Trochę czasu minęło, trochę wody w kranie upłynęło
od startu 2 lata. Nawożenie solami, trochę z wyliczeniem, trochę na oko.
Po drodze była przygoda z glonami jak wata w trawniku ale w miarę szybko opanowane, tylko trawnika nie ma tak się dziadostwo trzymało mocno
Zmieniłam trochę podmianki, nie 1/3 a teraz ok 1/4 raz w tygodniu. Wychodzą mi dwie duże bańki z czego jedna idzie RO a druga z kranu.
Trochę zdjęć z ostatniego roku.
Dodano do tego postu po 13 minutach 42 sekundach
Wszystko pięknie rosło aż do niedawna. Od ponad pół roku nic nie zmieniłam, na ciepło też nie mogę zwalić bo klima chodzi. Sytuacja wygląda tak, że rośliny zanikają, jakby karłowacieją. Hydrocotyla japan i Hygrophila pinnatifida znikła całkiem. Ammania ledwo zipie, rotudnifolia indica też, proserpinaca i pogestemon też marnie.
Nie ma też nowych rybek, które mogłyby się okazać żarłoczne.
Nawet mech christmass, który u znajomych w różnych warunkach widziałam u mnie znikł. Nomalnie jak by usechł. został szkielet taki suchy, sztywny i ciemnozielony.
Dodano do tego postu po 4 minutach 52 sekundach
I teraz mam takie dwa przemyślenia:
1. podłoże już nie daje rady po 2 latach albo coś wywala z siebie złego, wymiana?
2. złe podmiany wody. Teoretycznie przy solach powinno być 50% raz w tygodniu a u mnie jest 25 % robione. Moe coś się złego skumulowało?
Zastanawiam się nad nawozami zbilansowanymi płynnymi, może AZOO. Ale tam przy niektórych też jest opis o zaleceniach podmiany wody aż 50%
Wolałabym pozostać przy 25%, logistycznie mi łatwiej i wtedy mam pól na pół z RO wygodnie. Mieszam bo w kranie mam katastrofę, woda mega twarda i bardzo wysokie pH.
Szkoda mi tego baniaczka,macie moi drodzy jakiś pomysł, którą drogą iść?