Po latach powróciłem do szczenięcego hobby.
Niegdyś posiadałem ramową 40-kę z mega żarówą 60w. Wewnątrz totalny miszmasz tj. welon teleskop, skalary, mieczyki, gupiki i co jeszcze nie spamiętam - słowem "chłodnik rybny".
Paręnaście miesięcy temu udało mi się zakupić okazyjnie ładne 128l z niezłą pokrywą. W międzyczasie eksperymentowałem z obsadami. Początek - bystrzyki amandy, kiryski pstre, wraz z ludwigią pojawiły się rozdętki i zatoczki. Zrobiła się tego masakryczna ilość. Decyzja - zakup wrogów naturalnych. Pojawiły się - bocja lohachata x 4, oraz około 10 helenek. Po dwóch miesiącach ślimaki znikły prawie bez śladu( puste muszelki ), wraz z nimi znikło 6 bystrzyków amandy
! oraz piękno moich roślin. Decyzja - niedobitki amandy oraz kiryski( też im bocje dopiekły )do zoologicznego oraz kupno ryb bardziej dopasowanych. Wybór padł na brzanki sumatrzańskie - 8 szt., dokupiłem też trzy kosiarki, oraz nieco wytrzymalsze rośliny azjatyckie. Wszystko koegzystowało w miarę zgodnie przez pół roku. Niestety łobuzy (bocje) w miarę wzrostu zachowywały się coraz gorzej, z hygrophili siamensis zostały same nerwy, pogostemon helferi zniknął zupełnie z jednym pływającym wyjątkiem, podziurawiły nawet mikrozorium że o wykopanych kulkach glina-torf nie wspomnęI Wreszcie wczoraj powiedziałem sobie dość i im oczywiście też 
. Wyprowadzkę z akwarium przeprowadziłem niemal jak komornik eksmisję - najpierw trzeba było wyjąc meble oraz dekoracje, żeby wyłapać łobuzów. Po 1,5h i siódmych potach oraz steku niewybrednych epitetów z mojej strony, aresztanci mogli być wyniesieni do zoologika. Z powrotem przyniosłem piękne młodziutkie brzanki różowe - 1 samiczka i 4 samców.Więc obecnie skład mojego akwarium to - 5 sumatr, 5 brzanek różowych, 3 kosiarki(bardzo grzeczne), 1 glonojad syjamski( mniej grzeczny) oraz trochę mięczaków.
Chętnie bym się pochwalił zdjęciami szkiełka ale się wstydzę. Wczoraj zrobiłem straszny bałagan podczas eksmisji łobuzów.
Za jakiś tydzień kiedy roślinki wyliżą rany postaram się coś wrzucić.
Jeszcze raz witam wszystkich.
