Po kolei... Szkło 60x35x45cm (94,5l). Światło 3x24W T5 z odbłyśnikami (2x6500K, 1x8500k) świecone 9h dziennie.
Podłoże jałowe z dodatkiem mixu substratów na spodzie.
Podmianki na kranowit - 30-40% tygodniowo (w RO zwątpiłem bo mój filtr działa średnio z racji niskiego ciśnienia na wejściu).
CO2 podawane z butli.
KH 8.
PH około 7. (CO2 podawane na czas świecenia, tak żeby PH zagrało, czyli przy mojej twardości dosyć intensywnie).
Sole podaję samodzielnie rozrobione. Staram się utrzymać:
N - 10-15 ppm
P - 1 ppm
K - 20 ppm (tutaj podawane na oko, bo nie mam testów potasu)
Mg - nie podaję z racji twardej wody
Mikro robiłem na bazie intermagu i chelatu Fe z przepisu kolegi Łorena, tak żeby wyszło żelazo na poziomie 0.6 ppm. Podaję połowę dawki, bo przy całej bardzo atakowały nitki.
No i leję to co wspomniałem i co? I lipa. Mija 2 miesiące, rośliny się ukorzeniły, ale wyglądają niestety jak nieszczęście.
Na microsoriach i anubiasie większość liści porośnięta jest czymś w rodzaju brunatnic/zielenic.
Hetherantera która zazwyczaj rosła mi jak chwast, wygląda jak nieszczęście.
Eleocharis parvula jak widać na załączonym obrazku - rośnie że hoho... Ile wsadziłem, tyle jest... Coś tam niby bokiem puszcza, ale trawnik to się z tego nie robi...
I na koniec - coś w rodzaju cyjanobakterii. Masa tego pojawia się przy szybie i na piasku. Myślę, że nieco osłabło po podniesieniu PO4 do obecnego poziomu.
Jak by nie było akwarium z odległości 2 metrów wygląda ładnie, głównie za sprawą czerwonych roślin które wybarwiają się dobrze (ale niestety też czymś porastają). W każdym razie z bliska rozpacz. Trochę mnie to zaczyna podłamywać, bo muszę niemal codziennie coś czyścić. W niedzielę wyjąłem koszeń, wyszorowałem go z nitek, to samo z anubiasami i mikrosorium. W poniedziałek wszystko pojawiło się z powrotem... Zaczyna mnie to naprawdę irytować i powoli się zastanawiam, czy nie zaorać tego w diabły i nie postawić black water.
Ja po chwili słabości zyskuję nowe siły 