Nasze inne zwierzaki

W tym dziale możesz poruszać różne sprawy, niekoniecznie związane z akwarystyką. Pisz o wszystkim i o niczym.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika

etna
Fanatyk
Posty: 1458
Rejestracja: śr sty 14, 2009 8:06 am
Lokalizacja: Warszawa - Praga
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#421

Post autor: etna »

Ostatni post z poprzedniej strony:

selenewolf
1 - nie musisz się bawić w hodowlę ani w wystawy jeśli nie chcesz mieć szczeniąt z rodowodem ,hodowcy bardzo zależy na tym by nowi właściciele wystawiali psiaki , zwłaszcza te super rokujące , to podnosi rangę jego hodowli zwłaszcza gdy sam jest świeżakiem w tej dziedzinie
2 - potrzebne są 3 wystawy , w tym 1 międzynarodowa lub klubowa, oceny muszą być wystawione przez 3 różnych sędziów , oceny bardzo dobre już wystarczą aby mieć sukę hodowlaną , pies musi mieć doskonałe aby być reproduktorem
3 - poza dobrym wyglądem musisz umieć poruszać się w raz z psem , trzeba troszkę pobiegać po ringu , pies musi dać się dotknąć sędziemu , sędzia dotykając psa sprawdza jak jest zbudowany i zagląda do pyska czy zgryz jest prawidłowy , musisz do tego typu rzeczy przyzwyczaić psa , ja wykorzystywałam spacery , zawsze jakiś całkiem oby człowiek dał się namówić do miziania psa a gdy był chętny z własnej woli zawsze na to pozwalałam
4 - musi mieć metrykę która uprawnia do wyrobienia rodowodu , książeczkę szczepień , jeśli ma już 3 miesiące to powinna być już po 3 szczepieniach lub tuż przed 3 , powinna być też odrobaczona ( to się robi przed szczepieniami )
pytaj hodowcę o wszystko co tylko ci wpadnie do głowy ,dobry hodowca będzie cierpliwy i pomocny
poproś o rozpiskę jedzenia ,co i ile razy dziennie
zapytaj czy pomogą w przygotowaniu do wystaw , czy jest szansa że to oni go wystawią ( na ringu oczywiście )
czy sami dbają o szatę czy mają sprawdzonego fryzjera
poproś o namiar dobrego weterynarza a najlepiej o ich weta , zna szczeniaki prawie od urodzenia a przynajmniej powinien
tobie zostaje wyrobienie rodowodu i ewentualnie 1 szczepienie szczeniaka ( ogólne ) potem gdy skończy 7- 8 miesięcy szczepienie na wściekliznę i to też pod tym warunkiem że już będzie po wymianie zębów

Związek kynologiczny jest na Zamojskiego 2 ( chyba taki numer )

jak jeszcze jakieś pytania to pisz pw , a tak z ciekawości to jak nazywa się hodowla ?
może być na pw :smile:
Adriana
Awatar użytkownika

selenewolf
Zapaleniec
Posty: 393
Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#422

Post autor: selenewolf »

hodowcy bardzo zależy na tym by nowi właściciele wystawiali psiaki , zwłaszcza te super rokujące , to podnosi rangę jego hodowli zwłaszcza gdy sam jest świeżakiem w tej dziedzinie
Tak właśnie myślałam. :mrgreen:

ja wykorzystywałam spacery
Pewnie, ludzie są zawsze chętni do głaskania takiego małego futrzaka :P a pewnie i na jakieś Forumowe Spotkanie można go przyprowadzić, żeby miał imitację wystawowego tłumu ludzi ;) (tylko tłum psów nie wiadomo skąd wykrzesać, a słyszałam, że niektóre właśnie się boją tego psiego zgiełku na wystawach, płoszą się i nie zachowują tak jak potrzeba... Gdzieś by takiego pieska trzeba ośmielać...)

Bardzo dziękuję za pomocną odpowiedź. :mrgreen: Napisałam na PW.

Majszczur
Uzależniony
Posty: 687
Rejestracja: wt kwie 21, 2009 11:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#423

Post autor: Majszczur »

na temat wystaw Etna napisała niemal wszystko.

Wczoraj była wystawa w Legionowie, szkoda że nie pojechałaś, zobaczyłabyś jak to wygląda, z pewnością mogłabyś pogadać z hodowcami interesującej Cię rasy.
Ja zanim wybrałam konkretną hodowlę pojeździłam po wystawach pooglądać repro i suki hodowlane a potem szukałam najzdrowszego kojarzenia (akurat rasa którą mam nie należy do najzdrowszych)

W hodowli zwróć uwagę na zachowanie suki, jej charakter.
Zwykle bardzo ważna jest wczesna socjalizacja szczeniąt z człowiekiem i jego najbliższym otoczeniem, więc hodowle kenelowe (kojcowe) powinny być na wstępie skreślane. Zapytaj hodowcę do którego tygodnia maluchy były z matką. Nie kupuj szczenięcia młodszego niż 7,5-8 tygodni ani takiego które za wcześnie było odsadzone od matki. Minimum do 8 tygodnia koniecznie musi ono być z matką żeby nauczyć się psiego języka, co potem ułatwi mu kontakty z innymi psami. Nie bierz szczenięcia lękliwego!

Dowiedz się jakimi chorobami dziedzicznymi jest obciążona rasa którą wybrałaś i sprawdź w rodowodzie rodziców do trzeciego pokolenia wstecz czy te choroby się pojawiały. Dobry hodowca powinien udzielić Ci odpowiedzi na pytania o zdrowie i psychikę swoich psów.

Jeśli myślisz o wystawach dowiedz się dokładnie jakie wady dyskwalifikują psa w Twojej grupie, a jakie są jeszcze dopuszczalne, ale niepożądane.

