Opieka nad otosami
-
- Maniak
- Posty: 746
- Rejestracja: pt gru 13, 2013 2:47 pm
- Lokalizacja: Warszawa, Praga Płn
- Płeć:
Opieka nad otosami
Witam robaczki,
Pomyślałem, że podzielę się z Wami moim „eksperymentem” i spostrzeżeniami co do trzymanych w naszych akwariach otosków.
Ale ostrzegam, będzie długie i nudne!
Wszyscy znamy, prawie wszyscy je kiedyś kupiliśmy i większość z nas miał problem z ich utrzymaniem na dłuższą metę.
Żeby samemu nieco nauczyć się o tych rybach postanowiłem założyć zbiornik tylko dla nich.
Oczywiście robiąc odpowiednio długi research po różnych stronach, książkach i opracowaniach.
Pierwsze co mocno się rzuciło w oczy to fakt, że ryby sprzedawane w naszych sklepach są podpisane jako Otocinclus affinis. W rzeczywistości te ryby nawet do affinisa nie są podobne... To co możemy kupić to z reguły Otocinlus vittatus, czasem inne, ale głównie vittatus. Jest tu jeszcze parę dygresji, ale to taki najważniejszy szczególik.
Przygotowałem dla nich akwarium o wymiarach 70X30x25(wysokość). Długość uważam wystarczająca na to, żeby mogły sobie popływać chociaż przez chwilę wzdłuż zbiornika. Wysokość niewielka, bo otosy wypływają od czasu do czasu gwałtownie ku górze zaczerpnąć powietrza.
Podłoże wybrałem neutralne – piasek, żwirek (muchomorek). Chociaż zastanawiałem się nad aktywnym np. Benibachi, które nie jest naładowane nawozami, a potrafi utrzymywać wspaniale parametry wody miękkiej i kwaśnej. Wygrała opcja typu „budget”
Posadziłem bardzo dużo Rotali indica z mojego głównego akwarium. Korzeń Red Moor, jakieś gałązki, trochę liści buku czy dębu.
Woda filtrowana za pomocą głowicy Pat mini połączonej z filtrem U-Jet. To połączenie idealne na tą wysokość (niskość) akwarium, poza tym daje mi więcej gąbki, więcej powierzchni filtracyjnej, a ta głowiczka to wspaniały motorek, który robi świetny obieg wody nawet na tą długość. Filtracje dopełnia mała kaskada z węglem aktywnym. No i grzałka, gdy temperatura spada poniżej 23 stopni. To wszystko srrruuu na parapet.
Założyłem sobie, że będę często, ale niewielkimi ilościami podmieniał wodę. Około 10% co 2-3 dni.
Woda w ustabilizowanym już zbiorniku miała parametry pH 7,3-7,5 czyli w sumie górna granica. Twardości to 4kH i 7-8 dkH. NO3 w przedziale 0-5.
I tak wpuściłem swoje 4 otosy z głównego (niestety tylko 4, właśnie przez to że nigdy zbyt wielu nie mogłem ich utrzymać ten eksperyment) dokupiłem jeszcze 6 i tak gromadka 10 rybek miała swój zbiornik.
Pokarm to blanszowana cukinia i ogórek. Poza tym Spirulina w tabletkach i płatkach. Czasem żywy/mrożony.
Eksperyment trwał około 10 miesięcy. A teraz kilka moich wniosków z obserwacji, które mają ułatwić utrzymanie tych ryb długo i w dobrej kondycji.
1)Pokarm. No i dosłownie „Po pierwsze pokarm”.
Te ryby w sklepach są karmione z reguły robalami. Żywe, mrożone, małe i większe. Na dłuższą metę to nie jest pokarm sprofilowany dla nich. Nie twierdzę, że w ogóle nie jedzą mięska (przecież jest pyszne ). Pewnie w naturze jak się coś nawinie to skubną. Ale głownie ich dieta to jakiś detrytus, rośliny, glony. Jak wiemy roślin nam w akwariach nie zjadają. Glonów też mi dzięki nim raczej nie ubywa Musimy im zapewnić pokarm urozmaicony, ale głównie roślinny/glonowy ;P.
Wydaje mi się, że wiele z tych ryb zdycha przez niedożywienie oraz złą dietę.
Czytam tych stron i for multum i całe mnóstwo ludzi trzymających m.in. Otosy pisze, że „czasem wrzucę jakąś tabletkę dla kirysków i otosków”, „kupiłam 10 sztuk otosów, a te dwa co mi przeżyły to zjadają chyba jakieś glony, bo niczym specjalnym ich nie karmię”, „daję im to co reszcie obsady”, „moim urozmaicam dietę – mrożona dafnia, artemia, w weekend kupuję żywą szklarkę” etc.
Dieta mięsna powoduje u „roślinniaków” zapalenia jelita/żołądka i inne dolegliwości.
Gdy podawałem swoim cukinie i robale na raz interesowały się jednym i drugim pokarmem, ale koniec końców gęściej i bardziej ochoczo kręciły się przy zielonym.
Nie bez powodu dałem im też korzenie/gałązki jako ozdoby. Część zbrojników musi mieć w jadłospisie drewno. Czy te także? Nie wiem. Ale jakoś tak chętniej macają ustami drewno niż rośliny, szyby, czy podłoże.
Kolejna sprawa to dostęp do pokarmu. W ogólnym akwarium tabletkę ze spiruliną potrafiły mi zjadać inne ryby, których teoretycznie nie powinna ona interesować. Pielęgniczki potrafiły odganiać inne ryby, a otosy są dosyć płochliwe – jedna się wystraszy i ucieknie to reszta też bierze płetwy za pas, a potem niewiele dla nich już zostawało. Więc gęsta obsada, albo ryby wszędobylskie i spore im nie służą.
Uważam, że otosy powinny mieć dostęp do pokarmu możliwie cały czas. Żerują głównie nocą, ale za dnia też mają fazy na coś na ząb. Proponuję znaleźć miejsce, gdzie taki plasterek cukinii może sobie leżeć i być łatwo dostępny dla otosów.
Moje mają dzięki temu zawsze pełne brzuszki.
2) Woda.
Niby jasne, parametry utrzymywać w normie i wsio.
I zgadzam się Ale trochę miejsca poświęcę podmianom wody.
Podmiany co 2-3 dni w „otoskarium” to nie był problem. 10% czyli jakieś 5 litrów zbierając resztki z tabletki, czy ogórka. Ale w ogólnym to trochę przesada. Także ta raz w tygodniu powinna być. Ale sposobem...
Moim zdaniem szybkimi podmianami wykończyłem sobie dwa rybole. Pewną razą użyłem dwóch „wąższy”, co by woda spłynęła do akwarium szybciej. Trochę inna temperatura, albo inny parametr i niestety na następny dzień trupek.. Kilka tygodni później taka sama akcja z mojej strony, no i ze strony trupka.. Kolejnego. Olśniło mnie po drugim pogrzebie. Od tamtej pory wodę do akwarium wlewam węższym wąższem 6mm z dodatkową zaciśniętą pętelką i woda dzięki temu „ciurka” do zbiornika. Ten sposób przeniosłem też na główne akwarium do którego otosy trafiły po eksperymencie. Także świeża woda i podmiany jak najbardziej, ale z ostrożnością.
Mierzyłem również wartość NO3 w otoskarium, zawsze miałem je w przedziale 0-5, chociaż bardziej skłaniam się ku 0. Dlatego, że ryb niewiele, jak na nie to całkiem fajna filtracja no i dno obsadzone lasem rotal, które konsumowały to porządnie mimo jedynie oświetlenia słonecznego. Do ogólnego ze względu na jego roślinny charakter podawałem około 10ppm azotu na tydzień. Na pewno trochę jeszcze wpadało z kranówką – mieszam RO z kranowiczanką – no i obsada robi swoje. W sensie swoje kupy. Ich własne NO3(w uproszczeniu). Zakładam, że otosy są raczej czułe na ten związek i obniżyłem NO3 w ogólnym do minimalnych wartości. Podaję maksymalnie 5 ppm z soli KNO3 tygodniowo w 2 ratach plus kranówka i kupy, to może osiągnę jakieś 10 ppm. Więcej nie potrzebuję właściwie, a sądzę, że to dosyć rozsądna granica.
Z takich mniej istotnych rzeczy i obserwacji:
- zadbałem o natlenienie. Kaskada wiadomo jak działa, a głowica ma u mnie wylot skierowany ku powierzchni i tafla cała w falach jak dla surfera. Na próbę Pat mini ustawiłem na „tryb bąblujący”, co by jeszcze łatwiej oddech złapać. Ale jakoś mi się ryby wystraszyły, nie wychodziły tak chętnie do jedzenia, poruszały się nerwowo. Stres je dopadł, więc wróciłem do plucia samą wodą, a one do normalnego poruszania po akwarium.
