Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

W tym dziale możesz poruszać różne sprawy, niekoniecznie związane z akwarystyką. Pisz o wszystkim i o niczym.

Dein

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#61

Post autor: Dein »

Ostatni post z poprzedniej strony:

Raczycie kpić i z tym absurdem i z "kiedyś było lepiej".
Po pierwsze - większość z Was nie może pamiętać, co się tu działo "kiedyś". A zaiste było wspaniale. Rozmowy o wiecznym odpoczywaniu, replikantach i człowieczeństwie, rybia poezja, gry planszowe, galeria rybich sław, wspólne nucenie pieśni religijnych - to wszystko było na porządku dziennym, zanim nastało to Wasze "kiedyś". Do tego ludzie byli otwarci i nie nie lubili Mirona, tylko dlatego, że nie rozumieli jego szlachetnych intencji.
Po drugie - oto po kilku latach posuchy pojawił się topik egzystencjalny i okazuje się, że stanowi większość treści forum i przerasta większość osób, które postanowiły coś napisać.
No to może po prostu załóżcie sobie kolejny poważny temat o chlaniu browarów, a nielicznym, w tem mnie pozwólcie cieszyć się faktem, że ktoś myśli o śmierci i przeznaczeniu.
Rani mnie ta sytuacja i psucie poważnej dyskusji o tym, co kiedyś każdego akwarystę czeka.

Autorowi topiku bardzo dziękuję, że daje mi powód, żeby zaglądać na forum. Bardzo się wzruszyłem także tym, że sam mógłbym mieć nick michał78.
Nie zniechęcaj się, proszę. Chciałbym wiedzieć, dlaczego wymieniłeś wśród potencjalnych inkarnacji właśnie bielika amerykańskiego? Czyżbyś miał jakieś natarczywe wizje z jego motywem?

cinek1916
Guru
Posty: 2535
Rejestracja: pt sty 20, 2012 12:23 pm
Lokalizacja: Ulrychów
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#62

Post autor: cinek1916 »

Dein pisze: pt gru 15, 2017 10:21 pmNo to może po prostu załóżcie sobie kolejny poważny temat o chlaniu browarów
Mogę? Ale Cię te spotkania uwierają...

Fajnie, że możesz wreszcie w filozoficzny sposób się wypowiedzieć. Cieszy mnie to, jak kiedyś bo kiedyś było więcej Deina.
Tak, wiem wszystko się zmienia, zmieniają się pory roku, ludzie na forum i samo forum ale nostalgia z tym co było kiedyś zostaje.
Nawet te nasze przekomarzanki, jak za dawnych lat :)

Dein pisze: pt gru 15, 2017 10:21 pmPo pierwsze - większość z Was nie może pamiętać, co się tu działo "kiedyś". A zaiste było wspaniale. Rozmowy o wiecznym odpoczywaniu, replikantach i człowieczeństwie, rybia poezja, gry planszowe, galeria rybich sław, wspólne nucenie pieśni religijnych - to wszystko było na porządku dziennym, zanim nastało to Wasze "kiedyś". Do tego ludzie byli otwarci i nie nie lubili Mirona, tylko dlatego, że nie rozumieli jego szlachetnych intencji.
Czyli coś się zmieniło i teraz jest inaczej.

Dein pisze: pt gru 15, 2017 10:21 pmPo drugie - oto po kilku latach posuchy pojawił się topik egzystencjalny i okazuje się, że stanowi większość treści forum i przerasta większość osób, które postanowiły coś napisać.
No debile zwykli... Co oni wiedzą o romantyzmie, filozofii i religiach wschodu?
"I nie myśl, że to wstyd gdy dziś prosisz o pomoc,
jutro sam możesz być dla kogoś pomocną dłonią."

obrazek
Awatar użytkownika

Miro
Arcymistrz
Posty: 4938
Rejestracja: ndz sty 13, 2013 8:29 pm
Lokalizacja: Centrum
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#63

