Strona 2 z 2

Eutanazja

: pn gru 16, 2013 10:52 pm
autor: kloner11

Ostatni post z poprzedniej strony:

Ja wbijam ostrze w łeb między oczy, z racji takiej, że preferuje rybkę smażoną w całości.

Eutanazja

: pn gru 16, 2013 11:06 pm
autor: Lech-u
kloner11 pisze:Ja wbijam ostrze w łeb między oczy,
O kurczę: to dyskowca (paletki) być tak nie załatwił. Nóż by się ześliznął po "rancie".

Eutanazja

: pn gru 16, 2013 11:30 pm
autor: kloner11
Ja nie dam rady? Jak to pisałem moje dyski dziwnie posmutniały :D "Kororowe" rybki z akwarium mroziłem, ale już od długiego czasu na szczęście, odpukać na żadnym stworzeniu nie musiałem przeprowadzać "eutanazji".

Eutanazja

: pn gru 16, 2013 11:36 pm
autor: Przemo_K
kloner11 pisze:"Kororowe" rybki z akwarium mroziłem
Zamrożenie
Metoda polega na włożeniu ryby do naczynia (np.słoika) i umieszczenie do w zamrażarce. Zdaniem wielu, zwłaszcza młodych i niedoświadczonych akwarystów najbardziej humanitarna metoda.
Niestety zastosowanie zamrażalnika powoduje męczarnie dla zwierzęcia. Zamarzająca woda wychładza najpierw rybę. Następnie formujące się kryształki lodu rozdzierają każdą komórkę ciała ryby.
Śmierć następuje w okropnych męczarniach dla zwierzęcia. Dodatkowo proces trwa dość długo co powoduje przedłużającą się agonię w cierpieniach. Metoda niepolecana w przypadku jakiegokolwiek zwierzęcia.

Eutanazja

: wt gru 17, 2013 1:56 am
autor: Stefan
Ponieważ ryby są zmiennocieplne to ich metabolizm spada wraz ze spadkiem temperatury wody. Jednak zanim woda zacznie zamarzać, tętno, przewodnictwo nerwowe i cały metabolizm ustaje całkowicie. Mózg nie odbiera wówczas bodźców.

Eutanazja

: wt gru 17, 2013 8:21 am
autor: Lech-u
Przemo_K pisze:Śmierć następuje w okropnych męczarniach dla zwierzęcia. Dodatkowo proces trwa dość długo co powoduje przedłużającą się agonię w cierpieniach. Metoda niepolecana w przypadku jakiegokolwiek zwierzęcia.
Jeśli już miałbym zamrażać rybę, to wybrałbym ciekły azot. Jednak (prawdopodobnie) 99,9% naszych forumowiczów nie ma dostępu do ciekłego azotu więc odpada z powszechnego użycia.

Ale w przypadku ciekłego azotu śmierć następuje w ułamku sekundy.

W innych przypadkach polecam ostry, ciężki nóż.

Eutanazja

: wt gru 17, 2013 11:32 am
autor: Christo
Mnie metoda "wędkarska" (ogłuszenie) wydaję się najlepsza. Równie szybka, a jednak nie jest to rżnięcie na żywca. Co do zamrażania, to nie znam się na tym od strony naukowej, ale intuicja podpowiada mi, że jest to humanitarne, ale.... dla akwarysty, bo aktywnie w tym nie uczestniczy. Na szczęście od kiedy normalnie prowadzę swoje bańki, taka wiedza nie jest mi potrzebna. :)

Eutanazja

: wt gru 17, 2013 11:45 am
autor: Akwamaniak.pl
A tak w ogóle o uśmiercaniu jakich ryb dyskusja ? Bo trochę inaczej to będzie wyglądać w przypadku neona, którego można spokojnie zgnieść w palcach, a inaczej w przypadku np. dorosłego ziemiojada.

Eutanazja

: wt gru 17, 2013 11:47 am
autor: Drottnar
Akwamaniak.pl pisze:w przypadku neona, którego można spokojnie zgnieść w palcach
Serio tak robisz???