- otoskarium było niskie, słup wody wynosił maks 18-20 cm. W tym akwarium dużo częściej wypływają na powierzchnię zaczerpnąć powietrza, niż w akwarium dwukrotnie wyższym.
-otosy do kupienia z reguły są małe w porównaniu z tym co się stało z moimi po tych 10 miesiącach. Rosły naprawdę szybko. Może to też trzeba wziąć pod uwagę, że to ryby młode i delikatne.
Nie robiłem zdjęć w tamtym okresie. Zresztą i tak nie bardzo mam czym, ale zamieszczam kilka fotek otoskarium na dzień dzisiejszy – w zasadzie nic się nie zmieniło tylko trochę roślin wyciąłem.
pat mini połączony z u-jet
akwa z góry
i front
A tutaj podopieczni już w ogólnym na wczorajszej kolacji
View My Video
Zachęcam do dyskusji, dzielenia się swoimi spostrzeżeniami oraz zgłaszania ewentualnych wątpliwości. Może razem uda nam się wymyślić jakieś mądre i skuteczne podejście do tych ryb.
Pomyślałem, że podzielę się z Wami moim „eksperymentem” i spostrzeżeniami co do trzymanych w naszych akwariach otosków.
Ale ostrzegam, będzie długie i nudne!
Wszyscy znamy, prawie wszyscy je kiedyś kupiliśmy i większość z nas miał problem z ich utrzymaniem na dłuższą metę.
Żeby samemu nieco nauczyć się o tych rybach postanowiłem założyć zbiornik tylko dla nich.
Oczywiście robiąc odpowiednio długi research po różnych stronach, książkach i opracowaniach.
Pierwsze co mocno się rzuciło w oczy to fakt, że ryby sprzedawane w naszych sklepach są podpisane jako Otocinclus affinis. W rzeczywistości te ryby nawet do affinisa nie są podobne... To co możemy kupić to z reguły Otocinlus vittatus, czasem inne, ale głównie vittatus. Jest tu jeszcze parę dygresji, ale to taki najważniejszy szczególik.
Przygotowałem dla nich akwarium o wymiarach 70X30x25(wysokość). Długość uważam wystarczająca na to, żeby mogły sobie popływać chociaż przez chwilę wzdłuż zbiornika. Wysokość niewielka, bo otosy wypływają od czasu do czasu gwałtownie ku górze zaczerpnąć powietrza.
Podłoże wybrałem neutralne – piasek, żwirek (muchomorek). Chociaż zastanawiałem się nad aktywnym np. Benibachi, które nie jest naładowane nawozami, a potrafi utrzymywać wspaniale parametry wody miękkiej i kwaśnej. Wygrała opcja typu „budget”
Posadziłem bardzo dużo Rotali indica z mojego głównego akwarium. Korzeń Red Moor, jakieś gałązki, trochę liści buku czy dębu.
Woda filtrowana za pomocą głowicy Pat mini połączonej z filtrem U-Jet. To połączenie idealne na tą wysokość (niskość) akwarium, poza tym daje mi więcej gąbki, więcej powierzchni filtracyjnej, a ta głowiczka to wspaniały motorek, który robi świetny obieg wody nawet na tą długość. Filtracje dopełnia mała kaskada z węglem aktywnym. No i grzałka, gdy temperatura spada poniżej 23 stopni. To wszystko srrruuu na parapet.
Założyłem sobie, że będę często, ale niewielkimi ilościami podmieniał wodę. Około 10% co 2-3 dni.
Woda w ustabilizowanym już zbiorniku miała parametry pH 7,3-7,5 czyli w sumie górna granica. Twardości to 4kH i 7-8 dkH. NO3 w przedziale 0-5.
I tak wpuściłem swoje 4 otosy z głównego (niestety tylko 4, właśnie przez to że nigdy zbyt wielu nie mogłem ich utrzymać ten eksperyment) dokupiłem jeszcze 6 i tak gromadka 10 rybek miała swój zbiornik.
Pokarm to blanszowana cukinia i ogórek. Poza tym Spirulina w tabletkach i płatkach. Czasem żywy/mrożony.
Eksperyment trwał około 10 miesięcy. A teraz kilka moich wniosków z obserwacji, które mają ułatwić utrzymanie tych ryb długo i w dobrej kondycji.
1)Pokarm. No i dosłownie „Po pierwsze pokarm”.
Te ryby w sklepach są karmione z reguły robalami. Żywe, mrożone, małe i większe. Na dłuższą metę to nie jest pokarm sprofilowany dla nich. Nie twierdzę, że w ogóle nie jedzą mięska (przecież jest pyszne ). Pewnie w naturze jak się coś nawinie to skubną. Ale głownie ich dieta to jakiś detrytus, rośliny, glony. Jak wiemy roślin nam w akwariach nie zjadają. Glonów też mi dzięki nim raczej nie ubywa Musimy im zapewnić pokarm urozmaicony, ale głównie roślinny/glonowy ;P.
Wydaje mi się, że wiele z tych ryb zdycha przez niedożywienie oraz złą dietę.
Czytam tych stron i for multum i całe mnóstwo ludzi trzymających m.in. Otosy pisze, że „czasem wrzucę jakąś tabletkę dla kirysków i otosków”, „kupiłam 10 sztuk otosów, a te dwa co mi przeżyły to zjadają chyba jakieś glony, bo niczym specjalnym ich nie karmię”, „daję im to co reszcie obsady”, „moim urozmaicam dietę – mrożona dafnia, artemia, w weekend kupuję żywą szklarkę” etc.
Dieta mięsna powoduje u „roślinniaków” zapalenia jelita/żołądka i inne dolegliwości.
Gdy podawałem swoim cukinie i robale na raz interesowały się jednym i drugim pokarmem, ale koniec końców gęściej i bardziej ochoczo kręciły się przy zielonym.
Nie bez powodu dałem im też korzenie/gałązki jako ozdoby. Część zbrojników musi mieć w jadłospisie drewno. Czy te także? Nie wiem. Ale jakoś tak chętniej macają ustami drewno niż rośliny, szyby, czy podłoże.
Kolejna sprawa to dostęp do pokarmu. W ogólnym akwarium tabletkę ze spiruliną potrafiły mi zjadać inne ryby, których teoretycznie nie powinna ona interesować. Pielęgniczki potrafiły odganiać inne ryby, a otosy są dosyć płochliwe – jedna się wystraszy i ucieknie to reszta też bierze płetwy za pas, a potem niewiele dla nich już zostawało. Więc gęsta obsada, albo ryby wszędobylskie i spore im nie służą.
Uważam, że otosy powinny mieć dostęp do pokarmu możliwie cały czas. Żerują głównie nocą, ale za dnia też mają fazy na coś na ząb. Proponuję znaleźć miejsce, gdzie taki plasterek cukinii może sobie leżeć i być łatwo dostępny dla otosów.
Moje mają dzięki temu zawsze pełne brzuszki.
2) Woda.
Niby jasne, parametry utrzymywać w normie i wsio.
I zgadzam się Ale trochę miejsca poświęcę podmianom wody.
Podmiany co 2-3 dni w „otoskarium” to nie był problem. 10% czyli jakieś 5 litrów zbierając resztki z tabletki, czy ogórka. Ale w ogólnym to trochę przesada. Także ta raz w tygodniu powinna być. Ale sposobem...
Moim zdaniem szybkimi podmianami wykończyłem sobie dwa rybole. Pewną razą użyłem dwóch „wąższy”, co by woda spłynęła do akwarium szybciej. Trochę inna temperatura, albo inny parametr i niestety na następny dzień trupek.. Kilka tygodni później taka sama akcja z mojej strony, no i ze strony trupka.. Kolejnego. Olśniło mnie po drugim pogrzebie. Od tamtej pory wodę do akwarium wlewam węższym wąższem 6mm z dodatkową zaciśniętą pętelką i woda dzięki temu „ciurka” do zbiornika. Ten sposób przeniosłem też na główne akwarium do którego otosy trafiły po eksperymencie. Także świeża woda i podmiany jak najbardziej, ale z ostrożnością.
Mierzyłem również wartość NO3 w otoskarium, zawsze miałem je w przedziale 0-5, chociaż bardziej skłaniam się ku 0. Dlatego, że ryb niewiele, jak na nie to całkiem fajna filtracja no i dno obsadzone lasem rotal, które konsumowały to porządnie mimo jedynie oświetlenia słonecznego. Do ogólnego ze względu na jego roślinny charakter podawałem około 10ppm azotu na tydzień. Na pewno trochę jeszcze wpadało z kranówką – mieszam RO z kranowiczanką – no i obsada robi swoje. W sensie swoje kupy. Ich własne NO3(w uproszczeniu). Zakładam, że otosy są raczej czułe na ten związek i obniżyłem NO3 w ogólnym do minimalnych wartości. Podaję maksymalnie 5 ppm z soli KNO3 tygodniowo w 2 ratach plus kranówka i kupy, to może osiągnę jakieś 10 ppm. Więcej nie potrzebuję właściwie, a sądzę, że to dosyć rozsądna granica.
