Strona 1 z 2

No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: pn sty 11, 2010 7:21 pm
autor: selenewolf
A konkretnie z takiego jakby malusieńkiego akwarium (chyba 10 na 10 cm a przestrzeni wodnej miał jeszcze mniej :/ ) w sklepie ‘Kakadu’. W Złotych Tarasach. Jak ktoś był, to widział, jak one tam są ustawione na półeczkach. Jeden samiec widzi drugiego przez ścianki...
Wiem, nie powinnam była takiego kupować. Przecież to sobie mówiłam od dawna. Miałam kupić takiego, który pływa w akwarium. Najlepiej białawego z lekko fioletowymi lub niebieskimi płetwami. I może niebieskimi oczkami.
I chodziłam tak po sklepach, i przyglądałam się różnym bojownikom. Aż parę dni temu zaszłam do Kak. Zł. T., i zobaczyłam takiego sobie samczyka: zwyczajny, granatowy, a na dolnej płetwie i piersiowych leciutko różowawy. Oczy jakieś jasne, źle widać w tamtym świetle. Nic szczególnego. Wróciłam do domu. A wieczorem myślałam o tej rybie.
Następnego dnia odwiedziłam jeszcze Blue City i Redutę. W tym drugim sklepie była akurat dostawa bojowników. Różniaste, kolorowe, strzępiaste, białawe też były (tylko słabo się prezentowały, bo poustawiane jeden na drugim w tych pojemniczkach i szklaneczkach, a obsługa nie kwapiła się ich rozstawić po ludzku – do tego kiepskie światło – i jak tu wybierać?). Podniosłam jakiegoś bladoniebieskiego „obszarpańca”, popatrzył się na mnie. Odstawiłam. Nie wiem czemu, ale po głowie mi chodził wciąż ten ze Zł. Tarasów. Postanowiłam zajrzeć do tego sklepu wracając.
Wciąż tam był. Jeden z najżwawszych. Niestety, sporo z tych wspaniałych samców zobojętniało już i „oklapło”... Tak sobie pomyślałam, że na pewno ma zaczątki martwicy płetw, bo miał jakieś takie małe zgrubienie na dolnej płetwie, a kiedyś, dawno temu, kupiłam samca z kubeczka ze zrolowanymi troszkę płetwami piersiowymi i jakiś czas potem reszta płetw mu się zrolowała i postrzępiła, poszarzał i zdechł. Pomyślałam sobie, że kupię tego i będę go usiłować wyleczyć, bo zdrowy raczej nie jest. Kupiłam.
To było parę dni temu. Po zakupie wsadziłam go do akw. ok. 20 litrów, ale wielokątnego. Dostał temperaturę ok. 28 stopni. Ale diabelnik zajmował się głównie ściganiem swoich odbić w wielu szybach, nawet nie był chętny jeść. Zjadł czasem jeden płatek pokarmu dla ryb z pęsety, po paru godzinach ze dwa maleńkie kawałeczki mięsa czy ryby, i wracał do ścigania „innych bojowników” w szybach. Czasem gasiłam mu lampkę, bo myślałam, że się całkiem wyczerpie tym pływaniem z góry na dół aż do uderzania o piasek z furią czy podskoków na górze. W piątek przyszła wreszcie dostawa żywego pokarmu do sklepu. Wpuściłam mu kilka szklarek. Złapał jedną i wypluł. *o* Wpuściłam mu trochę rozwielitek. Czasem jakąś chwycił, ale baaardzo daleko tu było do słynnego obżarstwa bojowników. Po paru godzinach zobaczyłam, że zasmakował w szklarkach. Zasmakował, czyli zdarzało mu się złapać ze dwie po kolei i schrupać. Potem wracał do szybek.
Po trzech dniach zobaczyłam na nim kilka białych kropek, bez wątpienia ospę. Spodziewałam się czegoś takiego. Płetwa ogonowa na samym końcu też robiła się jakoś podejrzanie niewyraźna i miała jedną dziurkę. Postanowiłam zalać go CMF, ale już od razu w prostokątnym akwarium. Poszedł do 10 litrowego baniaczka. W rogach powtykałam jakieś zaglonione rośliny, i na górę poszło trochę zielska. Łupinki kokosów, mały kawałek lawy, żeby nie miał tak pusto. Postawiłam to przy grzejniku, jako dodatek do grzałki, bo jest malutka i nie doszłoby do 32 stopni. Wkropliłam CMF – na oko, bo nie mam pojęcia jak wygląda jeden mililitr, a i akwarium nie jest zalane pod wierzch, więc jest tam może 8,5 litra wody. Prawdopodobnie dodałam tego CMF trochę za dużo. To było w sobotę. Bojownik żyje, czyli nie o tyle za dużo, żeby było bardzo za dużo. ^^’ Ale rozwielitek wpuścić się nie da. Zdychają w krótkim czasie. :( Szklarki żyją dłużej, ale on je niezbyt lubi.

