No dobrze. Nowy wpis po paru miesiącach. Stwierdziłam, że tytuł tego tematu pasuje, abym w temacie owym opowiedziała o jeszcze jednym bojowniku z kubeczka, którego niedawno kupiłam.
Ta sztuka mieszkała w kubeczku w Kakadu w Galerii Mokotów około miesiąc. To znaczy, prawie miesiąc minął od czasu, jak go pierwszy raz zobaczyłam, a po raz drugi. Już pisałam w shoutboxie dokładniej, ale napiszę jeszcze trochę tu, żeby przybliżyć sprawę tym, którzy zajrzą tu później.
A więc zobaczyłam go po raz pierwszy: jasnoniebieski (ale nie "przezroczysty") młody samczyk z krótkim ogonem. Spodobał mi się, ale, że miałam już Humuska, stwierdziłam, że drugi samiec mi niepotrzebny (chociaż jeszcze miałabym gdzie go trzymać w godziwych warunkach). Więc nie kupiłam go, ale go zapamiętałam.
A gdy go zobaczyłam po raz drugi po prawie miesiącu (nie wiem czemu nikt go nie kupił), przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy. Wisiał na boku tuż pod powierzchnią z wydętym brzuszkiem (jakieś problemy trawienne chyba, albo z pęcherzem pławnym, bo nie mógł się nawet zanurzyć), ledwie się ruszał, ledwie zaczerpywał powietrza i był KRZYWY. Pomyślałam, że już się go nie uda odratować i poszłam ("wzięta przez diabłów". Mogliby chociaż zainwestować w te malutkie akwaria-kosteczki na bojowniki. Tam chociaż się poruszać mogą. No i lepiej się prezentują przecież, zwłaszcza oświetlone z góry lampą - dzięki temu na pewno lepiej się sprzedają, a nie - wtrynione gdzieś na półeczkę nad zlewem, w ciemnym kącie.
No, sklep się dopiero rozwija, może i o tym pomyślą.). Wróciłam następnego dnia. Był nieco mniej "wzdęty". Kolejnego dnia nie był już wcale, pewnie zauważono problem i nie karmiono go. Pan powiedział, że może mieć przeziębiony błędnik i będzie się "zataczał" do końca życia. I, stara wariatka, kupiłam zdechlaka.
Przyniosłam do domu, siup do słoika z vibovitem, ze słoikiem do małego akwarium na kwarantannę i stopniowe podgrzewanie. I smętna obserwacja.
Ale już następnego dnia nabrałam nadziei, że trochę pożyje. Nie wykazywał objawów groźnych chorób. Wpuszczony do tego małego akwarium po pewnym czasie rozruszał się, i choć pływa głównie przy użyciu płetw piersiowych a prawie nie używając ogona (może skutek przeziębienia błędnika, a może po prostu deformacji i nie wyrobienia tylnej części ciała z powodu braku miejsca w kubku), to jakby coraz lepiej, dziś już jest zupełnie dziarski, pływa przy szybie do góry i do dołu, jak włączam pompkę to lubi nurkować w strumieniu bąbelków, ma wielki apetyt i wszystkm się interesuje. Ale wygląda jak niedorozwinięty garbaty krzywus, niestety. Cóż wymagać...
Przez tak długi czas przebywania w kubeczku bojownik ten, będący jeszcze w okresie wzrostu, dostający jedzenie a cierpiący na brak ruchu, zdeformował się okrutnie. Ma za dużą głowę w stosunku do ciała i garb. Pływa bardziej głową do góry, być może ma skrzywiony do dołu kręgosłup. Ale nie pokłada się na dnie, nie jest wynoszony do góry, nie ma problemów ze wzniesieniem się ku powierzchni, nie przekrzywia go już na boki.
No więc mam teraz tą sztukę, z której nic dobrego raczej nie będzie - ale jakoś lepiej się czuję, gdy jest u mnie (na razie w małym, sześciolitrowym akwarium na radiu, ale z odrobiną roślin, grzałką i pompką - no i z opieką). Tam by pewnie niedługo został wyrzucony, bo już by jego wygląd wołał o pomstę do nieba i po prostu byłby wstyd dla sklepu dłużej go trzymać.
Pamiętam o częstych podmianach, dodawaniu multiminerala do wody, zróżnicowanym karmieniu małymi porcjami wiele razy w ciągu dnia (i że ma być dużo białka
), suche kulki hikari moczę czasem w vibowicie przed podaniem a jemu wszystko jedno, zjada chętnie i suche, i namoczone, i płatki, i robaki.