Z takich mniej istotnych rzeczy i obserwacji:
- zadbałem o natlenienie. Kaskada wiadomo jak działa, a głowica ma u mnie wylot skierowany ku powierzchni i tafla cała w falach jak dla surfera. Na próbę Pat mini ustawiłem na „tryb bąblujący”, co by jeszcze łatwiej oddech złapać. Ale jakoś mi się ryby wystraszyły, nie wychodziły tak chętnie do jedzenia, poruszały się nerwowo. Stres je dopadł, więc wróciłem do plucia samą wodą, a one do normalnego poruszania po akwarium.
- otoskarium było niskie, słup wody wynosił maks 18-20 cm. W tym akwarium dużo częściej wypływają na powierzchnię zaczerpnąć powietrza, niż w akwarium dwukrotnie wyższym.
-otosy do kupienia z reguły są małe w porównaniu z tym co się stało z moimi po tych 10 miesiącach. Rosły naprawdę szybko. Może to też trzeba wziąć pod uwagę, że to ryby młode i delikatne.
Nie robiłem zdjęć w tamtym okresie. Zresztą i tak nie bardzo mam czym, ale zamieszczam kilka fotek otoskarium na dzień dzisiejszy – w zasadzie nic się nie zmieniło tylko trochę roślin wyciąłem.
pat mini połączony z u-jet
akwa z góry
i front
A tutaj podopieczni już w ogólnym na wczorajszej kolacji
View My Video
Zachęcam do dyskusji, dzielenia się swoimi spostrzeżeniami oraz zgłaszania ewentualnych wątpliwości. Może razem uda nam się wymyślić jakieś mądre i skuteczne podejście do tych ryb.
Ostatnio zmieniony pt paź 28, 2016 11:16 pm przez fivb77, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Uzależniony
- Posty: 551
- Rejestracja: wt lut 09, 2016 6:53 pm
- Lokalizacja: Ursynów
- Na imię mam: Aleksander
- Płeć:
Opieka nas otosami
Z tą delikatną podmianą wody, to u mnie może wyjątek, ale moim to akurat nie zaszkodziło.
Przez przypadek 2x miałem awarię automatycznej podmiany wody i wówczas w akwarium wymieniła mi się woda n razy na czysta zimną kranówkę (temp. spadła do 15 stopni, mimo grzałki, która oczywiście nie nadążała grzać) .
Wszystkie otoski przeżyły taką awarię... natomiast krewetki RC padały po takiej zmianie parametrów (te duże... maluchy dawały jakoś radę).
Aha - ale w ogole to bardzo fajny opis - dzięki za włożoną pracę ! Całkiem ładnie sobie te otoski mieszkały
Przez przypadek 2x miałem awarię automatycznej podmiany wody i wówczas w akwarium wymieniła mi się woda n razy na czysta zimną kranówkę (temp. spadła do 15 stopni, mimo grzałki, która oczywiście nie nadążała grzać) .
Wszystkie otoski przeżyły taką awarię... natomiast krewetki RC padały po takiej zmianie parametrów (te duże... maluchy dawały jakoś radę).
Aha - ale w ogole to bardzo fajny opis - dzięki za włożoną pracę ! Całkiem ładnie sobie te otoski mieszkały
Ostatnio zmieniony pt paź 28, 2016 6:30 pm przez denkmal, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Guru
- Posty: 2115
- Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
- Lokalizacja: Bielany
- Na imię mam: Monika
- Płeć:
Opieka nas otosami
Ja w weekend sprawdzę jakie mam No3 w tym baniaku gdzie żyją sobie spokojnie otoski, sama jestem ciekawa, ale podejrzewam że wysokie.
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.
Opieka nas otosami
Fajny opis dopieszczania otosków i przy okazji znalazłem filmik o habitacie w którym występują te rybki.
Zielona woda to zapewne bogaty biotop w glony którymi odżywiają się otocinclusy. Ciekawe jak z parametrami wody
czy pokrywają się z tymi w opisie fivb77
[youtube][/youtube]
Zielona woda to zapewne bogaty biotop w glony którymi odżywiają się otocinclusy. Ciekawe jak z parametrami wody
czy pokrywają się z tymi w opisie fivb77
[youtube][/youtube]
-
- Guru
- Posty: 2115
- Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
- Lokalizacja: Bielany
- Na imię mam: Monika
- Płeć:
Opieka nas otosami
Zmierzyłam przed chwilą no3 w baniaku z otoskami - przed podmianką - jest pomiędzy 20 a 50. Test zooleka, pewnie jest koło 40 tak naprawdę.
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.
-
- Maniak
- Posty: 746
- Rejestracja: pt gru 13, 2013 2:47 pm
- Lokalizacja: Warszawa, Praga Płn
- Płeć:
Opieka nas otosami
Gaber - dzięki za wrzutkę - autor filmu Ivan Mikolji opisywał, że kolor wody jest spowodowany odchodami aligatorów
denkmal - ale więcej już tak nie rób
ziabak - no wysokie, tak ogólnie, patrząc no..tak ogólnie wysokie ;P A Ty z tego co kojarzę dodatkowo nie nawozisz?
denkmal - ale więcej już tak nie rób
ziabak - no wysokie, tak ogólnie, patrząc no..tak ogólnie wysokie ;P A Ty z tego co kojarzę dodatkowo nie nawozisz?
-
- Zapaleniec
- Posty: 317
- Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Opieka nas otosami
NO3 nie jest problemem dla otosa. Zresztą jak by było to ryby nie przetrwałyby transportu do nas po odłowie. Za to gwałtowna zmiana warunków skutecznie je zabija. Normalnie przenosiłem je między krewetkariami praktycznie prze dwukrotne szybkie dolanie wody do pojemnika i siup do akwarium. Raz mi się pomyliły szła i otoski z parametrów dla crystali przerzuciłem w ten sam sposób na parametry neocaridiny. Po szybkim siup do akwarium 80 % niestety padło. Następnego dnia powtórzyłem operację na spokojnie i powoli i nie zaliczyłem już żadnego zgona. To samo będzie z azotami. Szybki wzrost je zabije ale jeśli będą się dostosowywały powoli to takie i większe wartości jak napisała ziabak nie są im straszne. Co do głodowania to moje raczej są na uprzywilejowanej pozycji Wcinają pokarm dla krewetek ( w większości roślinny) a dopiero to co zostanie mają szanse zjeść robale.
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
-
- Guru
- Posty: 2115
- Rejestracja: pt wrz 11, 2009 7:37 pm
- Lokalizacja: Bielany
- Na imię mam: Monika
- Płeć:
Opieka nad otosami
Nie, nie nawożę niczym.
Ameca splendens, Xenotoca eiseni, P.wingei standard, snake skin, japan blue, blond, red scarlet, El Tigre, Limia tridens, drobniczka, Limia nigrofasciata, Poecilia gillii, C.pygmaeus, L.multifasciatus, wieloplamka, Gambusia affinis.
-
- Maniak
- Posty: 746
- Rejestracja: pt gru 13, 2013 2:47 pm
- Lokalizacja: Warszawa, Praga Płn
- Płeć:
Opieka nad otosami
Efekty zatrucia NO3 u ryb przychodzą po jakimś czasie. To, że ryba w worku przeleci pół świata z wysokim NO3 kilka dni nie znaczy, że jest odporna. Większość opisów brzmi: otoski żyły i pływały, a potem i tak zdechły niewiadomo czemu. Pewnie komuś, gdzieś tam wiadomo, tylko nie nam. Jakby nie było, są trudne do utrzymania dla dużej części hobbystów, a NO3 jest parametrem, który należy sprawdzić, gdy z naszymi rybami dzieje się coś niepokojącego.
Najważniejsze - Przy NO3 nie upieram się, to była jedna ze zmiennych, która miała różnić się od tych jakie zwykle proponuje w swoich akwariach.
Najważniejsze - Przy NO3 nie upieram się, to była jedna ze zmiennych, która miała różnić się od tych jakie zwykle proponuje w swoich akwariach.
