Rasowy = rodowodowy

W tym dziale możesz poruszać różne sprawy, niekoniecznie związane z akwarystyką. Pisz o wszystkim i o niczym.

Kaledon
Zapaleniec
Posty: 317
Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#61

Post autor: Kaledon »

Ostatni post z poprzedniej strony:

Chce link do hodowli która ma zwierzęta (jakiekolwiek )które na pewno nie przenoszą chorób na drodze genetycznej.
Takich dokumentów:
potwierdzających nieskażoną niczym linię genetyczną
Chce dowodu na to, że każdy zwierzak rasowy jest wart swej ceny i dostaje dokładnie to co jest wpisane w dokumentach.

Piejesz zachwyty nad dobra pracą hodowców zwierząt rodowodowych zamykając oczy na wszystkie patologie więc udowodnij swoje rację.
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;

aniamat
Uczestnik
Posty: 41
Rejestracja: ndz sty 02, 2011 10:39 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#62

Post autor: aniamat »

Jeśli już to poproś, bo to że chcesz to mało mnie obchodzi.
Jeśli interesuje Cię ten temat to poświęć swój czas, ja swój szanuję i nie mam ochoty na grzebanie w necie w piękną słoneczną niedzielę. Zawsze możesz mi udowodnić że jest inaczej. Wszystko co do tej pory chciałeś, to dostałeś, więc powtarzam jak chcesz to sobie już sam poszukaj, te informacje są ogólnodostępne.

Kaledon
Zapaleniec
Posty: 317
Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#63

Post autor: Kaledon »

Na zakończenie tej nierównej walki zastanawiam się kto robi większa krzywdę zwierzętom:
-nieodpowiedzialny właściciel
-nieodpowiedzialny hodowca psujący opinie tym którzy dbają o swoje zwierzęta i przestrzegają zasad
czy może tak przygotowani merytorycznie "obrońcy zwierząt" jak aniamat czy Silvana dzięki działaniom i głośnym krzykom których ta grupa odbierana jest jako oszołomy.
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;

aniamat
Uczestnik
Posty: 41
Rejestracja: ndz sty 02, 2011 10:39 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#64

Post autor: aniamat »

Widzę, że nadszedł czas na podsumowanie, miło.
Jeśli oszołomem jest osoba, która posiada w domu kilka zwierząt z adopcji. Zwierzę zakupione w legalnej hodowli, dbającej o czystość rasy, wykonującej wszystkie możliwe badania swoim podopiecznym, eliminującej wszystkie wady genetyczne, które do tej pory zostały wykryte dla danego gatunku, tak jestem Oszołomem i to przez wielkie O. Pragnę z całego serca nim pozostać.
Jeżeli oszołomem jest osoba, która twierdzi, że przez osoby zwane pseudohodowcami, cierpią zwierzęta, zakupione w którejś tam linii z hodowli i rozmnażane w przypadkowy sposób, bez kontrolowania ewentualnych chorób, zwyrodnień. Bez obowiązku dbania o zdrowie samicy, która przy każdej możliwej okazji jest zapładniana, do momentu wycieńczenia organizmu. Tak, ponownie powiem o sobie Oszołom.
Jeżeli oszołomem jest osoba, która współczuje ludziom, którzy borykają się z chorobami swoich pupili, które można było uniknąć gdyby tylko inny człowiek zadbał o to, tak, ponownie jestem Oszołomem.
Tylko jak nazwać osobę popierającą procedury pseudohodowlane? Pseuduhem?
Awatar użytkownika

selenewolf
Zapaleniec
Posty: 393
Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#65

Post autor: selenewolf »

A ja sobie tak będę czytać w spokoju ten temat, nie wtrącając się więcej, i ciekawam, czy w końcu dojdzie do tego, że się ludzie pokłócą i zaczną obrażać tak jak kiedyś o pielęgniczki, a potem połowa forumowiczów zniknie.

I tak się będę zastanawiać - czy każdy obrońca zwierząt, napotkawszy - dla przykładu - staruszkę niosącą ciężkie zakupy w upalny dzień, pomógłby jej donieść je do domu, czy by ją minął nie zauważywszy? A może by stwierdził, że szkoda mu czasu?

A może chciałby spalić żywcem takiego człowieka, który żywcem spalił psa? Bo mu się należy to samo? A niektórzy fanatycy to pewnie w ogóle woleliby, żeby ludzkość zniknęła z powierzchni ziemi i została sama przyroda, to świat lepszy będzie?

Zwierzęta to nie jest tak ważna sprawa, żeby się ludzie mieli z ich powodu powystrzelać. Dosyć jest wojen o sprawy ludzkie, żeby jeszcze o zwierzęce się zabijać.

.
Awatar użytkownika

Hornet
Fanatyk
Posty: 1108
Rejestracja: wt lip 07, 2009 3:17 pm
Lokalizacja: Warszawa Ursus
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#66

Post autor: Hornet »

No cóż chyba się dołączę do tej rozmowy... czytam, czytam i coraz bardziej podobają mi się odpowiedzi Kaledona uważam że ma sporo racji... a do tego wydaje mi się że rodowodowy czy nie, rasowy czy nie to najważniejsze w tym wszystkim jest to żeby był kochany...
Co do rodowodowych i rasowych psów to tylko podam taki drobny przykład jak hodowcy ze związków itd. robią krzywdę hodowanym zwierzętom i poproszę żebyście spojrzeli co w tej chwili zrobiono z dość popularnej rasy pt. owczarek niemiecki jak WADA GENETYCZNA weszła do wzorca rasy (mówię tu o obniżonym zadzie i złym de facto ukontowaniu tylnych łap) czyli co??? rodowodowy w tym wypadku znaczy przenoszący wadę genetyczną... która akurat spodobała się hodowcą... Więc może niekoniecznie należy potępiać hodowców którzy niekoniecznie idą za narzuconą w danym okresie modą??? Mi np. znacznie bardziej podobają się te owczarki w starym typie ale kupienie obecnie takiego psa graniczy z cudem ponieważ reproduktory nie przenoszące opisanej wady genetycznej nie są dopuszczane do hodowli... czyli co 15 lat temu to był owczarek niemiecki (rodowodowy) a w tej chwili już nie??? Czy nie zakrawa to na paranoje???
Ale wracając do sedna czy nie uważacie że zupełna eliminacja pewnych linii genetycznych z punktu widzenia biologii jest bardzo niekorzystna i prowadzi do zubożenia puli genetycznej a w konsekwencji do hodowli wsobnej i powstawania wad??? Mogę się tu podeprzeć badaniami nad końmi (bo w tym akurat siedzę po uszy) Wysoko rasowe konie (czyli te z rodowodami po 30-50 pokoleń wstecz) obecnie krzyżuje się z końmi ras prymitywnych aby wzbogacić pulę genetyczną i uchronić od bardzo dużej ilości chorób dziesiątkujących niejednokrotnie te wysoko wyselekcjonowane rasy... Czyli co??? wtórnie produkujemy kundelki bo te rasowe nie są w stania żyć... i to tylko dlatego że ktoś wcześniej postanowił wyeliminować pulę genetyczną która odpowiadała np za to że konie prawidłowo są w stanie trawić swój główny pokarm czyli siano i zborze... Więc gdyby nie dopuszczono do zniknięcia pewnej puli genetycznej czyli gdyby znaleźli się hodowcy którzy nie patrząc na modę zachowaliby prawidłowe geny to de facto okazałoby się to korzystniejsze dla rasy a na pewno dla poszczególnych zwierząt które nie męczyłyby się i nie walczyły z dziesiątkującymi je chorobami.
Uważam że każdy ma prawo do wyboru i decyzji czy chce kupić zwierzę z rodowodem czy bez rasowego czy kundla... Osobiście mam konia który nie jest rasowy ale ma rodowód czyli jest kundlem ale nie zamieniłabym go na innego ponieważ dzięki temu posiada cechy które u żadnej ze skundlonych ras nie występują w całości... Więc mogę śmiało powiedzieć że takie "nieodpowiedzialne" krzyżowanie nie tylko nie pogorszyło jakości opisanego zwierzaka ale nawet z mojego punktu widzenia je podniosło... Więc zakończę tym co rozpoczęłam rodowodowy czy nie, rasowy czy nie to najważniejsze w tym wszystkim jest to żeby był kochany...
Warchoł! - krzyczą. Nie zaprzeczam tylko własnym prawom ufam...

Wola moja jest jak szabla nagniesz ją za mocno - pęknie.
A niewprawną puścisz dłonią w pysk odbije stali siła
Tak się naucz robić bronią by naturą swą służyła.

Majszczur
Uzależniony
Posty: 687
Rejestracja: wt kwie 21, 2009 11:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#67

Post autor: Majszczur »

@ kaldeon masz wiedzę ale jesteś przekorny ;) wypuszczasz aniamat, ale doskonale wiesz, że nie ma czegoś takiego jak idealnie czysta linia genetyczna. Po prostu NIE ma! Bo rozród to nie fabryczka z normami ISO gwarantującymi idealny towar.
Czysta linia genetyczna to skrót myślowy dotyczący linii hodowlanej o ZMINIMALIZOWANEJ POTENCJALNEJ ZACHOROWALNOŚCI na pewne nękające daną rasę choroby. Takie jest założenie dobrej hodowli. A jeśli nie da się czegoś poprawić to przynajmniej trzeba walczyć żeby nie spieprzyć do końca.

@Hornet, ale dowaliłaś z ON-kiem :mrgreen: (mam ogromny sentyment - wychowałam się z owczarkiem) Wzięłaś za przykład chyba jedną z najbardziej skrzywdzonych przez hodowców rasę. Jak znajdziesz dobrą hodowlę z linni użytkowych daj znać! Oczywiście że nie zawsze hodowla idzie w dobrym kierunku. Są te kalekie wiecznie kucające ON-ki, są cavisie z chorobą polegającą na za małej puszce mózgowej w stosunku do rozmiarów samego mózgu, a hodowcy dopuszczają je do rozrodu bo... zwykle niosą gen pięknego brązu, są bostoniki, mopsy i inne 'płaskoryjce' z problemami z oddychaniem u których naturaly poród jest niemożliwy, bo wielka głowa szczeniaka nie jest w stanie przejść przez kanał rodny samicy bez ingerencji chirurgicznej (cesarka). Można mnożyć przykłady ras wynaturzonych, zwykle w grupie ozdóbek (przepraszam miłośników tych ras, ale prawda jest brutalna) Niemniej jest gro ras wyprowadzonych w jakimś celu (myślę o rasach użytkowch) i naprawdę warto o nie walczyć.