Siedziba ZKwP jest na Lubelskiej 5/7 przynajmniej ja tam dokonywałam formalności i odbierałam rodowód.

co do socjalizacji:
1) Pola Mokotowskie - tłumy psów :mrgreen:
2) jak już Twój piesek będzie po kwarantannie zapraszam na spacerek, jestem z Ursynowa.
3) znajdź sobie forum miłośników swojej rasy - z pewnością organizują spotkania - ja spotykam sięregularnie z grupą bernomaniaków.
4) wykorzystuj każdą okazję żeby zabierać psiaka w nietypowe miejsca, np. stacje metra, hala dworca, czy nawet galeria handlowa (masz małą rasę, możesz wnieść na rękach) są idealne do oswajania z tłumem :wink:
Ostatnio zmieniony pn kwie 11, 2011 10:42 pm przez Majszczur, łącznie zmieniany 2 razy.
"Kto prawdę mówi ten niepokój wszczyna"
Awatar użytkownika

etna
Fanatyk
Posty: 1458
Rejestracja: śr sty 14, 2009 8:06 am
Lokalizacja: Warszawa - Praga
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#424

Post autor: etna »

Majszczur dzięki za poprawkę adresu :smile: (zawsze mi się myli , w tym samym budynku był wet tylko wejście z drugiej strony i już inna ulica :roll: )
selenewolf wybrała fajną hodowlę ,dość młodą ale super prowadzoną i fajne jest to ze psy od nich startują w zawodach Agility a nie tylko leża i pchną :wink:
silky to zupełne przeciwieństwo yorka jeśli chodzi o charakter , nie są modne więc rasa ma się całkiem dobrze bod względem eksterieru , na ring wchodzą równe stawki a nie pieski po pół kilo i koło 10 co u yorka jest nagminne niestety ,zresztą nie tylko tu :razz:

selenewolf nie miałam tak łatwo ,hodowałam amstafy ;)
to wcale nie przypomina małego futrzaka do miziania :mrgreen:

pola mokotowskie na spacery i poznawanie nowych psich znajomych są rewelacyjne , jeździłam tam z Targówka :mrgreen:
ludzie tam są normalniejsi i psy są dobrze ułożone
Adriana
Awatar użytkownika

selenewolf
Zapaleniec
Posty: 393
Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#425

Post autor: selenewolf »

hodowałam amstafy ;)
to wcale nie przypomina małego futrzaka do miziania
Lol, i z takim to pójść do parku i zachęcać przypadkowych ludzi, żeby mu obejrzeli zęby. :lol:

O wystawie w Legionowie nie wiedziałam, a szkoda...
Pole Mokotowskie to faktycznie super pomysł. :3 Chodziłam tam po rozwielitki kiedyś, aż zauważyłam, że się różne paskudne stworzonka wraz z nimi przynoszą :razz: i przestałam. Jakbym kupiła psiaka, to znów będzie trzeba zacząć. :)

Dziękuję za wszelkie rady. :)

Dein

Re: Nasze inne zwierzaki

#426

Post autor: Dein »

Pola Mokotowskie nadają się do socjalizacji psów i ich właścicieli również.
Chadzam tam czasami z moją opasłą rakietą i zawsze odnoszę wrażenie, że zaistniały terytoria pewne - dla psiarzy, dla dzieciarzy, dla rolkarzy/narciarzy i poza stosownym terytorium trzeba niesamowitej dyplomacji, żeby się komuś nie narazić.
Awatar użytkownika

selenewolf
Zapaleniec
Posty: 393
Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#427

Post autor: selenewolf »

Tam przy tych płyciutkich betonowych "basenikach" z rozwielitkami jest chyba terytorium studentów, a przynajmniej Wypoczywającej (?) Na Ławeczkach Młodzieży. Naraziłam się tam na Spojrzenia, gdy machałam siatką w wodzie i wpuszczałam zawartość do słoika. :razz:

A Twoja Misia faktycznie jest tłuściutka... Powinieneś urządzić jej jakiś post, np. przez pewien czas żywić tylko rybami (tylko nie łososiem, jest zbyt kaloryczny ;P) i gotowanymi warzywami. I przydałoby się jej więcej ruchu... To niezdrowo dla psa być tak otłuszczonym, może potem na coś zachorować (odpukuję w spód blatu stołu).
Kotka też figurą nie grzeszy, :P ale koty potrafią żyć długo i szczęśliwie pomimo tuszy. Wnioskuję to z tego, że dwa niezmiernie tłuste koty mojej Babci dożyły sędziwego wieku bez oznak chorób. Babcia mówiła, że robią się takie grube, bo lubią siedzieć w duchówce przy piecu. Że to od "rozparzenia się". No ale ja tak sobie myślę, że koty to nie ciasto drożdżowe, żeby pęczniały w cieple, i że to było raczej od żółtego sera, który nadmiernie lubiły, a Babcia im nie skąpiła. :P

Dein

Re: Nasze inne zwierzaki

#428

Post autor: Dein »

Nie ucz ojca jak dzieci robić :mrgreen:
Spróbuj odchudzić sterylizowaną suczkę z niedoczynnością tarczycy i bliżej niezidentyfikowanymi problemami ruchowymi. Zafunduj więcej ruchu psu, który po 20 minutach powolnego spaceru pada na ryj i zaczyna utykać dramatycznie. Dieta? Przez 4 miesiące głodowych porcji odchudzającej karmy weterynaryjnej - pół kilo w dół, a potem dwa w górę.
I te komentarze, jak to spasłeś psa, zapewne z lenistwa i ignorancji.

Dzidka to Dzidka. Jest gruba, chociaż nie do końca rozumiem dlaczego, bo je dużo mniej niż znajome kocie kościotrupy, ale poza tym jest zdrowa, sprawna, żadnych z nią problemów. Misiej zaś to jeden wielki problem, na który nawet weterynarz nic sensownego poradzić nie umie. Wygląda, porusza się i ma przemianę materii jak sędziwy staruszek, chociaż dostaje hormony tarczycy, dietetyczne żarło i tyle ruchu, ile jest w stanie znieść. A jeszcze jej się pogorszyło i na psyche siadło, bo na jesieni zgubiła się na spacerze daleko od domu, na opuszczonych działeczkach. Wróciła, dobre sześć przystanków ulicą Puławską w godzinach szczytu - poturbowana, wystraszona, ciężko zgadnąć, co jej się przytrafiło.
Cudów z nią nie uczynię, bo też taki pies po przejściach naprawdę wyraźnie woli święty spokój, nawet jeśli przez to życie krótsze ją czeka. Miałem psa wariata, który życie by oddał za spacer, zabawę, ruch i wariactwa, teraz mam dla odmiany takiego, który się boi wszystkiego, nie chce wychodzić z domu, ma kłopoty zdrowotne, jest ograniczony fizycznie, pokaleczony psychicznie i muszę się z tym pogodzić.
Awatar użytkownika

selenewolf
Zapaleniec
Posty: 393
Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#429

