Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
-
- Zapaleniec
- Posty: 214
- Rejestracja: czw sty 26, 2017 8:40 pm
- Lokalizacja: Lublin
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Akwarystyka nawet na najbardziej profesjonalnym poziomie i w wydaniu osoby o największym doświadczeniu i wiedzy zawsze oznacza że od czasu do czasu będziemy musieli zetknąć się ze śmiercią. W jaki sposób sobie radzicie gdy gaśnie istota która była dla was całym światem ?
Ryby, moje ryby
Coście mi zrobiły
Hej ryby malowane
Cynicznie roześmiane...
Coście mi zrobiły
Hej ryby malowane
Cynicznie roześmiane...
-
- Admin
- Posty: 21841
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm
- Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno
- Na imię mam: Lech-u
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Piję pifffo za zdrowie swoje i wspomnianego trupka.
-
- Zapaleniec
- Posty: 344
- Rejestracja: ndz lis 20, 2016 2:42 am
- Lokalizacja: Z internetów
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Może wyjdzie ze mnie znieczulica, ale nazywanie ryby całym naszym światem sugeruje jakieś poważne zaburzenia systemu wartości.
-
- Uzależniony
- Posty: 646
- Rejestracja: śr cze 18, 2014 11:45 am
- Lokalizacja: Warszawa
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Trupa wyławiam i patrze czy jest tylko jeden czy może był większy pomór....
-
- Uzależniony
- Posty: 587
- Rejestracja: ndz sty 17, 2016 11:06 pm
- Telefon: 695664059
- Lokalizacja: Warszawa- Ursus
- Na imię mam: Katarzyna
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Ja się zastanawiam czy dać kotu czy do kibla a może zostawić na pożarcie innym rybkom.
-
- Uzależniony
- Posty: 630
- Rejestracja: sob sty 17, 2015 11:47 am
- Lokalizacja: Warszawa, Tarchomin
- Na imię mam: Hubert
- Płeć:
-
- Uzależniony
- Posty: 537
- Rejestracja: ndz maja 11, 2014 12:41 pm
- Lokalizacja: Warszawa-Wola
- Na imię mam: Pawel
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
U mnie wyjeżdżają nad Niagarę
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Jakoś sobie radzę, ale od dziecka starałem się oswajać ze śmiercią, oglądać martwe zwierzęta albo chociaż ich fragmenty. Miałem też do czynienia z martwymi karpiami - ciężka szkoła, ale potrzebna, kiedy się planuje zostać akwarystą.
Nim założyłem pierwsze akwarium, sprawdziłem swoje reakcje na śmierć drogich mi istot. Były jakieś tam psy, koty, ukochany dziadek, ciocie, przyjaciele. Wiadomo jednak, że śmierć ryby to inny ciężar emocji, który może wbić w ziemię. Miałem prawie trzydzieści lat, kiedy umarła moja pierwsza ryba, a do dziś pamiętam jej spojrzenie, nadal ufne, ale pełne udręki
Jeśli mogę coś poradzić - nie pij, nawet jeśli jest Ci teraz ciężko. To chwilowe znieczulenie, ogłupienie. Obrazy i wspomnienia i tak powrócą, kiedy wytrzeźwiejesz, jeśli nie wciągu dnia, to w nocnych koszmarach. Jeśli masz delikatną psychikę, znajdź terapeutę i przejdźcie przez ten czas razem. Przepracujcie żałobę, przygotujcie się na przyjęcie kolejnej ryby. Kolegów z forum, wyśmiewających Twój system wartości, olej ciepłym strumieniem. Popisują się tutaj twardzielstwem na pokaz, rywalizują o miano największego kozaka, śmieszka, cynika, a w rzeczywistości są jak dzieci zabiegające o akceptację pani przedszkolanki. Ważne jest to, kim Ty naprawdę jesteś i co czułeś, kiedy świat Ci się zawalił.