Post autor: Miro »

cinek1916 pisze: sob gru 16, 2017 9:28 pm ale nostalgia z tym co było kiedyś zostaje.
Nawet te nasze przekomarzanki, jak za dawnych lat
co prawda to prawda :(
Awatar użytkownika

Autor
michal78
Zapaleniec
Posty: 214
Rejestracja: czw sty 26, 2017 8:40 pm
Lokalizacja: Lublin
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#64

Post autor: michal78 »

Dziękuję. Bielik amerykański aby podkreślić biegunowość, z jednej strony skromny otosek przyujściowy któremu do szczęścia wystarczy kępka krasnorostów, z drugiej władczy bielik sunący po niebie nad północnym pasmem Gór Skalistych (ewentualnie z gwiaździstym sztandarem w szponach jeśli to akurat 4ty lipca....)
Ostatnio zmieniony sob gru 16, 2017 11:34 pm przez michal78, łącznie zmieniany 1 raz.
Ryby, moje ryby
Coście mi zrobiły
Hej ryby malowane
Cynicznie roześmiane...

Dein

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#65

Post autor: Dein »

Rozumiem. Chociaż uważam, że otosek nie jest tak skromny, jak się powszechnie uważa! To znakomita ryba - może delikatna za życia, za to bardzo trwała po śmierci. Wspaniale się mumifikuje. Niestety ze względu na szorstką powierzchnię okropnie łapie kurz.
cinek1916 pisze: sob gru 16, 2017 9:28 pmMogę? Ale Cię te spotkania uwierają...
Możesz, ale to nie spotkania mnie uwierają.
cinek1916 pisze: sob gru 16, 2017 9:28 pmNo debile zwykli... Co oni wiedzą o romantyzmie, filozofii i religiach wschodu?
Czy debile zwykli, to ja nie wiem.
Proszę zwrócić uwagę, że ten temat nie wymaga od uczestników rozmowy, żeby znali się na czymkolwiek. To jeden z tych, które wymagają opisania tylko tego, co osobiście czują, jak sobie wyobrażają czy w co wierzą.
Ostatnio zmieniony ndz gru 17, 2017 8:25 am przez Dein, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika

Miro
Arcymistrz
Posty: 4938
Rejestracja: ndz sty 13, 2013 8:29 pm
Lokalizacja: Centrum
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#66

Post autor: Miro »

Dein pisze: ndz gru 17, 2017 8:24 amNiestety ze względu na szorstką powierzchnię okropnie łapie kurz.
Kolego Dein, teraz na TV " na ołtarzu " nie da się nic postawić, są za cienkie.
Ale może rzeczywiście, otosek jeszcze się wyrobi. ;]
Awatar użytkownika

asheka
Fanatyk
Posty: 1723
Rejestracja: pt maja 03, 2013 4:01 pm
Lokalizacja: Tarchomin
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#67

Post autor: asheka »

