Wiem, że to już oklepany temat, ale stwierdziłem, ze muszę w końcu zapytać kogoś doświadczonego o radę.
Otóż jestem posiadaczem małego akwarium 30l, które niejako odziedziczyłem po kimś i postanowiłem się nim zaopiekować nie mając wcale doświadczenia z akwarystyką. Od tego czasu jednak spędziłem bardzo wiele czasu na zagłębianie się w tym temacie.
Teraz konkrety :
- w akwarium pływa 5 Endlerków i 3 Amano
- zalane jakiś rok temu
- oświetlenie to bodajże Aquael Leddy Tube Day/Night 7W
- filtr to Aquael Fan Mini Plus
- podłoże jałowe żwirek i piasek
- roślinność hmm, różnie aktualnie chyba nadwódka, ale o tym dalej
No wiec oczywiście mam problem z glonami w zbiorniku. Jestem świadom problemów z równowagą biologiczną jakie sprawia tak małe akwarium, ale jakoś nie mogę się pogodzić, że mimo moich usilnych starań ciągle tę walkę przegrywam. Oczywiście podmieniam wodę co tydzień - jakieś 30%40%, odmulam dno, a rybek nie przekarmiam, dostają małą ilość pokarmu raz dziennie i w zupełności są z tego zadowolone. Świecę 7 godzin dziennie. Niestety mimo to szyby jak i wszystkie powierzchnie w akwarium są regularnie pokryte zielonymi glonami. Oczywiście wiem, że przydałaby mi się duża obsada roślinna, ale tutaj jest problem. Każda roślina jaką próbuję umieść w zbiorniku bardzo szybko marnieje i sama pokrywa się glonami, a w konsekwencji tego umiera i gnije. No i tutaj mam największy problem - nie wiem jak przerwać tę błędne koło. Od czasu do czasu nawożę akwarium płynnym nawozem (moze tutaj popełniam jakiś błąd).
Zapytacie o parametry wody? No więc nie znam ich i tutaj zbliżamy się do sedna tematu. Kiedyś probowałem robić testy, kupiłem paski Tetry bodajże te 6w1. Przy wielu badaniach zawsze pokazywały, że wszystko jest okej. Teraz już doczytałem, że testy paskowe nie są wiele warte ze względu na ich wiarygodność. Lepszym rozwiązaniem będą pojedyncze testy kropelkowe. No i teraz pytanie do Was. Czy w moim przypadku jest sens bawić się w te testy? Poczytałem trochę w internecie, stworzyłem sobie listę podstawowych testów które powinienem zakupić i wyszło mi już jakieś 200zł. Nie ukrywam, że całe moje akwarium w obecnym stanie jest mniej warte, więc mocno zastanawiam się nad ich kupnem.
Nie chcę pozbywać się tego akwarium, bo mam do niego duży sentyment, a jestem też osobą która nie lubi się poddawać. Bakcyla akwarystyki już połknąlem i wszystko co z nią związane sprawia mi dużą radość, tylko niestety moje efekty są mierne. Poza tym na większy zbiornik nie mam miejsca. Ciągle mam nadzieję, że jeżeli mocno się postaram i będę na bieżąco monitorować i korygować parametry wody to uda mi się stworzyć z tego co mam jakiś ładny i zadbany zbiornik. Jak uważacie, ma to sens? Warto zacząć bawić się w testy wody, czy to nie tędy droga? Może po prostu w ciemno zainwestować w masę roślin żeby pożerały mi te nadmiary azotu? Nie chcę się jednak ponownie sparzyć jeśli po kilku tygodniach wszystkie roślinki znowu mi padną.
Byłbym wdzięczny za jakieś porady i zrozumienie. Jestem w pełni świadom problemów jakie sprawia mały zbiornik, ale jednak jestem zdeterminowany żeby w końcu wyjsć z nim na prostą.