Nim założyłem pierwsze akwarium, sprawdziłem swoje reakcje na śmierć drogich mi istot. Były jakieś tam psy, koty, ukochany dziadek, ciocie, przyjaciele. Wiadomo jednak, że śmierć ryby to inny ciężar emocji, który może wbić w ziemię. Miałem prawie trzydzieści lat, kiedy umarła moja pierwsza ryba, a do dziś pamiętam jej spojrzenie, nadal ufne, ale pełne udręki
Jeśli mogę coś poradzić - nie pij, nawet jeśli jest Ci teraz ciężko. To chwilowe znieczulenie, ogłupienie. Obrazy i wspomnienia i tak powrócą, kiedy wytrzeźwiejesz, jeśli nie wciągu dnia, to w nocnych koszmarach. Jeśli masz delikatną psychikę, znajdź terapeutę i przejdźcie przez ten czas razem. Przepracujcie żałobę, przygotujcie się na przyjęcie kolejnej ryby. Kolegów z forum, wyśmiewających Twój system wartości, olej ciepłym strumieniem. Popisują się tutaj twardzielstwem na pokaz, rywalizują o miano największego kozaka, śmieszka, cynika, a w rzeczywistości są jak dzieci zabiegające o akceptację pani przedszkolanki. Ważne jest to, kim Ty naprawdę jesteś i co czułeś, kiedy świat Ci się zawalił.
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Jesteś michal78 bardzo szczęśliwym człowiekiem skoro masz takie problemy.
Ja polecam kupić lub wziąć kota pod opiekę, będzie kot syty i ryba się nie zmarnuje.
Ja polecam kupić lub wziąć kota pod opiekę, będzie kot syty i ryba się nie zmarnuje.
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
skoro przyjmuje się że ryby żyją w większości przypadków 3-5 lat, to wiadomo że padną.
Jeśli kto nie umie sobie z tym poradzić i przeżywa to jak śmierć kogoś bliskiego powinien zrezygnować.
Bo zakładając posiadanie 30 rybek i staż akwarystyczny na poziomie kilku lat zgony będą regularne co jakiś czas.
Nie można mieć cały czas doła tak się nie da żyć.
Jeśli kto nie umie sobie z tym poradzić i przeżywa to jak śmierć kogoś bliskiego powinien zrezygnować.
Bo zakładając posiadanie 30 rybek i staż akwarystyczny na poziomie kilku lat zgony będą regularne co jakiś czas.
Nie można mieć cały czas doła tak się nie da żyć.
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Lechu dobrze napisał - pifko
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Da się tak żyć. To, że ktoś prywatnie nie umie, bo jest mięczakiem, nie znaczy że nikt inny sobie nie poradzi. Są nawet ludzie, którzy udźwignęliby ciężar wielokrotnie większy - założyliby hospicjum dla chorych, opuszczonych w potrzebie ryb i traktowali każdego przyjętego jak bliską osobę nawet w najtrudniejszym momencie.
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
To że się da to wiem, jak większość.
Ale jeśli jest się w tej grupie która sobie nie radzi to lepiej odpuścić. A nie godzinami płakać przed akwarium bo ryba ze starości zdechła.
Co akwarysta może zrobić poza zapewnieniem optymalnie dobrych warunków rybom - NIC.
Jak ma zdechnąć to zdechnie. A powodów może myć sporo.
Ale jeśli jest się w tej grupie która sobie nie radzi to lepiej odpuścić. A nie godzinami płakać przed akwarium bo ryba ze starości zdechła.
Co akwarysta może zrobić poza zapewnieniem optymalnie dobrych warunków rybom - NIC.
Jak ma zdechnąć to zdechnie. A powodów może myć sporo.
Dodano do tego postu po 5 minutach 55 sekundach
jak sądzę pozyskiwali by je z kanalizacji.
-
- Gaduła
- Posty: 187
- Rejestracja: pn lip 17, 2017 6:17 pm
- Lokalizacja: Bielany
- Na imię mam: Aga
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Mi najtrudniej pogodzić się z odejściem bojownika, z nim zawsze jakieś większe relacje da się nawiązać niż z drobnicą. Po bojowniku zawsze płaczę i jest mi przykro przez jakiś czas, potem wspominam od czasu do czasu każdego bojownika jakiego miałam. Jednak mimo tego akwarium bez niego jest jakieś puste i prędzej czy później przychodzi nowy. Przy mniejszych rybkach/krewetkach też jest mi przykro, ale z tym łatwiej się pogodzić. Teraz mam pierwszy raz raczki i staje na głowie aby miały dobrą dietę i ładnie wylinki przechodziły, wiem, że jakby któremuś coś się stało pewnie byłoby jak z bojownikiem. Im więcej czasu poświęcasz danemu osobnikowi, im bardziej dbasz tym bardziej się przywiązujesz i płaczesz jak odejdzie.
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Dziwne myślenie.
To, że ktoś mocno przeżywa, nie znaczy, że sobie nie radzi.