Zanim trafiłam na ten wątek, żyłam w przekonaniu, że nie da się komuś innemu udzielić wskazówek, jak ma sobie poradzić ze stratą. Kolejny raz FAWA poszerza moje horyzonty. Nie należy lekceważyć potrzeby moralnego wsparcia. Jeśli więc moje doświadczenia mogą mieć wartość terapeutyczną, to mogę opowiedzieć o całym procesie, począwszy od rozdzierania szat, na chwiejnej równowadze skończywszy. Nazywam się Joanna i w swoim życiu straciłam kilka ryb. Na początku jest szok i niedowierzanie. Siwa mgła przesłania pole widzenia, wciska się do nosa i ust, nie pozwala oddychać. Ziemia usuwa się spod nóg. Wiem, że nic już nigdy nie będzie takie, jak wcześniej (wcześniej= lepiej. Temat poruszony kilka postów wyżej). Wypracowałam sobie pewną metodykę postępowania. Otóż należy się trzymać kilku ważnych zasad. Po pierwsze to w porządku, że czujesz żal. Nie wstydź się, jeśli w Twojej głowie zaczną się pojawiać wątpliwości dotyczące istnienia dowolnej siły wyższej (możesz ją nazywać różnie, w zależności od wyznawanego światopoglądu, religii, filozofii, a nawet polityki. To jest w porządku), która miała Cię otaczać opieką. Zadawaj pytania, szukaj odpowiedzi, to działa stymulująco i nie pozwala bezpowrotnie zanurzyć się w otchłani rozpaczy. Po drugie: nie daj się złapać w pułapkę myśli: czy jeśli moje serce nadal bije, choć serce ryby, która była całym moim światem bić przestało, to znaczy, że kochałem/kochałam za mało? Niewłaściwie? Nie pozwól sobie na takie myśli. W rzeczywistości bowiem nie jest tak łatwo umrzeć z nieszczęśliwej miłości i nie możemy liczyć na to, że to właśnie my będziemy mieć to szczęście. Oczywiście możemy poszukać sposobu, aby sobie ułatwić odejście, które zakończy nasze męczarnie. Możemy poszukać członka elitarnej, tajnej jednostki specjalizującej się w zatrzymywaniu bicia serca samym wzrokiem. Działa na kozy, jest szansa, że na inne stałocieplne również. Inny sposób, to poprosić takiego członka o zadanie sobie ciosu dim mak. Obie metody nastręczają pewnych problemów logistycznych, zaś w przypadku drugiej dodatkowo nie dostajemy gwarancji daty śmierci. Teraz o tym nie myślisz. O niczym nie myślisz, bo za bardzo boli strata, ale mogłoby się okazać, że cios zadziała wtedy, gdy już dostrzeżesz jasne promienie, zaczniesz sobie układać świat na nowo. No i wtedy, rozumiesz, kiszka. Zatem nie polecam. Skupmy się na bardziej konwencjonalnych działaniach. Jak ja to robię? Otóż kiedy minie fala obezwładniających spazmów i szlochów, które są naturalne (to w porządku), przełykam gulę tkwiącą w gardle, wykasłuję kolejne kłaczki rozpaczy. Czasem jest ich dużo, to nie jest powód do wstydu. Drżącymi rękami staram się zepchnąć z piersi zmorę. Nie przejmuj się, jeśli zajmie Ci to więcej czasu, niż innym. To bardzo indywidualna sprawa. Pomóż sobie motywującymi wizjami. Masz jeszcze inne ryby, prawda? Masz dla kogo żyć! Nie miej do siebie pretensji, że się nimi zajmujesz. To wcale nie jest zdrada. Po prostu jesteś odpowiedzialny i próbujesz sobie pomóc w tej trudnej chwili. Wstań z kolan, otrzyj gila. Nie oczekuj, że ból zniknie. Będzie Ci towarzyszył zawsze, ale proste czynności pozwolą nie skupiać się wyłącznie na nim. W Twoim sercu już zawsze będzie kawałek zarezerwowany wyłącznie dla nieżywej ryby. Masz prawo ją wspominać, masz prawo szlochać wieczorami w poduszkę. Nie wstydź się tego. Miej pod ręką paczkę chusteczek, a w duszy wspomnienie Waszych najpiękniejszych chwil.
Jeśli to nie pomoże, pozostają sesje z psychoterapeutą połączone być może z farmakologią, ale na tym się nie znam.
Dodano do tego postu po 8 minutach 7 sekundach
Możesz też sobie puścić film z Chodakowską, bez wizji, sama fonia. DASZ RADĘ!

cinek1916
Guru
Posty: 2535
Rejestracja: pt sty 20, 2012 12:23 pm
Lokalizacja: Ulrychów
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#68

Post autor: cinek1916 »

Dein pisze: ndz gru 17, 2017 8:24 am Możesz, ale to nie spotkania mnie uwierają.
W takim razie co? Od kilku lat jest to dla mnie zagadką. Oświeć mnie proszę.