Eutanazja

: wt gru 17, 2013 1:23 pm
autor: Lech-u
Akwamaniak.pl pisze: Akwamaniak.pl napisał(a):w przypadku neona, którego można spokojnie zgnieść w palcach
Drottnar pisze:Serio tak robisz???

Ja bym się bał, że mi wystrzeli spomiędzy palców jak pestka od czereśni. Możliwe, że w takiej sytuacji neon pobiłby rekord Guinnessa w lotach neonów na odległość.

Re: Eutanazja

: wt gru 17, 2013 2:39 pm
autor: Akwamaniak.pl
Drottnar pisze:
Akwamaniak.pl pisze:w przypadku neona, którego można spokojnie zgnieść w palcach
Serio tak robisz???
Ja w ogóle nie uśmiercam ryb bo nie mam takiej potrzeby. Ale po prawdzie humanitarniej jest zgnieść głowę neona w palcach niż wsadzać go do zamrażalki.

Re: Eutanazja

: wt gru 17, 2013 6:12 pm
autor: Jurgen
Drottnar pisze:
Akwamaniak.pl pisze:w przypadku neona, którego można spokojnie zgnieść w palcach
Serio tak robisz???
Czyli wychodzi:
"Serio, serio osle" :wink:

Eutanazja

: ndz gru 22, 2013 9:02 pm
autor: Lech-u
Akwamaniak.pl pisze:Ale po prawdzie humanitarniej jest zgnieść głowę neona w palcach niż wsadzać go do zamrażalki.
W pełni popieram (no może za wyjątkiem "zamrażalki" - wolę "zamrażarki")

Wiecie co ostatnio słyszałem od koleżanki z pracy? Oczywiście a propos eutanazji. Jak rybka zaczyna być "nie halo" to ją łowi i od razu do kibla. "Najhumanitarniejszy" sposób pozbycia się problemu. Oczywiście z punktu widzenia właściciela ryby.
Nie polecam tego sposobu. Owszem, właściciel ma problem z bani, ale ryba na pewno jeszcze przez trochę żyje w warunkach "gównianych" (co tu dużo mówić?).

Eutanazja

: pt gru 27, 2013 8:38 pm
autor: silver007
Generalnie problem z uśmierceniem chorej ryby mają zazwyczaj tylko osoby o psychice delikatnej niczym papier Regina i to chyba dla nich ta dyskusja. Tego typu temat przewija się na każdym możliwym forum akwarystycznym i pomysłów pojawiających się w tej kwestii nie powstydziłby się często zaprawiony w bojach assasyn. Zamrażania, usypiania, tabletki uspokajające, pół litra wódki Starogardzkiej, dwie krople olejku od starego szamana itp. itd. (O spuszczaniu rybek w klozecie nie będę się wypowiadał, bo liczę, że forum nie czytają osoby głupsze od liżącego się po gonadach pawiana...). W każdym razie, często na temat skuteczności danej chemiczno-magicznej metody nie możemy niczego powiedzieć, bo po prostu nie jesteśmy w stanie stwierdzić wpływu danych specyfików na rybi organizm i tego czy ryba nie cierpi po kąpieli w nich niczym Azja Tuhajbejowicz nasadzany na dębowy pal albo mój pies Kajtek, po tym jak zjadł paczkę Stoperanu wraz z opakowaniem...
Tak więc podsumowując, jedyne fizycznie bezbolesne baju-baj dla biednej rybci to przerwanie ostrym narzędziem rdzenia kręgowego, czyli między innymi wspomniana dekapitacja. Jedno cięcie i po bólu - zarówno dla ryby jak i dla Rzeźnika z zatoki pielęgnic.
Co do ogłuszania, owszem tak czasem się robi, ale w przypadku ryb dużych (15 cm+) bo wtedy zamiast cięcia trzeba raczej ostrzem uderzać, a to już nieco wyższa szkoła jazdy i przy rybie rzucającej się na stole może być problematyczne.
Ogłuszanie najlepiej wykonać łapiąc przez szmatkę rybę za ogon i uderzając głową (rybią, nie własną) o krawędź twardej powierzchni. W przypadku ryb akwariowych, raczej ogłuszanie odradzam jeśli osoba nie ma wędkarskich szlifów. Rybę trzeba pewnie chwycić a większość osób zapewne nigdy tego nie robiło (jedzenie ręką filetów śledziowych się nie liczy). Następnie trzeba uderzyć z na tyle dobrym wyczuciem by rybę otumanić, ale przy okazji nie rozbryzgać jej mózgu na najbliższej ścianie, bo taki art-modern nie każdy może potem dobrze odbierać... Tak więc laikom w temacie machania żywym zwierzem zdecydowanie nie polecam. Warto też wiedzieć, że większość ogłuszeń niewielkich ryb kończy się dla nich śmiercią jednak po ogłuszeniu KONIECZNE jest dokończenie dzieła nożem - w innym wypadku może nas zaskoczyć rybia wielkanoc - a tego przecież nie chcemy.
Kończąc już ten przydługi wywód - zabijanie ryb to nic przyjemnego, ale czasami niestety konieczność. Dlatego należy to traktować jako naturalny proces i czyn miłosierdzia (bo ryb akwariowych nie zabija się bez powodu) niż wielkie wydarzenie po którym należy urządzić pogrzeb w ogródku śpiewając podczas procesji Dumkę na dwa serca. Natomiast sam akt dekapitacji jako konieczne działanie - niemożliwe do zastąpienia inną metodą.

Eutanazja

: pt gru 27, 2013 11:14 pm
autor: Lech-u
Sumując:
Dekapitacja jest OK.
Inne metody nie przynoszą tak spektakularnego efektu w tak krótkim czasie.

Poza tym ryba bez głowy bardziej nadaje się do sushi (nigdy nie widziałem sushi z rybą z głową). To dla tych, co chcą do końca rozkoszować się swoim pupilkiem (oceniam, że to ok. 0,5% społeczności, czyli na naszym forum jest ok. 12 osób, które w ten sposób postąpią).

Aha. Po dekapitacji ryba się także świetnie nadaje jako karma dla kota. Mój kot uwielbia akty łaski i nie gardzi częścią z ogonem jak i rzeczoną głową.

Re: Eutanazja

: pt gru 27, 2013 11:42 pm
autor: Dein
silver007 pisze:Dlatego należy to traktować jako naturalny proces i czyn miłosierdzia (bo ryb akwariowych nie zabija się bez powodu) niż wielkie wydarzenie po którym należy urządzić pogrzeb w ogródku śpiewając podczas procesji Dumkę na dwa serca.
Proszę wybaczyć, ale to się nie wyklucza!
Owszem - to naturalny proces i moralny obowiązek w niejednym przypadku, ale także wielkie wydarzenie i można zaśpiewać przy okazji jakieś gorzkie żale, powiedzieć parę dobrych słów o rybie, a następnie złożyć ją w sarkofagu, jeśli się nadaje.

Eutanazja

: sob gru 28, 2013 4:00 pm
autor: silver007
Dein, pozwolę się z Tobą nie zgodzić!
Gorzkie żale (udowodnione naukowo) osłabiają kondycję psycho-fizyczną osoby gorzkożalującej! A chodzi w całym procesie o wyzbycie się wszelkich odruchów żalu i rozpaczy. A to dlatego, że nigdy nie wiadomo czy procesu nie przyjdzie powtórzyć na innym osobniku. I w takiej chwili próby, delikwent z klingą w dłoni jeszcze gotów spojrzeć na półkę, gdzie między telewizorem a porcelaną po babci, stoi maciupeńki sarkofag ze zdjęciem rybci, której to poprzednio zjadł głowę kot Lecha i z braku laku sam ogon w środku został. I tak spojrzy Pan owy i tak wspomni na te gorzkie łzy wylewane, na to mój sokole chmurnooki śpiewane, na chwilę gdy nóż świsnął w powietrzu i blask ostrza czyhającego Leszkowego kota oślepił... I co? I gotów się załamać, klingę odłożyć i rybę na cierpienia skazać. Dlaczego? Dlatego że nie wyzbył się ludzkiego odruchu żalu i boleści... Dlatego, że w sarkofagu rybę umieścił!

Eutanazja

: sob gru 28, 2013 10:21 pm
autor: Dein
Drogi Panie. Od lat posiadam posrebrzany sarkofag zbiorowy. Piękny, z delfinami, przywieziony z Władysławowa. Sentymentalna dusza każe mi pochylić się nad każdym truchłem i pożegnać odchodzącą istotę chociaż słowem "żegnaj", a zdarza mi się także nucić piosenkę czasem smutną, czasem pogodną. Nie czuję się temi ceremoniami w żaden sposób osłabiony, wprost przeciwnie. Za każdym razem gdy składam w sarkofagu zmarłą rybkę, rzucam okiem na mumie jej poprzedników i wspominam ich pozytywnie. Jak się bawili, jak ślicznie pływali za jedzonkiem, jak mnie smyrali w palca. No i zawsze obowiązkowo przypominam sobie jak Pan Otos przyczepił się pyszczkiem do szmatki, kiedy wycierałem kurz pod szafką i tym samym zdradził miejsce swojego pobytu, którego nie mogłem ustalić wcześniej przez około 2 tygodnie.
Sarkofag to ostatni wyraz szacunku. Szybki mord, pomimo braku skłonności morderczych, to przedostatni wyraz szacunku, przed którym mimo gorzkich żali się nie uchylam.
To tak zwane oswajanie śmierci. Oswajanie śmierci nie osłabia. Czasami nawet podnosi na duchu.

Eutanazja

: ndz gru 29, 2013 4:12 pm
autor: silver007
Szanowny Deinie, winszuję wspaniałego zakupu, zaiste Władysłałowo, tuż obok Ustki, to miejsce słynące z tekiegoż typu suwenirów. Gratuluję też psychicznej siły, zważ jednak, że próbuję tutaj propagować ciężki czyn wśród ludzi psychiki słabej. Dla nich ten sarkofag, a często nawet choćby i najdrobniejsze wspomnienie tego jak pamięci świętej rybcia wśród Nurzańca odnóg pływała szukając wrzuconej Ochotki, może być nie do zniesienia. Bo ten który Ochotkę wrzucał, potem... ach, sami wiecie...
Dlatego mimo wszystko sugeruję szybki akt i wyzbycie się wszelkich uczuć żałobnych. Nie z braku szacunku dla odchodzących, ale w trosce o tych, co pozostali.

Eutanazja

: ndz gru 29, 2013 4:59 pm
autor: Dein
Mimo wszystko dostrzegam pewną sprzeczność w Twoich wskazówkach dla początkujących oprawców. Czy ten, kto pozbędzie się uczuć ludzkich na czas zadawania śmierci, nie uzna nieczułości za naturalny i komfortowy stan i będzie w przyszłości na tyle wrażliwy, by uznać, że chora ryba bardzo cierpi i coś należy z tem zrobić? Skoro nie jest godnym refleksji akt własnoręcznego odesłania ryby w zaświaty, nie zaczniemy w ten sam sposób postrzegać i cierpienia zwierzęcia? Cierpi, no to trudno, niech sobie cierpi dalej, lepiej się nie zagłębiajmy, bo się załamiemy.
Bądźmy wrażliwi i bądźmy nieczuli jednocześnie?
Pragnę zauważyć, że zimny mord wchodzi w krew. Stać się może rutyną i najłatwiej oraz najszybciej (czasami aż za szybko) do głowy przychodzącym rozwiązaniem. Zaczynamy zadawać śmierć niemal bezrefleksyjnie, liżemy publicznie zakrwawione noże i przechwalamy się, jacy my twardzi i niewzruszeni. Zupełnie inaczej, niż kiedy czeka nas malutka chociaż ceremonia - łącznik między etapem czyjejś obecności i stanem niebytu. Nie można się jednocześnie w jakimś temacie uczulić i znieczulić, niezależnie od pokładów siły psychicznej. Lepiej z nieudawaną troską dostrzec, że pora zabić, a potem się tej troski konsekwentnie trzymać, nie udawać Kupy Rozpruwacza, który nic nie czuje i nie ma nic do powiedzenia ani zaśpiewania.

Eutanazja

: ndz gru 29, 2013 8:36 pm
autor: silver007
Drogi Deinie, nie traćmy istoty problemu. W całej debacie nie klucz w tym by ludzi na śmierć uwrażliwić, by wskazać błądzącym potencjalne możliwości pochówku i repertuar śpiewów żałobnych, ale by wskazać drogę, która pomoże w tej ciężkiej chwili. Choćby za pierwszym razem - bo pierwszy ciężki niczym kamień Syzyfowy.
Argumentujesz, że nieczułość zostanie uznana za stan naturalny i komfortowy. Równie dobrze możnaby rzec, że od pochówku podejście zmieni się na zbyt sentymentalne i tkliwe i gdy przyjdzie za nóż złapać po raz wtóry, owy mistrz ceremonii gotów będzie miłością i wzruszeniem do zwierzaka zaślepiony ratować go, gdy nadziei nie ma już żadnej i tym samym agonię jego przedłużać. Każdy kij ma dwa końce. Ja swe porady kieruję do owieczek najbardziej płochliwych - tych, które szukają roztworów chemicznych, zaklęć i uroków, po to by zarówno rybce, jak i sobie, krwi oszczędzić. Ja mówię - dekapitacja jedyną drogą. A ten kto nóż podnosi musi być twardy. Taka ma opinia. Zabić i zapomnieć. Zapomnieć nie o odchodzącym lecz o samym akcie. Ciało które pozostaje już nie jest ważne. Wspomnienia o rybie w nas pozostają i nie martw się o to, ich się nie wyzbędziemy mimo braku pochówku, bowiem wystarczy czasem spojrzeć na liść Żabienicy, by wspomnieć jak uginał się pod ciężarem Ikry z której nowe życie powstało. Czy Tobie szmatka, Pana Otoska nie przypomina? Dlatego żaden sarkofag i żadne śpiewy nie są ku pamięci potrzebne. A szacunek? Szacunek okazujmy rybie za życia, nie po śmierci.
Pytasz czy możemy być wrażliwi i nieczuli jednocześnie? Możemy, lecz trzeba znać i zarysować w sobie granicę. Niczym Wołodyjowski, który gorliwie miłość kobiecie swej wyznawał, a za dni kilka pogrzebał swą duszę i ciało pod murami zamku na wieść, że ten poddać mu kazano. Co ważniejsze? Miłość do kobiety czy do honoru rycerskiego? Czy ginąc w imię swoje nie okazał się jej być niewierny? Ktoś rzeknie - tak. Zostawił ją przecie owdowiałą, kiedy żyć mógł. Jakże więc ją kochał? Ale znamy Wołodyjowskiego, wiemy że samolubnym nie był. I wiemy że kochał. Życie to sztuka wyboru, łączenia nieraz skrajnych emocji. Można zabić kochając. Być wrażliwym na miłość i nieczułym na śmierć, kiedy ta konieczna. Żyjemy dalej, nie patrzymy zanadto wstecz, spoglądajmy ponad groby zamiast w nie.

Eutanazja

: ndz gru 29, 2013 10:31 pm
autor: Dein
Może ja jestem taki więcej Hassling Ketling of Elgin niż Wołodyjowski, ale przyznam, że miałoby to sens - naśladować Baśkę i maskując rozpacz głównie przed samym sobą, powtarzać pod nosem "nic to, ... (w miejsce kropek wstawić własne imię)". I obowiązkowo dla dodania animuszu obejrzeć przed egzekucją mocarną szarżę husarii.

A szmatę po Otiku oczywiście przechowuję w relikwiarzu przez wzgląd na jej wartość sentymentalną. Pamięć mam krótką i niedokładną. Pomagam sobie jak mogę. Wspomnienia czynią człowieka człowiekiem i gdyby ktoś kiedyś postanowił sprawdzić, czy przypadkiem nie jestem marnym replikantem, gdyby w decydującej chwili testu pamięć mnie zawiodła, mogę spojrzeć na te przedmioty magiczne - na sarkofag, na szmatkę i obrazy z przeszłości naraz widzę namacalne i jasne. Nawijam historię o Otiku, jakby wydarzyła się zaledwie wczoraj i szanowna komisja nie śmie wątpić w moje człowieczeństwo. Pytają mnie dalej - "co żeś czuł człowieku lub maszyno, gdyś rybom swoim głowy z karków strącał?", a ja na to swobodnie i zgodnie z prawdą, że uczucia sprzeczne mną targały, ale znalazłem czas i zuchwałość, by odprowadzić skazańców w ostatnią drogę pieśnią taką i owaką. Ostatni hymn po to, by uciszyć smętne pojękiwania własnej duszy i cichutkie, agonalne plaskania rybich ogonków o deskę. I odwaga, i niepokój, i jakże ludzka obawa, że śmierć zadając, oto stajemy z nią twarzą w twarz i spoglądamy jej wyzywająco w czarne dziury oczu. Szanowna komisja wstaje wtedy i wydaje wyrok jednogłośnie: to nie maszyna! Dein jest człowiekiem!
Nie powstrzymuj ludzi przed śpiewem żałobnym. Rytuały, a zwłaszcza śpiew, dają poczucie sensu i bezpieczeństwa w najtrudniejszych momentach. Nawet słabiutkim ludziom.

Eutanazja

: pt mar 21, 2014 10:08 pm
autor: Miro
Chyba każdy akwarysta spotkał się z tym że jego rybka zachorowała nie uleczalnie ?! I co wtedy,siatka i kibel ? Czytałem że żeby rozstać się humanitarnie z rybką można do wody dolać olejek gożdżkowy lub wstawić ją do lodówki i poczekać aż "uśnie".Na pewno nie należy wypuszczać jej do jeziora czy rzeki . Czy znacie może jakiś inny sposób pozbywania się chorej rybki ?

Eutanazja

: pt mar 21, 2014 10:22 pm
autor: pkucaba
miro, połączyłem wątki.
PW

Na prośbę Rhino przeczyściłem posty.

Re: Eutanazja

: pt mar 21, 2014 10:33 pm
autor: shadowrider
miro pisze:Czy znacie może jakiś inny sposób pozbywania się chorej rybki ?
Można dać rakowi do recyklingu. Zostaje tylko czaszka i kręgosłup. Moje raki tak zajmują się rybami które do snu układają się na dnie [danio].

Eutanazja

: pt mar 21, 2014 10:54 pm
autor: Lech-u
shadowrider pisze:Moje raki tak zajmują się rybami które do snu układają się na dnie
To nie eutanazja tylko zabójstwo.

Re: Eutanazja

: pt mar 21, 2014 11:24 pm
autor: shadowrider
Lech-u pisze:
shadowrider pisze:Moje raki tak zajmują się rybami które do snu układają się na dnie
To nie eutanazja tylko zabójstwo.
Też im to mówię ale one twierdzą, że eutanazja to pozbawianie życia istoty, gdy ona wyda jednoznaczne oświadczenie woli, że nie chce by podtrzymywano jej życie poprzez uporczywą i nieskuteczną terapię. I jeśli człowiek nie musi mieć takiego oświadczenia, żeby wsadzić rybę do lodówki, to one też nie muszą.

Eutanazja

: sob mar 22, 2014 12:04 am
autor: Lech-u
shadowrider pisze:Też im to mówię ale one twierdzą, że eutanazja to pozbawianie życia istoty, gdy ona wyda jednoznaczne oświadczenie woli, że nie chce by podtrzymywano jej życie poprzez uporczywą i nieskuteczną terapię. I jeśli człowiek nie musi mieć takiego oświadczenia, żeby wsadzić rybę do lodówki, to one też nie muszą.
W sumie, natura wie co robi...
Tylko czy te raczki żyją w naturze z takimi "osiołkami" jak śpiące danio?

Eutanazja

: sob mar 22, 2014 12:05 pm
autor: Miro
shadowrider pisze:Można dać rakowi do recyklingu. Zostaje tylko czaszka i kręgosłup. Moje raki tak zajmują się rybami które do snu układają się na dnie [danio].
Eutanazja znaczy "dobra śmierć " . A w tym przykładzie tego chyba nie ma.

Eutanazja

: sob mar 22, 2014 12:21 pm
autor: lila
Ja walnęłabym w łeb raz a skutecznie i po rybie zamiast ją zamrażać, ona wtedy cierpi niesamowicie to tak jakby ktoś nas wsadził do zamrażarki powolna i bolesna śmierć w wyniku wychłodzenia organizmu :(