Po przedwczesnej śmierci mojej poprzedniej bernenki ponad pół roku szukałam hodowli BPP w której przynajmniej do 4 pokolenia wstecz nie było by chorób serca, nerek, nowotworów czy dysplazji. I co? I dupa. Mission impossible. W końcu zamówiłam szczenię (długo przed kryciem, ale znając oczywiście pochodzenie obojga przyszłych rodziców) z młodej hodowli. Nie mogąc znaleźć czystej linii wybrałam mniejsze zło - w rodowodzie mojej suki nie ma nowotworów, ale jest za to przypadek lekkiej dysplazji (w Polsce dopuszczalnej, natomiast wg niemieckich standardów już nie). No i psy z tej linii są lżejszej budowy niż sugeruje wzorzec. Zdecydowałam jednak kupić mojego Grandziora (i nie żałuję, bo ma doskonały charakter i póki co zdrowie też) bo z dysplazją (gdyby się nie daj bóg odezwała) dobrze prowadzoną pod okiem specjalisty (w Warszawie jest tylko dwóch) da się żyć, a jak się odezwie rak sprzedany po dziadku to już dupa zbita, jeszcze jakieś lekkie niezłośliwe odmiany można wyrżnąć czy próbować zwalczać chemią, ale już histiocytoza zlośliwa, hemangiosarcoma, osteosarcoma mastocytoma to już wyrok. Nowotwory te są dziedziczne. I jeśli pojawiły się u naszego psa to nie wzięły się znikąd - zostały przekazane.
A jak można to sprawdzić nie znając geneaologii kupowanego szczeniaka? No nie można. Dlatego jeśli ktoś wybrał daną rasę powinien mieć świadomość jakie zagrożenia zdrowotne czyhają na jego pupila.
Yorkshire terriery od których zaczął się temat są tak schorowaną rasą, że głowa boli. Dlatego nie powinno się ich kupować byle gdzie, byle mieć, byle szybko, byle tanio, bo potem płacz i zgrzytanie zębów, gdy zamiast beztrosko cieszyć się pupilem niemal mieszkamy w gabinecie weterynaryjnym.
Prosty przykład, może trochę uproszczony, ale zaryzykuję porównanie. Budujemy dom. W gruncie rzeczy to proste, każdy z nas jakby siędobrze zaparł mógłby samemu go postawić, ale jednak wołamy fachowca i to najlepiej zarekomendowanego przez kogoś kto jego usługi już sprawdził. Tak samo jest z hodowlą. Nie kupować na hura, tylko zadać sobie trud poszukania dobrej hodowli. Poczytać, popytać, podzwonić. Mniejsze ryzyko, większa satysfakcja.
Kaledon pisze: I właśnie dlatego NIE dla bezkrytycznego podejścia dla rodowodowych zwierząt.
Dla bezkrytycznego podejścia również NIE, ale nie zgadzam się na negację rodowodu dla samego faktu negacji, bez kszty pojęcia o co w tych rodowodach chodzi. A niestety większość laików uważa, że płaci się więcej za sam dokument. G... prawda! Sam dokument jest za darmo, płaci się za wysiłek hodowcy.
@Kaledon prosiłeś o linka do hodowli z czystąlinią genetyczną. Przykro mi, w mojej rasie takiej nie znajdę :( Podam Ci natomiast stronkę słowackiej hodowli BPP (sporo naszych bernów ma psy stamtąd w rodowodzie) hodowli której właścicielka prezentuje postawę godną do naśladowania. Wejdź w dział statistic a potem na samym dole strony kliknij More detailed info you will find here i zobacz jak precycyjnie odnotowane są przyczyny zgonów
:arrow: http://www.berner.gemerwood.sk/eng/index_e.html Ta stronka to skarbnica wiedzy :!:
Gdyby każdemu hodowcy tak zależało na przekazaniu rzetelnej informacji... ech marzenie.
Niestety wielu zataja przyczyny zgonów. ba! mało kto decyduje się na badania pośmiertne i sieją ułomne geny jak perz na polu.
Kiedy kupowałam swoją pierwszą bernenkę mówiło się, że to psy krótkowieczne, bo żyją średnio 10 lat. Obecnie średnia wieku berneńczyków spadła drastycznie do 6-7 lat! Przede wszystkim dlatego, że za hodowlę biorą się przypadkowi ludzie o znikomym lub żadnym pojęciu o genetyce i kojarzeniach! Mnie to bulwersuje, bo kocham te psy i jestem przerażona na samą myśl, że tak szybko przyjdzie się nam pożegnać.

Co do dolewania świeżej krwi o czym pisze Hornet.... to nic innego jak właśnie hodowla kierunkowa. Żeby powstał dzisiejszy berneński pies pasterski kiedyś tu paluszki maczał, a w zasadzie nie paluszki tylko co innego, nowofunland i mastiff. Niufek ze względu na łagodny charakter, mastif ze względu na siłę.
Obecnie coraz więcej hodowców mówi o nieuniknionej konieczności przekrzyżowaniu BPP (berneńczyka) z DSPP (dużym szwajcarskim psem pasterskim) bo ten drugi jest o niebo zdrowszy i średnia długość życia jest zdecydowanie większa. Ale właśnie dlatego , że nie jest to takie hop-siup powinni zajmować się tym kompetentni ludzie, a nie przysłowiowy Kowalski z żadnawiedzą genetyczną. Ja osobiście pożegnałam się z zamiarem założenia hodowli bpp, bo po prostu uważam, że to za duża odpowiedzialność. Pomijam już fakt, że mało kto przeszedłby u mnie casting na najlepszego właściciela i zostałabym z niesprzedaną sforą :evil:

A teraz nieświadomym podam przykład zbijający wyświechtany slogan, że "kupuję bez rodowodu bo mnie NIE STAĆ na rasowego" :roll:

Jest hodowla psów rasowych rodowodowych.
Legalna, zarejestrowana, płacąca podatki, składki, sratki, opieka weterynaryjna na najwyższym poziomie (to często są naprawdę astronomiczne sumy), hodowca wydał kupę kasy za krycie, suki mają dokumenty hodowlane - znaczy spełniły wymagania zarówno wystawowe (każda wystawa to koszt rzędu 80-200zł za jednego psa + dojazd, o kosztach wystaw za granicą już nie wspomnę) jak i zdrowotne - mają stosowny wpis w rodowodzie i pełną dokumentację) . Reproduktor też super hiper champion z uprawnieniami do krycia. Szczepienia, badania podstawowe, badania hormonalne, usg, ekg, czasem inseminacja, czasem cesarka, czasem hospitalizacja jak coś pójdzie nie tak podczas porodu, super dieta, suplemeny diety. Koszty te idące w grube tysiące pokrywa oczywiście hodowca.
Odbiór miotu i rodzi się szczenię które ma np błąd w umaszczeniu (w przypadku mojej rasy np zbyt dużo bieli na pysku, lub zbyt wysoka biała skarpeta, ot taki drobiażdżek w niczym nie ujmujący psu ani zdrowia ani urody, ale z punktu widzenia hodowli traktowany jako wada) Genetyka to nie fabryczka, wada zdarza się nawet po idealnie wybarwionych rodzicach. Jest to tylko defekt wizualny, szczenię w niczym innym nie odbiega od swojego rodzeństwa.
Spytacie no i co z tego...?
Ano to, że szanująca się hodowla sprzeda tego malucha za 500-700zł jako tzw. domisia, czyli pieska z metryką na podstawie której można wyrobić rodowód, ale z wpisem "szczenię niehodowlane". Rasowy piesek z super pochodzeniem za "grosze".


A obok funkcjonuje klasyczna pseudohodowla.
Psy bez metryk, kojarzone z byle kim, byle jak (no bez badań bakteriologiczych przed kryciem) , byle bliżej... Czasem nawet nie ze złej woli, tylko po prostu z kompletnej niewiedzy. Czasem dokryte na spacerku przez przypadek przez burka z sąsiedniego podwórka. Te psy są kochane, pupile kanapowce, czasem szczepione, a czasem nie, ale... zero badań specjalistycznych, więc większe ryzyko obciążeń chorobami genetycznymi. Panciostwo postanawiają mieć maluchy z danej pary, bo... bo to takie słodkie jak po domu latają puchate kuleczki, no i nasza sunia taka ładna i mądra (subiektywnie ;) ) a nabywca zawsze się znajdzie bo przecież WYGLĄDAJĄ jak rasowe. I tak pojawia się ogłoszenie, że "sprzedam bez rodowodu za... 800-1000zł" bez względu na to czy mają jakieś wady czy nie i jeszcze ckliwy tekst, że bez metryk, bo nie liczy się papier tylko miłość właściciela.

No i zonk :neutral:

W pierwszym przypadku mamy szczenię RASOWE z rodowodem (!) za 500-700zł
a w drugim KUNDELKA przypominającego wyglądem rasowego za... 800-1000zł
(Przykład dla ras których rodowodowe szczeniąta rokujące hodowlanie kosztują zwykle 2000-3000zł)

No i kto kogo robi w balona?
Kto zarabia na psach?
Bo dla mnie rachunek jest prosty.
Ja wiedziałabym, które szczenię kupić.

Dlatego jeśli ktoś nie planuje hodowli, a marzy mu się pies o konkretnym wyglądzie i charakterze naprawdę gorąco namawiam poszukać tańszego niehodowlanego szczeniaka z metryką w dobrej związkowej hodowli niż dać niemałą w końcu kasę pseudochodoffcy za ślicznego ale jednak kundelka rasopodobnego, bez udokumentowanego pochodzenia.
A jeszcze lepiej udać się po kundelka do schroniska, lub adoptować za darmo lub za "co łaska" psa z rodowodem z odzysku z fundacji zajmującej się adopcjami psów danej rasy. Naprawdę jest tego teraz sporo, kto chce ten znajdzie. Niedawno szukaliśmy domu dla kilku rodowodowych suczek BBP z likwidowanej pseudo. Oczywiście sunie do adopcji są po sterylkach, żeby znów nie trafiły do rozmnażacza jako maszynki do rodzenia kolejnch "piesków bez metryk po rodowodowych rodzicach" :twisted:

Natomiast to, że niezależnie od pochodzenia zwierzę ma być kochane, szanowane i zadbane jak pełnoprawny członek rodziny to nawet nie podlega dyskusji. Do głowy by mi nie przyszło, że mogłoby być inaczej.

edit: poprawiałam cytowanie
edit: wklejałam link
edit: literówki
Ostatnio zmieniony pn cze 06, 2011 7:57 am przez Majszczur, łącznie zmieniany 5 razy.
"Kto prawdę mówi ten niepokój wszczyna"

Kaledon
Zapaleniec
Posty: 317
Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#68

Post autor: Kaledon »

@Majszczur się trochę napisałaś.
Majszczur pisze:@ kaldeon masz wiedzę ale jesteś przekorny ;) wypuszczasz aniamat, ale doskonale wiesz, że nie ma czegoś takiego jak idealnie czysta linia genetyczna. Po prostu NIE ma! Bo rozród to nie fabryczka z normami ISO gwarantującymi idealny towar.
Dokładnie o tym wiem. I jakby napisała, że dobry hodowca dba o zminimalizowanie ryzyka wystąpienia wad genetycznych to było by oki. Ale jeśli twierdzi, że rodowód gwarantuje czystość genetyczną czy wolność od wad genetycznych no to nóż się w kieszeni otwiera na takie farmazony.

Majszczur pisze:Dla bezkrytycznego podejścia również NIE, ale nie zgadzam się na negację rodowodu dla samego faktu negacji, bez kszty pojęcia o co w tych rodowodach chodzi. A niestety większość laików uważa, że płaci się więcej za sam dokument. G... prawda! Sam dokument jest za darmo, płaci się za wysiłek hodowcy.
Ja neguje rodowód jako dowód na to że coś jest w danej linii czy rasie. Taki przykład może lepiej to obrazujący. Mam hodowlę psów rasowych. W tym roku mam miot po 2 psach rasy X (super hiper przeczołgane po wystawach, oceniane, badane itd. ) Wystawiam dokumenty ponieważ jestem w związku. Ale za rok kiedy sunia znowu spodziewa się szczeniaków następuje różnica zdań z działaczami związkowymi i jestem zmuszony opuścić stowarzyszenie. Nie mogę wystawiać rodowodu ale czy szczeniaki są w czystej rasie czy nie? Dla mnie genetyka jest ponad statusem PZK i o tym czy coś jest w danej rasie czy linii decyduje materiał przekazany po rodzicach a nie wpis do księgi hodowlanej. Zaś wpis i rodowód jest dodatkiem dokumentującym pochodzenie.
Majszczur pisze:@Kaledon prosiłeś o linka do hodowli z czystąlinią genetyczną. Przykro mi, w mojej rasie takiej nie znajdę :( Podam Ci natomiast stronkę słowackiej hodowli BPP (sporo naszych bernów ma psy stamtąd w rodowodzie) hodowli której właścicielka prezentuje postawę godną do naśladowania. Wejdź w dział statistic a potem na samym dole strony kliknij More detailed info you will find here i zobacz jak precycyjnie odnotowane są przyczyny zgonów
Nie do końca czystej linii :wink: tylko takiej która gwarantuje nieprzenoszenia wad genetycznych. A to jak wcześniej słusznie zauważyłaś jest niemożliwe. Linków które podałaś nie będę nawet sprawdzał ponieważ ufam że wiesz o czym piszesz.
Majszczur pisze:Ano to, że szanująca się hodowla sprzeda tego malucha za 500-700zł jako tzw. domisia, czyli pieska z metryką na podstawie której można wyrobić rodowód, ale z wpisem "szczenię niehodowlane". Rasowy piesek z super pochodzeniem za "grosze".
Ale zdajesz sobie sprawę jak niewiele jest takich szanujących się hodowli. Sama, żeby zobrazować dobrą hodowlę sięgasz do zagranicznych linków. A jeśli będziesz szukała rasy na "topie" może się okazać, że takich niespełniających wzorca piesków po prostu nie ma ponieważ jest na nie taki popyt. I ja wiem, że tak powinno być, że hodowla to nie rozmnażanie a praca nad danym zwierzakiem. Niestety pseudohodowcy pod płaszczykiem legalnie działających hodowli spieprzyli rynek i teraz ktoś kto tak jak ja wdział się nie jeden raz będzie bardzo nieufny. I prawda jest taka, że jeśli znowu najdzie mnie schiza na trzymanie czegoś z papierem to wsiądę w auto i pojadę za granicę żeby coś kupić.