Ten topik założono po to, żeby ludzie pisali, jak sobie radzą ze stratą, nie żeby pisać, że jak ktoś sobie nie radzi, nie powinien mieć ryb.
Abstrahując od ryb - mam takich kolegów, którzy bardzo kochają psy i ciągle o tym gadają, ale nie chcą ich mieć, bo kiedyś mocno przeżyli stratę. Jak dla mnie wyraz totalnej słabizny, nie żadnej tam umiejętności radzenia sobie. Jeśli brać pod opiekę zwierzę, to takie, do którego człowiek da radę się przywiązać. A jeśli kiedyś było warto się przywiązać, to czemu tego nie powtórzyć? Bo cudza śmierć przerasta?
Po prostu mieć i nie odczuwać więzi - dla mnie marnotrawstwo czasu i ryzyko, że w razie komplikacji pójdzie się po najmniejszej linii oporu, bo przecie nie czuje się związku i łatwo się będzie pożegnać.
Pozostaje pytanie - kto jest "normalniejszy" i bardziej ludzki. Ktoś, kto sobie funduje znieczulicę i namawia innych do nieodczuwania sentymentu, czy ktoś, kogo zaboli, ale chce i czuje potrzebę się z tym zmagać.
Po dziesięciu latach w moje obcowanie z rybami wkradła się rutyna, śmierć spowszedniała do tego stopnia, że sam mogę ją zwierzęciu zafundować, ale nadal jest mi przykro, a w niektórych przypadkach - ryb, które wyjątkowo polubiłem - niewymownie przykro. A jak się to nałoży na inne wydarzenia - mała apokalipsa. Co nie znaczy, że sobie nie radzę. Gdybym sobie nie radził, to by mnie nie było.
To, że ktoś mocno przeżywa, nie znaczy, że sobie nie radzi.
Ten topik założono po to, żeby ludzie pisali, jak sobie radzą ze stratą, nie żeby pisać, że jak ktoś sobie nie radzi, nie powinien mieć ryb.
Abstrahując od ryb - mam takich kolegów, którzy bardzo kochają psy i ciągle o tym gadają, ale nie chcą ich mieć, bo kiedyś mocno przeżyli stratę. Jak dla mnie wyraz totalnej słabizny, nie żadnej tam umiejętności radzenia sobie. Jeśli brać pod opiekę zwierzę, to takie, do którego człowiek da radę się przywiązać. A jeśli kiedyś było warto się przywiązać, to czemu tego nie powtórzyć? Bo cudza śmierć przerasta?
Po prostu mieć i nie odczuwać więzi - dla mnie marnotrawstwo czasu i ryzyko, że w razie komplikacji pójdzie się po najmniejszej linii oporu, bo przecie nie czuje się związku i łatwo się będzie pożegnać.
Pozostaje pytanie - kto jest "normalniejszy" i bardziej ludzki. Ktoś, kto sobie funduje znieczulicę i namawia innych do nieodczuwania sentymentu, czy ktoś, kogo zaboli, ale chce i czuje potrzebę się z tym zmagać.
Po dziesięciu latach w moje obcowanie z rybami wkradła się rutyna, śmierć spowszedniała do tego stopnia, że sam mogę ją zwierzęciu zafundować, ale nadal jest mi przykro, a w niektórych przypadkach - ryb, które wyjątkowo polubiłem - niewymownie przykro. A jak się to nałoży na inne wydarzenia - mała apokalipsa. Co nie znaczy, że sobie nie radzę. Gdybym sobie nie radził, to by mnie nie było.
-
- Admin
- Posty: 21841
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm
- Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno
- Na imię mam: Lech-u
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Należy także wspomnieć o tym, że niektórzy robią małe pogrzeby dla ryb.
A bywają też tacy, którzy mają sarkofagi, w których przechowują zmumifikowane ciała ulubionych ryb. I trzymają to na półce (możliwe, że koło dziadka lub innych krewnych w urnie).
Każdy sposób radzenia jest dobry, o ile przynosi odpowiednie ukojenie lub powoduje, że sami nadal chcemy żyć i się opiekować podopiecznymi.
Dein, nie należy dopuszczać do nadmiernego wytrzeźwienia, bo to faktycznie może budzić demony.
A bywają też tacy, którzy mają sarkofagi, w których przechowują zmumifikowane ciała ulubionych ryb. I trzymają to na półce (możliwe, że koło dziadka lub innych krewnych w urnie).
