Nie rozdaję, tylko oddaję.
Rozdawanie kojarzy się z wpychaniem dóbr komu popadnie i hurtowo.
Te kilka wyselekcjonowanych, rodowodowych Fredów, które i tak od dawna należały do Ciebie, to nie rozdawnictwo. I nie dopłaciłem! Zapłaciłem karę za ich bezprawne przetrzymywanie.
Nie da się tego policzyć na szybko. Zwróć uwagę, że najpierw zakręty są małe, a później już całkiem wielkie. I mogą wcale nie rosnąć, a później gwałtownie przyśpieszyć.
Te, które nie miały szczęścia i się do Ciebie nie przeprowadziły, (z żalu) zaczęły się bardziej obżerać i zaczęły gwałtownie przyrastać.
Jesteś taki inteligentny. Nie pomyślałem, że to przez to, że więcej siamy zostało. Myślałem, że z rozpaczy podjadały więcej, niż muszą. Najpierw nie załapały sie na przeprowadzkę, później śmierć matki
Każdy dzień to teraz 10 lat więcej na zszokowanej buzi Gienadija. Przybywa zmartwień, przybywa zmarszczek, wyostrzają się rysy twarzy, oczy robią się podkrążone...
Dzieci Gienadija, Sasze Gienadiejewicze (dobre imię, męskie, żeńskie, nijakie) kolegują się ze ślimakami. Ja po raz pierwszy paczę na ślimaki bez entuzjazmu.
Niektóre Sasze już się wyprowadziły i kosztują samodzielności. Widać już, że są podobni do tatusia.
Kulfoniaki są chyba trochę starsze. Albo i nie. Straciłem rachubę.
Mówiłem im wczoraj, że Kulfoniaki są grzeczniejsze. Żeby dać im do myślenia.
Gienadijowi zaraz powiem, że Rhino powiedział, że jest maksymalnie męski. Może jego twarz nabrzmieje z dumy i odzyska turgor. I jak mu ktoś będzie dokuczał, to powie, że kiedyś Rhino powiedział, że jest maksymalnie męski. I wszyscy ucichną i już nie będą dokuczać, tylko jak będą z kimś rozmawiać, to będą mówić, że mieszkają w jednym akwarium z Gienadijem, o którym Rhino powiedział, że jest maksymalnie męski. I będą wzbudzać zazdrość tym, kogo mają za sąsiada.
Leśku. Jak ryba jest fotogeniczna i maksymalnie męska, umiejętności fotografa, a nawet rodzaj sprzętu, jakim dysponuje, schodzą na plan dalszy.
Ale przyznam, że jestem bardzo zadowolony z tego, jak wyszedł widelec. To mój ulubiony. Porsze wśród sztućców.
Dein pisze:Leśku. Jak ryba jest fotogeniczna i maksymalnie męska, umiejętności fotografa, a nawet rodzaj sprzętu, jakim dysponuje, schodzą na plan dalszy.
Zasmuciłeś mnie...
Miałem nadzieję, że moje zdjęcia nie wychodzą tak ładnie, bo ja mam kaprawe oko i kiepski sprzęt.
A tu się okazuje, że moje ryby nie są wystarczająco fotogeniczne ani męskie.
To nie jest ich wina. Ani Twoja. Czasami nawet bardzo ładne osoby źle wychodzą na zdjęciach i nie potrafią pozować.
Zdjęcia zawsze trochę przekłamują rzeczywistość. Np. Gienadij w rzeczywistości jest o wiele mniejszy niż na zdjęciach!!!
Nie jestem pewien, czy Bojko to mąż czy też końkubent. Panoszy się już w każdem razie. Wdowy nie mają nic do powiedzenia na żaden temat.
Na szczęście nie postanowili powtórzyć wyczynów Gienadija. Życie w tym akwarium stałoby się trudne do zniesienia, gdyby terror panował nie tylko na dole, ale i wszędzie indziej.
<3
DANKE!
Oni dobrze i cierpliwie pozują. Nie złapałem, jak mu trójka Sasz centralnie na czole siedziała, ale to dlatego, że kiron za blisko podpłynął i trzeba go było pogonić.
asheka pisze:Gieniuś zawsze miał taką pofałdowaną twarz, czy w trakcie zastygnięcia mu się zmarszczyła?
Nie wiem, czy ryba może być odwodniona. Ale on wygląda na odwodnionego. I schudł. Wyrostki mu się wydłużyły i morda się bardziej pomarszczyła.
Widać zwłaszcza, kiedy się złości, że jest suchy i nie ma tłuszczu na twarzy. Samica to przy nim kulka (oby od jedzenia).
On ma pastylkę centymetr przed nosem. Tam gdzie największy tłum jego dzieci.
Codziennie dawałem mu pastylkę pod nosek. Czasami ogóreczka. Ogóreczka jadł systemem "dwa gryzy i odwrót". Czyli mało i w nerwowej atmosferze. Pastylki jadł, póki dzieci były maleńkie. Od 5 dni praktycznie nie je, tylko pilnuje, żeby dzieciom nikt nie zabrał, a chętnych jest wielu i bardzo wulgarnie zachowujących się.
Ciężkie 2 tygodnie.
To trochę niesprawiedliwe, że rodzice nie dzielą się obowiązkami.
Ciężkie dwa tygodnie, ale Saszki wyszły pierwsza klasa i trzeba mieć nadzieję, że tata jest dumny i mu to odrobinę pomaga przetrwać trudy przymusowej diety.
Genialne zdjęcia i zacna propozycja. Jednak muszę odmówić sobie tego zaszczytu. Zaraz by się w domu podniosły głosy moich i tymczasowo-moich gąb do wyżywienia, że ja tu sobie sponsoring uprawiam, a oni by chcieli siakąstam karmę, bo te trzy nowe, to już be. Życie jest ciężkie, wie o tym cos Gien, wiem i ja.
Już sama perspektywa, że byłam o włos od współposiadania takiego akwarium, cieszy mnie niezmiernie.
Matka, Nadjeżda, jest szalona od początku. Nie zdążyłem zrobić jej aklimatyzacji, bo po kilku minutach uciekła z worka.
Ojciec chociaż stateczny i uporządkowany, chociaż zapychanie panny do donicy wyglądało drastycznie.
W takiem razie mówi się trudno, Sępolio. Może po świętach, jak już kupisz wszystkim prezenty i jeszcze coś zostanie.
Kiedy po raz pierwszy miałam okazję oglądać zaloty zbrojników, byłam pewna, że to walka. Bałam się, że chcą się zabić na śmierć. Zwłaszcza, że byłam przekonana, że to dwóch panów.