Teraz ponieważ to jest forum akwarystyczne taka mała wycieczka w te rejony. Mam świra na punkcie gupików. To pierwsze rybki jakie lata temu miałem i mam straszny sentyment do nich. Przez rok szukałem dzikusów. I tu w Wawie znalazłem więc z biegu kupiłem 20 szt. Koszt porównywalny do wyprowadzonej linii od dobrego i uznanego hodowcy. Ale te mają jedna zaletę. Przy racjonalnie prowadzonej hodowli te ryby mogę trzymać do końca życia i nie martwić się, że jakieś pokrzywione czy schorowane będą. Nie są takie kolorowe jak te w sklepach ale są moje i kochane.

PS. Kwestia oszołomów :mrgreen:
Mówisz geje i lesbijki i widzisz ludzi protestujących ubranych w uprzęże i świecących gołymi tyłkami. Mówisz ekolog- widzisz rozczochranego człowieka przykutego łańcuchem do drzewa. Mówisz kibic piłkarski a widzisz wandala rozwalającego stadiony i autobusy. Mówisz obrońca zwierząt - a widzisz emocjonalnie podchodzących do tematu ludzi obrzucających futra farbami. W sumie banda oszołomów. Ale tak naprawdę to są tylko ci których widać w mediach ale kształtują opinie o całej grupie ludzi. 10-15% danej grupy zapracowało na wizerunek wszystkich. I taka refleksja. Jeśli chciałbyś coś zrobić dla zwierząt to z oszołomami którzy grają na emocjach czy z kimś komu zależy żeby zwierzętom było lepiej, ma wiedzę, doświadczenie i co najważniejsze argumenty. Dostrzega nieprawidłowości i chce coś z nimi zrobić a nie szufladkować ludzi z marszu bo myślą i mówią inaczej. Dla mnie wybór jest prosty.
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;

aniamat
Uczestnik
Posty: 41
Rejestracja: ndz sty 02, 2011 10:39 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#69

Post autor: aniamat »

Majczszur ja od samego początku dyskusji, wiem dokładnie co chce kaledon, żebym napisała. Nie napiszę, może z czystej przekory ;) . Choć te słowa już były napisane do tej pory min. ze dwa razy, ale nie prze zemnie.
W przypadku wszystkich kotów wadą genetyczną, śmiertelną, jest HCM. I nie tylko MCO to dotyczy. Na tę przenoszoną chorobę zapadają wszystkie koty, nawet zwykłe buraski.
Miej więcej między 2-4 rokiem życia, kot po prosu pada, nikt nie jest w sanie mu pomóc, wyleczyć.
Jak to wygląda teraz w przypadku hodowców MCO.
Kot, który ma zrobione testy genetyczne 2 genów(tylko te są dostępne i zaznaczam, że problem dotyczy kotów, nie tylko MCO) z 20-tu kilku i są negatywne, wcale nie ma pewności, że nie niesie problemu, dlatego prawdziwi hodowcy kontrolują ten temat wykonując dodatkowe badania diagnostyczne, czyli echo serca miej więcej co pół roku. Dopiero wtedy ma się pewność, że dany zwierzak jest czysty.
W przypadku tej bardzo modnej rasy jest wielu, którzy kupując zdrowego kota, nie posiadają jednak wiadomości na temat zagrożeń, łączą go z np. z nosicielem, potem sprzedają za połowę ceny, ludzie łukają jak świeże bułeczki, bo rodzice mają papiery, więc mają "rasowego kota" i co... pozostaje płacz i lament. Potem na forach żalą się jacy to są nieszczęśliwi, jak wspaniałe to zwierzę było, jak kochane...
Zgadza się wszystko, człowiek kocha, dba i robi co może.
Kolejny przykład dotyczący dysplazji stawów biodrowych, który dotyczy już wszystkich ras psów i kotów. Tyle że ten problem nie jest śmiertelny, w przypadku tej choroby właściciel musi wyłożyć niejednokrotnie więcej w sumie kasy na leczenie operacje, rekonwalescencję, niż by zapłacił za dwa zwierzaki kupione z papierami z hodowli, która jest czysta i sprawdzona.
Chodzi tylko o świadomość, każdy ma wybór, ale nie każdy ma wiadomość.
W dobie internetu, mamy możliwości i wiadomości coraz większe i takie dyskusje są bardzo potrzebne. Każdy "bardziej siedzi" w jakiejś rasie i może w jakimś stopniu uświadomić przyszłego właściciela.

[ Dodano: Pon Cze 06, 2011 11:01 am ]
Kaledon pisze:rodowód gwarantuje czystość genetyczną
Kaledon pisze:czy wolność od wad genetycznych
Kaledon, bardzo proszę o zacytowanie mojej wypowiedzi, w której wypowiadam się tymi sformułowaniami.

Kaledon
Zapaleniec
Posty: 317
Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#70

Post autor: Kaledon »

Tak jest rozmawiać z osoba która wie że coś dzwoni ale nie wie gdzie.
Kaledon, bardzo proszę o zacytowanie mojej wypowiedzi, w której wypowiadam się tymi sformułowaniami.
Cofnij się o 1 stronę
Albo pomogę Ci bo z czytaniem to masz problemy
aniamat napisał/a:
Bardzo opłaca się kupować za połowę ceny od pseuduhów, oj bardzo... bez jakichkolwiek choćby dokumentów, potwierdzających nieskażoną niczym linię genetyczną.

Tłumaczę na polski. U "pseuduhów" kupuje się za pół ceny ale nie mam jak u "hodowlach" dokumentów potwierdzających niczym nie skażoną linie genetyczną. A niczym nie skażona linia genetyczna to linia bez domieszki innej linii (osobnik czysto liniowy) i bez wad genetycznych.
aniamat pisze:Kot, który ma zrobione testy genetyczne 2 genów(tylko te są dostępne i zaznaczam, że problem dotyczy kotów, nie tylko MCO) z 20-tu kilku i są negatywne, wcale nie ma pewności, że nie niesie problemu, dlatego prawdziwi hodowcy kontrolują ten temat wykonując dodatkowe badania diagnostyczne, czyli echo serca miej więcej co pół roku. Dopiero wtedy ma się pewność, że dany zwierzak jest czysty.
I później się dziwić, że jest źle. Nie 2 genów a jednego (MyBPC3)- chodzi o 2 allele. Ja nie jestem miłośnikiem tej rasy ale potrafię zrozumieć o czym ktoś pisze używając takich "trudnych" sformułowań jak allel, gen, genotyp, fenotyp, homozygota, heterozygota, gen recesywny lub dominujący, DNA, RNA itd.
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;

aniamat
Uczestnik
Posty: 41
Rejestracja: ndz sty 02, 2011 10:39 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#71

Post autor: aniamat »

Kaledon pisze:Tłumaczę na polski. U "pseuduhów" kupuje się za pół ceny ale nie mam jak u "hodowlach" dokumentów potwierdzających niczym nie skażoną linie genetyczną. A niczym nie skażona linia genetyczna to linia bez domieszki innej linii (osobnik czysto liniowy) i bez wad genetycznych.
Ale w dalszym ciągu jest to Twoja definicja, a przypisujesz mi wypowiedzi, których nie było i używasz przez to nie miłych porównań.
Kaledon pisze:I później się dziwić, że jest źle. Nie 2 genów a jednego (MyBPC3)- chodzi o 2 allele. Ja nie jestem miłośnikiem tej rasy ale potrafię zrozumieć o czym ktoś pisze używając takich "trudnych" sformułowań jak allel, gen, genotyp, fenotyp, homozygota, heterozygota, gen recesywny lub dominujący, DNA, RNA itd.
I Twoim zdaniem to że ludzie zaczęli mówić otwarcie o problemie, i starają się zrobić wszystko aby go nie powielać i wyeliminować to błąd?
Bo jak toś kupi z dobrej hodowli to zapłaci za rodowód, a nie za wiedzę i odpowiedzialne rozmnażanie?

[ Dodano: Pon Cze 06, 2011 12:29 pm ]
nie ma czegoś takiego jak idealnie czysta linia genetyczna
Majszczur , ja nie znam się na genetyce, tak jak już wcześniej pisałam, ale wydaje mi się, że nie ma możliwości i narzędzi aby to sprawdzić i potwierdzić w 100%. Może i jest gdzieś tam, lecz udokumentować się chyba nie da? :roll:

Majszczur
Uzależniony
Posty: 687
Rejestracja: wt kwie 21, 2009 11:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#72

Post autor: Majszczur »

Kaledon pisze:@Majszczur się trochę napisałaś.
:oops: oj rzeczywiście, sorki :wink: gaduła ze mnie, a że temat bliski memu sercu to poleeeeciałam z koksem :mrgreen:
Kaledon pisze: Ja neguje rodowód jako dowód na to że coś jest w danej linii czy rasie. Taki przykład może lepiej to obrazujący (....)
Może inaczej: rodowód jest gwarancją, że dany zwierzak jest przedstawicielem swojej rasy (kokretnej linni hodowlanej), a jego brak (ale tylko w tak wyjątkowych przypadkach który podałeś w przykładzie) nie jest tego zaprzeczeniem ;) Oczywiście masz rację, bywają i takie kwiatki. Bywa i tak że suka rodzi dwa razy w roku i jeden miot idzie z papierami, a drugi nie jest rejestrowany i idzie pokątnie bez metryk. Ale to obrzydliwa praktyka handlarzy żywym towarem, to kwestia nieuczciwości tego konkretnego rozmnażacza i braku uczuć wyższych wobec nieludzko eksploatowanej suki. Trzeba o tym głośno mówić, tępić takie praktyki i piętnować takich rozmnażaczy.
Jednak w większości przypadków psiaki bez metryk to wynik bezmyślnych przypadkowych kryć psów ledwie podobnych do jakiejś rasy. Jeśłi temu zaprzeczysz znaczy, że nie masz orientacji w skali problemu.
Kadelon pisze:Linków które podałaś nie będę nawet sprawdzał ponieważ ufam że wiesz o czym piszesz
Wiem... niestety :( Piszę niestety, bo statystyki te są tragiczne :( Ale chwała pani Gargusovej (tej słowackiej hodowczyni) że jej się chce to wszystko notować, dzięki temu wiadomo które linie i/lub które egzemplarze wycofać z hodowli, żeby nie wypuszczać miotów osobników niosących ryzyko patologii.
W przypadku zrzeszonych hodowli czy pseudochodoffli pozazwiązkowych gdzie takiej dokumentacji nie ma, nie ma szans na przemyślany dobór pary hodowlanej i choróbska tragicznie się kumulują, a osobniki obciążone i ich potomstwo jest nadal nagminnie rozmnażane, bo nikt nad tym nie panuje.
Majszczur pisze:
kaledon pisze: Ano to, że szanująca się hodowla sprzeda tego malucha za 500-700zł jako tzw. domisia (...) za "grosze"
Ale zdajesz sobie sprawę jak niewiele jest takich szanujących się hodowli. Sama, żeby zobrazować dobrą hodowlę sięgasz do zagranicznych linków (...) jeśli znowu najdzie mnie schiza na trzymanie czegoś z papierem to wsiądę w auto i pojadę za granicę żeby coś kupić
To, że takich hodowli jest niewiele nie znaczy, że ich nie ma wcale ;). Dlatego wcześniej pisałam, żeby zadać sobie trud poszukania hodowli godnej zaufania, a nie kupować co się nawinie byle było. Kolejny mój bern (o ile jeszcze się kiedykolwiek zdecyduję) raczej na pewno będzie importem gdyż jedyna godna polecenia polska hodowla z której bez wahania kupiłabym teraz szczenię ogłosiła, że zawiesza działalność.
Kadelon pisze: Kwestia oszołomów :mrgreen: (...) Dla mnie wybór jest prosty.
i po raz kolejny się z Tobą zgodzę! Bardzo często kampanie prozwierzęce, lub choćby wątki podobne do tego są prowadzone w tonie dla mnie nie do przyjęcia. Zamiast spróbować wytłumaczyć osobom niezorientowanym o co tak naprawdę chodzi "oszołomy" obrażają adwersarzy i w efekcie zniechęcają do siebie i idei rzesze potencjalnych "nawróceńców". Wstyd mi wówczas, że jestem po tej samej stronie barykady co takie aroganckie osoby i gdybym z autopsji nie wiedziała o co kaman, nigdy nie uległabym takim napastliwym krucjatom.