I to jest stan na dziś. Temperatura około 32 stopnie. Akwarium oczywiście przykryte, ale jest mała szpara, bo kabel od grzałki podnosi szybkę. Na szybce leży dodatkowo duża książka, żeby było mniej utraty ciepła. Białe kropki od ospy znikły, ale za to pojawiły się czerwone na samych koniuszkach promieni ogona i płetwy dolnej. Bojownik wciąż lubi pływać z góry do dołu w rogu akwarium, ale już tak nie szaleje. Lubi też wpychać się w rośliny i zwolna się między nimi prześlizgiwać. Również obok lawy, która jest blisko szybki. Ogólnie lubi się wpychać w ciasne miejsca. Dużo bardziej niż moja samica, Niebieska Ryba (którą mam od dawna i trzymam w akwarium ogólnym). Ona lubi „rozmach”, zwłaszcza pływanie w prądzie wody wzdłuż przedniej szyby.

Podoba mi się ten nowo kupiony bojownik. Jest taki zwykły, a jednak trochę niezwykły. Ultramarynowy kolor, leciutko na dolnej płetwie różowy, a same czubeczki płetw piersiowych białe. Dość smukły kształt ciała. Możliwe, że jest dość młody, bo niezbyt wygarbiony (swoją drogą nie wiem, po czym poznaje się wiek), i czasem pojawia się mu jeden jaśniejszy pasek wzdłuż ciała. I ma żółte oczy. Jak kot, albo wilk. Jasnożółte, choć przy pewnym oświetleniu są troszkę różowe. :) Podoba mi się. Nie chciałabym, żeby zdechł. A mam obawy. Jest wciąż niezbyt chętny do jedzenia. Ot, zjada tyle, żeby nie paść z głodu, ale czy to mu wystarczy do nabrania krzepy i zwalczenia wszystkiego, co go z chorób zaatakowało, to nie wiem. :/

Ot, nawarzyłam sobie: kupiłam bojownika z kubeczka, i taka z nim teraz mecyja.

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 10:10 am
autor: matka siedzi z tyłu
Pokazałabyś zdjęcie bidoka, to może coś się wymyśli.

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 1:29 pm
autor: Sol
Ojej to masz jakiegos pecha mam nadzieje że sie kolega wykuruje :) trzymam mocno kciuki.

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 7:04 pm
autor: selenewolf
Może za długo tam już siedział w tym sklepie... Bezpieczniej kupować w dniu dostawy, jak się trafi. :)

No dobra, cyknęłam jakieś zdjęcia. Nie wiem, czy coś z nich wywnioskujecie, bo niezbyt to wyraźne... Dziś wywaliłam wszystko (bo rośliny i kokosy mają tendencję do podgniwania w 32 stopniach i niedoborze światła), umyłam akwarium (bez żadnego płynu, tylko gąbką i gorącą wodą), dałam odstaną kranówkę zmieszaną z wodą z innego akwarium i nie ma już w niej płynu CMF. Na dnie nie ma piasku. Tylko kawałek lawy i skamieniałego drewna, czyli nie za ciekawie, ale przynajmniej łatwo o utrzymanie czystości.
Bojownik miał dziś dobry apetyt, zjadł ze dwadzieścia rozwielitek i z pięć szklarek. :P Nie gania już tak swoich odbić w szybach, najwyżej się im przygląda. Pływa spokojnie.

Zdjęcia (można powiększyć) :

http://i673.photobucket.com/albums/vv91 ... a/0001.jpg

http://i673.photobucket.com/albums/vv91 ... a/0002.jpg

http://i673.photobucket.com/albums/vv91 ... a/0003.jpg

http://i673.photobucket.com/albums/vv91 ... a/0004.jpg


Płetwy leciutko pleśnieją na końcach, co wygląda w miarę tak jak na ostatnim nieudanym zdjęciu. Końce promieni w miejscu podgniwania są zaczerwienione. Czy powinnam dodać do wody jakiś płyn?