Post autor: selenewolf »

Hmm... No to faktycznie, jak z pieską jest tak, to lepiej dla niej, żeby sobie przeżyła swoje w świętym spokoju i zadowoleniu.
zapewne z lenistwa i ignorancji
Kajam się, też tak pomyślałam... To chyba pierwsze, co się człowiekowi na myśl nasuwa - taki stereotyp... I człowiek na ogół zostaje tak z tą pierwszą myślą, mało komu się chce ruszyć mózg do roboty i poszukać innych możliwych wytłumaczeń sprawy...


Co do sterylizacji i kastracji... Wypowiem swoją kontrowersyjną opinię. Jestem w stanie zrozumieć, że ludzie to robią, bo nie chcą potem zabijać nowo narodzonych zwierząt z którymi nie będzie co zrobić. Owszem, zawsze mnie szokowało topienie psiąt i kociąt (niestety w tamtych czasach i w miejscu, w którym się wychowywałam, nagminne), jako dziecko przepłakałam wiele nocy po tym, jak pierwszy raz usłyszałam o tej praktyce, wręcz myślę, że mnie to nieodwracalnie odmieniło.
Mogę zrozumieć, a jednak... I tak źle, i tak niedobrze.

Moim kontrowersyjnym zdaniem odbieranie zwierzęciu sensu jego życia - bo dla każdego zwierzęcia sensem życia jest przekazanie swojego życia dalej, wręcz jakby życie wieczne w jego potomkach (w dawniejszych czasach było to sensem życia również dla ludzi, ale oni gdzieś ten sens zgubili po drodze na szczyt rozwoju, wynaturzyli się - zgromcie mnie za tą kontrowersję, ale czymże jest seks dla przyjemności a potem aborcja? - i pewnie dlatego wymyślili kastrację), jest czynieniem ze zwierzęcia łatwej w obsłudze futrzanej maskotki dla człowieka.

Slogan: kastracja przedłuży twojemu kotu życie. Jestem przekonana, że gdybym takiego samca kota spytała, czy chciałby dłużej żyć, ale "bez jaj", a on mógłby odpowiedzieć, to powiedziałby - "wolę, żebyś mnie zabiła natychmiast."

Ale przecież zwierzę nie rozumuje w taki sposób. Tylko człowiek to potrafi. Z ziemskich stworzeń tylko człowiek ma w ręku moc przemieniać świat w taki, jaki sobie wykombinuje.

Dein

Re: Nasze inne zwierzaki

#430

Post autor: Dein »

Nie sterylizowałem Misiei, żeby jej odebrać sens życia albo życie przedłużyć. Ona już miała szczeniaki w schronisku. Wet powiedział, że wielkie albo wielka ilość, bo aż żebra porozpychane miała. I cyce jak krowa dojna. Jestem przekonany, że teraz nie jest nieszczęśliwa, jest maksymalnie skoncentrowana na mnie, nie na innych psach. Przerabiałem cieczkę zaraz po adopcji, nie byłem przygotowany na takie akcje, jakie nas spotykały. Suka przerażona, bo ze schroniska wyszła z traumą antypsią, dookoła masa niepilnowanych, niejednokrotnie agresywnych psich facetów. W pewnym momencie kupiłem gaz pieprzowy z zamiarem użycia, bo nie wystarczy dobrze pilnować suczki, kiedy inni mają w dupie, co robią ich latające luzem psy. A do mnie, jako do właściciela suki, były pretensje, że w ogóle z taką atrakcją po parku paraduję.

Pies jest zwierzęciem udomowionym. Ma z tego korzyści, ale i pociąga to za sobą konsekwencje. Nie inne psy są jego stadem i sensem życia, tylko człowiek, któremu ufa, kofa na swój sposób i którego uznania oczekuje. prawa natury są spychane na dalszy plan. Nie wierzę w to, że młoda sunia wysterylizowana czuje się niespełniona, jeśli ma dobrą opiekę. Nie toleruję puszczania sprawy na żywioł, rzygać mi się chce, jak czytam kolejny mail z prośbą o poszukanie domku szczeniaczkom słodkim i fajowym, kolejną grającą na emocjach informację o przepełnionych schroniskach, itd. Sterylizacja to mniejsze zło. Nikt rozsądny nie mówi, że nie ma wad, chociaż nie mam wrażenia, że psa okaleczyłem psychicznie.
Ostatnio zmieniony śr kwie 13, 2011 4:30 pm przez Dein, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika

selenewolf
Zapaleniec
Posty: 393
Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#431

Post autor: selenewolf »

Jak będę mieć suczkę, to będę "przerabiać" cieczkę i opędzać się od różnych luzem biegających amstaffów. ;P

Może sterylizacja jest mniejszym złem, bo się "wygasza" jednostkę, i nie powstają dzięki temu nowe jednostki, które zostałyby zabite lub musiałyby mieć kiepskie życie. No ale mniejsze zło to nie dobro... To trudny temat do rozważań, są różne 'za' i różne 'przeciw'.