Jednak czasami potrafię zrozumieć, że nerwy mogą puścić, szczególnie jak się jest po kolejnej interwencji u klasycznego patologicznego rozmnażacza, czy po wizycie w schronie :(

Kadelon, z wielką przyjemnością się z Tobą dyskutuje, chociaż próbujesz stać w opozycji do tego co piszę. Z przyjemnością, ponieważ w przeciwieństwie do niektórych osób które bronią tej samej opcji co ja, Ty wiesz o czym mówisz, a one tylko wiedzą, że dzwoni ale nie wiedzą gdzie i co ;)

Na zakończenie przykład, że i wśród osób oficjalnie figurujących jako obrońcy zwierząt są osoby przypadkowe, figuranci i pomyłki.
Moja koleżanka inspektorka OTOZ Animals w... (w sumie nieważne w jakim mieście ;) ) jedzie na interwencję do zagłodzonej suki bernenki zamkniętej w upale w niewielkim metalowym kojcu, w którym zwierzę ledwo może się obrócić. Z rozpaczy, frustracji i nudy pies leży w odchodach pogrążony w apatii i obgryza sobie łapy. Nie będę wnikać w szczegóły, ale z pewnych względów konfiskata zwierzęcia jest w danym momencie niemożliwa, ale raport trzeba spisać. I kobita która jest czynną członkinią TOZ-u mówi do tej mojej koleżanki "w zasadzie nie ma widocznego okrucieństwa, nie ma podstaw do odebrania im tej suki, bo to w końcu pies pasterski, robi to do czego został stworzony - leży i dogląda obejścia" :razz:
No k...a ! Nóż się otwiera w kieszeni. Tyle ode mnie.

edit:
@ aniamat oto linki do laboratoriów gdzie możesz wykonać interesujące Cię badania genetyczne
:arrow: http://www.laboklin.pl/
:arrow: http://www.idexx.pl/


a w kwestii pszczół... Kadelon, troszeńkę wiem o czym piszesz, popełniłam swego czasu jeden semestr pszczelarstwa na AR i miałam praktyki w instytucie w Puławach ;) Po pierwszych egzaminach rozwiązano nam grupę, bo ostało nam się raptem 3 słuchaczy :lol: reszta albo oblała sesję, albo szlag ich trafił z powodu niekompetencji przełożonych :roll: .
Po zmarłym teściu mamy kilka uli, nikt już tego nie dogląda, a w tym roku dzikusy przyleciały na szaberek i raczej nic już z tego nie będzie :(
Ostatnio zmieniony pn cze 06, 2011 5:41 pm przez Majszczur, łącznie zmieniany 3 razy.
"Kto prawdę mówi ten niepokój wszczyna"

Dein

Re: Rasowy = rodowodowy

#73

Post autor: Dein »

Majszczur pisze:A niestety większość laików uważa, że płaci się więcej za sam dokument. G... prawda! Sam dokument jest za darmo, płaci się za wysiłek hodowcy.
Jeśli płaci się za wysiłek, to tyle samo powinny kosztować odchuchane szczeniaki z rodowodem i bez. I nie powinno się piętnować kogoś, kto życzy sobie pieniądze, chociaż oferuje "tylko" psa bez papierka. Chyba, że to fatyga wyrobienia papierka jest tym wysiłkiem skutkującym 1000-złotową i większą różnicą. Nie wszyscy hodowcy podchodzą do hodowli profesjonalnie i wkładają nadzwyczaj wiele wysiłku, ale pieniądze wezmą takie, jakie w przypadku psów rodowodowych tej rasy są normą. No chyba, że rasa jest aż za mocno popularna i trzeba spuszczać z tonu. Wtedy pojawiają się giga różnice w cenach. Skąd się biorą takie różnice, że za jednego owczarka rodowodowego ktoś krzyczy 1200 złotych, a ktoś inny 4000? Odchowanie tych za 4000 bierze się nie z tego, że włożono więcej wysiłku przecież.
W sumie wiem skąd się biorą różnice w cenach i nie podważam zasadności tych różnic, ale pliz - nie mówmy, że płaci się grube tysiączki za wysiłek, nie za dokumenty. Nie za wyrobienie dokumentu, ale za to, jakie informacje są w nim zawarte, za dobre geny, w które trzeba zainwestować, żeby potem mogło się zwrócić - już tak. Za perspektywę posiadania w przyszłości psa, który ma szanse wygrywać wystawy i na którym będzie również można zarobić, uzasadniając to jakością genów. Nie ma w tym nic zdrożnego, tak długo, jak pies ma u hodowcy jak pączek w maśle, ale mnie rozbraja, kiedy niektórzy hodowcy robią z siebie męczenników, którzy bez przerwy dokładają i inwestują i nic z tego nie mają, bo wszystko z miłości do psów. Btw - z tej miłości do psów bez skrupułów praktykują odsprzedawanie suk po iluś tam dozwolonych miotach, żeby zrobić w hodowli miejsce dla młodszej. To jest dla mnie przykład nie tyle miłości do psa jako takiego, co do rasy i nie dobro psa konkretnego jest priorytetem, tylko tworzenie egzemplarzy doskonałych. Nie moja bajka. Szanuję w sumie ten typ hodowców, póki kitu nie wciskają, że nie chodzi o prywatne ambicje, co wymusza nieco przedmiotowe traktowanie zwierzaka. Jeśli zarzucają komuś innemu, że mają w dupie los zwierzaka, przy czym sami mają trochę w dupie los zwierzaka, a zależy im głównie na to, żeby był najbliżej ideału, nie raz wypaczonego, to coś jest nie tak.

Kaledon
Zapaleniec
Posty: 317
Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#74

Post autor: Kaledon »

Majszczur pisze:Może inaczej: rodowód jest gwarancją, że dany zwierzak jest przedstawicielem swojej rasy
Osobiście przerobiłem coś innego. Niestety nie spotkałem związku hodowców jakiś zwierząt który nie nadawałby się do zaorania. Ta sobie myślę, czy sensem istnienia takich związków nie jest zapewnienie dostatniego życia ich czołowym działaczom (ale to temat na inna i długą dyskusję ). Chciałbym wierzyć w magie rodowodu ale skoro w instytutach robią szwindle (kwestia pszczół pewnej rasy :wink: ) to komu wierzyć? Czy trzeba być znawcą danej rasy żeby nie dać się wydymać?
Majszczur pisze:Jednak w większości przypadków psiaki bez metryk to wynik bezmyślnych przypadkowych kryć psów ledwie podobnych do jakiejś rasy. Jeśłi temu zaprzeczysz znaczy, że nie masz orientacji w skali problemu.

Wydaje mi się , że mam. Wystarczy wjechać na giełdę zoologiczną i odszukać jakiegoś namnażacza. Zresztą raz widziałem taką pseudohodowlę psów "rasowych" Ale większość nie można podciągać pod wszystkie. Jak czytam na oficjalnych stronach
pies rasowy = pies rodowodowy
to sory ale wiem, ze ktoś tu kłamie. Na szczęście, żaden związek nie stoi ponad genetyką. A kto tego nie rozumie- no cóż :mrgreen:
Majszczur pisze:Kadelon, z wielką przyjemnością się z Tobą dyskutuje, chociaż próbujesz stać w opozycji do tego co piszę. Z przyjemnością, ponieważ w przeciwieństwie do niektórych osób które bronią tej samej opcji co ja, Ty wiesz o czym mówisz, a one tylko wiedzą, że dzwoni ale nie wiedzą gdzie i co ;)
A strasznie mi miło. Lubię czasem pogimnastykować łepetynkę jak trafi się dobry adwersarz. Tym bardziej, że jak zauważyłem więcej mamy wspólnego niż nas dzieli. Niestety większość podobnych dyskusji sprowadza się do tego, że kopie leżącego i co gorsza on nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Do pewnego momentu jest to zabawne ale później już to się robi żenada :(

@aniamat - nie chciałem Ci odpisywać bo już męczące się to robi. To że więcej razy powtórzysz jak mantrę podobny tekst:
aniamat pisze:Kaledon napisał/a:
I później się dziwić, że jest źle. Nie 2 genów a jednego (MyBPC3)- chodzi o 2 allele. Ja nie jestem miłośnikiem tej rasy ale potrafię zrozumieć o czym ktoś pisze używając takich "trudnych" sformułowań jak allel, gen, genotyp, fenotyp, homozygota, heterozygota, gen recesywny lub dominujący, DNA, RNA itd.

I Twoim zdaniem to że ludzie zaczęli mówić otwarcie o problemie, i starają się zrobić wszystko aby go nie powielać i wyeliminować to błąd?
Bo jak toś kupi z dobrej hodowli to zapłaci za rodowód, a nie za wiedzę i odpowiedzialne rozmnażanie?
nie zmieni faktu, że podajesz nieprawidłowe informacje, nie masz pojęcia o podstawach genetyki a próbujesz zabłysnąć zasłyszaną gdzieś wiedzą. Żebyś choć skopiowała to prawidłowo a nie zrobiła swoja wersję w której zawierasz mylne informacje to pal licho.

@Dein - mnie najbardziej rozwala typ "wystawowca" Płacze ile to musi na wystawy wydać a na każdej się pojawia, żeby puszyć się jak paw jakie to piękne i mądre zwierze ma. A psu na budę medal za trzecie czy pierwsze miejsce :mrgreen: Medalu nie da się zjeść ani przelecieć czyli można olać :wink:
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;

Majszczur
Uzależniony
Posty: 687
Rejestracja: wt kwie 21, 2009 11:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#75

Post autor: Majszczur »

Dein pisze: Jeśli płaci się za wysiłek, to tyle samo powinny kosztować odchuchane szczeniaki z rodowodem i bez. I nie powinno się piętnować kogoś, kto życzy sobie pieniądze, chociaż oferuje "tylko" psa bez papierka. Chyba, że to fatyga wyrobienia papierka jest tym wysiłkiem skutkującym 1000-złotową i większą różnicą
Dein z całym szacunkiem, ale albo nie przeczytałeś powyżej co ja rozumiem przez ów wysiłek hodowlany, albo nie czytasz ze zrozumieniem. A już akapit o rodowodowych TAŃSZYCH niż te "cudowne porodowodowe ale bez rodowodu" chyba całkiem ominąłeś, albo uparcie udajesz że nie rozumiesz.
Proszę pokuś się o zrobienie kosztorysu opieki okołomiotowej, ze wszelkimi ceregielami które laik uważa za zbyteczne żeby wyprowadzić wartościowy miot i wówczas wrócimy do rozmowy.
Bo kochający pseudohodowca pozazwiązkowy co najwyżej zaszczepi, odrobaczy, w pyszczek będzie całował i jazda na krycie, będzie fajnie :twisted:
Marny hodowca związkowy zrobi to minimum co pozazwiązkowy kolega plus jeszcze to co mu związek obligatoryjnie narzuca (pisałam co konkretnie jest wymaganw w mojej rasie) i NIC PONAD TO, a pseudohodowca związkowy jeszcze sobie na boczku dorobi cieczka w cieczkę lewy miocik :twisted:
Ale takie hodowle też mnie nie interesują :!:
To są te napuszone bufony, typowe snoby, o których pisze na koniec swojego posta Kaledon. Oni dla mnie są nic nie warci. Ale niestety takich też na pęczki. Coraz więcej.
Ja oczekuję od hodowcy czegoś więcej niż związkowe minimum potrzebne do wyrobienia hodowlanki. I jak mam pewność, że się wywiązał jestem skłonna zapłacić dużo za jego zaangażowanie. A reszta w rękach opatrzności, bo jak wiadomo organizm nie cyborg.
Nie wszyscy hodowcy podchodzą do hodowli profesjonalnie i wkładają nadzwyczaj wiele wysiłku, ale pieniądze wezmą takie, jakie w przypadku psów rodowodowych tej rasy są normą
i właśnie takie postępowanie jest naganne. To jest nie fair szczególnie w stosunku do pasjonatów rasy, którzy naprawdę odwalają kawał dobrej roboty, ale.... takie życie. Wszędzie są oszuści, naciągacze lub po prostu totali laicy. Ważne żeby umieć ich unikać jak ognia!
Skąd się biorą takie różnice, że za jednego owczarka rodowodowego ktoś krzyczy 1200 złotych, a ktoś inny 4000?
no właśnie dlatego, że hodowca tego za 4000 dopełnił wszelkich staran żeby krycie było najlepsze z najlepszych (przynajmniej tak powinno być i tego powinniśmy oczekiwać), przebadał sukę na dziesiątą stronę, pokusił się o analizy rodowodów reproduktorów i wybrał najlepszego dla tej konkretnej suki (najlepszego, znaczy takiego który genetycznie powinien jedynie ulepszyć kolejene pokolenie, a nie zubożyć!)