-
- Zapaleniec
- Posty: 214
- Rejestracja: pt sty 02, 2015 6:57 pm
- Lokalizacja: Warszawa Marymont
Re: Opieka nas otosami
Z tym no3 to jednak bym się nie zgodził. W internetowych opisach otosków w kółko piszą o tym, że szkodzą im wysokie azotany i zalecają ciągłe podmianki, ale to nie sprawdza się u Ziabaka, nie sprawdza też i u mnie. Wszystkie otosy trzymam w low techu od roku, no3 tez 20-50 i żyją. Nie zdechł żaden. Tak więc podejrzewam, że rację ma kaledon, pisząc:
Kaledon pisze:NO3 nie jest problemem dla otosa. Zresztą jak by było to ryby nie przetrwałyby transportu do nas po odłowie. Za to gwałtowna zmiana warunków skutecznie je zabija. (...) ale jeśli będą się dostosowywały powoli to takie i większe wartości jak napisała ziabak nie są im straszne.
-
- Zapaleniec
- Posty: 317
- Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Opieka nad otosami
I tu dochodzimy do tego co jest plagą akwarystyki. Cokolwiek się dzieje i jak ktoś pisze o problemie to podstawowe zalecenie brzmi - zrób testy. Biegnie taka sierotka do sklepu, kupuje testy, robi je i jedyne do czego można się przyczepić to oczywiście azoty "bo za wysokie" I standardowe zalecenia- podmianki. No i wniosek oczywisty- winne azoty.
Testy czasami zrobić trzeba, ale, żeby pokusić się o analizę problemu należy mieć pełny obraz sytuacji. A czasami winna jest jakaś pierdoła o której nawet nie pomyślimy. Dla mnie otos nigdy nie był problemową rybą. A dlaczego? Po pierwsze nigdy nie kupowałem w przypadkowych miejscach. Albo brałem od chłopaków z Wawy po normalnej kwarantannie albo od normalnego handlarza na giełdzie w Łodzi który nie przepakował ryb prosto z boxa z ameryki. Druga sprawa to zawsze bardzo powoli dostosowywałem je do swoich warunków. Kolejna to taka, że nie miały konkurencji do jedzenia i zawsze sporo glona w zbiornikach. I jeszcze jedna dość istotna sprawa - kupione otosy zawsze trafiały na kwarantannę (do miesiąca czasu) i jeśli widziałem potrzebę to dostawały środek na odrobaczenie. I to tyle jeśli chodzi o tą rybę.
Testy czasami zrobić trzeba, ale, żeby pokusić się o analizę problemu należy mieć pełny obraz sytuacji. A czasami winna jest jakaś pierdoła o której nawet nie pomyślimy. Dla mnie otos nigdy nie był problemową rybą. A dlaczego? Po pierwsze nigdy nie kupowałem w przypadkowych miejscach. Albo brałem od chłopaków z Wawy po normalnej kwarantannie albo od normalnego handlarza na giełdzie w Łodzi który nie przepakował ryb prosto z boxa z ameryki. Druga sprawa to zawsze bardzo powoli dostosowywałem je do swoich warunków. Kolejna to taka, że nie miały konkurencji do jedzenia i zawsze sporo glona w zbiornikach. I jeszcze jedna dość istotna sprawa - kupione otosy zawsze trafiały na kwarantannę (do miesiąca czasu) i jeśli widziałem potrzebę to dostawały środek na odrobaczenie. I to tyle jeśli chodzi o tą rybę.
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
-
- Arcymistrz
- Posty: 4995
- Rejestracja: ndz sty 11, 2009 12:31 am
- Telefon: 510847789
- Lokalizacja: Warszawa[gocław]
- Na imię mam: Krzysztof
- Płeć:
Opieka nad otosami
Moim zdaniem azotany to nie jest największy problem.W swoim baniaku zawsze miałem 25+(nie mylić z 500+ )i nie widziałem złego wpływu na te rybki.Ba,nawet podmiany rzędu 50% i ostre gazowanie otoski znosiły dzielnie.Nie twierdze,że nigdy żaden mi nie padł ale to były jednostkowe przypadki.Natomiast raz miałem taki przypadek,że z zakupionego stadka 10 szt. po dwóch dniach nie było żadnego.Kwarantanny nie było ale była długotrwała aklimatyzacja.
Suma summarum przychylam się do opinii,że najważniejsze jest źródło zakupu.
Suma summarum przychylam się do opinii,że najważniejsze jest źródło zakupu.
Co stosujesz?Kaledon pisze: ...dostawały środek na odrobaczenie
Nie jestem na garnuszku żadnego sklepu akwarystycznego itp.
Nie należę do żadnej loży,towarzystwa wzajemnej adoracji,sekty,kasty itp.
Jestem prostym miłośnikiem naszego hobby.
Nie należę do żadnej loży,towarzystwa wzajemnej adoracji,sekty,kasty itp.
Jestem prostym miłośnikiem naszego hobby.
-
- Zapaleniec
- Posty: 317
- Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Opieka nad otosami
Masz pw. Nie lubię pisać po forach co się daje do leczenia bo później niektórzy bez wiedzy i doświadczenia faszerują ryby chemią. Przeważnie z fatalnym skutkiem.
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Opieka nad otosami
Z całym szacunkiem - bardziej prawdopodobne, ze "niektórzy bez wiedzy i doświadczenia" przejadą się na cudzej rutynie, biorąc sobie do serca stwierdzenie, że są sierotką biegnącą na bezsensowne polecenie do sklepu po testy.
Mnie testy, które teraz traktuje lekceważąco, bo przecież po tylu latach to już intuicja niezawodna mną kieruje, w przeszłości kilkakrotnie przed stratami uchroniły, nawet bez wnikania w dodatkowe zjawiska przyczyniające się do choroby czy upadków. Większości moich ryb w sytuacjach krytycznych pomagały jednak podmiany, które robiłem, żeby zbić rozpasane NO3. Może przy tym działo się coś o wiele ważniejszego, o czym nawet nie pomyślałem, ale gdybym nie miał świadomości tego wysokiego NO3, nie wdrożyłbym żadnego systemu naprawczego albo sięgałbym na oślep po złowrogą chemię.
Na forum jest trochę tak: kiedy człowiek jest świeżo w temacie, ryby mu padają, bo się nie zna i coś źle zrobił. Kiedy długo już siedzi w temacie, ale mimo wszystko ma jakiś problem - na pewno zrobił dobrze, bo przecież ma doświadczenie, tylko jakieś wypadki losowe wchodzą w grę albo złe źródło. IMO - czasami bardziej szkodliwy niż brak doświadczenia jest arogancja i brak pokory. Rutyna. Traktowanie ryby jak maszyny zaprogramowanej na jakieś ściśle określone warunki.
Ja tam nie wiem, na czym rzecz polega z NO3. Wiem, że kiedy prowadziłem baniak klasycznie, z regularnymi dużymi podmianami, w miarę wydajną filtracją, jakiekolwiek zaniedbania bardzo szybko powodowały choroby ryb i tych zasiedziałych i nowych. W akwarium na ziemi staram się nie igrać z losem i nie wyobrażam sobie trzymania z premedytacją zwierząt w wodzie z NO3 na poziomie >40,50. Ale to NO3 i tak utrzymuje się na poziomie, które w poprzednich warunkach zwiastowałyby już kłopoty. A w obecnych - ryby mają się dobrze. Nie odnotowuję chorób, które wiąże się z szeroko pojętym brudem, chociaż jest brudno. Nie odmulam, ziemia się wala, zgniłe liście się walają, filtr pyka sobie symboliczny.
Jednak nadal upierałbym się w przypadku zwłaszcza świeżych akwariów, żeby użyć testów i nie sugerować się własnie rodzącą się tezą, że nie chodzi o NO3, bo przecież u Ziabak czy Kaledona nie chodzi o NO3. Może u Ziabak i Kaledona z racji specyficznych warunków wykształciła się specyficzna flora bakteryjna, zaistniał jakiś czynnik niewykrywalny testami, który chroni otosa przed rychłym zgonem, pobudza układ immunologiczny ryby do lepszej pracy czy buduje barierę ochronną (przecież działanie środków związków azotu nie ogranicza się do trucia, ale w wysokich stężeniach ma działać niszcząco i osłabiająco na narządy czy powłoki zewnętrzne). Ale już w sterylniejszych/ bardziej jałowych baniakach to samo NO3 może okazać się przyczyną zgonów czy wstępem do choroby, bo środowisko jest inne. Zakładam, że ten sam otos w różnych środowiskach i przy różnych metodach opieki może zareagować różnie na NO3.
Mnie testy, które teraz traktuje lekceważąco, bo przecież po tylu latach to już intuicja niezawodna mną kieruje, w przeszłości kilkakrotnie przed stratami uchroniły, nawet bez wnikania w dodatkowe zjawiska przyczyniające się do choroby czy upadków. Większości moich ryb w sytuacjach krytycznych pomagały jednak podmiany, które robiłem, żeby zbić rozpasane NO3. Może przy tym działo się coś o wiele ważniejszego, o czym nawet nie pomyślałem, ale gdybym nie miał świadomości tego wysokiego NO3, nie wdrożyłbym żadnego systemu naprawczego albo sięgałbym na oślep po złowrogą chemię.