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 8:01 pm
autor: Sulej
Możesz spróbować "wykąpać go" w tym fioletowym płynie co się kupuje w aptece wyleciała mi z głowy nazwa :oops: na pewno nie zaszkodzi a może pomóc. Uważaj tylko żeby to fioletowe coś nie było na spirytusie tylko na wodzie ;) .
Zastosuj to jeśli nikt oprócz mnie się nie wypowie.
Mi nazwy chorób cały czas się mylą więc może okazać się to bezskuteczne.

P.S.
Nie mogłem otworzyć zdjęć(od wczoraj nie mogę otwierać zdjęć na fawie - nie wiem czemu) więc radzę po opisie.
PzDr

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 9:00 pm
autor: matka siedzi z tyłu
Sulej pisze:wyleciała mi z głowy nazwa
Gencjana?

Chyba gdzieś faktycznie czytałam o tej metodzie, ale chyba raczej była mowa o posmarowaniu zaatakowanych miejsc, nie o kąpieli.

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 9:04 pm
autor: Linf
Nadmanganian potasu też jest fioletowy.

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 9:32 pm
autor: Hornet
Można posmarować tam gdzie są ranki na płetwach roztworem nadmanganianu potasu, riwanolu, wspomnianą wyżej gencjaną (roztwór wodny) może być też woda utleniona jednak tu trzeba mocno uważać i nie polecam... Najwygodniejsze do smarowania są patyczki higieniczne, rybcie należy wyłowić, położyć na mokrym ręczniku i posmarować ogniska zapalne. Cała operacja nie powinna trwać dłużej niż 1min. Wielu akwarystów uważa że podczas zabiegu należy również uważać żeby rybci nie dotykać i trzymać gołą ręką bo temperatura naszego ciała jest znacznie wyższa niż rybci (a jest ona b. mała w stosunku do nas to nie np.karp) i można za bardzo ją ogrzać...
Pozdrawiam

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 9:59 pm
autor: selenewolf
A jak mocny powinien to być roztwór? Na przykład nadmanganianu potasu (bo akurat mam tą substancję)? Tzn ile tego wsypać do jakiej ilości wody, żeby zamoczyć w tym patyczek higieniczny?

(Dziękuję wszystkim za porady. :) Zaraz się jeszcze pójdę dokształcić w szerszym internecie co do tych roztworów i smarowania, i jutro spróbuję przeprowadzić tą operację...)

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 10:10 pm
autor: JPK
Kurczę,
moim zdaniem tam nic nie ma :-P
Tzn. te płetwy wyglądają na całkiem normalne :-P
Bojowniki są bardzo zróżnicowane ....
Jakby to była martwica to od wczoraj już pół ogona by nie było ...
No chyba, że widzisz ewidentny puch-watę na końcach, czego nie widać na zdjęciach to wtedy można myśleć o leczeniu.
Teraz, moim zdaniem, powinnaś mu zapewnić czystą, ciepłą wodę i spokój przez te 2 tygodnie kwarantanny.
I nie przekarmiaj ... 20 rozwielitek ... :razz:

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 10:26 pm
autor: Hornet
Do smarowania nadmanganian powinien być dość intensywnie fioletowy... inaczej trudno określić bo np pastylki mają nie tylko nadmanganian w swoim składzie... jeśli masz krystaliczny to wsyp tyle kryształków żeby woda po ich rozpuszczeniu doszła do granicy koloru mocno fioletowego ale żeby przez szklankę było jeszcze sporo widać... tylko uważaj bo będzie to bardzo mała ilość... Krystaliczny nadmanganian dość długo trzeba mieszać żeby się całkowicie rozpuścił...

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 10:47 pm
autor: selenewolf
Po prostu zdjęcia tak wyszły, że prawie nic nie widać. :P Są ciemnoczerwone zakończenia niektórych promieni w płetwie ogonowej i brzusznej. Gdy go kupiłam, to były tylko dwie takie czerwone kropeczki - a teraz jest więcej. Od wczoraj to się troszkę postrzępiło, przyblakło i porosło jakby kłaczkami pleśni.
Mam krystaliczny nadmanganian, ale jak mu się tak przyjrzałam, to jest już dość stary. Jutro spróbuję w aptece kupić nowy. Kiedyś, dawno temu używałam go, ale do dolewania do wody na czas kąpieli chorej ryby, a nie do smarowania.