Każdy sposób radzenia jest dobry, o ile przynosi odpowiednie ukojenie lub powoduje, że sami nadal chcemy żyć i się opiekować podopiecznymi.
Dein, nie należy dopuszczać do nadmiernego wytrzeźwienia, bo to faktycznie może budzić demony.
-
- Guru
- Posty: 2535
- Rejestracja: pt sty 20, 2012 12:23 pm
- Lokalizacja: Ulrychów
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
"I nie myśl, że to wstyd gdy dziś prosisz o pomoc,
jutro sam możesz być dla kogoś pomocną dłonią."
jutro sam możesz być dla kogoś pomocną dłonią."
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Na szczątki krewnych zawsze jest duży popyt i nie wystarcza dla wszystkich.
Szczątki ryb należą do opiekuna, więc najczęściej rybi sarkofag to jedyny relikwiarz w całym domu. To go czyni wyjątkowym. Zwłoki ryb też są wyjątkowe ze względu na łatwość mumifikacji w warunkach domowych. Ryba pozostaje prawie sobą po śmierci bardzo długo .
Przyznam, że nie przywiązuję się do szczątków innych zwierząt oraz ludzi. Nie myślałem ani minuty, czy swojej ukochanej suki nie oddać zręcznemu taksydermiście, by była dłużej ze mną. Ani nie zabiegałem o to, żeby trafiła do mnie z powrotem w postaci popiołu w urnie. Nie postawiłem jej nawet symbolicznego nagrobka*. Przestała być sobą, odeszła bezpowrotnie, wydawszy ostatnie tchnienie i jest obecna tylko we wspomnieniach.
Ryby są inne. Przyzwyczaiłem się o nich myśleć, że ich świadomość jest dość mizerna. Zatem odwodniona mumia rybia z tą wygaszoną mizerną świadomością, nie za bardzo się w mojej wyobraźni zmieniła.
* za to posadziłem na jej cześć na ranczo najpiękniejsze róże, jakie wyszukałem w obi i zmodyfikowałem nielegalnie ich nazwę na Misiura
Ostatnio zmieniony czw gru 14, 2017 10:38 am przez Dein, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Zapaleniec
- Posty: 265
- Rejestracja: ndz sty 11, 2015 6:52 pm
- Lokalizacja: Warszawa, Bemowo
- Na imię mam: Paweł
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Myślę, że na forum należy utworzyć kącik wspomnień, gdzie moglibyśmy godnie i z honorem pożegnać każdą tragicznie poległą (byc moze nawet w zamachu) rybę z fawowego zbiornika...
JE SUIS CERATOPHYLLUM DEMERSUM!!!
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
nawet okazji nie musi być
-
- Zapaleniec
- Posty: 379
- Rejestracja: wt sty 31, 2017 10:42 pm
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Na imię mam: Agata
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Ja mojego pierwszego (i póki co jedynego) martwego neonka wspominałam długo.
Dzień wcześniej pouczałam koleżankę, że źle zrobiła wpuszczając ryby do ledwo co zalanego baniaka, że mogą chorować i paść. Mówiłam, że neonki powinny żyć kilka lat, nie jak u niej kilka tygodni. A tu nagle mój został zmielony przez skimmer. Czułam się glupio.
Jak musimy sprzedać krowę na wieczne wczasy to zawsze mi nieludzko przykro, nawet jak to taka małpa, która kopała i była wredna. Myśl o selekcji krewetek mnie przeraża. Generalnie kompletnie nie nadaje się na hodowcę.
Na szczęście dla mnie jednak inne rzeczy są całym światem, wiec tylko korzystam z opcji "piffko". Opcja piffko jest zawsze dobra
Dzień wcześniej pouczałam koleżankę, że źle zrobiła wpuszczając ryby do ledwo co zalanego baniaka, że mogą chorować i paść. Mówiłam, że neonki powinny żyć kilka lat, nie jak u niej kilka tygodni. A tu nagle mój został zmielony przez skimmer. Czułam się glupio.
Jak musimy sprzedać krowę na wieczne wczasy to zawsze mi nieludzko przykro, nawet jak to taka małpa, która kopała i była wredna. Myśl o selekcji krewetek mnie przeraża. Generalnie kompletnie nie nadaje się na hodowcę.