Na forum jest trochę tak: kiedy człowiek jest świeżo w temacie, ryby mu padają, bo się nie zna i coś źle zrobił. Kiedy długo już siedzi w temacie, ale mimo wszystko ma jakiś problem - na pewno zrobił dobrze, bo przecież ma doświadczenie, tylko jakieś wypadki losowe wchodzą w grę albo złe źródło. IMO - czasami bardziej szkodliwy niż brak doświadczenia jest arogancja i brak pokory. Rutyna. Traktowanie ryby jak maszyny zaprogramowanej na jakieś ściśle określone warunki.
Ja tam nie wiem, na czym rzecz polega z NO3. Wiem, że kiedy prowadziłem baniak klasycznie, z regularnymi dużymi podmianami, w miarę wydajną filtracją, jakiekolwiek zaniedbania bardzo szybko powodowały choroby ryb i tych zasiedziałych i nowych. W akwarium na ziemi staram się nie igrać z losem i nie wyobrażam sobie trzymania z premedytacją zwierząt w wodzie z NO3 na poziomie >40,50. Ale to NO3 i tak utrzymuje się na poziomie, które w poprzednich warunkach zwiastowałyby już kłopoty. A w obecnych - ryby mają się dobrze. Nie odnotowuję chorób, które wiąże się z szeroko pojętym brudem, chociaż jest brudno. Nie odmulam, ziemia się wala, zgniłe liście się walają, filtr pyka sobie symboliczny.
Jednak nadal upierałbym się w przypadku zwłaszcza świeżych akwariów, żeby użyć testów i nie sugerować się własnie rodzącą się tezą, że nie chodzi o NO3, bo przecież u Ziabak czy Kaledona nie chodzi o NO3. Może u Ziabak i Kaledona z racji specyficznych warunków wykształciła się specyficzna flora bakteryjna, zaistniał jakiś czynnik niewykrywalny testami, który chroni otosa przed rychłym zgonem, pobudza układ immunologiczny ryby do lepszej pracy czy buduje barierę ochronną (przecież działanie środków związków azotu nie ogranicza się do trucia, ale w wysokich stężeniach ma działać niszcząco i osłabiająco na narządy czy powłoki zewnętrzne). Ale już w sterylniejszych/ bardziej jałowych baniakach to samo NO3 może okazać się przyczyną zgonów czy wstępem do choroby, bo środowisko jest inne. Zakładam, że ten sam otos w różnych środowiskach i przy różnych metodach opieki może zareagować różnie na NO3.
-
- Zapaleniec
- Posty: 317
- Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Opieka nad otosami
Prędzej przejadą się na radach doświadczonych na forach i googlach. Nie chciało mi się wnikać w temat ale skoro "uderzyłem w stół" i niejako zostałem wywołany do tablicy to niech będzie. Na początek może powinniśmy zacząć od tego, że testy akwarystyczne są strasznie zgrubne i nie zawsze mierzą to co chcemy. Przy jakimkolwiek problemie standardowy zestaw to pH, KH, GH i 3 razy azot. I co w takim zestawie może być nie tak? No tylko azot. Większość zwierząt wodnych toleruje szeroki zakres parametrów, przez lata hodowli w niewoli przystosowały się do innych więc trzy pierwsze parametry poza skrajnymi przypadkami można pominąć. Więc powiedz mi jak mając tak niewiele danych można ustalić problem? No po prostu się nie da poza oczywistymi przypadkami kiedy to związki azotowe są odpowiedzialne za problem. Całą resztę po prostu podciąga się pod problem z cyklem azotowym ponieważ jest to jedyny parametr który "odbiega od normy" I o tym właśnie pisze a nie o całkowitej nieprzydatności testów. Sam Deni wiesz co byłoby gdybyś wyniki swoich pomiarów dał przy jakimś problemie. Problem leży w azocie, podmieniaj wodę i takie tam. A nic się nie dzieje ponieważ masz coś o czy się przeważnie nie mówi. Stabilny zbiornik. A to jak dla mnie jest dużo ważniejsze niż "książkowe" parametry pod daną rybę czy inne wodne żyjątko.
Więc z całym szacunkiem nie posądzaj mnie o rutynę i całkowite lekceważenie pomiarów. Za to interpretacja każdego problemu jako wina jednego mierzalnego parametru jest przeważnie dokonywana właśnie przez tych co wiedze swoją gdzieś wyczytali a nie zdobyli. I później widzimy takie kwiatki jak otosy wrażliwe na NO3 czy też coś mi bliższego krewetki które najmniejsze NO3 miało zabijać. Autor tematu przecież nie wziął sobie z powietrza wrażliwości otosa na NO3. To można właśnie wyczytać na różnych forach i grupach dyskusyjnych.
A źródło nabywania ryb jest niestety najważniejsze. Unikniesz 95% problemów kiedy masz takie. I to akurat nie jest arogancja i brak pokory a wiedza zdobyta doświadczalnie. Ja nie należę do ludzi którzy winę za swoje błędy zrzucają na źródło. Do krewetek CR robiłem 2 razy podejście. Pierwsze wywaliłem wszystkie ponieważ spieprzyłem zbiornik pod nie. Więc zrobiłem drugi i kupiłem od tej samej osoby krewetki. I się udało. Teraz też odnawiałem stada robali po tym jak przez mój błąd przestały się rozmnażać i bardzo dużo ich przeszło do krainy lepszych parametrów. I wszystkie mierzalne parametry akwarystyczne były w porządku. Nie miałem punktu zaczepienia po pomiarach we wszystkich akwariach żeby dojść co się dzieje. Poprzez przemyślenia, obserwację i kilka testów (nic co można zmierzyć testami) chyba namierzyłem problem. No i przyszła pora na zakup nowych robaków. Wszystkie które kupiłem mają się świetnie poza partią od jednej osoby. Te od początku zachowywały się mniej typowo. I w zbiorniku z nimi jest problem. A testy wychodzą idealnie.
Podsumowując temat otosa - najważniejsze, żeby nabyć go z pewnego źródła, nie zmieniać gwałtownie parametrów, zadbać o dobry pokarm w większości roślinny , mieć stabilny zbiornik i po prostu cieszyć się nimi.
Więc z całym szacunkiem nie posądzaj mnie o rutynę i całkowite lekceważenie pomiarów. Za to interpretacja każdego problemu jako wina jednego mierzalnego parametru jest przeważnie dokonywana właśnie przez tych co wiedze swoją gdzieś wyczytali a nie zdobyli. I później widzimy takie kwiatki jak otosy wrażliwe na NO3 czy też coś mi bliższego krewetki które najmniejsze NO3 miało zabijać. Autor tematu przecież nie wziął sobie z powietrza wrażliwości otosa na NO3. To można właśnie wyczytać na różnych forach i grupach dyskusyjnych.
A źródło nabywania ryb jest niestety najważniejsze. Unikniesz 95% problemów kiedy masz takie. I to akurat nie jest arogancja i brak pokory a wiedza zdobyta doświadczalnie. Ja nie należę do ludzi którzy winę za swoje błędy zrzucają na źródło. Do krewetek CR robiłem 2 razy podejście. Pierwsze wywaliłem wszystkie ponieważ spieprzyłem zbiornik pod nie. Więc zrobiłem drugi i kupiłem od tej samej osoby krewetki. I się udało. Teraz też odnawiałem stada robali po tym jak przez mój błąd przestały się rozmnażać i bardzo dużo ich przeszło do krainy lepszych parametrów. I wszystkie mierzalne parametry akwarystyczne były w porządku. Nie miałem punktu zaczepienia po pomiarach we wszystkich akwariach żeby dojść co się dzieje. Poprzez przemyślenia, obserwację i kilka testów (nic co można zmierzyć testami) chyba namierzyłem problem. No i przyszła pora na zakup nowych robaków. Wszystkie które kupiłem mają się świetnie poza partią od jednej osoby. Te od początku zachowywały się mniej typowo. I w zbiorniku z nimi jest problem. A testy wychodzą idealnie.
Podsumowując temat otosa - najważniejsze, żeby nabyć go z pewnego źródła, nie zmieniać gwałtownie parametrów, zadbać o dobry pokarm w większości roślinny , mieć stabilny zbiornik i po prostu cieszyć się nimi.