Dein piszesz, że płacimy wielkie pieniądze
Za perspektywę posiadania w przyszłości psa, który ma szanse wygrywać wystawy i na którym będzie również można zarobić, uzasadniając to jakością genów
to oczywiste jeśli danego psa kupuje hodowca do dalszej reprodukcji. Ale nabywcy psów rasowych=rodowodowych to nie tylko hodowcy! to normalny Kowalski jak ja czy Ty. JA osobiście przewertowałam setki rodowodów i kupiłam danego psa za grube pieniądze nie dlatego żeby na nim zarabiać, bo jak wcześniej pisałam nie zamierzam zakładać hodowli, tylko żeby mieć... nie nie gwarancję zdrowia berneńczyka, tylko przynajmniej mniejsze ryzyko choćby nowotworu czy chorób nerek dziesiątkujących moją rasę! Dlatego, że mój poprzedni rodowodowy berneńczyk odszedł na moich kolanach w męczarniach z powodu autoagresji fagocytarnej, a kilka osobników z tego smego krycia miało nowotwory złośliwe, łącznie z ojcem miotu jak się potem okazało (potem, znaczy już po jego smierci do której zdążył zostawić sporo szczeniaków po sobie).
ALE kupując pierwszego swojego berna nie miałam pojęcia o tym o czym wiem teraz!
Nie miałam pojęcia CZEGO SZUKAĆ W RODOWODACH, o co pytać hodowców, kogo pytać o godne polecenia hodowle, jakich badań nieobowiązkowych a jak sięokazuje niezwykle ważnych oczekiwać, ect. Kupowałam pierwsze szczenię od wspaniałych ludzi, szczenię odchuchane, zadbane i świetnie zsocjalizowane. Kupowałam od ludzi którzy mieli łzy w oczach oddając mi swoje "dziecko" bo drżeli czy dobrze mnie ocenili jako przyszłego właściciela, czy dobrze się zajmę ich wychowankiem. Niestety dobre serce w hodowli to za mało. Oni spełnili podstawowe związkowe minimum i nie zrobili nic więcej ponad to, bo NIE WIEDZIELI, bo nie zgłębili problemu rasy tak jak powinni, nie podeszli profesjonalnie tylko emocjonalnie. Bo była to hodowla z wielkim sercem dla zwierząt, ale w której zabrakło w tamtym okresie wiedzy.
Dali mi najwspanialszą towarzyszkę jaką kiedykolwiek miałam, ale dane mi było cieszyć się jej życiem jedynie 6,5 roku... :(

Teraz wiem więcej o tej rasie... i im więcej wiem tym głupsza jestem i bardziej drżę o przyszłość...
z tej miłości do psów bez skrupułów praktykują odsprzedawanie suk po iluś tam dozwolonych miotach, żeby zrobić w hodowli miejsce dla młodszej
Znów uogólniasz. Oczywiście to jest obrzydliwe, nieludzkie i piętnowane przez większość z nas miłośnków rasy, ale w przypadku hodowli związkowych najczęściej możemy taką sunię od gada "wyłowić" i znaleźć jej dobry dom na dożywocie, a w pseudo taka suka bywa często po prostu brutalnie likwidowana i nikt nawet nie zapyta co się z nią stało, bo po prostu nigdzie nie ma dokumentu do kogo taki pies bez metryki/tatuażu/chipa należy!
I proszę nie generalizuj! Hodowcy związkowi to normalni ludzie, jedni nie powinni się tu znaleźć, inni stwarzają swoim psom takie warunki że szczena opada. U bernów 8 letni pies to weteran :( Przerażajco smutne. Szanujące się hodowle SĄ DUMNE kiedy mają u siebie psa w tym wieku, który jeszcze żyje! Mamy wątek parady weteranów, i każdy nowy wpis o psie który osiąnął ten magiczny wiek jest niezwykle wzruszający i wywołuje u nas realne łzy szczęścia i falę refleksji, że jednak jest nadzieja, że niektóre dożywajątego "sędziwego" wieku (i tu pole do popisu dla tych lepszych hodowców żeby wyławiać potomków takich długożyjących perełek do wyprowadzenia dobrze rokującej linii). Więc proszę Cię Dein nie pisz jakby pozbywanie się staruszków było standardem związkowego postępowania, bo wypaczasz w ten sposób obraz Hodowli o których ja piszę :twisted:

@ Kaledon, wyrwałeś moje zdanie o gwarancji rodowodu z kontekstu ;) Sama podawałam przykłady nieuczciwych zagrań i szwindli związkowych hodowców, więc proszę, nie pisz tak jakbym ślepo broniła wszystkich związkowców czy samego dokumentu ;) piszę o rodowodzie przede wszystkim w rozumieniu drzewa genealogicznego!
Napisałam wyraźnie
Może inaczej: rodowód jest gwarancją, że dany zwierzak jest przedstawicielem swojej rasy (kokretnej linni hodowlanej), a jego brak (ale tylko w tak wyjątkowych przypadkach który podałeś w przykładzie) nie jest tego zaprzeczeniem ;) ta druga części którą pominąłeś w cytowaniu była o wiele ważniejsza, potwierdzała przykład który Ty podałeś :) nie zauważyłeś ;)

na wszelki wypadek podaję i tutaj linki do labolatoriów wykonujących badania genetyczne, jakby powyżej komus umknęło
:arrow: http://www.laboklin.pl/
:arrow: http://www.idexx.pl/
Ostatnio zmieniony pn cze 06, 2011 8:38 pm przez Majszczur, łącznie zmieniany 3 razy.
"Kto prawdę mówi ten niepokój wszczyna"

aniamat
Uczestnik
Posty: 41
Rejestracja: ndz sty 02, 2011 10:39 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#76

Post autor: aniamat »

Upały chyba dają się we znaki, (nie wiem jak muszę pisać aby nikt nie pomyślał sobie że piję do Niego), ale Majszczur pytałam Cię o coś innego. Nie prosiłam o linki do laboratorii, znam je i doskonale wiem jak mam się opiekować moimi podopiecznymi.
Kaledon pisze:nie zmieni faktu, że podajesz nieprawidłowe informacje, nie masz pojęcia o podstawach genetyki
Informacje są uproszczone, gdyż ten kto kompletnie nie ma pojęcia co to jest allel i pierwszy raz spotyka się z tą nazwą nawet nie wie do czego to dopasować.
A Ty jak zwykle wykręcasz kota ogonem i zamiast przyznać się do błędnego zrozumienia tekstu pisanego, ciągniesz dalej i popełniasz te same błędy.
Dwa razy już pisałam że na genetyce się nie znam, to jest trzeci raz w tym temacie.

Ktoś wcześniej pisał, że rodowody są bezpłatne, to nie jest do końca prawda. Są bardzo tanie, ale nie darmowe, ceny kształtują się między 20-40zł, zależy od związku, no chyba że są związki, które działają charytatywnie, ja osobiście nie znam takich.
Ostatnio zmieniony pn cze 06, 2011 9:25 pm przez aniamat, łącznie zmieniany 1 raz.

Kaledon
Zapaleniec
Posty: 317
Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#77

Post autor: Kaledon »

@Majszczur -Ta pominięta część nie jest najważniejsza i nie została niezauważona. Jest bezdyskusyjna więc nie ma po co o tym dyskutować :wink: Może tak to powinno iść:
Rodowód powinien być gwarancją........
Nie chce mi się już pisać przypadków kiedy nie jest ale pewnie sama też takie znasz.


@ aniamat- teraz to mnie dziecko drogie zirytowałaś.
aniamat pisze:Kot, który ma zrobione testy genetyczne 2 genów(tylko te są dostępne i zaznaczam, że problem dotyczy kotów, nie tylko MCO) z 20-tu kilku i są negatywne, wcale nie ma pewności, że nie niesie problemu, dlatego prawdziwi hodowcy kontrolują ten temat wykonując dodatkowe badania diagnostyczne, czyli echo serca miej więcej co pół roku. Dopiero wtedy ma się pewność, że dany zwierzak jest czysty.
Nie 2 genów a 1 bo tylko jeden gen jest rozpoznany i to TYLKO dla jednej rasy kotów powstał jeden test na obecność jednego genu.
Nie wiem skąd bierzesz dwadzieścia kilka skoro nie są rozpoznane. Równie dobrze można napisać 55.
aniamat pisze:W przypadku tej bardzo modnej rasy jest wielu, którzy kupując zdrowego kota, nie posiadają jednak wiadomości na temat zagrożeń, łączą go z np. z nosicielem, potem sprzedają za połowę ceny, ludzie łukają jak świeże bułeczki, bo rodzice mają papiery, więc mają "rasowego kota" i co... pozostaje płacz i lament. Potem na forach żalą się jacy to są nieszczęśliwi, jak wspaniałe to zwierzę było, jak kochane...
Jak wykrywać wadliwe geny?

Naukowcy amerykańscy (Prof. Mark D.Kittleson oraz Prof. Kathryn Meurs) odkryli ten gen dwa lata temu, opracowano jednocześnie test pozwalający wykrywać go w próbkach biologicznych (krew lub zeskrobina z wewnętrznej strony policzka). Test ten jest obecnie również dostępny w Polsce i pozwala ustalić profil genetyczny kota. Wystarczy pobrać krew lub specjalną szczoteczką poskrobać błonę śluzową policzka i wysłać do laboratorium w Europie Zachodniej. Dostępny jest jedynie test dla kotów rasy Maine Coon. Test wykrywa jedną mutacje (zamiana jednego z aminokwasów w sekwencji kodującej białko tzw. Myosin Binding Protein C - MyBPC3) i pozwala określić czy kot jest heterozygotą (tzn. ma jeden wadliwy i jeden prawidłowy allel z pary tworzącej gen) lub homozygotą (albo oba allele są prawidłowe albo nieprawidłowe).
Jak interpretować wyniki badania genetycznego na HCM?

Wykryto, że gen ten należy do genów autosomalnych dominujących. Oznacza to, że dziedziczą się niezależnie od płci (geny autosomalne to geny niezwiązane z płcią), a dominujący oznacza, że wystarczy jeden nieprawidłowy gen z pary, aby kot zachorował (co nadal nie jest jeszcze udowodnione w dużej grupie kotów).


1. HCM/HCM – który oznacza, że kot jest homozygotą niosące oba wadliwe allele tego genu i jest wysoce prawdopodobne, że kot zachoruje na kardiomiopatię przerostową. Wynik taki oznacza również eliminację z programów hodowlanych z uwagi na możliwość przekazywania tego genu każdemu z potomstwa niezależnie od doboru partnera (gen jest autosomalny dominujący)

2. n/HCM – który oznacza, że kot jest heterozygotą i może (ale nie musi) zachorować na kardiomiopatię przerostową. Obecnie stwierdzono, że w populacji kotów rasy Maine Coon ten genotyp ma około 30% kotów w Europie (w tym w Polsce). Większość specjalistów warunkowo dopuszcza koty z takimi wynikami do rozrodu jedynie z kotami z wynikami n/n i pod warunkiem, że koty te mają szczególnie ładne inne cechy. Nadal trwają spory dotyczące czy można te koty rozmnażać, ale powstały w 2004 roku HCM Health Programme dopuszcza takie koty do kontrolowanego rozrodu.

3. n/n – który jest wynikiem najbardziej pożądanym i oznacza, że kot jest wolny od mutacji genu MyBPC3 i może być dopuszczany do rozrodu z kotami z wynikami n/n i warunkowo n/HCM.
informacje zaczerpnięte z : http://www.niziolek.com.pl/HCM.html ale dostępne dokładnie w tej formie na większości for o tej rasie kota.


