Mieści się w kostce o wymiarach 120x40x40 cm.
Podłoże jałowe, pod spodem substrat, kulki gliniano-torfowe.
Za oświetlenie odpowiadają trzy świetlówki (54W) oraz lampa led (oświetlenie nocne).
Filtruje dzielnie, choć nieco za głośno, eheim 2226 ze standardowym wypełnieniem.
Dwutlenek węgla podawany z butli rozbija na bąbelki zwykła lipowa kostka.
Zewnętrzny reaktor od kilku tygodni stoi obok akwarium i patrzy na mnie z wyrzutem, ale nie ulegam presji.
Flora... to poletko doświadczalne i łatwiej byłoby mi powiedzieć, czego tam nie ma.
Choć za to też nie mogę zagwarantować. Ciągle znajduję jakieś zaplątane niespodzianki.
Z całą pewnością nie dam rady wymienić wszystkiego, choćby z tego powodu, że nie znam nazw części zielska.
Zatem to, co znam i pamiętam:
- lotos czerwony;
- limnophila aquatica;
- heteranthera zosterifolia;
- hygrophila corymbosa;
- rotala macrandra;
- rotala indica;
- micranthemum umbrosum;
- lagenandra meeboldii;
- microsorium windelov;
- anubias nana;
- echinodorus Red Devil;
- i inne.
Fauna:
- dwie dorosłe molinezje i kilkanaście młodziutkich;
- pięć kosiarek;
- siedem młodych bocji wspaniałych (w planach mam znacznie większe lokum dla nich);
- sześć przygarniętych simulansów, zupełnie nie pasujących do koncepcji. Mimo tego zamierzam powiększyć stadko;
- dwa L-183- również nie pasujące. Za żadne skarby nie oddam;
- cała masa krewetek kundelków i kilka amano.
Nie miałam ambicji stworzenia akwarium biotopowego.
Mam świadomość panującego chaosu.
Staram się stworzyć zwierzakom możliwie dobre warunki i przekonać się na własnej skórze jak sobie radzić z roślinami.
Przecież w akwarystyce ważna jest cierpliwość. Musi być cierpliwy... ten reaktor...
.