A te 20 rozwielitek nawet nie spowodowało, że bardzo zgrubiał. :mrgreen: Co prawda, niektóre z nich były malutkie. ;P

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 10:50 pm
autor: Linf
a może by wystarczyło zasolić zbiornik :?:

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 11:00 pm
autor: selenewolf
Też o tym słyszałam, że ponoć pomaga... Jedna płaska łyżeczka do herbaty na... ile litrów? ^^'
I chyba trzeba by to mieszać z wodą w akwarium baaaardzo powoli... Molinezje, jak wiem, nie mają nic przeciwko słonawej wodzie bo zdarza im się żyć w takich warunkach, ale bojowniki to z solą chyba nic wspólnego nie mają...

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 11:03 pm
autor: Hornet
Zasolenie pomaga w pierwotnym stadium zakażenia jeśli się już rozwinęło to należy użyć czegoś silniejszego... Podam w kolejności od najsłabiej działającego do najsilniejszego: zasolenie, riwanol, gencjana, nadmanganian... należy kuracje dobrać do stopnia zakażenia... ponieważ na fotkach niewiele widać musisz sama zadecydować na jakim etapie jest zakażenie i czego należałoby użyć...
Pozdrawiam

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: wt sty 12, 2010 11:22 pm
autor: selenewolf
No nic, niech sprawa poczeka do jutra, dziś już nie mam czasu na siedzenie w necie... Zobaczymy, jak on się jutro będzie miał. A nuż ozdrowieje po dużej ilości żywego żarcia? ;P

A tak na boku: warto mu kupić żywą ochotkę? Bo już sama nie wiem. Mówią, że mogą się przez nią przenosić choroby i należy jej unikać... Z drugiej strony myślę, że by mu pasowała - taka czerwona i żwawa... Mrożonej to nie zechce prawie na pewno. Czy jest jakiś sposób, żeby "odkazić" żywą?...

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: śr sty 13, 2010 12:45 am
autor: matka siedzi z tyłu
Ja bym z ochotki zrezygnowała. Jest tyle innych rzeczy do wyboru.
selenewolf pisze: Jedna płaska łyżeczka do herbaty na... ile litrów? ^^'
O ile dobrze pamiętam, to na 5l.

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: śr sty 13, 2010 9:06 am
autor: JPK
Hornet,
a czy przypadkiem gencjana to nie jest roztwór nadmanganianu potasu ?
O ile dobrze pamiętam, to na 5l.
Dobrze pamiętasz :wink:

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: śr sty 13, 2010 9:38 am
autor: matka siedzi z tyłu
Misquamacus pisze:czy przypadkiem gencjana to nie jest roztwór nadmanganianu potasu ?
Nie

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: śr sty 13, 2010 10:21 am
autor: JPK
No to muszę wnieść jakąś skargę na moją szkołę, bo głupoty opowiadają :P

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: śr sty 13, 2010 10:31 am
autor: Hornet
Gencjana to chlorek sześciometylo-p-rozaniliny + podłoże w którym jest rozpuszczony... :mrgreen:

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: śr sty 13, 2010 6:59 pm
autor: selenewolf
Nie będę go na razie niczym pędzlować, bo chyba stan płetw się poprawia. Nie są już podpleśniałe, znikły czerwone kropeczki. Są trochę nierówne i leciutko poszarzałe na samych końcach, ale może same się wyleczą.
Na razie będę tylko dbać o czystość wody i grzać, zobaczymy co z tego wyniknie. :)

A ochotki, zgodnie z radą, będę się wystrzegać. :)

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: śr sty 13, 2010 7:38 pm
autor: Hornet
No to trzymam kciuki... :mrgreen:

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: śr sty 13, 2010 10:45 pm
autor: Sulej
Jbc nie wiem o co mi w końcu chodziło ale chyba o Gencjanę
Jak mój rybek miał chyba pleśniawkę czy jakoś tak to go kąpałem w prawdopodobnie Gencjanie i mu przeszło ale o smarowaniu też słyszałem jednak przyznam się że trochę bym się bał że zrobie coś rybce zamocna posmaruje czy coś.
Dlatego na początek poleciłbym kompanie i nie mówię tu tylko o gencjanie tylko ogólnie że lepiej kąpać rybkę bo jeśli wyjmujemy ją z wody to jednak jest dla niej jakiś konkretny stresik.Chyba że ktoś ma super zwinne ręce i wie że sobie poradzi w krótkim czasie wtedy jak najbardziej.