Na szczęście dla mnie jednak inne rzeczy są całym światem, wiec tylko korzystam z opcji "piffko". Opcja piffko jest zawsze dobra
-
- Cesarz
- Posty: 10975
- Rejestracja: pn kwie 13, 2015 9:15 pm
- Lokalizacja: Ząbki
- Na imię mam: Marcin
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Selekcjonowanie krewetek nie polega na uśmiercaniu tych "gorszych", po prostu wyławia się je do oddzielnego akwarium.
Pozdrawiam Marcin
-
- Arcymistrz
- Posty: 4939
- Rejestracja: ndz sty 13, 2013 8:29 pm
- Lokalizacja: Centrum
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
.
Niepokojącymi sposobami i zjawiskami towarzyszącymi piciu są:
picie po utracie np. rybki
picie w samemu
picie przed południem
picie dla rozluźnienia przed wyjściem na przyjęcie, ważnymi spotkaniami
chowanie alkoholu i picie w ukryciu
kłamstwa dotyczące picia alkoholu
powroty do picia po długich przerwach abstynencyjnych
urwane filmy tj. nie pamiętanie jakiegoś fragmentu wczorajszego dnia np. powrotu do domu
podejmowanie prób samemu poradzenia sobie z piciem tj. (przywrócenie kontroli nad piciem) poprzez zakładanie okresów niepicia np. nie piję przez 3 miesiące. Bez znaczenia jest czy osoba dotrzyma, czy też nie, tego postanowienia.
Przestrzegam przez diagnozowaniem się samemu, doradzam natomiast wizytę u specjalisty terapii uzależnień, który wysłucha indywidualnej historii picia nie tylko pod kątem faktów, ale w jaki sposób osoba o nich mówi. Wykluczenie uzależnienia spowoduje propozycję współpracy wokół problemów osoby, którymi jest skłonna się zająć. Potwierdzenie uzależnienia spowoduje propozycję terapii w oparciu o indywidualne potrzeby osoby.
.
.
Niepokojącymi sposobami i zjawiskami towarzyszącymi piciu są:
picie po utracie np. rybki
picie w samemu
picie przed południem
picie dla rozluźnienia przed wyjściem na przyjęcie, ważnymi spotkaniami
chowanie alkoholu i picie w ukryciu
kłamstwa dotyczące picia alkoholu
powroty do picia po długich przerwach abstynencyjnych
urwane filmy tj. nie pamiętanie jakiegoś fragmentu wczorajszego dnia np. powrotu do domu
podejmowanie prób samemu poradzenia sobie z piciem tj. (przywrócenie kontroli nad piciem) poprzez zakładanie okresów niepicia np. nie piję przez 3 miesiące. Bez znaczenia jest czy osoba dotrzyma, czy też nie, tego postanowienia.
Przestrzegam przez diagnozowaniem się samemu, doradzam natomiast wizytę u specjalisty terapii uzależnień, który wysłucha indywidualnej historii picia nie tylko pod kątem faktów, ale w jaki sposób osoba o nich mówi. Wykluczenie uzależnienia spowoduje propozycję współpracy wokół problemów osoby, którymi jest skłonna się zająć. Potwierdzenie uzależnienia spowoduje propozycję terapii w oparciu o indywidualne potrzeby osoby.
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
a to jak po południu to nie ma problemu
?
Dodano do tego postu po 1 minucie 53 sekundach
nigdy nie wypiłeś piwa sam jeden, przed tv, na działce, wakacjach itp ?
może nie będę się odnosił do każdej myśli osobno.Dodano do tego postu po 3 minutach 34 sekundach
Ilu znasz osobników z własnej rodziny u których któregoś z punktów byś nie dostrzegł.
Mam na myśli osoby pełnoletnie i bez burzy żeby było że akurat Twoją rodziną się posłużyłem.
Bo nie chodzi mi o diagnozowanie Twoich bliskich.
-
- Guru
- Posty: 2535
- Rejestracja: pt sty 20, 2012 12:23 pm
- Lokalizacja: Ulrychów
- Płeć:
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Jak myślicie czemu tak naprawdę spotykamy się co miesiąc i to akurat w pubie?
"I nie myśl, że to wstyd gdy dziś prosisz o pomoc,
jutro sam możesz być dla kogoś pomocną dłonią."
jutro sam możesz być dla kogoś pomocną dłonią."
Jak się pogodzić z odejściem ryby ?
Klub wsparcia. Wiadomo. Dla tych, którzy w pojedynkę i na sucho nie radzą sobie ze śmiercią ryby.