Zdjęcia: dwa pierwsze zrobione tuż po wpuszczeniu do akwarium, trzecie dzisiaj w zachodzącym słońcu.
http://i673.photobucket.com/albums/vv91 ... nyhum2.jpg
http://i673.photobucket.com/albums/vv91 ... nyhum3.jpg
http://i673.photobucket.com/albums/vv91 ... nyhum4.jpg
Humusek zaś ma się doskonale, kwitnie. :3 Niebieska Ryba, moja piękna samiczka kupiona na giełdzie na Kole późnym sierpniem lub wczesnym wrześniem 2009, również. Trochę ma teraz swoje wspaniałe płetwy obskubane, bo ją dałam do Humuska żeby się poznawały (może kiedyś uda mi się uzyskać od nich potomstwo? warto by, N. Ryba jest cudna, a ich kolorki razem ładnie wyglądają. Co prawda Hum jest leniwy i robi maleńkie gniazda...) - dosyć się lubią, a przynajmniej znoszą. On ją naprawdę rzadko gryzie.
Zdjęcie Niebieskiej Ryby w słońcu, jeszcze przed obgryzieniem płetw.
http://i673.photobucket.com/albums/vv91 ... napusz.jpg
Dekoracyjna samiczka.
Uwaga, ogłoszenie: poszukuję takiej, tylko białej. Albo śnieżno białej, albo z leciutko niebieskim lub turkusowym połyskiem na ciele i płetwach. Nie "przezroczystej" z gdzieniegdzie ciemniejszymi łuskami. Stały, mocny kolor. Płetwy jak ta na zdjęciu. I ważne, żeby oczy miała jasne. Nie czarne.
Misja niewykonalna. Jak ktoś mi taką wypatrzy, ma u mnie Browara. Albo Czekoladę.
=====================================================
* * * * *
EDIT: 29 czerwca.
Jasnoniebieski bojownik dostał imię. Rogatek. Nie było mnie stać na nic mądrzejszego.
Parę dni temu przeniosłam go do dziesięciolitrowego akwarium, bo lubi pływać, niech ma więcej miejsca. Pływa już normalnie - w pozycji poziomej. Używa ogona, porusza całym ciałem. Tylko, gdy dłużej postoi w miejscu (gdy się "zamyśli"), ogon ciągnie go nieco do dołu - ale już mniej. Zrobił się solidniejszy na ciele, przez to i głowa nie wydaje się już zbyt wielka. Jest bardzo żwawy i zachowuje się zupełnie zdrowo, tylko ma grzbiet trochę krzywy. Ale garb nie jest już tak szokujący, stał się bardziej "właściwy bojownikom", przynajmniej niektórym (Humusek nie ma garba). Płetwy podrosły, I te ich części, które wyrastają teraz, są nieco ciemniejsze. W ogóle pociemniał trochę, nawet oczki.
Wczoraj wieczorem naszło do mieszkania komarów (skutki wietrzenia przy zapalonym świetle). O dziwo, bywają korzyści z komarów w mieszkaniu. Mianowicie - Rogatek odniósł korzyść. Co złapałam, to mu wrzuciłam. W pierwszej chwili był zaskoczony, ale jak zjadł pierwszego, to mu posmakowały jak chyba jeszcze nic - tak się na nie rzucał. W nocy wyły nad uchem, złapałam cztery (w tym dwa wielkie jak modliszki O__O), odłożyłam na rano. Uschły. Rano wrzuciłam, mocował się trochę z nimi, ale zjadł, tylko wypluł kilka łapek. (Komary były nie najedzone. Nie dałabym mu najedzonego, żeby nie zaczął atakować grzebiących w akwarium ludzi. ;P)
Cieszy mnie bardzo, bo wygląda na to, że Rogatek się odchowa. Poprawia się w oczach. :3 Raz nawet na mnie troszkę skrzela otworzył jak podeszłam (nie wysunął "tarczek" czy jak to się tam nazywa, tylko odgiął same pokrywy). Jest czupurny. Jest z charakteru raczej jak Niebieska Ryba, nie jak Humusek. Humusek powinien się raczej nazywać Sokrates. ;P
Na zwykłych zdjęciach nie wychodzi kolor bojowników. Jakie światło, taki kolor. Dwa pierwsze robione dziś rano z fleszem, zabłysła wierzchnia warstwa ryby:
Rogatek z suchym komarem (jejku, jak się śmiałam z tej jego miny
)
Rogatek z komarem 2
A
to zdjęcie robione bodaj przedwczoraj, wieczorem, podświetliłam go z przodu lampką i kolor wyszedł prawie naturalny, za to ostrość kiepska.
A teraz Humusek, wieczny filozof, przewalany przez prąd wody, pełznący przez gąszcz roślin... Kolor tego znów nie wyszedł taki jak w naturze. Zdjęcie zrobiłam w świetle słońca, żeby wyszło w miarę wyraźnie. Naprawdę jest bardziej fioletowy, a już płetwy to tu wyszły stanowczo zbyt jasne. Wyszła też brudna szyba i moja łapa na aparacie. =_='
Humusek
Humusek ze ślimakiem zamiast twarzy (a mała platka patrzy)