Czyli pieprzysz trzy po trzy. A wystarczyło przekopiować to co ma większość stron o MCO a nie dokładać swoją ideologię. Nie wiesz co pisze nie zmieniaj tego. Każdy mało ogarnięty uczeń z podstawami genetyki przerobionymi powie co oznaczają te sformułowania. Jeśli kot jest homozygotą niosącą oba wadliwe allele tego genu i istnieje tylko duże prawdopodobieństwo wystąpienia choroby to oznacza to dodatkowo, że gen który udało się wykryć naukowcom musi być sprzężony jeszcze z innymi genami i od kombinacji tych genów będzie zależało czy kot zachoruje czy nie.
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;

aniamat
Uczestnik
Posty: 41
Rejestracja: ndz sty 02, 2011 10:39 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#78

Post autor: aniamat »

Co do informacji ze strony dr. Niziołka podaję Ci coś co może wytłumaczyć nasze rozbieżności
Aktualizacja: 01/13/2008 16:56:22

Kaledon
Zapaleniec
Posty: 317
Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#79

Post autor: Kaledon »

Strona jest ciągle aktualizowana więc jeśli dane uległyby przedawnieniu to to też by się zmieniło. Za to jest drugi test genetyczny z tym, że na inna chorobę. Coś dzwoniło :mrgreen:
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;

Dein

Re: Rasowy = rodowodowy

#80

Post autor: Dein »

Majszczur pisze:Proszę pokuś się o zrobienie kosztorysu opieki okołomiotowej, ze wszelkimi ceregielami które laik uważa za zbyteczne żeby wyprowadzić wartościowy miot i wówczas wrócimy do rozmowy.
Nie, nie. Za to jeśli mowa o kosztach i uważasz, że jestem niesprawiedliwy czy uogólniam, kiedy gadam o kosztach, pomóż zrozumieć - jest miot szczeniaków rodowodowych doga niemieckiego. 6 szczeniaków, różne płcie, każdy inny kolor. Czemu szczeniak jednego koloru jest droższy o 500 złotych od szczeniaka innego koloru? Koszty wyprowadzenia szczeniaka pręgowanego są wyższe od kosztów wyprowadzenia szczeniaka niebieskiego? Rozumiem, że kolor bywa ważny, bo białe może być głuche, etc., ale w tym wypadku nie ma ryzyka przypisanego do koloru. Często jest tak, że ceny szczeniąt z jednego miotu różne są. A przecież koszta identyczne, no chyba, że widząc w jednym ze szczeniaków większy potencjał, traktuje się go jakoś specjalnie.
Nie pisz, że uogólniam. Podaję przykłady na to, że Ty trochę uogólniłaś i właściciele hodowli są różni. Mają różne motywy - jedni sprzedają drogo, bo tak wynika z kosztów dobrania rodziców, badań, opieki, inni biorą cenę z kosmosu.
Wiesz - gdyby nie to, że źle się porobiło i Polska jest obłożona psami bez szans na właściciela, głosowałbym za tym, żeby każde zwierzę kosztowało, a za darmo bywało w drodze wyjątku. To nie tak, że jestem za rozdawaniem psów rasowych i robieniem czegoś wartościowego za darmo. Większość osób nawet jeśli nie ma szacunku do zwierzęcia, ma szacunek do pieniądza, więc jeśli każdy pies miał określoną, niemałą wartość materialną, może 5 razy by się zastanowił, zanim by wyrzucił czy "zepsuł". Więc się nawet cieszę, że psy rasowe bez rodowodu swoje kosztują. Cieszę się, kiedy pies kosztuje dużo, bo hodowla prowadzona jest z całą starannością. Tylko powtórzę któryś raz - to żadna reguła, jak nie jest regułą, że hodowcy-amatorzy pozostają przy minimum, żeby się nie narobić, a swoje wychapać.
Bo kochający pseudohodowca pozazwiązkowy co najwyżej zaszczepi, odrobaczy, w pyszczek będzie całował i jazda na krycie, będzie fajnie :twisted:
Marny hodowca związkowy zrobi to minimum co pozazwiązkowy kolega plus jeszcze to co mu związek obligatoryjnie narzuca (pisałam co konkretnie jest wymaganw w mojej rasie) i NIC PONAD TO, a pseudohodowca związkowy jeszcze sobie na boczku dorobi cieczka w cieczkę lewy miocik :twisted:
Ale takie hodowle też mnie nie interesują :!:
I to jest właśnie uogólnienie i szufladkowanie, bez wdawania się w niuanse.
Dein piszesz, że płacimy wielkie pieniądze
Za perspektywę posiadania w przyszłości psa, który ma szanse wygrywać wystawy i na którym będzie również można zarobić, uzasadniając to jakością genów
to oczywiste jeśli danego psa kupuje hodowca do dalszej reprodukcji. Ale nabywcy psów rasowych=rodowodowych to nie tylko hodowcy! to normalny Kowalski jak ja czy Ty.
Wiem. Dlatego podkreśliłem, że nie wrzucam wszystkich do jednego worka. Nie chciałbym, żeby każdy kto ma rodowodowego psa czy ma hodowlę, czuł, że to o nim, bo to nie o wszystkich. Znałem i znam kilku hodowców, zdaję sobie sprawę, że zazwyczaj hodowla to nie biznes, tylko pasja, hobby, a jeśli są sukcesy przy tym, to jest to nagroda za to, że włożono w sprawę dużo serca. Niemniej pasjami przeglądając ogłoszenia na Allegro, natykam się co i rusz na hodowców-buraków, traktujących swoje rodowodowe zwierzęta przedmiotowo, snobów, bezdusznych gamoni, ludzi, którzy gadają, jak znawcy rasy, a są bardziej laikami, niż ja sam, który nigdy w życiu nie miał rasowego zwierzęcia, ludzi dosłownie "opychający" rasowe, rodowodowe zwierzaki, podając nieprawdziwe informacje i licząc na naiwność, ludzi, którzy jak się wydaje, zarejestrowali hodowlę tylko po to, żeby handelek łatwiej szedł i w końcu tych, którzy celują w nabywcę-snoba, kreujący psa na towar luksusowy wart więcej, niż każdy inny i uciekający się do różnych sztuczek marketingowych.
Nie czuj się urażona. Po prostu śmiem zauważać, że kijek ma dwa końce, a nawet dużo więcej.
JA osobiście przewertowałam setki rodowodów i kupiłam danego psa za grube pieniądze nie dlatego żeby na nim zarabiać, bo jak wcześniej pisałam nie zamierzam zakładać hodowli, tylko żeby mieć... nie nie gwarancję zdrowia berneńczyka, tylko przynajmniej mniejsze ryzyko choćby nowotworu czy chorób nerek dziesiątkujących moją rasę!
Tak. I znów się nie obraź, bo to nic osobistego - nie do końca jestem za tym, żeby rozmnażać rasy tak bardzo obciążone genetycznie, że właściwie prędzej lub później któraś z typowych chorób się przypałęta i przy kupnie pozostaje tylko wybierać, czy woli się zgon w młodym wieku, nowotwór czy dysplazję.
Selekcja w hodowlach coś tam daje, ale nie do końca, skoro przyznajesz, że rasa jest dziesiątkowana przez typowe dla niej przypadłości. Stworzenie takiej rasy i wielu innych nie było do końca etyczne. W którymś miejscu dobrostan zwierzaka został zignorowany, a za ważniejsze uznano uwypuklenie siakiejś cechy fizycznej czy psychicznej. Zajebiste są berneńczyki, mopsy, pekiny, skoro już są, ale wolałbym, żeby nigdy nie powstały, skoro są tak narażone na choroby i dyskomfort. Lub żeby powracały do form bardziej pierwotnych, mniej obciążonych, chociaż już nie tak efektownych, być może. A na przykładzie ON-ów, który sama przytoczyłaś - myślę, że gorzej będzie, nie lepiej. Skoro nie da się skutecznie wyperswadować nawet obcinania ogona czy ucha, co tu oczekiwać, że większość hodowców uzna, że mopsu będzie lepiej z dłuższym pyskiem, a zarzucanie przez ON-a obniżonym zadem nie jest eleganckie i imponujące, tylko chorobliwe.
Oczywiście to jest obrzydliwe, nieludzkie i piętnowane przez większość z nas miłośnków rasy, ale w przypadku hodowli związkowych najczęściej możemy taką sunię od gada "wyłowić" i znaleźć jej dobry dom na dożywocie, a w pseudo taka suka bywa często po prostu brutalnie likwidowana i nikt nawet nie zapyta co się z nią stało, bo po prostu nigdzie nie ma dokumentu do kogo taki pies bez metryki/tatuażu/chipa należy!
Tak. przyznam, ze to duża zaleta rejestrowanej hodowli - ludzie z środowiska z różnych powodów patrzą sobie na ręce, więc trudniej traktować zwierzęta podle i nie być za to napiętnowanym.
No ale dla chcącego, nic trudnego.
I proszę nie generalizuj! Hodowcy związkowi to normalni ludzie, jedni nie powinni się tu znaleźć, inni stwarzają swoim psom takie warunki że szczena opada. (...)Więc proszę Cię Dein nie pisz jakby pozbywanie się staruszków było standardem związkowego postępowania, bo wypaczasz w ten sposób obraz Hodowli o których ja piszę :twisted:
Nie generalizuję. Nie wiem, skąd ten pomysł, skoro podkreślam, że to przykład.
Nie stawiałem i nie stawiam teorii, że hodowla to zło, a hodowcy i posiadacze rodowodowych zwierząt to czarne charaktery. Proszę ino od początku o takie samo traktowanie dla wszystkich - rozleglejsze, niż czarno-białe spojrzenie. Każdy przypadek jest indywidualny, każdy ma swoje motywy, nie ma sensu napadać na kogoś, mało wiedząc o sytuacji, a trzymając się jednego schematu.
Ostatnio zmieniony pn cze 06, 2011 10:18 pm przez Dein, łącznie zmieniany 1 raz.

aniamat
Uczestnik
Posty: 41
Rejestracja: ndz sty 02, 2011 10:39 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#81

Post autor: aniamat »

Kaledon pisze:Strona jest ciągle aktualizowana więc jeśli dane uległyby przedawnieniu to to też by się zmieniło. Za to jest drugi test genetyczny z tym, że na inna chorobę. Coś dzwoniło :mrgreen:
Jeśli juz się milej zrobiło, to mogę Ci powiedzieć, że czytałam jakiś artykuł, całkiem niedawno, w którym pisali, że właśnie odnaleźli (czy wyselekcjonowali- możesz się teraz pośmiać z niedouka) drugi gen (gen jako gen nie żadna mutacja, czy tam alliel), ale za pioruna nie mogę go teraz znaleźć- artykuł oczywiście :wink:
Niedługo będę u Niziałka na echu, to wypytam w razie czego ;) Niziołek robi teraz jakieś badania do doktoratu chyba, więc nie bardzo ma czas na aktualizacje
Ostatnio zmieniony pn cze 06, 2011 10:44 pm przez aniamat, łącznie zmieniany 2 razy.

Kaledon
Zapaleniec
Posty: 317
Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#82

Post autor: Kaledon »

W kwietniu zaktualizowane zostały terminy wizyt w innych miastach więc jakoś trochę czasu ma :wink: Do tego coś tak ważnego jak pojawienie się nowego testu przy tym profilu badań jakim się zajmuje wymaga jednak sprostowania. To byłoby niepoważne jakby miał na stronie nieaktualne dane. Sam nowy gen jest mało istotny jeśli nie ma możliwości jego oznaczania :wink:
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika

1w0na
Zapaleniec
Posty: 261
Rejestracja: czw wrz 30, 2010 8:58 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#83

Post autor: 1w0na »

Dodam swoje dwa grosze.

Mam swoją filozofię na ten temat, lecz nie będę jej opisywała bo to nie o to chodzi.
Jednakże.... jeśli ktoś z was wypowiada się na ten temat (ogólnie, nie konkretnie tego wątku) przekazując nam tylko czyjąś myśl wyczytaną przypadkowo - Gratulacje! Jesteś idiotą.

Ja napiszę tylko krótko i zwięźle. Śmieszą mnie te akcje "Rasowy=Rodowodowy", bo są one kierowane dla bezmózgich którzy albo będą traktować jak biblie, albo będą przeciwko niej. Przede wszystkim te akcje nie zmuszają czytelnika do zagłębienia się w ten temat tylko narzucają swoją idee. Tylko jaką? Napychanie kieszeni hodowcom zarejestrowanych? Ja to tak odbieram.
Nie napiszę, że cała ta akcja to ZUO bo w jakimś tam stopniu moooooże wpłynąć na człowieka (jeśli zrozumie czym jest pseudo hodowla) i będzie reagował jeśli będzie się coś złego działo, ale zachwalanie od "Ohhh! Ahhh!" zarejestrowanych hodowli jest niesmaczne.
Mając tam swoją wiedzę i znajomości mogę śmiało napisać, że część punktów "dobrych cech hodowcy" podanym w linku z pierwszego posta to gówno prawda, a pozostałych punktów w ogóle nie rozumiem.... no bo co to oznacza "ogłasza się w specjalistycznej prasie kynologicznej", albo "szanuje innych hodowców", a ten punkt "zachęca do wystawiania szczenięcia"... śmiech na sali.

Część ludzi jednak nie interesuje kryzys w przepływie gotówki członków związku, tylko kierują się dobrem zwierząt i powinniśmy skupić się na tym celu bo to jest problem. Trzeba uświadamiać społeczeństwo, że należy być odpowiedzialnym właścicielem. Chyba nie chcemy aby powstawały u nas watahy które mogą zagrażać naszemu bezpieczeństwu, czy obserwować z dzieckiem jak myśliwi urządzają sobie polowanie na bezdomne w środku miasta w środku dnia. O tyle malutkie pieski w schronisku to rzadkość, to kundelki, średnie i duże rasy to codzienny obraz.