Po pojedynczych rybach nie rozpaczałem....

Za to około 3,5 roku temu po powrocie ze spotkania FaWy położyłem się grzecznie spać. Jednak tej nocy nie mogłem zasnąć, coś nie dawało mi spokoju. Myślałem, że to pewne ważne wydarzenie, które miało miejsce tego wieczora. Kręcąc się z boku na bok oraz rozmyślając w końcu zasnąłem.
Jak co niedziela wstałem koło 9 rano, ogarnąłem się i spokojnie poszedłem do salonu. No i stało się... Kątem oka zauważyłem dogorywającego przy tafli, mojego 540 litrowego akwarium, 25cm Gibbicepsa... Włączyłem światło i moim oczom ukazał się koszmarny widok... 9 Skalarów Peru, 4 L226, 25 Pstrążenic marmurkowych, 30 Nanostomusów mortenthalleri, 56 Otosków, kilkanaście Kirysów panda, w tym 10 własnego chowu oraz wspomniany wcześniej Gibbi leżały zdechłe na dnie albo pływały przy powierzchni... Cała obsada z jednego biotopu, okolic miasta Iquitos w Peru, przeszła do historii... Usiadłem w fotelu i nie wiedziałem czy 25cio latkowi wypada płakać... Cały ten armageddon przetrwał jeden Nanostomus...
To chyba moje jedyne takie przeżycie w 15 letniej akwarystycznej karierze... Nikomu czegoś takiego nie życzę...
"I nie myśl, że to wstyd gdy dziś prosisz o pomoc,
jutro sam możesz być dla kogoś pomocną dłonią."

obrazek
Awatar użytkownika

Miro
Arcymistrz
Posty: 4938
Rejestracja: ndz sty 13, 2013 8:29 pm
Lokalizacja: Centrum
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#69

Post autor: Miro »

cinek1916 pisze: ndz gru 17, 2017 6:52 pm Cała obsada z jednego biotopu, okolic miasta Iquitos w Peru, przeszła do historii... Usiadłem w fotelu i nie wiedziałem czy 25cio latkowi wypada płakać
... i w tym czasie Kiperka zaczeła szarkac mnie za ramie szepcząc do mojego ucha ;
Cinek, poj...ło cię ? Nie rycz, obuć się i wstawaj od roboty !!!
Ostatnio zmieniony ndz gru 17, 2017 8:15 pm przez Miro, łącznie zmieniany 1 raz.

ArekRaszyn

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#70

Post autor: ArekRaszyn »

cinek1916 pisze: ndz gru 17, 2017 6:52 pmCała obsada z jednego biotopu, okolic miasta Iquitos w Peru, przeszła do historii.
Jaki był powód ?

cinek1916
Guru
Posty: 2535
Rejestracja: pt sty 20, 2012 12:23 pm
Lokalizacja: Ulrychów
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#71

Post autor: cinek1916 »

miro pisze: ndz gru 17, 2017 8:14 pm... i w tym czasie Kiperka zaczeła szarkac mnie za ramie szepcząc do mojego ucha ;
Cinek, poj...ło cię ? Nie rycz, obuć się i wstawaj od roboty !!!
W niedzielę? :roll:
To były czasy z samego początku znajomości. Jeszcze nie mogła mnie obudzić.

ArekRaszyn pisze: ndz gru 17, 2017 8:24 pm Jaki był powód ?
Wrzuciłem korzeń...
"I nie myśl, że to wstyd gdy dziś prosisz o pomoc,
jutro sam możesz być dla kogoś pomocną dłonią."

obrazek

ArekRaszyn

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#72

Post autor: ArekRaszyn »

cinek1916 pisze: ndz gru 17, 2017 8:50 pmWrzuciłem korzeń...
:shock: z Czarnobyla musiał być
Awatar użytkownika

Lech-u
Admin
Posty: 21836
Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm
Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno
Na imię mam: Lech-u
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#73

Post autor: Lech-u »

Joanna od Aniołów.
Prawdziwa psychoterapia na odległość.