Mnie się wydaje jednak, że prawa natury zawsze są najważniejsze i nie ważne, jak długo psy są już udomowione... I że człowiek dla psa jest tylko jakby innym, dziwnym psem, a nie czymś ważniejszym od drugiego psa. Z że go kofa? Pewnie, człowiek zastępuje mu matkę. Daje jeść, daje opiekę. Pies przy człowieku nigdy właściwie nie przestaje być szczeniakiem. Zdziczałe psy dopiero dorastają - bo żeby przeżyć muszą wykazać się pełną samodzielnością. Dopiero u zdziczałego psa widać, że prawa natury to coś, czego się wykorzenić nie da - polują, radzą sobie, do "szczęścia" nie potrzebują człowieka. Potrafią zbierać się w sfory. Śmiem twierdzić, że w sforze mogą czuć się lepiej niż jako wieczny szczeniak (tu mniejsza o to, czy płodny, czy płodności pozbawiony). Mimo iż trzeba walczyć o swoje, gryźć się, rany odnosić, głód cierpieć i marznąć czasem. Kto wie, może i one czują wtedy, że "lepszy na wolności kęsek lada jaki, niźli w niewoli przysmaki"...
Cóż, ja jestem fanką wilków tak naprawdę, od wczesnego dzieciństwa, więc mogę mieć nieco skrzywioną osobowość. ;P Nadmiernie ukierunkowaną na wolność i prawa natury.
Może trzeba puścić moje dziwaczne gadanie mimo uszu po prostu... ;)

Dein

Re: Nasze inne zwierzaki

#432

Post autor: Dein »

selenewolf pisze:Jak będę mieć suczkę, to będę "przerabiać" cieczkę i opędzać się od różnych luzem biegających amstaffów. ;P
Nie musi być amstaf. Wystarczy kundel w amoku. Imaginuj sobie mnie - ja 45 kilo żywej wagi, 165 w kapeluszu, na rękach skulona dwudziestokilowa suka, a na nas skacze pies wielkości labradora i nie zamierza odpuścić.
Obrona Częstochowy z pewnością była mniej dramatyczna, powiadam. Gołymi rękami nie będę pacyfikował warczącego obcego psa, nogą - nie skutkuje, ciemna noc, wokół żywego ducha, do domu suki nie doniosę. Pies wypuszczony na samotny spacerek, pewnie tak jak Ty - z szacunku do jego natury włóczęgowskiej. Pies se polata, pies sobie poużywa, a co z tego wyniknie - niech się martwią właściciele suk.
Innym razem - wymykam się naprawdę późną nocą, by nie prowokować nieprzyjemnych zdarzeń. Idziemy na Morskie Oko, bo tam zagęszczenie psów po 23 jest naprawdę małe. To już był koniec cieczki, więc nie ma już takiego dramatu - dalej wielka atrakcja dla psów, ale dzieci z tego nie będzie. No idziemy dziarsko, sunia jak należy - na smyczy. A tu mi przybiega jakiś klocek futrzasty do pasa mi sięgający. Łagodne cielątko, ale namolne. Jak nic - próbuje się wspinać na Misieję, która ze strachu mało nie robi pod siebie, a ponadto raczej niefajnie jej, kiedy taki słoń ją nogą nastaje. Rozglądam się za właścicielem - jakieś widzę faktycznie dziewoje daleko na horyzoncie, zagadane, psa nie pilnują. Ja się ruszyć nie mogię, więc się drę na cały park po wielokroć, nim raczyły zauważyć. Od tych panien zaś opierdziel dostałem, że tak sobie chodzę z atrakcyjną suką, zamiast uprzedzić, że cieczkę ma.
Naprawdę nie chodzi o amstafy. Chodzi o to, że ludzie są wygodni i odpowiedzialnością za to, co robią ich własne psy obarczają wszystkich, tylko nie siebie.
Pies przy człowieku nigdy właściwie nie przestaje być szczeniakiem.
Tak? Mój pies mi ostro matkuje i nieproszony staje w mojej obronie. W niczym szczeniaka nie przypomina.
Zdziczałe psy dopiero dorastają - bo żeby przeżyć muszą wykazać się pełną samodzielnością. Dopiero u zdziczałego psa widać, że prawa natury to coś, czego się wykorzenić nie da - polują, radzą sobie, do "szczęścia" nie potrzebują człowieka.
To tylko u ludzi prawdziwa dorosłość zaczyna się z samowystarczalnością. Gdyby tak nie było, psy zdziczałe nie łączyłyby się tak chętnie w sfory.
Samowystarczalny jest nawet szczeniak podrośnięty, jeśli nie ma innego wyjścia i musi sobie radzić. W stadzie zaś pies nawet dorosły nie jest samowystarczalny. zwierzaki razem polują, bronią się wzajemnie, dzielą się rolami, parcelują zdobycze.
Tak że dziwny argument, trochę mitomański, romantyczny, ale nijak nie przemawiający przeciwko temu, żeby domowe zwierzęta pozbawiać możliwości niekontrolowanego, tragicznego w skutkach rozrodu. Jasne - niech każdy pozwoli swojemu psu ciupciać suczki i udowadniać wysoką pozycję, suczki puśćmy luzem, żeby się spełniły macierzyńsko. Żadnych smyczy, żadnej kontroli w takim razie, bo to barbarzyństwo i działąnie wbrew instynktowi. A jest w porządku pozwolić im odczuwać potrzebę, ale nie puszczać psa do suki i odwrotnie. Żadne barbarzyństwo w przeciwieństwie do sytuacji, kiedy jednorazowo sprawiasz, że psy przestają się sobą pod tym względem interesować i skupiają się w relacjach na czym innym. Dopiero jak po ulicach kopulują, mają smak prawdziwego, wartościowego życia. Zabawy-srabawy z innymi zwierzakami i ludźmi, psie rytuały, pieszczoty - to są jakieś namiastki dobre dla szczeniaków.