Po za tym, po co płacić grube pieniądze za zakup psa skoro można mieć za darmo? :mrgreen:
Tak więc, jeśli ktoś chce kupić rasowego bez papierów to nie wysyłać go do diabła, tylko na strone www.rasoweadopcje.cba.pl - niech za zaoszczędzone pieniądze kupi gryzaki :wink:

aniamat
Uczestnik
Posty: 41
Rejestracja: ndz sty 02, 2011 10:39 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#84

Post autor: aniamat »

Kaledon pisze:W kwietniu zaktualizowane zostały terminy wizyt w innych miastach
no jest to logiczne, jeśli nie ma tam specjalisty, prowadzi się badania i zarabia w ten sposób:wink:
Sam nowy gen jest mało istotny jeśli nie ma możliwości jego oznaczania
Zgadzam sie z całą rozciągłością :mrgreen: że sam gen nic nie wniesie, lecz to czy nie ma możliwości jego oznaczenia to chyba nikt nie wie, a może ktoś tam na świecie już wie... było by dobrze, odwrotnie nie da się tego zrobić :wink: :mrgreen:

Majszczur
Uzależniony
Posty: 687
Rejestracja: wt kwie 21, 2009 11:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#85

Post autor: Majszczur »

edit: tak zerknęłam i znów wyszedł mi elaborat :roll: ale co tam, może ktoś da radę dotrzeć do końca bez popołudniowej drzemiki w międzyczasie :wink:
Kaledon pisze: Może tak to powinno iść:
Rodowód powinien być gwarancją........
Racja. Powinien. Ale jak ktoś jest rozsądny i ma odpowiednie rozeznanie tematu nie kupuje zwierzaka z niepewnego źródła, a jeśli już kupił i ma wątpliwość to robi np. test na ojcostwo. W przypadku psów bez metryki nie słyszałam żeby ktoś takie praktyki stosował. Bo i po co?
Dein pisze: pomóż zrozumieć - jest miot szczeniaków rodowodowych doga niemieckiego. 6 szczeniaków, różne płcie, każdy inny kolor. Czemu szczeniak jednego koloru jest droższy o 500 złotych od szczeniaka innego koloru?
nie znam wzorca akurat tej rasy, oraz specyfiki dziedziczenia umaszczenia, ale na chłopski rozum pewnie dlatego, że szczenięta o wybarwieniu A są z jakiś powodów bardzie j pożądane w hodowli niż te z umaszczeniam B. Może któryś z rodzajów umaszczenia doga jest powiązany np jasną barwą oka, a to z kolei może z gorszym wzrokiem? Nie mam pojęcia, nie lubię spekulować jak nie mam wiedzy w danym temacie, nie znam oczekiwań hodowców wobec rasy o którą pytasz, więc nie potrafię odpowiedzieć konkretnie. Spytaj mnie o wzorzec berneńczyka ;)
Dein pisze: Często jest tak, że ceny szczeniąt z jednego miotu różne są. A przecież koszta identyczne, no chyba, że widząc w jednym ze szczeniaków większy potencjał, traktuje się go jakoś specjalnie
z punktu widzenia postępu hodowlanego, dokładnie tak! I zwykle to dobrze rokujące szczenię jest droższe i ideałem było by żeby poszło do hodowli (co nie znaczy, że w przyszłości będzie rozmnażane, to że rokuje jeszcze nie znaczy że wszystko będzie z nim ok - kolejny niepewny, ale wysoki wkład finansowy hodowcy) a to mniej rokujące idzie (a przynajmniej powinno) np do Ciebie czyli osoby która nie zamierza zwierząt rozmnażać i nie ma to nic wspólnego z tym czy zwierzę będzie mniej czy bardziej kochane/zadbane w swojej nowej rodzinie. Chodzi li tylko o potencjał hodowlany który niesie. Mogę podać szczegóły dla swojej rasy co jest porządane a co dyskwalifikujące, ale to chyba zbyteczne, jak ktoś będzie ciekaw poszpera na stosownych stronkach ;).
Mimo, że jestem zarejestrowana w zkwp jako członek (nie hodowca) nie mam obowiązku robić np RTG stawów biodrowych czy testów psychicznych (co OBOWIĄZKOWO musiałabym zrobić gdybym chciała prowadzić zarejestrowaną hodowlę tej rasy). Nie mam też obowiązku wykonywania echa serca czy badań wzroku, ale jako troskliwy opiekun i miłośnik rasy czuję się zobowiązana do tego i mimo kosztów wykonam to badanie i gdyby coś było nie tak czuję się w obowiązku poinformować o tym fakcie hodowcę. Nie po to żeby "złożyć reklamację" tylko żeby hodowca włączył czerwoną lampkę. Jeśli będzie miał takie sygnały od innych właścicieli, którym sprzedał szczenię, powinien 20 razy pomyśleć zanim powtórzy skojarzenie tej samej pary i 10 razy zanim w ogóle zdecyduje się powtórnie powielić geny któregokolwiek z rodziców.
To tak w naprawdę kosmicznym skrócie.
Jeśli pies padnie, hodowca powinien wykonać sekcję zwłok, a jej wyniki badań pośmiertnych przekazać pierwotnemu hodowcy i/lub wpisać do katalogu BBP (grupa "oszołomów" miłośników tej rasy z własnej prywatnej inicjatywy w trosce o zdrowe kojarzenia stoworzyła taką swoistą bazę danych żeby był łatwiejszy przepływ informacji między hodowcami). Ideałem było by żeby każdy zarejestrowany (nie tylko hodowca) na bieżąco aktualizował dane o zdrowiu swojego psa. Oczywiście mówimy tu o chorobach powazniejszych niż infekcja ucha.
Oczywiście tak powinno być... ale jeszcze daleko nam do ideału.
Nie słyszałam, żeby nabywcy szczeniąt bez metryki odczuwali potrzebę poinformowania osoby od której psa nabyły o kłopotach ze zdrowiem swojego podopiecznego (często jest to po prostu niemozliwe, bo kontakt urywa się w momencie przekazania kasy), a tym bardziej nie słyszałam żeby ta osoba na podstawie wyników badań zaprzestała rozmnażanie danego osobnika :mad:
Dein pisze: właściciele hodowli są różni. Mają różne motywy - jedni sprzedają drogo, bo tak wynika z kosztów dobrania rodziców, badań, opieki, inni biorą cenę z kosmosu
ale Dein, to dotyczy zarówno związkowych hodowli jak i osób rozmnażających kundelki bez uprawnień. Taką różnorodność postaw można rozwinąć i na inne płaszczyzny życia, np - jedni zbierają gówna po swoich psach inni udają, że ich to nie dotyczy. Kwestia kultury i przyzwoitości. Jedni pomagają bez rozgłosu dzieciom z Somalii inni nikomu w życiu nie pomogli, a najgłośniej krzyczą, że ktoś pomaga psu a dzieci umierają. Ogólnie ludzkie postawy są różne. I ja naprawdę widzę te wszystkie odcienie szarości, choć starasz się sugerować, że widzę tylko jedną stronę medalu :wink:

Większość osób nawet jeśli nie ma szacunku do zwierzęcia, ma szacunek do pieniądza, więc jeśli każdy pies miał określoną, niemałą wartość materialną, może 5 razy by się zastanowił, zanim by wyrzucił czy "zepsuł"
Niestety to co się dzieje w schroniskach mówi co innego. Wzrasta ilość porzucanych psów/kotów z rodowodami :( Są ludzie którzy nic i niczego nie szanują. Kiedyś były schroniska ogólnie dla bezdomnych zwierząt i rzadko trafiał tam jakiś rasowiec, teraz powstaje coraz więcej fundacji zajmujących się adopcjami porzuconych, zaniedbanych czy dręczonych zwierząt z tatuażem/chipem i pełną dokumentacją. Dzięki rejestacji jest możliwość odnalezienia hodowli macierzystej psa i hodowca otacza go opieką już "po grób" albo pomaga w znalezieniu nowej/lepszej rodziny. (nie oszukujmy się są też tacy którzy powiedzą, że ich to nie interesuje, ale uwierz wśród hodowców mojej rasy to wyjątki)
nie jest regułą, że hodowcy-amatorzy pozostają przy minimum, żeby się nie narobić, a swoje wychapać
oczywiście nie jest regułą, z tą różnicą, że amator coś ponad minimum zrobić może, ale nie musi (nikt go nie kontroluje, to tylko jego dobra nieprzymuszona wola), a Związek bez pewnego minimum po prostu miotu nie zarejestruje i nie wyda metryki.
I to jest właśnie uogólnienie i szufladkowanie, bez wdawania się w niuanse
Dein, gdybym napisała że wszyscy zrzeszeni w związku właściciele psów są prawi i cudowni, a wszyscy nie zrzeszeni to samo zuooo to byłoby szufladkowanie. Naprawdę daleka jestem od takich uogólnień ;)
Nie czuj się urażona. Po prostu śmiem zauważać, że kijek ma dwa końce, a nawet dużo więcej
nie czuję się urażona, bo nie napisałeś nic czego byłabym nieświadoma i o czym bym wcześniej nie wspomniała ;) Wiem i ubolewam.
I znów się nie obraź, bo to nic osobistego - nie do końca jestem za tym, żeby rozmnażać rasy tak bardzo obciążone genetycznie, że właściwie prędzej lub później któraś z typowych chorób się przypałęta i przy kupnie pozostaje tylko wybierać, czy woli się zgon w młodym wieku, nowotwór czy dysplazję (...) Selekcja w hodowlach coś tam daje, ale nie do końca, skoro przyznajesz, że rasa jest dziesiątkowana przez typowe dla niej przypadłości. Stworzenie takiej rasy i wielu innych nie było do końca etyczne.
gdyby hodowlą zajęły się TYLKO osoby o zdrowym kręgosłupie moralnym i do tego kompetentne, gruntownie przygotowane merytorycznie, z wiedzą i doświadczeniem znacznie szybciej udało by się wyprowadzić na prostą podupadające rasy! A tak przy kreciej robocie jaką wykonują pseudohodowcy puszczający słabe schorowane mioty w świat jak mamy sobie z tym poradzić? Przy obecnej łatwości z jaką można zarejestrować hodowlę jest to marzenie sciętej głowy. Dlatego tak ważne jest mówienie na głos o spustoszeniu w puli genowej jakie sieją rozmnażacze. Dlatego tak ważne jest przykładanie szczególnej wagi do precyzyjnie przeanalizowanych kryć. Dlatego tak ważne jest uświadamianie ludziom, że subiektywny fakt iż ich suczka jest tak piękna i tak mądrze patrzy w oczy jak do niej mówią to za mało żeby zdecydować o powieleniu jej obiektywnie rzecz ujmując słabych genów.
W którymś miejscu dobrostan zwierzaka został zignorowany (...) Zajebiste są berneńczyki, mopsy, pekiny, skoro już są, ale wolałbym, żeby nigdy nie powstały, skoro są tak narażone na choroby i dyskomfort. Lub żeby powracały do form bardziej pierwotnych, mniej obciążonych, chociaż już nie tak efektownych, być może.
Wreszcie sam powiedziałeś to o czym ja piszę. Dzięki :) Skoro człowiek gdzieś popełnił błąd musi to teraz naprawić! A pseudohodowcy mnożąc psy które z jakiś powodów nie otrzymały uprawnień hodowlanych (znaczy nie mogą wnieść do linni nic co ją wzmocni - mówię w szczególności o zdrowiu) z pewnością nie pomagają rasie.
Nad tym właśnie pracuje się w hodowlach które uważam za cenne.
To trochę tak jak z polowaniem. Nie popieram myśliwstwa, ale rozumiem założenia związku łowieckiego (a to, że jak wiadomo są nadużycia i bezmyślne jatki to inna para kaloszy i temat na kolejny wątek ;) ) ale skoro kiedyś człowiek zaburzył równowagę w przyrodzie wybijając niemal do nogi jeden gatunek, pozwalając na nadmierne namnożenie się innego to teraz musi pomagać naturze w utrzymaniu tej populacji tego czy innego gatunku na stabilnym poziomie. Smutne, ale takie są koszta grabieżczej gospodarki człowieka.
Proszę ino od początku o takie samo traktowanie dla wszystkich - rozleglejsze, niż czarno-białe spojrzenie
a ja od samego początku nigdzie nie zastosowałam polityki czarne-białe, wręcz przeciwnie - starałam się pokazać również i te ciemne strony hodowli związkowych. Widzę wszelkie odcienie szarości, bo jak podkreślam wszędzie można trafić na ludzi nieuczciwych i pazernych. I w związku i poza nim. Ważne żeby umieć ich unikać, nie pozwolić żeby rozwijali swój niecny proceder i nie dać się nabić w butelkę.
Już wyraźniej nie potrafię tego napisać :roll: :mrgreen:
1w0na pisze: Śmieszą mnie te akcje "Rasowy=Rodowodowy"
a mnie nie śmieszą same założenia akcji, tylko drażni agresywny sposób w jaki najcześciej są przeprowadzane.
1w0na pisze: Po za tym, po co płacić grube pieniądze za zakup psa skoro można mieć za darmo? :mrgreen:
Tak więc, jeśli ktoś chce kupić rasowego bez papierów to nie wysyłać go do diabła, tylko na strone www.rasoweadopcje.cba.pl - niech za zaoszczędzone pieniądze kupi gryzaki :wink:
Znów jakiś błąd w komunikacji. Nikt nikogo nie wysyła do diabła, może umknęło, więc zacytuję ze środka dyskusji
Majszczur pisze: jeśli ktoś nie planuje hodowli, a marzy mu się pies o konkretnym wyglądzie i charakterze naprawdę gorąco namawiam poszukać tańszego niehodowlanego szczeniaka z metryką w dobrej związkowej hodowli niż dać niemałą w końcu kasę pseudochodoffcy za ślicznego ale jednak kundelka rasopodobnego, bez udokumentowanego pochodzenia.
A jeszcze lepiej udać się po kundelka do schroniska, lub adoptować za darmo lub za "co łaska" psa rasowego z odzysku z fundacji zajmującej się adopcjami psów danej rasy
:wink:

