[112l] kasaks
: czw maja 20, 2021 11:05 am
W końcu, po kilkunastu tygodniach przygotowań udało mi się zalać pierwsze akwarium od jakichś 20 lat
Od jakiegoś czasu czytałem fora, oglądałem filmy na Youtube i uczyłem się akwarystyki praktycznie od podstaw. Podjąłem decyzję, że na początek spróbuję swoich sił w czymś a'la low tech. Mój zbiornik nie jest może typowym podejściem do tego typu akwariów jakie prezentuje na przykład Diana Walstad, ale jest sporo punktów stycznych. Bogate podłoże (substrat NutriPlant pod żwirem), niezbyt intensywne światło, brak CO2 i wody RO. Nie planuję też intensywnego nawożenia (chociaż pewnie kliknę coś od czasu do czasu). A gdzie są różnice? W filtracji. Zamiast małego filterka, który miałby tylko poruszać wodę, zastosowałem kubełek JBL e902. No i będę zapewne robił podmiany częściej niż raz na kilka miesięcy
Zależało mi przede wszystkim na dużej liczbie i różnorodności roślin. Mam nadzieję, że zminimalizuje to ryzyko glonarium na starcie. Mam miks roślin teoretycznie łatwiejszych i kilka bardziej wymagających. Niektórych nie potrafię na 100% zidentyfikować. Część dostałem a część kupiłem od lokalnego akwarysty. Liczę się z tym, że niektóre z nich mogą nie wytrzymać moich warunków. Skusiłem się nawet na Micranthemum Monte Carlo z in-vitro, ale tutaj jestem prawie pewien, że nic z tego nie będzie. Tym bardziej, że posadziłem je zaraz obok kryptokoryn, które zapewne skutecznie zasłonią światło.
Mimo kilku problemów podczas pracy nad zbiornikiem (np. wypływający korzeń z konieczności przywalony masą kamieni) jestem zadowolony z efektu.
Podstawowe dane zbiornika:
- pojemność 112l (80x35x40), netto jakieś 85l,
- podłoże NutriPlant, barwiony na czarno żwir kwarcowy 2-3mm oraz "plaża" z frakcji 0,8-1,2mm,
- filtr JBL e902 (gąbki, Matrix, węgiel na pierwsze 2-3 tygodnie i włóknina filtracyjna),
- woda kranówka (ph 7,6-7,7; GH 17; KH 10),
- brak CO2,
- belka Sinkor LED WRB 75cm (25W, max 4633 lm - zaczynam od świecenia 5,5 godziny na poziomie 5/10 z zamiarem dojścia do jakichś 9 godzin),
- na razie brak nawożenia, ale na pewno będzie potas i od czasu do czasu pewnie makro/mikro.
Praktycznie od razu, bo kolejnego ranka zaatakowały mnie pierwotniaki. Jak szybko przyszły tak i szybko (prawie) poszły. Przez kilka dni wlałem jedynie trochę bakterii. Znacząca poprawa była widoczna już kolejnego ranka. Oczywiście nie jest jeszcze krystalicznie czysto, ale mam nadzieję, że powoli do tego dojdę. Teraz wygląda to tak:
Męczyły mnie trochę niedociągnięcia w aranżacji, więc kilka roślin poprzesadzałem. Od razu po tym zrobiłem podmianę wody (ok. 25l). Dalej widzę kilka błędów, ale powstrzymuję się od grzebania i naruszania podłoża.
Kupiłem trochę za dużo lignitu stąd duże bryłki na pierwszym planie. Jak korzeń nie będzie potrzebował już dodatkowego obciążenia i wyjmę trochę łupków, to może znajdę dla niego jakieś mniej widoczne miejsce.
Pierwszy raz podałem też odrobinę potasu. To prawdopodobnie będzie moje główne nawożenie. Mam też carbo, micro i macro (Blue-Line), ale to będę podawał okazjonalnie i bardzo ostrożnie. Nie wiem co z węglem, bo w mojej kranówie nie ma go chyba za dużo. Nie chcę na razie inwestować w CO2. W końcu to ma być coś a'la low tech. Z kolei carbo boję się dawać w większych ilościach ze względu na mchy, pelię i inne wrażliwe na aldehyd glutarowy rośliny. Czytałem o occie jako niezłym źródle węgla dla roślin. A przy okazji ma obniżać PH. Na razie boję się próbować Macie jakieś doświadczenia z octem w akwarium?
Z ciekawostek - moja woda wybitnie nie podeszła rogatkowi. Bardzo szybko zmarniał i dosłownie rozpadł się, kiedy próbowałem go przenieść w inne miejsce. Do tej pory wyławiam resztki liści. Reszta roślin na razie bez większych zmian. Może zielona ludwigia trochę ruszyła, ale nie wiem czy to nie moje chciejstwo.