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
-
- Maniak
- Posty: 746
- Rejestracja: pt gru 13, 2013 2:47 pm
- Lokalizacja: Warszawa, Praga Płn
- Płeć:
Opieka nad otosami
Ja niestety nie mam dostępu do „dobrych źródeł” ryb. Chociaż zawsze są to ryby od chłopaków z Wawy
W sklepie akwarystycznym sprzedawca nam nie powie czy ryba pływała w zeszłym tygodniu w Peru lub Brazylii.
Jestem hobbystą, który lubi mieć wiedzę o swoich rybach/roślinach na podstawie swojego doświadczenia.
Poziom NO3 jest tylko jednym z założeń prowadzenia mojego zbiornika.
W sklepie akwarystycznym sprzedawca nam nie powie czy ryba pływała w zeszłym tygodniu w Peru lub Brazylii.
Jestem hobbystą, który lubi mieć wiedzę o swoich rybach/roślinach na podstawie swojego doświadczenia.
Poziom NO3 jest tylko jednym z założeń prowadzenia mojego zbiornika.
Właśnie tym jest mój pierwszy post. Na miarę skromnych możliwości, nie mierzyłem DOC, natlenienia, albo innych inhibitatorówKaledon pisze:żeby pokusić się o analizę problemu należy mieć pełny obraz sytuacji.
-
- Zapaleniec
- Posty: 214
- Rejestracja: pt sty 02, 2015 6:57 pm
- Lokalizacja: Warszawa Marymont
Opieka nad otosami
Może w tej dyskusji a propos no3 może zatraciło się to, że fajne było już samo wywołanie dyskusji nt dobrostanu otosów i przedstawienie wyników własnych dociekań. Jak Twój system dział, nie ma powodu chyba go zarzucać. A z tymi "dobrymi źródłami" to tez uważam, ze sprawa jest ponura. To w sumie przykre, że handel rybami to taka dziedzina, w której leniwy/wytaniający importer nie jest karany wypchnięciem z rynku za kiepsko potraktowany towar - otosy bez kwarantanny. Można sądzić,. że ten solidniejszy importer wychodzi na frajera / wpędza się w koszta, i jego ryby stanowią margines rynku.
A propos tego, co mówił Dein, to przecież nikt nie mówi, ze testów nie należy robić. Jakoś wszyscy wiedzą, ile mają tego no3, chyba nie z powietrza. Tylko - jak pisał kaledon - trzeba do wyników mieć krytyczny stosunek. No i rutyna nie zawsze musi być zła - cotygodniowa podmianka, jako działanie rutynowe, nawet bez mierzenia parametrów może być uznana za działanie korzystne
A propos tego, co mówił Dein, to przecież nikt nie mówi, ze testów nie należy robić. Jakoś wszyscy wiedzą, ile mają tego no3, chyba nie z powietrza. Tylko - jak pisał kaledon - trzeba do wyników mieć krytyczny stosunek. No i rutyna nie zawsze musi być zła - cotygodniowa podmianka, jako działanie rutynowe, nawet bez mierzenia parametrów może być uznana za działanie korzystne
Opieka nad otosami
Nie mają innego wyjścia.Kaledon pisze:Prędzej przejadą się na radach doświadczonych na forach i googlach.
Konkretne tematy o chorych zwierzętach nie cieszą się zainteresowaniem forumowych analityków i naukowców. Nie ma chętnych do pomocy w dogłębnej interpretacji sytuacji, zwłaszcza jeśli chodzi o nowych użytkowników z "nudnymi" przypadkami. Nie ma chętnych do tego, żeby wypytywać, jakimi zasadami ktoś się kieruje i skąd czerpie wiedzę.
W związku z tym ta podstawowa porada, żeby zacząć od określenia warunków panujących w akwarium, ma fundamentalną wartość. Odpowiada na pytanie "co robię źle" w połowie przypadków, jak nie lepiej. A Ty ją na luzie deprecjonujesz, jednocześnie przejmując się, że ujawnienie nazwy leku na odrobaczanie jakiejś sierotce namiesza w głowie.
Od czego niby zacząć rozmowę z początkującym akwarystą, któremu padają zwierzęta, chociaż ma "czystą wodę"?
Mam stabilny zbiornik i kiedyś miałem stabilny zbiornik, tylko inaczej o tę stabilność dbałem. Tamten wymagał więcej wysiłku i ingerencji. Pomija się tę kwestię? Absolutnie nie. Ludzie radzący zakup testów dużo mówią o prawdopodobnym braku stabilności. Mogą sobie potem ludzie o tem poczytać albo se kupić te testy i przekonać się na własne oczy, że akwarium czyste może być nieczyste. Czy to zbędny etap zdobywania doświadczenia? Nie żelazna podstawa do dalszych dociekań?
Nie mam problemu, żeby pisać o tym, jakie mam parametry i owszem, w odpowiedzi czytam porady, żeby coś zrobić z NO3. I bardzo dobrze. A raczej - czytałem. Teraz się ludzie powstrzymują, bo zakładają, że wiem, co robię. Czasami wyrwie się z dobrą radą ktoś pozbawiony respektu dla kolegów z większym doświadczeniem i ciętym językiem. Bardzo dobrze! Przestałem zwracać uwagę na rzeczy, na które zwracałem uwagę na początku, ale to dzięki nowym akwarystom nie tracę kontaktu z podstawami. Teraz mam skłonności do kombinowania, chociaż może wystarczyłoby kupic sobie cholerne testy. I tem sposobem odkryłem np. zagadkowy zjazd pH w moim super stabilnym baniaku. PH bym nie podejrzewał.
Otosy miałem dawno temu w akwarium o które bardzo dbałem i było stabilne. Normalne z Kakadu, żadnego "porządnego źródła" lub tru hodowcy. Zaczęły padać, kiedy stabilne akwarium się zdestabilizowało. Mało sprytny byłem. Przykryłem ziemię lekkim podłożem, które nie utrzymywało ziemi w miejscu. Może zaszkodził rybom podwyższony poziom NO3, a może gazy.
To, że w iluś tam akwariach otosy żyją pomimo wysokiego NO3, nie oznacza automatycznie, że nieprawdą jest stwierdzenie, że to gatunek wrażliwy na związki azotu. W iluś tam kolejnych akwariach najwyraźniej ryby padły, bo nie wytrzymały wzrostu poziomu związków azotu i konsekwencji takiego stanu rzeczy. Udowodnicie, że było inaczej? Jasne - można powiedziec, że moje padły, bo akwarium straciło stabilność i warunki się zwierzęciom zmieniły. Ale straciło stabilność dokładnie w tym sensie, że zmieniły się parametry, w tym poziom NO3.
Wątpię, że zadziałałoby to w drugą stronę. Gdybym rybkom przyzwyczajonym do mojego ścieku zaczął w zwyczajnym trybie podmian dolewać świeżej wody o identycznych parametrach, jeno z niskim poziomem NO3. Tamte otoski nie buldoczyły się na podmiany.
-
- Zapaleniec
- Posty: 271
- Rejestracja: sob cze 04, 2016 12:51 am
- Lokalizacja: W-wa
- Płeć:
Opieka nad otosami
Fajny temat. Będę śledzić
Przyczyny zgonów mogą być różne. Moim zdaniem za najbardziej częste i wiarygodne można uznać: kiepskiego importera i/lub kiepski materiał genetyczny sprzedawanych rybek (zwyczajnie: silniejsze i słabsze egzemplarze - więc tak naprawdę zawsze to jest jakaś loteria...), szokową zmianę parametrów (w tym dawanie ryb do niedojrzałego akwarium - skoki NO2 i NH3), a także pasożyty.
Przyczyny zgonów mogą być różne. Moim zdaniem za najbardziej częste i wiarygodne można uznać: kiepskiego importera i/lub kiepski materiał genetyczny sprzedawanych rybek (zwyczajnie: silniejsze i słabsze egzemplarze - więc tak naprawdę zawsze to jest jakaś loteria...), szokową zmianę parametrów (w tym dawanie ryb do niedojrzałego akwarium - skoki NO2 i NH3), a także pasożyty.
Prośba do webmastera-admina o usunięcie mojego konta z fawa.pl. Z góry dziękuję.
-
- Zapaleniec
- Posty: 317
- Rejestracja: sob lis 13, 2010 9:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Opieka nad otosami
I nie ma się co dziwić. Nikt nie jest wróżką, żeby na podstawie parametrów wody, słabej jakości zdjęć czy mało konkretnych opisów stawiać diagnozę choroby. Do lekarza jakoś nikt nie wysyła zdjęć i nie pisze tylko udaje się osobiście. A jak jeszcze postawisz złą diagnozę i wszystko padnie w trakcie leczenia to co? napiszesz na forum przepraszam ?Dein pisze:Nie mają innego wyjścia.