Nie mam nic przeciwko temu, żeby ludzie byli przeciwnikami sterylizacji, ale siakieś tam romantyczne filozofie wynikające z wyobrażeń jednostki o tym, co pies by wolał z racji tego, ze epoki temu był wilkiem, nie przemawiają do mnie zupełnie. Już nie jest wilkiem, olewa się jego instynkty pod pretekstem wychowania i socjalizacji, olewa się jego instynkty karmiąc, pielęgnując, kąpiąc, prowadząc na smyczy, dawkując kontakty z innymi psami, trzymając w domu i nagle skąd ta troska o to, co dziki pies by wolał? No więc to do mnie nie przemawia ze względu na brak sensu i konsekwencji, w przeciwieństwie do całkiem licznych przykładów, kiedy sterylka wpłynęła negatywnie na zdrowie psa. Tylko ryzyko powikłań mnie martwi.
Ostatnio zmieniony śr kwie 13, 2011 10:41 pm przez Dein, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika

etna
Fanatyk
Posty: 1458
Rejestracja: śr sty 14, 2009 8:06 am
Lokalizacja: Warszawa - Praga
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#433

Post autor: etna »

na spacery suczek z cieczką polecam najtańszy męski śmierdziel typu brutal czy coś w tym guście za 5zł w każdym kiosku ruchu
tylko pryskamy sunię tuż za drzwiami mieszkania ;) ( oczywiście tylko przy nasadzie ogona )
sprawdziłam to wielokrotnie i nadal używam i działa zawsze w przeciwieństwie tych specjalnych dla psów
Adriana

Dein

Re: Nasze inne zwierzaki

#434

Post autor: Dein »

A jakby ktoś pomyślał, że to ja tym brutalem jadę? Straszny obciach i deiznformacja, biorąc pod uwagę, że po tym, jaki zapach wybierasz, ludzie oceniają często Twoją osobowość.
Awatar użytkownika

etna
Fanatyk
Posty: 1458
Rejestracja: śr sty 14, 2009 8:06 am
Lokalizacja: Warszawa - Praga
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#435

Post autor: etna »

on ma to do siebie że szybko na powietrzu znika ale pieski maja lepszy nosek i zamiast cieczki czują brutala :mrgreen:
po za tym wolę chwilowy obciach zapachowy zamiast watahy psów wkoło mnie i mojej ratlerki :wink:
Adriana

Dein

Re: Nasze inne zwierzaki

#436

Post autor: Dein »

Ja się w ogóle cieczki nie spodziewałem, to moja pierwsza suka jest, moje pierwsze doświadczenia z samicą psa, jakkolwiek to nie brzmi. Jak ją brałem, byłem prawie pewien, że ciężarna. Parszywe miejsce, psa wziąłem w trakcie likwidacji schroniska, zabrano stamtąd kilkadziesiąt psów jednorazowo i okazało się, że przynajmniej kilka suk jest przy nadziei, bo trzymane były razem z psami. Misieja moja w ogóle w schronisku uchodziła za samca i siedziała na dużym wybiegu z kilkunastoma innymi samcami, ha ha. Jak ona o paru dniach cieczki dostała, byłem przeszczęśliwy, ale zupełnie zielony. Ogólnie to dosyć późno się zorientowałem, że coś jest nie tak. Krępujące to takie jakieś, stresujące, dużo zamieszania. Domyślam się, że po kilku takich doświadczeniach ma się już jakieś sposoby i opracowaną taktykę, ale na "brutala" bym nie wpadł.

Majszczur
Uzależniony
Posty: 687
Rejestracja: wt kwie 21, 2009 11:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#437

Post autor: Majszczur »

selenewolf rzeczywiście jak włączyć w to emocje (właściciela nie psa) to trudny temat, ALE psy rasowe (szczególnie rasy ozdobne, a taką wybrałaś) są tak daleko od natury, że nie przeceniajmy jej siły w tym wypadku ;)
Poza tym żaden pies nie myśli kategoriami ludzkimi "seksu dla przyjemności", więc argumet z aborcją po miłym numerku jest imho nietrafiony ;)
Tak samo suka nie myśli w ludzkich kategoriach "pragnę mieć dziecko/ci", nie przeżywa psychicznych frustracji nie zachodząc w ciążę, nie zapada na depresje jako niespełniona rodzicielka, ect co często ludzie sukom przypisują i stąd potem watahy schroniskowych szczeniaków, bo króluje przekonanie, że suka choć raz musi mieć szczenięta. BZDURA! Psychicznie to suce lotto czy będzie miała szczony czy nie (a że małe klusie są fajniusie to ludzie mnożą na prawo i lewo :twisted: )
Co innego szalejące hormony. Szczególnie PO cieczce.
Z moją poprzednią bernenką żyłam 6,5 roku z permanentnymi ciążami urojonymi po każdej cieczce. Dość uciążliwe. Dla niej i dla nas. Nie wysterylizowałam Berty tylko dlatego, że berny są generalnie zdrowotnie słabą rasą i cholernie bałam się narkozy, po traumie jaką przeżyłyśmy kiedy wybudzała mi się ponad 5 godzin po innym zabiegu i myślałam, że się już nie obudzi. Gdyby nie ten lęk o jej serce wysterylizowałabym ją z automatu, bo chociaż odnosiła sukcesy na wystawach nie miałam zamiaru robić jej hodowlanki. Hodowla to trudna sztuka i wielka odpowiedzialność, a każda ciąża to wielkie obciążenie dla organizmu.
Wg mnie dobrze, że jest możliwość wyboru sterylizacji.
Ostatnio zmieniony śr kwie 13, 2011 11:38 pm przez Majszczur, łącznie zmieniany 2 razy.
"Kto prawdę mówi ten niepokój wszczyna"
Awatar użytkownika

Władek Pompka
Fanatyk
Posty: 1449
Rejestracja: sob gru 06, 2008 11:14 pm
Lokalizacja: Warszawa, Białołęka
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#438

Post autor: Władek Pompka »

selenewolf, zapytam z ciekawości, jaką rasę wybrałaś?

Nie mam mocy szukać, strasznie obszerne wypowiedzi... :oops:
Moim jedynym, a zarazem najlepszym przyjacielem jest współżyjący ze mną tasiemiec, którego regularnie dokarmiam.
Awatar użytkownika

etna
Fanatyk
Posty: 1458
Rejestracja: śr sty 14, 2009 8:06 am
Lokalizacja: Warszawa - Praga
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#439

Post autor: etna »

Władziu ja ci odpowiem ;)
http://chlubaoli.szczecin.pl/ i to nawet z tej hodowli
Adriana
Awatar użytkownika

Władek Pompka
Fanatyk
Posty: 1449
Rejestracja: sob gru 06, 2008 11:14 pm
Lokalizacja: Warszawa, Białołęka
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#440

Post autor: Władek Pompka »

etna pisze:Władziu ja ci odpowiem ;)
http://chlubaoli.szczecin.pl/ i to nawet z tej hodowli
Dzięki !

nawet trochę ładne... :???:
Moim jedynym, a zarazem najlepszym przyjacielem jest współżyjący ze mną tasiemiec, którego regularnie dokarmiam.
Awatar użytkownika

selenewolf
Zapaleniec
Posty: 393
Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#441

Post autor: selenewolf »

To jedno muszę wyjaśnić:
Poza tym żaden pies nie myśli kategoriami ludzkimi "seksu dla przyjemności", więc argumet z aborcją po miłym numerku jest imho nietrafiony ;)
Nie miałam na myśli, że psy tak myślą. To był argument na wynaturzenie rasy ludzkiej jedynie. Ludzie mają moc przekształcać świat w taki, jaki sobie wymyślą. Ciekawe, jakich nowych interesujących wymysłów dożyję.