Cinek, jakoś unikasz opowieści o tym korzeniu. Może warto (ku przestrodze)?
Awatar użytkownika

marcinzabki29
Cesarz
Posty: 10975
Rejestracja: pn kwie 13, 2015 9:15 pm
Lokalizacja: Ząbki
Na imię mam: Marcin
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#74

Post autor: marcinzabki29 »

cinek1916 pisze: ndz gru 17, 2017 8:50 pmWrzuciłem korzeń...
Ale, że jak, bez czyszczenia czy o co chodzi?
Pozdrawiam Marcin

ArekRaszyn

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#75

Post autor: ArekRaszyn »

było ponad 3 lata temu i nikt nic nie wie ;]
Awatar użytkownika

Lech-u
Admin
Posty: 21836
Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm
Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno
Na imię mam: Lech-u
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#76

Post autor: Lech-u »

Cinek wrzucił podkład kolejowy myśląc, że to korzeń torfowy.

ArekRaszyn

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#77

Post autor: ArekRaszyn »

Fatalna w skutkach pomyłka, ale cóż jesteśmy tylko ludźmi.

Dein

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#78

Post autor: Dein »

miro pisze: ndz gru 17, 2017 1:47 pmKolego Dein, teraz na TV " na ołtarzu " nie da się nic postawić, są za cienkie.
Wyciągnij z szuflady ze skarbami swojego zmumifikowanego otoska i przyjrzyj mu się, Mironie.
Czy miejscami nie wygląda jak rzep? Ja je mocuję na telewizorze i monitorze na rzep. Wystarczy kawałeczek. Jak mówiłem - to fajne, wszechstronne zwierzęta, wcale nie skromne. Za życia działają jak przyssawka, a po śmierci - jak rzep.
asheka pisze: ndz gru 17, 2017 3:36 pmNie oczekuj, że ból zniknie. Będzie Ci towarzyszył zawsze, ale proste czynności pozwolą nie skupiać się wyłącznie na nim.
:( Z tym mam problem.
Ból nie przechodzi nawet podczas wykonywania prostych, codziennych czynności. Wszystko przypomina osobę, której już nie ma. Katuszą jest przebywanie w kuchni, bo przypominam sobie, jak przygotowywałem smaczne posiłki dla zwierzęcia. Udręką jest korzystanie z wc, bo widok i szmer wody zawsze wpędza mnie w nostalgię. Siusiam, tafla wody się wzburza, moje odbicie staje się niewyraźne, wydaje mi się, że to nie moja twarz, tylko zwierzęcia, które porusza pyszczkiem, jakby chciało mi coś powiedzieć. Przedmioty, meble, inne zwierzęta, zwykłe czynności - przywołują wspomnienia.
cinek1916 pisze: ndz gru 17, 2017 6:52 pmW takim razie co? Od kilku lat jest to dla mnie zagadką. Oświeć mnie proszę.
Niechaj się narażę. Co mam do stracenia. Najwyżej wyjdę na takiego, który wyżej robi, niż tyłek ma - prawdopodobnie i tak za takiego uchodzę.
Tu konkretnie uwarł mnie brak polotu. Nudzę się, nie mając kompanów z podobnym poczuciem humoru. Złości mnie niedostrzeganie dowcipu w wypowiedziach, które są zabawne, odpycha poczucie humoru sprowadzone do opowieści o flaszce... Drobiazgi. Przyznam, że "kiedyś" przychodziłem na forum głównie po to, żeby się pośmiać. Więc jak jest coś, co uśmiech powoduje, a robi się z tego ględzenie o browarze, jestem rozczarowany.
Co Ci się uzbierało na zagadkę przez kilka lat - ja nie wiem, nie notuję. Mam nadzieję, że Ci to nie psuje ogólnego odbioru forum.