Konkretne tematy o chorych zwierzętach nie cieszą się zainteresowaniem forumowych analityków i naukowców. Nie ma chętnych do pomocy w dogłębnej interpretacji sytuacji, zwłaszcza jeśli chodzi o nowych użytkowników z "nudnymi" przypadkami. Nie ma chętnych do tego, żeby wypytywać, jakimi zasadami ktoś się kieruje i skąd czerpie wiedzę.
Ty jednak uparłeś się , żeby wszystko po swojemu zinterpretować więc wybacz ale zacytuje sam siebie i nawet pogrubię.Dein pisze:W związku z tym ta podstawowa porada, żeby zacząć od określenia warunków panujących w akwarium, ma fundamentalną wartość. Odpowiada na pytanie "co robię źle" w połowie przypadków, jak nie lepiej. A Ty ją na luzie deprecjonujesz, jednocześnie przejmując się, że ujawnienie nazwy leku na odrobaczanie jakiejś sierotce namiesza w głowie.
Określenie warunków TAK- zrzucanie wszystkiego na jedyne co możesz zmierzyć tymi testami -NIE Poza tym zrobieniem testów człowiek nie zabije ryb za to podaniem leku przy niewłaściwej diagnozie i w złej dawce i owszem.Kaledon pisze:I tu dochodzimy do tego co jest plagą akwarystyki. Cokolwiek się dzieje i jak ktoś pisze o problemie to podstawowe zalecenie brzmi - zrób testy. Biegnie taka sierotka do sklepu, kupuje testy, robi je i jedyne do czego można się przyczepić to oczywiście azoty "bo za wysokie" I standardowe zalecenia- podmianki. No i wniosek oczywisty- winne azoty.
Testy czasami zrobić trzeba, ale, żeby pokusić się o analizę problemu należy mieć pełny obraz sytuacji.
Tem sposobem odkryłeś coś oczywistego. Nazywamy to starzeniem się akwarium. Wraz ze wzrostem wieku następuje spadek pH przez zawartość czegoś co sam zmierzyłeś NO3.Dein pisze:Teraz mam skłonności do kombinowania, chociaż może wystarczyłoby kupic sobie cholerne testy. I tem sposobem odkryłem np. zagadkowy zjazd pH w moim super stabilnym baniaku. PH bym nie podejrzewał.
Nie my musimy udowadniać To Ty postanowiłeś się sprzeczać z tym co napisałem więc Ty udowodnij, że nie mam racji. Zawsze lepiej jest być na pozycji ja wiem lepiej a niech inni udowadniają, że nie mam racji . A tak na marginesie destabilizacja zbiornika to nie tylko wzrost NO3. Tak na szybko myślę o przynajmniej kilku których nie zmierzyłeś bo nie ma takich testów A są szkodliwe dla życia i zdrowia ryb.Dein pisze:To, że w iluś tam akwariach otosy żyją pomimo wysokiego NO3, nie oznacza automatycznie, że nieprawdą jest stwierdzenie, że to gatunek wrażliwy na związki azotu. W iluś tam kolejnych akwariach najwyraźniej ryby padły, bo nie wytrzymały wzrostu poziomu związków azotu i konsekwencji takiego stanu rzeczy. Udowodnicie, że było inaczej? Jasne - można powiedziec, że moje padły, bo akwarium straciło stabilność i warunki się zwierzęciom zmieniły. Ale straciło stabilność dokładnie w tym sensie, że zmieniły się parametry, w tym poziom NO3.
http://shrimps.blog.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Opieka nad otosami
Ja to z tego tak wychodzę, że od początku uprzedzam, że stawianie diagnozy w warunkach domowych, a tym bardziej - zdalnie, pomijając kilka oczywistych chorób, w przypadku ryb jest trochę jak wróżenie z fusów, w związku z czym - leczenie jest jak gra w lotto, bo może nawet diagnoza jest postawiona błędnie. Mało tego - pacjent może nie przeżyć terapii, chociaż diagnoza była trafiona i lek dobrany trafnie. Albo może przeżyć, ale z racji osłabienia zachoruje ponownie, jesli nie dołoży się starań, żeby warunki były poprawne.Kaledon pisze:I nie ma się co dziwić. Nikt nie jest wróżką, żeby na podstawie parametrów wody, słabej jakości zdjęć czy mało konkretnych opisów stawiać diagnozę choroby. Do lekarza jakoś nikt nie wysyła zdjęć i nie pisze tylko udaje się osobiście. A jak jeszcze postawisz złą diagnozę i wszystko padnie w trakcie leczenia to co? napiszesz na forum przepraszam ?
Nie jestem lekarzem, nie ponoszę odpowiedzialności, nikt nie oczekuje ode mnie nieomylności, bo moja przewaga polega tylko na tym, że trochę więcej przypadków prześledziłem, niż ten ktoś, kto prosi o pomoc lub zadaje pytania.
Nikt do mnie nigdy pretensji nie miał, jeśli nie udało się pomóc. Ani ja do nikogo.
Zachęcam Cię do tego, żebyś pomagał w dziale chorobowym, bo zazwyczaj nie ma nic do stracenia. Można próbować sklecić prawdopodobny scenariusz na podstawie wróżb albo się przyglądać. Ewentualnie kpić z tego, że ktoś pojmuje przypadki według utartego schematu i nie analizuje, chociaż tyle jest możliwości.
Walczmy z plagą, skoro uważasz, że jest plaga. Otwarcie, w oparciu o konkretne przypadki, odważnie.
Może nie jestem w tym wątku przyjemny, ale mam trochę żal do ludzi, którzy są przekonani o tym, że dysponują nieszablonową i elitarną wiedzą, ale uważają, że lepiej zachować ją dla siebie czy też na teoretyczne rozważania, bo w praktyce może trafić na niepodatny grunt albo nie znajdzie zastosowania.
Niczego wartościowego nie odkryłem.Dein pisze:Tem sposobem odkryłeś coś oczywistego. Nazywamy to starzeniem się akwarium. Wraz ze wzrostem wieku następuje spadek pH przez zawartość czegoś co sam zmierzyłeś NO3.
To nie jest stare akwarium.
Prosiłem kiedyś w innym wątku, żeby ktoś napisał coś więcej o "starzeniu się" akwarium. Pada często to słowo wytrych + luźno kilka terminów rzuconych gdzieś obok. Nigdy z drobną chociaż analizą przyczynowo-skutkową, uzasadnieniem, dlaczego ten proces zaszedł w moim stosunkowo młodym baniaku, a nie zachodził wcześniej w innych baniakach, dłużej istniejących, w których pH szybowało raczej wraz z NO3.
Ja się z Tobą nie sprzeczam. Jedynie zestawiłem z Waszymi przypadkami mój, który raczej wpisuje się w teorię, którą obalacie.Dein pisze:Nie my musimy udowadniać To Ty postanowiłeś się sprzeczać z tym co napisałem więc Ty udowodnij, że nie mam racji.
Do kompletu i dla równowagi.
-
- Zapaleniec
- Posty: 257
- Rejestracja: pt sie 12, 2016 8:15 pm
- Lokalizacja: Wawa, Białołęka-Nowodwory
- Na imię mam: Lukasz
- Płeć:
Opieka nad otosami
Do tej pory padł mi jeden Otosek, 2 dni po wrzuceniu do zbiornika. Albo mu parametry nie podpasowały, albo był mocno zaniedbany Otoski ze sklepu akwarystycznego.
Reszta żyje u mnie od miesiąca, raz na 2 dni wrzucę plasterek cukinii. Po nocy zazwyczaj plasterek jest mocno wyjedzony.
Otoski wrzuciłem do baniaka jak dojrzewał! Miały pomóc przy czyszczeniu korzenia, no i pomogły Korzeń czyściutki, a otoski dalej śmigają po akwarium.
Reszta żyje u mnie od miesiąca, raz na 2 dni wrzucę plasterek cukinii. Po nocy zazwyczaj plasterek jest mocno wyjedzony.
Otoski wrzuciłem do baniaka jak dojrzewał! Miały pomóc przy czyszczeniu korzenia, no i pomogły Korzeń czyściutki, a otoski dalej śmigają po akwarium.
43l - Krewetki mix, Endlerki i Amandy
81l - Towarzyski roślinniak na ziemi - Neony Czarne i Platki koralowe
81l - Towarzyski roślinniak na ziemi - Neony Czarne i Platki koralowe
-
- Arcymistrz
- Posty: 4316
- Rejestracja: wt sie 24, 2010 1:57 pm
- Lokalizacja: Kraków,Warszawa-Wawer
- Płeć:
Re: Opieka nad otosami
Pokaż Uwagi moderatora
Wracając do otosków...