Zaś co do zalet i wad sterylizacji/kastracji - wypowiedziałam swoje kontrowersyjne zdanie. Nie zamierzam odpowiadać na każdy Wasz rozsądny argument i toczyć długich walk na nie. Co kraj, to obyczaj, co człowiek, to punkt widzenia. A niektórzy są świrami i mają do tego prawo. :P


na spacery suczek z cieczką polecam najtańszy męski śmierdziel typu brutal
Coś podobnego! Nigdy bym nie pomyślała. :lol: Warto wiedzieć.


nawet trochę ładne... :???:
Władek, brzydkie? :P Lepsze niż Yorki moim zdaniem. Pyszczek dłuższy... Za to łapki krótkie. :P
Zabaweczka taka, mięciutka laleczka.
Nie ta rasa była moją wymarzoną. Przyznam, że nigdy zbytnio nie kochałam małych piesków-maskotek. Pies dla mnie to musiał być kawał psa, i to szkolonego obronnie. Od lat, od kiedy tylko się dowiedziałam o jej istnieniu, uwielbiam rasę 'czechosłowacki wilczak' (kto poczyta o tej rasie, będzie wiedział, dlaczego ;P). Ale to duża bestia jest... Chyba nie miałabym do niej siły, a już z suką podczas cieczki, gdyby Brutal przypadkiem zawiódł, i wszystkimi tańczącymi wokół adoratorami, nie poradziłabym sobie na pewno. Co zrobić, że muszę mieć psicę a nie psa, bo lepiej dogaduję się z dziewczynami?... Małą przynajmniej wezmę na ręce w razie "zagrożenia". No i łatwiej z nią podróżować...
Nie obroni mnie, niestety. A wręcz może być pretekstem do zaczepek. Zwłaszcza, jeśli miałaby mieć wystawową, długą sierść.
Awatar użytkownika

1w0na
Zapaleniec
Posty: 261
Rejestracja: czw wrz 30, 2010 8:58 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#442

Post autor: 1w0na »

Może się wypowiem bo widzę ciekawą dyskusję. ;]
Porównywanie udowodnionego zwierzęcia, a dzikim zwierzęciem mija się bardzo mocno z celem. Wilki jak i część drapieżników (ot np. Lwy - choć to linia kotów) są stadnymi zwierzętami i mają one swoje zasady które muszą przestrzegać. Nie każdy członek męskiej części stada ma przywilej do rozmnażania się. Po mimo że chcą to nie mogą ponieważ ich zasada mówi, że przywilej do przekazywania linii nowemu potomstwu mają tylko i wyłącznie samce alfa lub najsilniejszy i zdrowy osobnik. Jeśli dojdzie do sytuacji łamiącej tą zasadę maleństwa zostaną zabite przez takowe samce. W przypadku samic które nie należą do stada to ona nie kopuluje z pierwszym napotkanym samcem tylko wybiera kierując się swoimi kryteriami.

W przypadku udomowionego zwierzęcia coś takiego jak "naturalna selekcja" nie występuje. To człowiek decyduje pokazując palcem z jaką suką pies będzie kopulować nie koniecznie kierując się jego wyglądem i charakterem. W innym wypadku pies poleci do pierwszej napotkanej suki z cieczką. Potem takie szczenięta nie mają naturalnych wrogów w swoim gatunku, przez to wiele szczeniąt dożywa i dorasta - koło się zamyka. Na chwilę obecną mamy taką sytuację jaką widzimy.
Sterylizacja/kastracja generalnie nie okalecza psychicznie zwierzęcia ponieważ jak nam na chwilę obecną wiadomo, pies kieruje się tylko w celach przekazania genów. Ten popęd obudza się w momencie, kiedy suka w okolicy ma cieczkę. Jaki pies łączy się z suką kiedy ta jest w okresie między cieczkami? Jeśli zabieg jest "zuo" to czy w porządku jest męczenie psa który czuje wspaniały zapach suki w cieczce i nie pozwolić na zaspokojenie potrzeby kiedy jemu testosteron uderza do głowy?
Awatar użytkownika

selenewolf
Zapaleniec
Posty: 393
Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#443

Post autor: selenewolf »

Nie będę się spierać, jest w tym jakaś racja.

Swoją drogą - tym, którzy się interesują, co u psów wzięło się od dzikich przodków i dlaczego wykazują takie a nie inne zachowania, oraz jak powinno się z psami postępować, by zrozumiały o co nam chodzi, polecam książkę 'Twój pies, odkryj w nim wilka' autorstwa Elizabeth Marshall Thomas.
Awatar użytkownika

1w0na
Zapaleniec
Posty: 261
Rejestracja: czw wrz 30, 2010 8:58 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#444

Post autor: 1w0na »

Jeśli napotkam na taką książkę to chętnie się zapoznam z treścią. Choć już po samym tytule zapala mi się czerwona lampka aby podchodzić do niej z dystansu ;P
Awatar użytkownika

saintpaulia
Arcymistrz
Posty: 4346
Rejestracja: ndz cze 07, 2009 6:12 pm
Lokalizacja: Warszawa -Bielany
Na imię mam: Ilona
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#445

Post autor: saintpaulia »

Nasza sunia jest niewysterylizowana ze względów zdrowotnych - ma delikatne serduszko. Widzę, że każda cieczka to dla niej sporo stresu - mimo braku namolnych psów luzem. Ona jest wtedy inna, troszkę zagubiona - nie wygląda na tak szczęśliwą jak co dzień. Do tej pory tylko raz mieliśmy przygodę, gdy podleciał do niej amant - jednak Zuzia jest sunią wysokości do kolana, a amant był wielkości opasłego jamnika - to nawet gdyby chciał nie miał szans. U suni nie widać "naturalnej" chęci rozmnażania. Podczas cieczki nie chce podchodzić do psów, siada i nie daje się obwąchać. Całe szczęście jest chyba mało "pachnąca bo żadko jakiś psiak do niej zapiszczy. Przeżyła macieżyństwo bez ciąży - adoptowaliśmy inną porzuconą sierotkę - bardzo młodą (nie z myślą o Zuzi, ale by ratować maluszka). Zajmowała się nią, uczyła razem z nam, pilnuje jej miejsca w rodzinie. Gdybym mogła była by wysterylizowana - żeby oszczędzić jej ewidentnego wahania nastrojów.

Co do luzaków - to czasem doprowadzają do szału. A ich właściciele uważają, że to bardzo zabawne, gdy ich ziwerzę leci się "przywitać" z naszą. Miałam sytuację gdy w moje nogi i w zuzę w kagańcu (mam zaraz koło domu posterunek i potrafią wlepić mandat za yorka - ale za pitbula to się boją) wpadła rozpędzona suka staforda i zaczeła skakać z dużą euforią. Może i była przyjacielska, ale moja nie zdążyła nawet się zorientować o co tamtej chodzi, nie miała jak tamta wolnego pyska do podszczypywania. Nie mówiąc już o tym, że ja wyladowałam tyłkiem na betonie. Kazałam babie zabrać swoje zwierzę, a ta do mnie z mordą, że nie pozwalam im się pobawić.... Chyba każy inaczej rozumie pojęcie zabawy :twisted:

Z innej beczki - podobno w okolicach ulicy Kochanowskiego ma powstać tor agility w wolnym dostępie - to tylko czyjeś fantazje, czy na prawdę? Wie ktoś coś? :wink:

Dein

Re: Nasze inne zwierzaki

#446

Post autor: Dein »

1w0na pisze:Jeśli napotkam na taką książkę to chętnie się zapoznam z treścią. Choć już po samym tytule zapala mi się czerwona lampka aby podchodzić do niej z dystansu ;P
Mnie też. Bez wysiłku i bez książki znajdę podobieństwa psa do wilka, a także człowieka do małpy, sikorki do pterodaktyla, słonia do mamuta, a nawet kobiety do menczyzny. Tylko nie wiem po co. Nie uczyni to psa wilkiem, chociaż tak by go niektórzy ludzie chcieli widzieć. Inni chcieliby w piesku widzieć człowieka i też znajdą argumenty za.
Jak się chce udowodnić słuszność spojrzenia własnego, argumenty za się znajdą, argumenty przeciw się zignoruje. Najmądrzejsze książki, które opisują czyjeś subiektywne spostrzeżenia i luźne wnioski, stają się Biblią i lekturą obowiązkową, której nieznajomość wedle wyznawców świadczy o ignorancyi. A już psiarze to w ogóle hopla wyjątkowego mają, lansując bezkompromisowo jedynie słuszne trendy w wychowaniu, karmieniu, ogólnie stosunkach człowiek-pies. Po pół roku intensywnego przebywania w środowisku psiarzy na popularnym forum, byłem zdruzgotany atmosferą ciągłych niewybrednych sprzeczek, nagonek na osoby z podejściem autonomicznym, warczeniem, przepychankami, ale i, kurde, jakimś strachem przed publicznym osądem w razie niepoprawności myślenia. Dlatemu ja np. doceniam Selenwolf szczerość i mam nadzieję, że nie poczułaś, kobieto, ciśnienia nadmiernego ze strony rozmówców.

Btw - ja bardziej widzę w Misiei niedźwiedzia. A czasami coś jakby dzika świnia z niej wychodzi. A czasami to jak dziecko, ale tego lepiej nie mówić, żeby ktoś się urażony nie poczuł.
Awatar użytkownika

1w0na
Zapaleniec
Posty: 261
Rejestracja: czw wrz 30, 2010 8:58 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#447

Post autor: 1w0na »

Dokładnie.
W końcu... "Homo sapiens - człowiek rozumny, ale niemyślący", co można zauważyć w życiu codziennym. :mrgreen:

Niestety, na forach coś takiego obowiązuje. Ja sobie odpuściłam do zaglądania w te działy, bo szkoda mi nerwów. :-P
Awatar użytkownika

selenewolf
Zapaleniec
Posty: 393
Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#448

Post autor: selenewolf »

Co do toru agility przy Kochanowskiego - nic mi o tym nie wiadomo. Fajna sprawa byłaby, gdyby zaczęło więcej takich powstawać. :)

Co do "zapalających się czerwonych lampek" na sam tytuł książki - lol, spodziewałam się tego. ;P Ale nie ma co oceniać książki po okładce (tak jak i człeka po wyglądzie ;) ). Tytuł brzmi gorzej niż cała zawartość. Zawartość jest... normalna, po prostu. Rzekłabym nawet, banalna. Kto wie już sporo o psach, nic nowego tu nie wyczyta. To książka z obrazkami dla dzieci. Ale jeśli ktoś traktuje swego pupila jak człowieka, pozwala mu leżeć na kanapie i ciągnąć na spacerze, to z tej ksiażki może się dowiedzieć, na przykład, skąd się to bierze, że piesek nagle zaczyna "rządzić" i nie można go opanować. W ogóle z niej można się dowiedzieć wiele "dlaczego". I myślę, że to jest prawdziwe "dlaczego", a nie tak subiektywne, że aż wymyślone. ;P
(Jest też taka druga z tej serii, pt. "Twój kot, odkryj w nim tygrysa." :lol: Tej nie czytałam.)