Jeżeli macie jakieś uwagi - bardzo chętnie poczytam Szczególnie jeżeli widzicie jakieś moje ewidentne błędy.
Od jakiegoś czasu czytałem fora, oglądałem filmy na Youtube i uczyłem się akwarystyki praktycznie od podstaw. Podjąłem decyzję, że na początek spróbuję swoich sił w czymś a'la low tech. Mój zbiornik nie jest może typowym podejściem do tego typu akwariów jakie prezentuje na przykład Diana Walstad, ale jest sporo punktów stycznych. Bogate podłoże (substrat NutriPlant pod żwirem), niezbyt intensywne światło, brak CO2 i wody RO. Nie planuję też intensywnego nawożenia (chociaż pewnie kliknę coś od czasu do czasu). A gdzie są różnice? W filtracji. Zamiast małego filterka, który miałby tylko poruszać wodę, zastosowałem kubełek JBL e902. No i będę zapewne robił podmiany częściej niż raz na kilka miesięcy
Zależało mi przede wszystkim na dużej liczbie i różnorodności roślin. Mam nadzieję, że zminimalizuje to ryzyko glonarium na starcie. Mam miks roślin teoretycznie łatwiejszych i kilka bardziej wymagających. Niektórych nie potrafię na 100% zidentyfikować. Część dostałem a część kupiłem od lokalnego akwarysty. Liczę się z tym, że niektóre z nich mogą nie wytrzymać moich warunków. Skusiłem się nawet na Micranthemum Monte Carlo z in-vitro, ale tutaj jestem prawie pewien, że nic z tego nie będzie. Tym bardziej, że posadziłem je zaraz obok kryptokoryn, które zapewne skutecznie zasłonią światło.
Mimo kilku problemów podczas pracy nad zbiornikiem (np. wypływający korzeń z konieczności przywalony masą kamieni) jestem zadowolony z efektu.
Podstawowe dane zbiornika:
- pojemność 112l (80x35x40), netto jakieś 85l,
- podłoże NutriPlant, barwiony na czarno żwir kwarcowy 2-3mm oraz "plaża" z frakcji 0,8-1,2mm,
- filtr JBL e902 (gąbki, Matrix, węgiel na pierwsze 2-3 tygodnie i włóknina filtracyjna),
- woda kranówka (ph 7,6-7,7; GH 17; KH 10),
- brak CO2,
- belka Sinkor LED WRB 75cm (25W, max 4633 lm - zaczynam od świecenia 5,5 godziny na poziomie 5/10 z zamiarem dojścia do jakichś 9 godzin),
- na razie brak nawożenia, ale na pewno będzie potas i od czasu do czasu pewnie makro/mikro.
Praktycznie od razu, bo kolejnego ranka zaatakowały mnie pierwotniaki. Jak szybko przyszły tak i szybko (prawie) poszły. Przez kilka dni wlałem jedynie trochę bakterii. Znacząca poprawa była widoczna już kolejnego ranka. Oczywiście nie jest jeszcze krystalicznie czysto, ale mam nadzieję, że powoli do tego dojdę. Teraz wygląda to tak:
Męczyły mnie trochę niedociągnięcia w aranżacji, więc kilka roślin poprzesadzałem. Od razu po tym zrobiłem podmianę wody (ok. 25l). Dalej widzę kilka błędów, ale powstrzymuję się od grzebania i naruszania podłoża.
Kupiłem trochę za dużo lignitu stąd duże bryłki na pierwszym planie. Jak korzeń nie będzie potrzebował już dodatkowego obciążenia i wyjmę trochę łupków, to może znajdę dla niego jakieś mniej widoczne miejsce.
Pierwszy raz podałem też odrobinę potasu. To prawdopodobnie będzie moje główne nawożenie. Mam też carbo, micro i macro (Blue-Line), ale to będę podawał okazjonalnie i bardzo ostrożnie. Nie wiem co z węglem, bo w mojej kranówie nie ma go chyba za dużo. Nie chcę na razie inwestować w CO2. W końcu to ma być coś a'la low tech. Z kolei carbo boję się dawać w większych ilościach ze względu na mchy, pelię i inne wrażliwe na aldehyd glutarowy rośliny. Czytałem o occie jako niezłym źródle węgla dla roślin. A przy okazji ma obniżać PH. Na razie boję się próbować Macie jakieś doświadczenia z octem w akwarium?
Z ciekawostek - moja woda wybitnie nie podeszła rogatkowi. Bardzo szybko zmarniał i dosłownie rozpadł się, kiedy próbowałem go przenieść w inne miejsce. Do tej pory wyławiam resztki liści. Reszta roślin na razie bez większych zmian. Może zielona ludwigia trochę ruszyła, ale nie wiem czy to nie moje chciejstwo.
Jeżeli macie jakieś uwagi - bardzo chętnie poczytam Szczególnie jeżeli widzicie jakieś moje ewidentne błędy.