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: śr sty 13, 2010 11:17 pm
autor: Dein
Bojownika jest dosyć łatwo wysmarować bez wykładania na ręcznik. Ufna rybka, więc można złapać zwykłym kubeczkiem po lodach, jogurcie, serku, w nieduże pudełeczko czy szklankę. Odlać potem wodę, żeby ciut na dnie zostało i nie wyjmując z naczynka smarować wybrane miejsca patyczkiem.
Jeśli nie jest to absolutnie konieczne, nie powinno się łapać rybek ze zmianami skórnymi czy poszarpanymi ogonami siatką, bo można pogorszyć sytuację.
W każdym razie bojowniki łapałem zawsze albo kubkiem, do którego najczęściej same wpływają, jeśli się czlek nie miota za bardzo albo ręką, czego teoretycznie nie powinno się robić, ale kończyło się zawsze lepiej, niż machanie siatką. Ale ja mam zimne ręce, chwilę trzymałem w akwarium dla ogrzania i nie wydaje mi się, żeby było szczególnym dyskomfortem dla ryby w takiej ręce siedzieć. pomijając to, że wolałyby w wodzie siedzieć. Ręką przenosiłem rybki ze zbiornika do zbiornika, zwłaszcza w przypadku tych, którym coś złego się działo. Mniej się bały ręki niż siatki i ręką trudniej zadrapać.

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: czw sty 14, 2010 4:02 pm
autor: Sulej
Widzisz dla cb to jest łatwa sprawa bo wiesz że mu nic nie zrobisz---->Masz wyczucie.
Może mi się wydaję że to takie trudne i przyszło by mi to z łatwością ale jednak mam pewne obawy co do tego i nie mógł bym się przełamać żeby go smarować patykiem czy czymś.

P.S.
dzięki za info nie wiedziałem że można smarować na mokro ale czy to przyniesie taki sam efekt czy to nie rozpłynie się w wodzie podczas smarowania i nie da takiego efektu jak kąpiel
z góry thx

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: czw sty 14, 2010 4:57 pm
autor: selenewolf
Ja zazwyczaj łapię kubkiem wszystko, co się da, unikam siatki. A bojowniki dobrze się kubeczkiem zagarnia. Łapię czasem Niebieską Rybę do takiego przezroczystego kubeczka (w którym ją kupiłam zresztą) - na czas karmienia, jak chcę jej dać kilka rozwielitek albo robaków i żeby jej inne ryby nie wyjadły, bo jest dość powolna w porównaniu z nimi - i ona już to zna, bezstresowo do tego podchodzi - najada się tam i czeka aż ją wpuszczę z powrotem do akwarium. :)

No a dziś sytuacja z nowym nabytkiem wygląda tak - płetwy lepiej, natomiast łuski na grzbiecie są lekko nastroszone. Bojownik często siedzi na dnie, w jakimś ciasnym miejscu. Właśnie jakby zbyt często. Może jest osowiały, bo nie ma roślin, a może to coś gorszego... Rozwielitki się skończyły (nie, to nie on wszystkie zjadł, również inne ryby, a część zdechła), szklarka w misce, przepłukiwana co dzień i trzymana w wodzie z akwarium ma się dobrze. Pływa u niego w akwarium kilka szklarek też. On sobie co jakiś czas jakąś capnie, ale - co mnie martwi - w ogóle nie rusza płatkowanego pokarmu. Przecież nie może jeść wciąż tych robaków. Nie będzie miał wszystkich wartości odżywczych.
I tak sobie pomyślałam - czy nie powinnam dodać mu do wody jakichś witamin? Czytałam, że się tak robi. Ale nie mam pojęcia, jakie ilości i czego najlepiej...

I co z tym nastroszeniem łusek i przesiadywaniem na dnie? Może skład wody mu się nie podoba... Czasem pływa jakoś nerwowo, wstrząsa się jakby, czy potrząsa głową - to miał od czasu gdy go kupiłam, myślałam, że to tak go odbicia w szybie denerwują, ale teraz na odbicia już mniejszą uwagę zwraca, a wstrząsać mu się zdarza.