Tylko nie wiem po co.
Poznać, aby zrozumieć. A może nie zrozumiemy i tak, a jedynie będzie się nam wydawało, że rozumiemy?... Bo tak naprawdę nie poznaliśmy dobrze, bo to jest nie do poznania w całości?... Ale chyba i tak warto próbować. Bo to ciekawe po prostu, poznawać. ;)

A podobieństwo człowieka do zwierzęcia stadnego jest ogromne... I dlatego pies jest też podobny do człowieka. :P

mam nadzieję, że nie poczułaś, kobieto, ciśnienia nadmiernego ze strony rozmówców.
Jestem przyzwyczajona. :P Przy moim innym spojrzeniu na wiele spraw, niezrozumienie z "większością" to chleb powszedni. ;P

Na różnych forach bywałam, pisałam i sprzeczałam się kiedyś. Kiedyś to było nawet dla mnie ważne, przekonać kogoś. Ludzie tak lubią przekonywać innych do swoich racji. Chyba po to, żeby samego siebie mocniej utwierdzić, gdy się kogoś przekonać uda. :P (Najgorzej bodaj ludzie się kłócą, gdy rozmawiają na tematy związane z etyką, religią i polityką. Pewnie dlatego, że tam się dotyka ich najgłębszych przekonań, więc gdy ktoś odrzuca coś dla nich najważniejszego, to tak jakby odrzucał ich samych.)
Teraz już się nie spieram na forach. Wyrosłam, czy co?... Mam już ustalony swój dziwaczny światopogląd i nie zależy mi na przekonywaniu kogoś do niego... Choć czasem coś zasygnalizuję, tak jak tu na temat sterylizacji. Zasygnalizuję tylko, że można mieć też takie zdanie. Dobrze, żeby młodzież przeczytała, że można na różne sprawy patrzeć tak i tak, i jeszcze tak. Żeby się umysł poruszył, żeby potem wypracował przekonania własne. Młodzież się dopiero kształtuje.
Ja to już stara jestem, skostniały twór. Twardogłowy. Tacy są nie do ruszenia. :P

Ogólnie ludzie jako zwierzęta myślące są ciekawi do poznawania. Ma się jednego człowieka do przyglądania mu się "od środka" (samego siebie),i ma się wielu innych, bliższych i dalszych do oglądania "od zewnątrz" i porównywania ze sobą. Reagują tak samo właściwie.

Eee... ale to już nie do tematu o "naszych innych zwierzakach", raczej do "dyskusji o d... Maryni" te rozważania, lol.
Awatar użytkownika

etna
Fanatyk
Posty: 1458
Rejestracja: śr sty 14, 2009 8:06 am
Lokalizacja: Warszawa - Praga
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#449

Post autor: etna »

selenewolf jak by ktoś chciał i miał ochotę to mamy tu stosowny dział , to tak apropo Maryni :wink:

http://www.fawa.pl/topics43/9116.htm

a wracając do tematu to polecam tą książeczkę do poczytania , świetnie się ją czyta i jest dość pomocna zwłaszcza dla psiego laika choć nie tylko ;)
http://www.empik.com/okiem-psa,2832674, ... DgodYGRJHQ
Adriana
Awatar użytkownika

selenewolf
Zapaleniec
Posty: 393
Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#450

Post autor: selenewolf »

Z książeczką postaram się zapoznać, wygląda zachęcająco. :)

Lol, poczytałam sobie ten Stosowny Dział. Jakby komuś przyszło coś Niesłychanego do głowy to faktycznie można sobie tam język rozpuścić, bez konsekwencji w postaci nagany moderatorskiej. XD Ja wolę nie zaczynać... ^^"

A tak wracając do Naszych Zwierzaków... Miałam parę lat temu fretkę. Samiczkę, oczywiście. Nazywała się Kapciuszek, albo Klapek, bo tak przypadała do ziemi czasem - "klap!", rozpłaszczała się całkiem. Kotopies to był. Dawało się ją brać na kolana, gdzie się zwijała w kłębuszek i można sobie było z nią siedzieć, czytając książkę, na przykład. Dawało się z nią wyjść na spacer, na smyczy, i fajnie się zachowywała, gdy się do tego przyzwyczaiła. Miała swoje ulubione miejsca, na przykład duży zmurszały pień, w którym grzebała w próchnie, aż raz wlazła gdzieś wgłąb i ledwie ją wyjęłam. ;P Jak się czegoś spłoszyła - na przykład szczekającego psa, to wdrapywała mi się po nodze i trzeba ją było brać na ręce. Dawało się ją kąpać w wannie, a potem się uroczo wycierała sama w ręczniczek... T___T
Miałam ją gdzieś tak dwa lata. Potem wyjeżdżałam na dłużej, nie mogłam zabrać ze sobą, i oddałam na przechowanie dalszej rodzinie, która mieszkała pod miastem i miała ogródek. Puszczali ją tam czasem, aż któregoś razu im uciekła, i już się nie znalazła.

Fretki to thebeściaki małe. Jak komuś woń nie przeszkadza (bo wonieją specyficznie i intensywnie) i ma na fretę dużą klatkę oraz bezpieczne pomieszczenie, gdzie sobie zwierzka będzie często gęsto biegała luzem i niczego nie zniszczy, to polecam. Piesokot dosłownie, może i jedno, i drugie zastąpić. ;)

Majszczur
Uzależniony
Posty: 687
Rejestracja: wt kwie 21, 2009 11:02 pm
Lokalizacja:
Płeć:

Re: Nasze inne zwierzaki

#451

Post autor: Majszczur »

etna pisze: a wracając do tematu to polecam tą książeczkę do poczytania , świetnie się ją czyta i jest dość pomocna zwłaszcza dla psiego laika choć nie tylko ;)
http://www.empik.com/okiem-psa,2832674, ... DgodYGRJHQ
etna Fisher pod koniec swojego życia wycofał się z teorii dominacji w przypadku udomowionych psów, napisał nawet stosowne sprostowanie do linkowanej pozycji, niestety nie doczekało się ono publikacji.
Niemniej książeczka kultowa. Warto ją znać.
Tylko nie wolno traktować jej wytycznych jak biblii ;)
"Kto prawdę mówi ten niepokój wszczyna"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy "Nie na temat"”