwarty koniec zaślepiłem śrubą tak jak pisałem wcześniej i zakleiłem.
Nagrzewałem suszarką i giąłem na kiju od szczotki.
BARDZO WAŻNA UWAGA: rurka ma tendencję do zaginania się w miejscach gdzie łączy się część zimna z nagrzaną. Więc jeśli nagrzewa się suszarką z popularną spłaszczoną końcówką, która ma koło 7-8 cm szerokości to rurka nie będzie się chciała ochoczo giąć w środku tych nagrzanych 8 cm (za które w dodatku nie można dobrze złapać bo przecież gorące) tylko zacznie się zginać na pierwszym centymetrze i na ósmym, a nie o to chodzi. Dlatego lepiej nagrzewać krótszy odcinek, a najlepiej mieć dłuższą rurkę, żeby w razie czego ją odpowiednio dociąć jeśli zagięcie zacznie wychodzić w złym miejscu (skorygować to już trudno kiedy zacznie się giąć).
Druga uwaga jest taka, że najlepiej jest profilować rurkę na czymś o małej średnicy (około 3 cm). W moim przypadku był to drewniany kij od szczotki. Co więcej nie chodzi o to, żeby rurką "opleść" wspomniany kij, ale po prostu mniej więcej na nim profilować pleksi przyciskając ją do niego w różnych miejscach (pleksi - nie kija ). Mówiąc jaśniej: mamy 4 cm nagrzanej rurki. Kij przykładamy na początku tego odcinka i staramy się wyprofilować łuk. Jak tylko zacznie się dziać coś niepokojącego z kształtem rurki (np.: zwężanie średnicy), przesuwamy ciut dalej i to samo. I tak aż do otrzymania rezultatu. Każdy kto weźmie się za robotę szybko złapie o co chodzi. Ważne żeby starać się grzać nawet podczas gięcia. Przydaje się druga osoba. Ja robiłem sam, więc było momentami w łapki gorąco i nawet silikonowe rękawice się nie sprawdzają
A poniżej efekty. Niestety dałem trochę ciała z wylotem. Zapomniałem, że mam profilować na nim łuk 180 i 90 stopni i po zrobieniu tylko 180 (jak wlot) wysypałem piasek... Potem nasypałem znowu, ale w zagiętej rurce ciężko go było ubić i niestety kąt 90 stopni się nieco spłaszczył. Na szczęście płaszcząc się w jednej osi, zaczął się rozszerzać w drugiej, więc przepływ się raczej przez to nie zmniejszył. W każdym razie też wyszło nieźle
Rurka z piaskiem w środku:
Rurki świeżo po gięciu (i pomocnik który z racji wiosny wlazł do domu):
A tutaj rurki po nawierceniu otworów (w środku widać też krople wody po płukaniu):
Otwory wlotowe nawiercałem w trzech pionowych rzędach wiertłem do metalu o średnicy 3 mm. Wcześniej nożykiem robiłem napunktowania. Wiertło wchodzi jak w masło, więc warto do rurki włożyć coś co je wyhamuje po przebiciu ścianki (ja wepchnąłem po prostu zwinięty papier) - dzięki temu nie rysuje się wewnętrzna strona rurki.
Otwory w deszczownicy robiłem wiertłem mniejszym, bo 2 mm, jako że chciałem mieć solidny ruch wody (eliminacja skimmera). Ciśnienie na wyjściu jest nawet większe niż się spodziewałem. Bardzo możliwe że je lekko rozwiercę, albo odetnę deszczownicę i połączę ja ponownie pierścieniem z przezroczystego węża, tak żeby dało się ją dowolnie obracać.
Końce rurek zaślepiłem korkami, o których walorach opowiadał ktoś w innym temacie, a mianowicie są to zatyczki od rurek z laskami wanilii kupionymi w Lidlu (szczęśliwie akurat miałem) Pasują idealnie, ale na rurce wylotowej dodatkowo owinąłem wciskaną część taśmą teflonową tak żeby wchodziła jeszcze ciaśniej.
Efekt finalny: