Nie jest to tak, że jak jedna roślina z rodziny Bacopa nie dała rady, to prawdopodobieństwo przyjęcia się innej jest mniejsza niż w przypadku rośliny z innej rodzinki ?
Zakręciłam - chodzi mi o to, że czy jeśli moja bacopa nie dała rady, to jak wezmę bacopę np. monnieri jest duże prawdopodobieństwo, że ona się u mnie w baniaku nie przyjmie. Czy to prawdopodobieństwo jest większe niż gdybym wybrała inną roślinkę ? Wiem, że to graniczy z wróżeniem z fusów i lepiej na to pytanie odpowie mi wróż Maciej. Niemniej da się to jakoś przewidzieć ?
Rrrrogaty pisze: ↑wt sty 27, 2015 5:16 pmmożesz zostawić łodygę pływającą w toni wodnej na parę dni i powinna sama zacząć wypuszczać korzonki z któregoś międzywęźla.
dbaj o ostrość cięcia lub uszczypywania. Im mniej miażdżysz tym lepiej.
Ostre cięcie łodygi wynika z jakiejś nauki, wiedzy, czy z popularnego poglądu? Serio pytam. Czasem wkładam rękę na szybko i coś chcę poprawić bez wracania po nożyczki. Pamiętam, że mama czy babcia rozgniatały końce łodyg kwiatów, żeby lepiej/dłużej się trzymały w wazonie, inni z kolei (kwiaciarnia?) zalecali cięcie na ukos .
-----
Moja ukochana zupcia (w kolejności dodawania uczestników):
otoski, kiryski, krewetki, ślimaki, neonki, gurami, molinezje, mieczyki, bocje (a widział ją kto od czasu wpuszczenia??).