Z moich obserwacji wynika, że nie są przesadnie wrażliwe na związki azotu. Najlepszym na to dowodem (nie pochwalam tego bezkrytycznie) jest to, że często otoski wpadają do akwarium zaraz po jego założeniu. Spokojnie przechodzą przez cały cykl azotowy, a później żyją długo i szczęśliwie.
"Nie należy ich trzymać w ilości mniejszej niż 4 osobniki. Mimo, że jest to ryba mało wymagająca jest bardzo wrażliwa na złe parametry wody. Należy szczególną uwagę przykładać do zapobiegania gwałtownym zmianom parametrów wody. W odpowiedniej ilości doskonale radzi sobie z glonami zielonymi, brunatnicami i okrzemkami. Do nowego akwarium w celu zapobiegania glonom można je wprowadzić już w pierwszym tygodniu."
źródło http://peha68.pl/akwarium-naturalne/art ... w-akwarium" onclick="window.open(this.href);return false;)
Ja mam nieco inną teorię skąd mogą brać się "pady" (pomijając oczywiste sprawy takie jak choroba, robactwo czy skrajnie nieodpowiednie warunki).
Otosek jak większość ryb z rodziny zbrojnikowatych, ma duże zapotrzebowanie na tlen. Podejrzewam, że pierwsze co się robi po otrzymaniu przesyłki samolotowej, to reanimuje się je bardzo intensywnie dotleniając wodę. Jakiś czas pewnie siedzą w takich luksusowych warunkach, a później gwałtownie "wpadają" do akwariów nabijanych CO2 i relatywnie słabo natlenionych.
Jako pewnego rodzaju potwierdzenie tej teorii powiem, że mam podobnie z młodymi Sturisomami. W zbiorniku hodowlanym mają bardzo intensywnie natlenianą wodę i w akwariach mniej natlenionych okres aklimatyzacji jest dosyć długi. Mało tego, miałem kilka zgonów.
Z obserwacji i rozmów wiem, że załączenie dotleniacza w tym pierwszym okresie, radykalnie poprawia ich zdolności aklimatyzacyjne.
I nawet jeśli przeceniam rolę tlenu w tym procesie, to trudno chyba zaprzeczyć, że napowietrzanie znacznie łagodzi konsekwencje zatrucia (podtrucia) azotem, jeśli przypadkowo w takim zbiorniku występuje jego nadmiar.
Reasumując, dodatkowe natlenianie w okresie aklimatyzacyjnym (wystarczy w nocy) może pomóc, a na pewno nie zaszkodzi.
Wracając do otosków...
Z moich obserwacji wynika, że nie są przesadnie wrażliwe na związki azotu. Najlepszym na to dowodem (nie pochwalam tego bezkrytycznie) jest to, że często otoski wpadają do akwarium zaraz po jego założeniu. Spokojnie przechodzą przez cały cykl azotowy, a później żyją długo i szczęśliwie.
"Nie należy ich trzymać w ilości mniejszej niż 4 osobniki. Mimo, że jest to ryba mało wymagająca jest bardzo wrażliwa na złe parametry wody. Należy szczególną uwagę przykładać do zapobiegania gwałtownym zmianom parametrów wody. W odpowiedniej ilości doskonale radzi sobie z glonami zielonymi, brunatnicami i okrzemkami. Do nowego akwarium w celu zapobiegania glonom można je wprowadzić już w pierwszym tygodniu."
źródło http://peha68.pl/akwarium-naturalne/art ... w-akwarium" onclick="window.open(this.href);return false;)
Ja mam nieco inną teorię skąd mogą brać się "pady" (pomijając oczywiste sprawy takie jak choroba, robactwo czy skrajnie nieodpowiednie warunki).
Otosek jak większość ryb z rodziny zbrojnikowatych, ma duże zapotrzebowanie na tlen. Podejrzewam, że pierwsze co się robi po otrzymaniu przesyłki samolotowej, to reanimuje się je bardzo intensywnie dotleniając wodę. Jakiś czas pewnie siedzą w takich luksusowych warunkach, a później gwałtownie "wpadają" do akwariów nabijanych CO2 i relatywnie słabo natlenionych.
Jako pewnego rodzaju potwierdzenie tej teorii powiem, że mam podobnie z młodymi Sturisomami. W zbiorniku hodowlanym mają bardzo intensywnie natlenianą wodę i w akwariach mniej natlenionych okres aklimatyzacji jest dosyć długi. Mało tego, miałem kilka zgonów.
Z obserwacji i rozmów wiem, że załączenie dotleniacza w tym pierwszym okresie, radykalnie poprawia ich zdolności aklimatyzacyjne.
I nawet jeśli przeceniam rolę tlenu w tym procesie, to trudno chyba zaprzeczyć, że napowietrzanie znacznie łagodzi konsekwencje zatrucia (podtrucia) azotem, jeśli przypadkowo w takim zbiorniku występuje jego nadmiar.
Reasumując, dodatkowe natlenianie w okresie aklimatyzacyjnym (wystarczy w nocy) może pomóc, a na pewno nie zaszkodzi.
-
- Maniak
- Posty: 746
- Rejestracja: pt gru 13, 2013 2:47 pm
- Lokalizacja: Warszawa, Praga Płn
- Płeć:
Opieka nad otosami
Jest coś na rzeczy, na 100%. Co prawda u siebie nie zrobiłem szampana z bąbelków, ale chciałem żeby woda była natleniona porządnie, bo jak rhino napisał zbrojnikowate potrzebują go dużo. No i sądzę, że w miarę o to udało mi się zadbać.
Natlenienie, będę o tym myślał przy kolejnym otoskarium
Natlenienie, będę o tym myślał przy kolejnym otoskarium
-
- Arcymistrz
- Posty: 4316
- Rejestracja: wt sie 24, 2010 1:57 pm
- Lokalizacja: Kraków,Warszawa-Wawer
- Płeć:
Opieka nad otosami
Czemu tylko przy otoskarium?fivb77 pisze:Natlenienie, będę o tym myślał przy kolejnym otoskarium
Żadnym rybom to nie zaszkodzi, a to ciężki proces dla nich...
Moim zdaniem, wszystko co może pomóc, powinno być stosowane obligatoryjnie
-
- Uzależniony
- Posty: 551
- Rejestracja: wt lut 09, 2016 6:53 pm
- Lokalizacja: Ursynów
- Na imię mam: Aleksander
- Płeć:
Opieka nad otosami
Kiedyś opowiem coś więcej o swoich otoskach.
A tak w skrócie- na pewno nie szkodzi im mocne schłodzenie wody (przynajmniej tym moim) ... na pewno nie szkodzą im duże dolewki świeżej wody (kranówki) - nie wiem jak znoszą NO3... bo zwykle u mnie NO3 jest około 0. Gazowanie CO2 też znoszą dobrze - czasem widzę jak siedzą tuż na wylotem z CO2... kąpiąc się w bąbelkach dwutlenku węgla.
Lubią sparzony (gotowany) 2-3 min liść kapusty.
A tak w skrócie- na pewno nie szkodzi im mocne schłodzenie wody (przynajmniej tym moim) ... na pewno nie szkodzą im duże dolewki świeżej wody (kranówki) - nie wiem jak znoszą NO3... bo zwykle u mnie NO3 jest około 0. Gazowanie CO2 też znoszą dobrze - czasem widzę jak siedzą tuż na wylotem z CO2... kąpiąc się w bąbelkach dwutlenku węgla.
Lubią sparzony (gotowany) 2-3 min liść kapusty.
-
- Arcymistrz
- Posty: 4316
- Rejestracja: wt sie 24, 2010 1:57 pm
- Lokalizacja: Kraków,Warszawa-Wawer
- Płeć:
Opieka nad otosami
Są w okresie aklimatyzacji?denkmal pisze:Kiedyś opowiem coś więcej o swoich otoskach.
-
- Maniak
- Posty: 746
- Rejestracja: pt gru 13, 2013 2:47 pm
- Lokalizacja: Warszawa, Praga Płn
- Płeć:
Opieka nad otosami
Bo w każdym aktualnym o to dbamrhino pisze:Czemu tylko przy otoskarium?
-
- Arcymistrz
- Posty: 4316
- Rejestracja: wt sie 24, 2010 1:57 pm
- Lokalizacja: Kraków,Warszawa-Wawer
- Płeć:
Opieka nad otosami
Nie było pytania
-
- Uzależniony
- Posty: 551
- Rejestracja: wt lut 09, 2016 6:53 pm
- Lokalizacja: Ursynów
- Na imię mam: Aleksander
- Płeć:
Opieka nad otosami
Rhino - nie no... - są u mnie ok 2 lat... to chyba się już zaaklimatyzowały.
A że "kiedyś więcej" - to dlatego, że jeszcze mało je znam
A że "kiedyś więcej" - to dlatego, że jeszcze mało je znam