Myślę, że od tej chwili zaczniemy się w rozmowie kręcićw kółko, bo powiedziane zostało jużchyba wszystko.
Jedyne co mnie martwi, to fakt że na bank jesienią i/lub wiosną i tak pojawią się nowe "yorki bez rodowodu"
Mogę jedynie liczyć na to, że kilka nowych osób udało mi się przekonać "gdzie jest pies porzebany" i 100 razy pomyślą zanim wrócą z bazarku z rasopodobnym szczeniaczkiem za pazuchą, a jeśli już takiego mają, że nie przyjdzie im do głowy dalsze jego rozmnażanie.
EOT

sorki z tyle edycji, wiecznie robię błędy techniczne w cytowaniu i robi się bałagan ;)
Ostatnio zmieniony wt cze 07, 2011 12:02 pm przez Majszczur, łącznie zmieniany 10 razy.
"Kto prawdę mówi ten niepokój wszczyna"

Kaledon
Zapaleniec
Posty: 317
Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#86

Post autor: Kaledon »

No może nie wszystko zostało powiedziane. Najpoważniejszym problemem tak naprawdę są związki zrzeszające hodowców. Niby sprawują nadzór a jednocześnie często go brak lub na coś przymyka się oko. Nie uważasz, że decydując się na psa, kota, królika, mysz, pszczołę, gołębia czy co tam jeszcze można wymyślić jako laik nie powinienem szukać dobrej hodowli a każda zarejestrowana hodowla powinna być dobra? Przerobiłem szkolenia związkowe i wiem, że tak naprawdę poza papierem i kacem nic się z nich nie wynosi a szkoda. Poza tym to związek powinien wytyczyć cele i priorytety w hodowli danej rasy oraz prowadzić taką selekcję, żeby poprawiać i eliminować wady a nie upiększać tak, żeby komuś się bardziej podobało czy nadmiernie miniaturyzować. Na pierwszym miejscu dobro zwierząt a dopiero doskonalenie wyglądu czy cech charakteru. I jeśli związki tego nie robią to po co właściwie są? Żeby robić spędy na których snoby mogą się pochwalić jaką to kofaną sunie mają?
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;

Dein

Re: Rasowy = rodowodowy

#87

Post autor: Dein »

Majszczuro Droga, ja już się nie będę rozwodził, bo poglądowo bliżej mi niż dalej do Ciebie, tylko ujmuję to samo z innej perspektywy. Alie wtrącę z innej beczki i niekoniecznie będzie się to odnosić akurat do której z Twoich wypowiedzi. Ot - zjawisko po krótce opiszę, które sprawia, że nie jestem radykalnym przeciwnikiem rozmnażania psów w typie rasy. Już na przykładzie yorka, od którego się zaczęło.

Padło tu kilka wypowiedzi, że złe jest rozmnażanie poza hodowlami, ponieważ w schroniskach jest zatrzęsienie yorków, czy raczej psów w typie. Tymczasem borem lasem - niech ktoś spróbuje wejść na forum Dogomania, mają tam dział, w którym można zgłosić zapotrzebowanie na psa o określonym wyglądzie czy parametrach. Wtedy uczynni wolontariusze entuzjastycznie promują swoich podopiecznych i czasami coś pożytecznego z tego wychodzi. O ile... No właśnie o ile komuś się nie marzy pies w typie yorka. Wtedy taki ktoś zostaje stadnie napadnięty i słyszy pouczenie o tym, że jak chce się yorka, trzeba go sobie kupić, bo w schronach są tylko pieski stare czy chore, a te, które są zdrowe, schodzą na pniu. Uszczypliwości i złośliwościom nie ma wtedy końca, klientka (zazwyczaj młoda dama) zostaje obśmiana, przykleja jej się łatkę idiotki, która nie chce kundelka, tylko marzy jej się pies o wyglądzie yorka, więc ona klientka ucieka w popłochu i nikt na tym nie korzysta. Bo wolontariusze już tak mają, że chociaż w ich oczach i york bez rodowodu i kundel to kundle, to o ile ciepło traktują kogoś, kto się zgłasza po burka, tak na chętnych na kundla-yorka spoglądają koso, chyba, ze to znajomy znajomego, osoba polecona przez koleżankę-wolontariuszkę, etc. No i wygląda na to, że te yorki wszystkie są na czułych domach tymczasowych i bez konfrontacji z grupą aktywistów się nie obejdzie,
Nie zajrzałbym do schroniska, gdyby wymarzył mi się pies a'la york. Raz, że dopadła mnie awersja wobec wolontariuszy, którzy oczywiście są świadkami różnych aktów nieuczciwości czy okrucieństwa, ale IMO zbyt często bezpodstawnie zachowują się odpychająco i z góry zakładają, że po "rasowego" psa przychodzi snob czy rozmnażacz. Czemu człowiek musi udowadniać negatywnie nastawionym siksom, że nie jest wielbłądem? Dla dobra psa, który koniec końców zostanie w domu tymczasowym lub u wolontariusza-kolekcjonera, bo nikt inny nie jest wystarczająco dobry i przekonujący?
Z hodowcą, nawet jakąś Panią Basią, która psy rozmnaża niemądrze i amatorsko, będzie dużo przyjemniej, a czy ja coś prócz niewielkiej kasy ryzykuję, jeśli do wyboru mam schorowanego, starego psa po przejściach lub psa z możliwymi wadami spowodowanymi nieodpowiedzialną selekcją? Czytałem to, co napisałaś, że można dostać psa rodowodowego z wadą taniej niż psa w typie rasy. Tylko wiesz - niektórym naprawdę wystarcza, ze pies jest w typie rasy, a łatwiej kupić psa w typie, niż taniego psa z rodowodem.
I znów, żeby nie było, że nie rozumiem skali zjawiska i dlatego zbyt pochopnie oceniam biednych, będących świadkami złych rzeczy wolontariuszy - nie oceniam jak leci i podziwiam pracę mądrych wolontariuszy. Np. tych, którzy skupiają się na jednej rasie i psach w jej typie, czy mieszańcach danej rasy. Imponuje, kiedy dzielą się życzliwie wiedzą, szukają w sposób odpowiedzialny. Niemniej to, że tyle psów rasowych zalega w schroniskach, bywa po części skutkiem kiepsko pojętej "misji" samych opiekunów tymczasowych. Atakując chętnego na psa, zasypując go na ostro podejrzliwymi uwagami, pchają go w kierunku amatorskich hodowli.
Ostatnio zmieniony wt cze 07, 2011 2:50 pm przez Dein, łącznie zmieniany 4 razy.

GrubyOlo
Bywalec
Posty: 77
Rejestracja: ndz lis 28, 2010 9:44 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#88

Post autor: GrubyOlo »

Baaardzo pięknie i zajmująco piszecie, w zasadzie zrobił się już niezły poradnik pt 'jak zostać hodowcą dowolnie wybranej kategorii:)
Widzę tu tylko jeden problem - wątpię żeby z ww dyskusji skorzystali ci, którzy powinni - czyli Kupujacy... nie mówiąc już o tym ze dla sporej części społeczeństwa przebrnięcie przez te 6 stron tekstu jest wysiłkiem nieporównywalnym do kupienia zwierzaka i w razie problemów wykopania go z domu... Szkoda....
Non omnis moriar... wszy może zostaną:P

aniamat
Uczestnik
Posty: 41
Rejestracja: ndz sty 02, 2011 10:39 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#89

Post autor: aniamat »

Problem pseudo-hodowli i kiepskich hodowli, mógłby umrzeć śmiercią naturalną sam, gdyby:

1- Związki wprowadziły odpowiednie przepisy mówiące, że przy rejestracji danego zwierzaka, obowiązkowe jest przedstawienie badań negatywnych, chorób , które są zagrożeniem życia, bądź zdrowia dla danej rasy.

2- Hodowca przed sprzedaniem zwierzaka do hodowli, miał obowiązek przeprowadzić takie badania i miał obowiązek sprzedawania ,tylko z wynikami negatywnymi.

3- Weterynarze wykonujący, bądź zlecający takie badania, wystawiający certyfikaty, mieliby obowiązek, potwierdzić tożsamość zwierzaka, choćby na podstawie nr chipu, a nie na podstawie książeczki zdrowia.

4- Hodowcy, mieliby obowiązek sprzedawania zwierzaka na tzw. „kolanka” po wcześniejszym wysterylizowaniu go.

5- Ludzie, którzy są świadkami, jakichkolwiek nieprawidłowości w hodowlach, zgłaszaliby ten fakt do związków.

.
Ostatnio zmieniony śr cze 08, 2011 11:42 am przez aniamat, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika

1w0na
Zapaleniec
Posty: 261
Rejestracja: czw wrz 30, 2010 8:58 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#90

Post autor: 1w0na »

aniamat, :mrgreen:
W żadne opisany przez ciebie sposób nie zniszczy pseudo-hodowle i kiepskich hodowli. Z oczywistych względów - pseudo-hodowla nie ma nic wspólnego ze związkami, mało tego, nie jest w żaden sposób udokumentowany. Po za tym to jakieś w ogóle nie przemyślane...

2 - A co z potwierdzonymi "niedoskonałościami"? Uśpić? Oddać?
3 - Zapomniałaś chyba o fakcie, że samo zachipowania zwierzaka nie jest obowiązkowe.
4 - i jak ty to sobie wyobrażasz? Jakby wyglądała ta procedura? Wystarczy powiedzieć magiczne słowo "piesek nie będzie wystawiany" i automatycznie idzie pod nóż?
5 - O ile dobrze pamiętam to ludzie mogą w każdej chwili zgłosić do związku, a nawet do TOZ jeśli człek uzna że jest taka potrzeba.
Ostatnio zmieniony śr cze 08, 2011 7:17 pm przez 1w0na, łącznie zmieniany 1 raz.

aniamat
Uczestnik
Posty: 41
Rejestracja: ndz sty 02, 2011 10:39 am
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Rasowy = rodowodowy

#91

Post autor: aniamat »

2- jakoś do tej pory sobie radzą, choćby wycinają i znajdują dobre domki oddając do adopcji, informując o problemie , lub zostawiają jako kastrata
3- napisałam mieliby obowiązek... a w 1- wprowadzili odpowiednie przepisy.
4- kastraty można wystawiać, bynajmniej tak jest w kotach.
5- szkoda tylko, że tego nie robili i nie robią...

[ Dodano: Sro Cze 08, 2011 8:30 pm ]
1w0na, ja nie mam na celu kłócić się z Tobą, jeżeli siedzisz bardziej w psach to napisz po prostu swoje spostrzeżenia, co można było by zmienić Twoim zdaniem, żeby dany problem rozwiązać.
Ja wypowiadam się nie z punktu widzenia "psiarzy" tylko "kociarzy" (tak jak już wcześniej pisałam) więc proszę, weź pod uwagę to że mogą występować jakieś róznice.
Ostatnio zmieniony śr cze 08, 2011 8:15 pm przez aniamat, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy "Nie na temat"”