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: czw sty 14, 2010 5:51 pm
autor: Sulej
Wiesz co może na razie spróbuj za jakimś innym pokarmem zamiast witamin
http://www.akwarium.info.pl/index.php?I ... &task=view
Ja robię tak że mieszam 3 rodzaje karm żeby rbki miały pod dostatkiem wszystkiego

Jednak jeśli się zdecydujesz na wit to tu jest fajny artykulik
http://strony.aster.pl/elem/akk/artykuly/skladniki.html
Za co jaka vit odpowiada

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: czw sty 14, 2010 7:43 pm
autor: selenewolf
Mogę spróbować mu kupić taki pokarm w granulkach, może się przekona... A jak nie, to Nieb. Ryby na pewno nie trzeba będzie specjalnie do stołu zapraszać. :mrgreen:

Re: No i kupiłam bojownika z kubeczka.

: czw sty 14, 2010 9:38 pm
autor: Dein
Sulej pisze:dzięki za info nie wiedziałem że można smarować na mokro ale czy to przyniesie taki sam efekt czy to nie rozpłynie się w wodzie podczas smarowania i nie da takiego efektu jak kąpiel
z góry thx
Kiedy się smaruje na ręczniku, też nie czeka się, aż wszystko uschnie. Co ma się spłukać, to się spłucze, ale też sporo preparatu wniknie w mikrourazy.
Ja miałem ze dwa razy przypadek, kiedy na końcach bojowniczych płetw robił się szary, puszysty nalot. Co tu dużo gadać - prędzej czy później, ze smarowaniem i bez - to co było pokryte nalotem odpadało z zapasem. Smarowanie pomagało tylko pod tym względem, że "strefa nalotu" się nie powiększała. No ale ten puszysty nalot w jednym przypadku to nie była zwykła pleśniawka, tylko początek serii i infekcji mieszanej. Nalot opanowałem, ale pojawiły się inne objawy, m.in. takie smętne zachowanie jak u rybki koleżanki, mętnienie oczek, w krańcowym stadium również zmieniony kontur ciałka. I nie pomogło już nic. Ani czysta, ciepła woda w oddzielnej kwaterze, ani baktopur. Wydawało się raczej, że każdy zabieg rybę osłabia, nie pomaga.

Jesli chodzi o rybki w takim stanie, a nie mam ręki do bojowników, więc często jakieś nieszczęścia moje ryby dopadają, mam swoje spostrzeżenia. Póki ryba nie jest w zadowalającej kondycji - bardzo na niekorzyść działa obfite karmienie. Lepiej wtedy rybkę przegłodzić, ograniczyć się do symbolicznych porcji i odciążyć tym samym brzuchol, który u bojownika delikatny jest i bywa, że się powiększa od czapy, ryba ma problemy z trawieniem i dodatkowo cierpi. Nie wiem, z czego to wynika, ale w dobrej wierze można rekonwalescenta dobić zwykłymi robaczkami.

Witaminy polecam. Masowo hodowane bojowniki z kubków to dla mnie ryby specjalnej troski, podatne na choroby, pozbawione pierwotnej odporności, byle jak odchowane. Każdy sposób, żeby taką nędzę pokrzepić, jest zasadny. Najpopularniejsze witaminy - fishtamin - najlepiej oczywiście podać z jedzeniem (najłatwiej pokropić płatki lub suche robale na lyżeczce - plyn w nie wsiąknie), ale można tez psiknąć dawkę do wody. Rybkę w słabej kondycji w ogóle można potrzymać trochę w pudełeczku z wodą zaprawioną większą od zalecanej ilością wiatmin i np. preparatu multimineral, który ma w składzie inne pożyteczne pierwiastki. Wzmacnia taka kąpiel, zwłaszcza po kuracji różnymi medykamentami.

Co do płatków - nie wiem, jakie masz, ale na te specjalne dla bojowników, wysokobiałkowe, z dodatkiem z mielonych krewetek bardzo często oraz suszonymi larwami, wszyskie moje prędzej lub później dawały się skusić. Bojownik jest w naturze larwożerny i żyje. IMO nie ma sensu go przekonywać, że płatki są debeściarskie. Nie chce, to nie.