* samo picie jest dla ludzi, opowiadanie o tym jest śmiertelnie nudne, a często także żenujące

cinek1916
Guru
Posty: 2535
Rejestracja: pt sty 20, 2012 12:23 pm
Lokalizacja: Ulrychów
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#79

Post autor: cinek1916 »

Teraz Deinie wiem o co Ci chodziło, w sumie mam podobne odczucia. Kiedyś było lepiej.


Korzeń już dawno wyjaśniony z osobą (nie z FaWy) od której kupiłem go. Nie wiem jak ale popsuł w kilka godzin wodę. Co ciekawe osoba ta miała go do ostatniej chwili w akwarium.
Ostatnio zmieniony pn gru 18, 2017 8:54 pm przez cinek1916, łącznie zmieniany 1 raz.
"I nie myśl, że to wstyd gdy dziś prosisz o pomoc,
jutro sam możesz być dla kogoś pomocną dłonią."

obrazek
Awatar użytkownika

sum
Arcymistrz
Posty: 4995
Rejestracja: ndz sty 11, 2009 12:31 am
Telefon: 510847789
Lokalizacja: Warszawa[gocław]
Na imię mam: Krzysztof
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#80

Post autor: sum »

cinek1916 pisze: pn gru 18, 2017 8:52 pmCo ciekawe osoba ta miała go do ostatniej chwili w akwarium.
Akwarium z rybami?
Nie jestem na garnuszku żadnego sklepu akwarystycznego itp.
Nie należę do żadnej loży,towarzystwa wzajemnej adoracji,sekty,kasty itp.
Jestem prostym miłośnikiem naszego hobby.

cinek1916
Guru
Posty: 2535
Rejestracja: pt sty 20, 2012 12:23 pm
Lokalizacja: Ulrychów
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#81

Post autor: cinek1916 »

Tak, harem Apisto i jakieś rozpraszacze.
"I nie myśl, że to wstyd gdy dziś prosisz o pomoc,
jutro sam możesz być dla kogoś pomocną dłonią."

obrazek
Awatar użytkownika

sum
Arcymistrz
Posty: 4995
Rejestracja: ndz sty 11, 2009 12:31 am
Telefon: 510847789
Lokalizacja: Warszawa[gocław]
Na imię mam: Krzysztof
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#82

Post autor: sum »

Dziwna historia. Masz pewność, że to wina korzenia? Skoro w tamtym akwarium było ok to i w Twoim powinno być dobrze.
Nie jestem na garnuszku żadnego sklepu akwarystycznego itp.
Nie należę do żadnej loży,towarzystwa wzajemnej adoracji,sekty,kasty itp.
Jestem prostym miłośnikiem naszego hobby.

cinek1916
Guru
Posty: 2535
Rejestracja: pt sty 20, 2012 12:23 pm
Lokalizacja: Ulrychów
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#83

Post autor: cinek1916 »

Jakiś czas wcześniej do starego akwarium wrzuciłem korzeń dębu, który sam wykopałem, chciałem go wymoczyć. Na następny dzień woda brzydko pachniała, na powierzchni pojawił się kożuch bakteryjny albo inne paskudztwo. W tym wypadku było podobnie ale na mniejszą skalę ze względu na większe akwarium i mniejszy korzeń.

Tylko dziwne bo korzeń z 540l widziałem na jednym z for w akwarium sprzedawcy. Czemu tak się u mnie stało nie wiem.

W każdym razie sprawa została załatwiona.
"I nie myśl, że to wstyd gdy dziś prosisz o pomoc,
jutro sam możesz być dla kogoś pomocną dłonią."

obrazek

ubik
Zapaleniec
Posty: 473
Rejestracja: ndz kwie 19, 2015 11:39 pm
Lokalizacja: Warszawa
Na imię mam: Prosimir
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#84

Post autor: ubik »

Przeczytałam i jeden wątek nie daje mi spokoju. Zły człowiek staje się po śmierci węgorzem... Kim staje się po śmierci zły węgorz?

Strata żywej istoty to ciężkie brzemię, a już zwłaszcza jak samemu się do tego przypadkiem przyłoży rękę... wyrywając maleństwu kręgosłup.
I niby to wypadek... niby tylko niema ryba wśród niemych świadków zdarzeń. Żadnych konsekwencji karnych.
Ciężko jest zapanować nad wyrzutami sumienia pomieszanymi z uczuciem obrzydzenia w takiej sytuacji. Z pewnych doświadczeń należy wyciągać jednak wnioski na przyszłość. Teraz już wiem, że Danio w przeciwieństwie do innym moich ryb są nieobliczalne z tendencjami do ryzykownych zachowań, a ta świadomość pozwala modyfikować moje poczynania dla ich bezpieczeństwa.

Tak więc nie pozostało mi nic innego jak otrzeć łzy. Stwierdzić, że tak wygląda selekcja naturalna osobników nieroztropnie ryzykownych. Pogodzić się z wizją nieuchronnego końca. Wypić melisę. Wmówić sobie, że tak naprawdę ta ryba była agresywna i podpłynęła mnie zaatakować, a nie jak mi się wydawało "ciekawsko zajrzeć co się stanie jak podpłynie do rury ssącej". Musiałam się bronić. Sub-Zero wins!

fugazi
Początkujący
Posty: 10
Rejestracja: pt cze 09, 2017 11:39 pm
Lokalizacja: Katowice

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#85

Post autor: fugazi »

dentysta Wałbrzych
ubik pisze: pt gru 22, 2017 12:33 amPrzeczytałam i jeden wątek nie daje mi spokoju. Zły człowiek staje się po śmierci węgorzem... Kim staje się po śmierci zły węgorz?

Strata żywej istoty to ciężkie brzemię, a już zwłaszcza jak samemu się do tego przypadkiem przyłoży rękę... wyrywając maleństwu kręgosłup.
I niby to wypadek... niby tylko niema ryba wśród niemych świadków zdarzeń. Żadnych konsekwencji karnych.
Ciężko jest zapanować nad wyrzutami sumienia pomieszanymi z uczuciem obrzydzenia w takiej sytuacji. Z pewnych doświadczeń należy wyciągać jednak wnioski na przyszłość. Teraz już wiem, że Danio w przeciwieństwie do innym moich ryb są nieobliczalne z tendencjami do ryzykownych zachowań, a ta świadomość pozwala modyfikować moje poczynania dla ich bezpieczeństwa.

Tak więc nie pozostało mi nic innego jak otrzeć łzy. Stwierdzić, że tak wygląda selekcja naturalna osobników nieroztropnie ryzykownych. Pogodzić się z wizją nieuchronnego końca. Wypić melisę. Wmówić sobie, że tak naprawdę ta ryba była agresywna i podpłynęła mnie zaatakować, a nie jak mi się wydawało "ciekawsko zajrzeć co się stanie jak podpłynie do rury ssącej". Musiałam się bronić. Sub-Zero wins!
Zgadzam się koleżanko z Twoimi słowami. Bardzo łatwo jest rzucać oskarżenia, ale nam samym często nie jest łatwo przyznać się do winy. Odejście każdego zwierzaka czy to kota, psa czy rybki to przykra sprawa i nie ma co w ogóle dyskutować na ten temat. Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony czw gru 28, 2017 7:22 pm przez fugazi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika

marcinzabki29
Cesarz
Posty: 10975
Rejestracja: pn kwie 13, 2015 9:15 pm
Lokalizacja: Ząbki
Na imię mam: Marcin
Płeć:

Jak się pogodzić z odejściem ryby ?

#86

Post autor: marcinzabki29 »

ubik pisze: pt gru 22, 2017 12:33 amPrzeczytałam
fugazi pisze: śr gru 27, 2017 6:50 pmkolego
;]
Raczej Koleżanko.......
Pozdrawiam Marcin
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy "Nie na temat"”